Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Kocham zonatego I jestem nieszczesliwa

Polecane posty

Gość gość
On mi sie nie sni. Mam tez tak, ze jakis czas jest wzgledny spokoj, ale cos sie nagle przypomni, jakas drobnostka o nim, dawna piosenka itd I wszystko wraca. Wtedy wszystko mi blednie, jest szare I mam wrazenie, ze zycie nie ma sensu. Najgorsze, ze cale zycie misze przezyc bez niego. Nie wiem, jak by nam sie ulozylo, gdyby do czegos doszlo, czy w ogole by wyszlo I zaluje, ze nawet nie sprobowalam z nim byc, nie moglam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i ja mam podobnie z tą różnicą, że to chyba nie jest miłość. nie potrafię tego zdefiniować ale to potężna dawka emocji, namiętności, potrzeby widzenia, dotykania, czucia tej osoby. Bardzo się od siebie różnimy, on szalony, nieprzewidywalny, ja poukładana, wyważona, przezorna itd. Jest między nami "dziwna " chemia, przyciąganie choć miedzy nami do niczego nigdy nie doszło. Być może jest to ciekawość siebie w tym "obszarze". Znamy się już długo, lubimy ze sobą rozmawiać, po prostu być, patrzeć na siebie. Zwyczajny przyjacielski pocałunek, dotknięcie dłoni wywołuje coś, czego nigdy! z nikim bliskim nie doznałam ( jakkolwiek to brzmi śmiesznie). To tylko kolega i tak zostanie ( musi pozostać!) ale to nie daje mi spokoju. To pokusa z którą walczę i boję się, że pewnego dnia, wydarzy się coś, czego będę żałować, coś, co zniszczy naszą relację, którą bardzo cenię. Dawniej z takich bzdur śmiałam się i z niedowierzaniem wysłuchiwałam "spowiedzi " koleżanek, teraz sama nie wiem, jak z tego wybrnąć. Na szczęście dla mnie, to nie jest miłość...chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zazdroszcze, ze masz z nim kontakt, ze mozesz dotykac. To bardzo wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba nie masz czego zazdrościć - za chwilę szczęścia płacę tygodniami tęsknoty, dlatego staram się ograniczać kontakty do minimum. Jestem przekonana, że gdybym spotkała go wcześniej i mielibyśmy możliwość bycia razem to nic by z tego nie wyszło. jesteśmy z zupełnie innych planet, więc to tylko chemia, ciekawość, sensualne przyciąganie i to wszystko. tylko dlaczego to tak długo trwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja chciałabym znowu o nim zapomnieć choćby na miesiąc bo już nie radzę sobie. Bo od tego snu on jest ciągle w mojej głowie a ja już jestem cała podenerwowana. Tak bardzo chciałabym być wolna od tego uczucia ale skoro od lat nie potrafię się uwolnić a robię wszystko co w mojej mocy to może jestem po prostu p*****lnięta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A już najgorzej jest gdy ktoś wspomni jego imię w towarzystwie, chociaż wiem że mówią o innej osobie to wkurzam się wtedy bo przez nich znowu sobie go przypominam. Zresztą to nie tyczy się tylko imienia ale i różnych innych rzeczy które mi się z nim kojarzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciwienstwa sie przyciagaja tak to dziala moim zdaniem. Moze masz racje, jednak zobaczyc kogos kochanego, jego usmiech, gesty - chcialabym. Czasem mysle, ze oddalabym za niego wszystko. Byle z nim byc, moc poglaskac po glowie. Takie samotne zycie jest dosyc smutne. Mam 28 lat, jestem coraz starsza, a nic mi sie w glowie nie zmienia. Ciagle on I on. Ostatnio poszlam na randke, alw mialam wyrzuty sumienia, pozniej nie moglam usnac. Myslalam, ze to nie on, to nie to samo, co ka tu robie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam pomysłu wskazówkę jak o nim zapomnieć, sama się miotam i owszem są chwile, dni w których o nim nie myślę, ale wystarczy, że zobaczę coś co go przypomina i już tracę swoją pewność siebie. Nie potrafię nawiązać nowej relacji (poprzednia rozwaliłam na własne życzenie) bo mam wrażenie że go zdradzam i to jest nienormalne!!! Z drugiej strony wiem, że i tak nie chciałabym być z nim, bo ma zbyt nieprzewidywalny i wybuchowy charakter, potrzebę niczym nie skrępowanej wolności, bogatą przeszłość uczuciową - nie potrafiłabym mu zaufać i tolerować jego wyskoków. Paranoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być może najwyższy czas na reset naszych uczuć, więcej racjonalnego myślenia, wyostrzenia jego niewątpliwych wad, spojrzenia na dotychczasowe przeżycia z dystansem i oczywiście nauka asertywności. NIE kolejnym przypadkowym spotkaniom, NIE jego zdjęciom, Nie wspomnieniom o tym co było najfajniejsze między nami. skoro to nie ma przyszłości to nie warto żyć przeszłością. tylko jak mam to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze jest to że to jego wina, on mnie uwiódł. Ja udawałam tylko że to nie robi na mnie wrażenia a on cały czas bawił się moimi uczuciami. Bo pewnie tak właśnie było, czasem wmawiam sobie że może z jego strony też...ale wiem iż prawda jest inna. To było dla niego rozrywka, podbudowanie ego, pewnie ma cały łańcuszek takich kobiet jak ja. Naiwnych idiotek które złapały się w sidła jego gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"poprzednia