Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chcę adoptowac dziecko a wszyscy mi to odradzaja. Co myslicie ?

Polecane posty

Gość gość

Proszę o wyrażenie swojego zdania i może jakaś rade, bo mam mętlik w głowie. Mam 29 lat i nie moge miec dzieci. Chciałabym z mezem adoptowac dziecko lub nawet dwoje. Mamy zamiar juz wkrotce wybrac sie do osrodka. Ale wszyscy nam to odradzaja, przyjaciolka mowi ze bede tego zalowac, ze to dzieci z glebokiej patologii, ze mnie zamecza itp itd lub ze moga byc chore na fas itp. Mam straszny metlik w głowie... prosze was o jakas radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No niestety ale w dużym stopniu to prawda...Dzieci które trafią do adopcji tylko np. Z powodu biedy, zdrowe, nie patologia, najczęściej trafiają do adopcji ze wskazaniem, albo rodzina bliższa czy dalsza je przygarnia. One nie przebywają długie miesiące czy lata w domu dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cudownie!!!!!!!!! Nie słuchaj ich to piękny gest i fajny. Ja osobiście znałam takie przypadki i wychodzili na ludzi te dzieciaki. Wdzięczne były tym zastępczym rodzinom że kochali ich nad życie. Dzieci wdzięczne pomagały im potem na stare lata . Lepsze to niż czasem prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
potwierdzam, mam kolezanki pracujące w domach dziecka, żadna z nich by nie adoptowała takiego dziecka po tym co doswiadczyły w pracy. Do adopcji maja tylko dzieci z tak głębokiej patologii, ze rodzicom odebrano prawa rodzicielskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytaj blog "Droga przez piekło", wtedy pomyśl jeszcze. Ja bym nie adoptowała NIGDY, za żadne skarby, choćby mi co miesiąc nawet nie 500, a 1500+ dawali... To są dzieci po przejściach, często bite, molestowane, z Fas-em i/lub chorobą sierocą. Sorry za dosadność, ale czeka Cię i męża, bo rozumiem, że go masz, gehenna, harówka i wiele łez. A tego nie wynagrodzi CHWILKA lepszego zachowania, całus czy przytulenie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My na szczęście mamy swoje lecz gdyby mąż nie mógł zaplodnić to skorzystali byśmy z chłopaka ( seks w trójkącie ) dawcy. By nie upadlać się po klinikach. A co adopcji to gdy znasz rodziców dziecka to tak a w innym przypadku byśmy się bali by nas po latach w nocy nie zamordował!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest CUDOWNIE, to mie jest piękny gest i fajny, jaktu jakaś nawiedzona twierdzi. To jest strzelenie sobie w nogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie są to dzieci często z patologii z chorobą fas i innymi glupotami. Twoja koleżanka ma rację

