niby najporzadniejszy z porzadnych kolega meza a oszukal zone i zdradzil

Jestem w szoku normalnie. Moj maz ma takiego kolege w pracy, znam go od kilku lat...super gosc tzn.do teraz mi sie tak wydawalo. Niektore jego cechy wydawaly mi sie nawet lepsze niz u mojego meza choc to meza kocham i tamten nie jest w moim typie urodowym i temperamentu. Np. ten koelga byl mega rodzinny, strasznie tradycyjny, chcial miec dom, dwojke dzieci, kochana zone, psa. Zawsze gzeczniutki, brzydzil sie rubasznymi zartami, nigdy nic zlego nawet w zartach nie powiedzial. Wydawal mi sie wzorem cnot wszelakich i czasem sobie myslalam ze ta jego zona to ma dobrze bo pewnie on taki ze nigdy przez niego nie plakala, a ja przez swojego owszem bo moj jak czasem sie odszczeknie to w piety idzie. A co sie okazuje? Wczoraj powiedzial mojemu mezowi ten kolega, ze zona chce z nim rozwodu. Dlaczego? Dlatego ze wykryla jego zdrade. W zyciu bym jego nie podejrzewala! Wszyscy go lubia, sympatyczny, dusza-czlowiek Chyba jednak cos jest w tym ze cicha woda brzegi rwie...

A żona święta pewnie.

Z moim też się czasami "pozremy" ale w życiu byśmy siebie nie zdradzili. Są zasady. Niektórzy się kamufluja. Jak widać dobrze...

Dopóki nie ma pokusy to mozemy sie zarzekać, że nie zdradzimy....jakby bylo wszystko super to by nie zdradził

Ja tez mialam takiego meza. Kazdy by zdradzil, tylko nie on. Reke bym sobie dala za niego uciac. W domu zawsze dobry, dla mnie super, świetny ojciec. No po prostu ideal a zycie czysta idylla. I tak przez 10 lat. Az wyszlo na jaw ze mnie regularnie zdradza, a co najgorsze to z d*********.