rozwaliłam na własne życzenie" Brakuje Ci konsekwencji w działaniu a bez niej nie stworzysz żadnej trwałej relacji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc tym bardziej nie jest wart Twoich uczuć. U mnie było podobnie. Z jego inicjatywy nasza zwyczajna znajomość przerodziła się w coś więcej pod względem emocji. Ja czułam, że rodzi się coś, czego być nie powinno ( on ma żonę, ja byłam w długoletnim związku). Teraz jestem sama ale mam już tego dość. To zniewolenie emocjonalne rujnuje moje życie. Podejrzewam, że gdybyśmy się ze sobą przespali, straciłby zainteresowanie moja osobą ( zaspokoiłby ciekawość). Mimo tej swiadomości "coś" nie pozwala mi o nim zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do - już dawno straciłam zdrowy rozsądek, racjonalne podejście do życia i konsekwencję w działaniu. Im jestem starsza tym ....Liczę na to, że upływający czas spłyci moje uczucia albo spotkam kogoś bardziej wartościowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
buras knuras lecz sie na leb praciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam wykład księdza psychoterapeuty antropologa Krzysztofa Grzywocza - Uczucia niekochane - o niemogącym się zrealizować zakochaniu. Bardzo mądrze i delikatnie mówi o trudnych uczuciach, które mogą przydarzyć się każdemu, mężatce czy zakonnicy czy komukolwiek, na uczucia często nie mamy wpływu, ważne jest jak do nich podejdziemy, co z nimi zrobimy itp itd. Oczywiście to tylko mała część całości. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to może uda mi się to przesłać mailem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś Cię musi jeszcze innego przy nim trzymać, coś co się nie wydarzyło a mogło i teraz ty po prostu żałujesz:) Zazwyczaj zapominamy o takich platonicznych miłościach, ale ty się uczepiłaś bo coś było na rzeczy i mogło się potoczyć inaczej? Jak go poznałaś? Co się wydarzyło? Jesteś niespełniona jeśli chodzi o niego, nie zasmakowałaś, nie zobaczyłaś w nim zwykłego człowieka, masz wyidealizowany wizerunek jak jakiegoś nadczłowieka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja Anka autorka tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3.47 w moim przypadku jest dokładnie tak jak mówisz , n0 z jednym ale. Nie jest w moich oczach wyidealizowany .. Żałuję czegoś czego nie zrobiłam ale jedno wiem na pewno, nasze życie dalej ma swój rytm. On raczej jest szczęśliwy , cieszę się że tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest tak, ze mialam okazje go poznac, wiemze jakI jest, jak sie zachowuje, co mysli. Zdaje sobie sprawe, ze jestesmy inni. Z tym, ze swojego czasu byl przekonana, ze bedziemy razem. Liczylam na rozwod, planowalak zycie, snulam plany. Wszystko sie rozpadlo. Cale moje nastawienie do zycia sie zmienilo. Zrozumialak, ze z planow nici. Tak sobie teraz wegetuje. Chcialam miec dzieci, a teraz czuje, ze to niemozliwe. Czasem mysle, ze chcialabym miec z nim dziecko. Takie z moim nazwiskiem, nieuznane, ale jego, podobne do niego. Czeka mnie zycie bez niego, bywa, ze czasem po prostu siedze wieczorem I placze. Jestem wobec tego bezsilna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham żonatego i jestem bezmozga szmata taki powinien być tytuł a on pewnie by cię nawet w rękawiczkach nie dotknął koorrffoo!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś sądzisz po sobie? tak miałaś i się cieszysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może wygodnie Ci jest kochać zonatego, by samej przed sobą mieć wytłumaczenie, by nie żyć pełnia życia? Przydałyby się seanse hipnozy, a do tego przeświadczenie, że on...umarł, i trzeba się z nim pożegnać, raz na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz pecha debilko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kocham żonatego i nie jestem nieszczęśliwa! :classic_cool: :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
głupie babsztyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś głupi chłopsztyl napisał co wiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozegnac sie raz na zawsze, ale ja sie pozegnalam, co nie znaczy, ze zapomnialam. Przrciez wiem, ze nic z tego nie bedzie. Mysle jednak, tesknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zmienić życie diametralnie, wyjechać, zająć się czym innym, poznać innych ludzi i nie wracać do poprzedniego życia. Jesteś zniewolona może już nie miłością do niego, bo co do za miłość jak to tylko kochanek przez tyle lat. Jesteś zniewolona lękiem jak to będzie bez niego. A będzie lepiej a nie gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To kochaj i UJ a on i tak się nie rozwiedzie dla ciebie, nie ty jedna i nie ostatnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj To kochaj i UJ a on i tak się nie rozwiedzie dla ciebie, nie ty jedna i nie ostatnia. Nie tylko dla mnie tego nie zrobi. Dla siebie też. Po UJ nam rozwód! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×