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczytaj dużo o tym, ale książek i artykułów na poziomie. Przeczytaj książkę "Moje dziecko gdzieś na mnie czeka. Opowieści o adopcjach". To jest trudne macierzyństwo i po prostu trzeba na coś innego zwracać uwagę. Ale że trudne, nie oznacza, że gorsze :) Po zdrowe niemowlaki są mega kolejki, czeka się latami, kilkulatki tkwią w domach dziecka, ale mają nieuregulowaną sytuację prawną i nie da się ich adoptować. Są jeszcze dzieci chore, np. niemowlęta z chorym sercem -ich nikt nie chce, po nie nie ustawiają się kolejki. To też weźcie pod uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cudowny gest to dać pieniądze na dom dziecka a nie rzucić sobie kładę pod nogi. Jakaś głupia katolicka pipa się wypowiada co żadnego pojęcia o tym nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To społeczeństwo jest chore i spycha te dzieci na margines, a nie te dzieci. Jakie niby mają być, jak nawet wychowawcy w domach dziecka uważają, że są dnem? A co z WYCHOWANIEM? Domy dziecka są zwyczajnie ŹLE PROWADZONE. To jest trudna adopcja, ale jeśli się bardzo chce, to da się radę. Tylko trzeba się stosować do zaleceń psychologów dziecięcych i np. nie ukrywać przed dziećmi, że są z adopcji, wiedzieć wcześniej jakich problemów się spodziewać, bo niektóre są powtarzalne w niemal wszystkich przypadkach i można się jako tako do nich przygotować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no był tu już temat o adopcji nie raz i można było przeczytać, jak to lekko nie jest niestety. Adopcja ze wskazaniem, od normalnych ludzi. Wiem, że to średnio brzmi - normalnych - ale no właśnie, od jakich rodziców masz dzieci w domach dziecka? Też masz inny temat, że dzieci od rodziców mało inteligentnych, opóźnionych w jakimś stopniu, mają dzieci z podobnym opóźnieniem. Taka prawda. A do tego jednak dochodzą różne nałogi, to co te dzieci w życiu przeszły itd. Jak rodzina jest normalna, to takimi dziećmi zajmie się bliższa czy dalsza rodzina. Nie trafią do domu dziecka. Bo cała rodzina jest na jakimś poziomie. Jak kobieta jest w ciężkiej sytuacji, ale ma trochę oleju w głowie - da dziecko do adopcji, ale ze wskazaniem. Będzie chciała mieć pewność, że dziecko trafi w dobre ręce. A jak mamy do czynienia z patologią (szeroko pojętą) to już jest inna bajka. Są dzieci ze związków kazirodczych, w takich opóźnionych rodzinach itd. Nie wiesz, na kogo trafisz. A masz dużą, bardzo dużą szansę trafić źle niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sam gest jest na pewno godny pochwały...ale wiesz życie życiem, ideały nie wystarczą i dobre chęci...ja uważam że mało które małżeństwo jest na to gotowe, żeby stworzyć dom dla dziecka z domu dziecka, dać sobie z tym wyzwaniem radę pod każdym względem...Często ze swoimi zdrowymi, rozwijającymi się dobrze, itp, itd. ma się jakieś problemy, nawet te małe potrafią nieźle wykańczać, a co dopiero mega problemy z adoptowanym, które najczęściej jest po przejściach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka się ulotniła. Mamy z mężem adoptowaną dwójkę - syna i córkę. Nie słuchaj ludzi, którzy nie mają o adopcji zielonego pojęcia, typu "to patologia", "bałabym się, aby w nocy mnie nie zamordował", itp. Rodzicielstwo samo w sobie jest trudne, rodzicielstwo adoptowane jest jeszcze trudniejsze. Wychowanie każdego człowieka wymaga ogromnego wysiłku. To prawda, że dzieci z domu dziecka mają ograniczone więzi i dopiero uczycie się je rozwijać. Często wasze przytulenie może być dla nich pierwsze, może nigdy wcześniej tego nie doświadczyły. Powiem Ci tak: geny mają mniejszy wpływ niż Wasze wychowanie. Każdy człowiek może wyjść na prostą, jeśli mu się to umożliwi. W biologicznych rodzinach bywają jeszcze większe patologie, nie ma reguły. Adopcja to szeroki temat dlatego zapraszam Cię na: https://www.facebook.com/DrugaMama/posts/551744081513257

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
od siebie mogę dodać: że warto było. Jesteśmy szczęśliwi. Pod warunkiem, że Twój mężczyzna jest odpowiedzialny i dojrzały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam inne zdanie. Uważam, że adopcja to nie tylko piękny gest, ale też spełnienie marzeń o macierzyństwie i jeżeli jest to dojrzała decyzja to może być radością i szczęściem dla całej rodziny. Niedawno moja znajoma adoprowala córkę, 3-latke. Jej rodzice nie żyją, ale rodzina była patologiczna. Mała była zaniedbana, wychudzona, nie mówiła, ostrzyzona na krótko, wizualnie naprawdę nie zachęcała. Ich zachwyciła. Oddali jej się bwz reszty, ubrali, podjęli terapię. Dziewczynka jest teraz odmieniona, mówi, usmiecha się, woła tato, bo to do ojca poczuła miłość od pierwszego wejrzenia. Oni odzyli, z ludzi ponurych są radosni i pełni życia, wychodzą z nią, wyjeżdżają, pokazują świat. Widzę, że są szczęśliwi. To ludzie 45+, późno się pobrali, nie udało się mieć swojego a bardzo pragnęli dziecka. Są wykształceni, nieźle zarabiają, więc na pewno wychowaja na poziomie. Myślę, że w Twoim wieku może jest jeszcze szansa na swoje dziecko, może warto poczekać, ale jeśli nie a instynkt macierzyński nie daje spokoju to warto pomyśleć o adopcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielkie znawczynie tematu się znalazły. Te dzieci to są LUDZIE. Różni ich to, że mają trudniej, że są po przejściach. Są z nimi trudności, owszem, ale może z biologicznymi dziećmi nie ma? Jak czasem się słyszy o morderstwach wśród dzieci, molestowaniu przez rodzeństwo, okrucieństwie to jakoś są to dzieci wychowujące się w biologicznych rodzinach, czyż nie? Obiektywna prawda jest taka, że dzieci z domów dziecka są zagrożone demoralizacją i stwarzają duże problemy wychowawcze, ale właśnie ich nie da się adoptować, bo rodzice nie zrzekli się praw rodzicielskich. Dzieci, stwarzające największe trudności w domach dziecka, te które dają w kość wychowawcą są w martwym punkcie: biologiczni rodzice ich nie chcą, ale na adopcje nie mają szans, bo rodzice wciąż mają do nich prawa. I co, może nie mają powodu do frustracji, wściekłości na świat? Dorosły by zwariował, a co dopiero dziecko. Niestety, ale możliwe adopcje to tylko adopcje niemowląt, do których rodzice zrzekli się praw (ich jest mało), adopcje dzieci chorych (tu zwykle rodzice zrzekają się praw) i adopcje międzynarodowe. Domy dziecka pękają w szwach, ale dzieci, które tam tkwią nie da się adoptować z przyczyn prawnych, a wy właśnie o nich wypisujecie. Adopcja jest trudna, to jest zupełnie inne macierzyństwo, ale jeśli człowiek zdaje sobie sprawę z możliwych trudności, da radę. Ale na kafe zawsze dzielono dzieci na lepsze i gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja powiem tak,moja kuzynka adoptowała dziewczynke mieli juz chłopca ale chcieli drugie a ona nie mogła już mieć dzieci, dziewczynka miał prawie 2latka, rodzice zgineli w wypadku a babcia była sama i schorowana, kochają to dziecko bardzo a ona jest grzeczna miła , nie miała oznak zadnych chorób, od adopcji minęło 3 lata, ona mówi nie wie że jest adoptowana narazie jest za mała, a czy jej kiedyś powiedzą to nie wiem, to sąludzie wykształceni inteligentni z dobrymi pracami super zarobkami, dali tweemu dziecku szanse na dobre życie, sama powinnas najlepiej wiedziec jak postapic czy jesteś w stanie udzignac taki cieżar, z własnymi dziecmi tez rodzice mają problemy -ale to własne to inaczej sie wychowuje, nie słuchaj wszystkich ludzi naokoło, wsłuchaj sie w swoje serce co ono ci podpowie, przeciez w takich osrodkach adopcyjnych sa szkolenia rozmowy z psychologami, napewno doradza powiedza jak postępowac, będziesz miec czas do namysłu po takim szkoleniu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ulotnilam sie, czytam. Poprostu nie wiem, co napisac, mam bardzo ciezki orzech do zgryzienia. Maz jest zdania, ze powinnismy spróbować. Biologiczne dziecko nie wchodzi w gre, problemy sa po obu stronach choc wiecej po mojej, poprostu nie ma szans. Natomiast bardzo bym chciala miec dzieci, stworzyc im rodzinę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam ze najpierw powinniście z mężem usiąść i porozmawiać jak wy to widzicie. Macierzyństwo ogólnie jest ciężkie wymaga wielu wyrzeczeń itp. ...i człowiek czasami ma dość ale wiadomo to są swoje dzieci wiec inaczej się na to patrzy.Jesli jesteście pewni że tego chcecie jesteście odpowiedzialni to jak najbardziej tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wielkie znawczynie tematu się znalazły. Te dzieci to są LUDZIE. Różni ich to, że mają trudniej, że są po przejściach. Są z nimi trudności, owszem, ale może z biologicznymi dziećmi nie ma? Jak czasem się słyszy o morderstwach wśród dzieci, molestowaniu przez rodzeństwo, okrucieństwie to jakoś są to dzieci wychowujące się w biologicznych rodzinach, czyż nie? Obiektywna prawda jest taka, że dzieci z domów dziecka są zagrożone demoralizacją i stwarzają duże problemy wychowawcze, ale właśnie ich nie da się adoptować, bo rodzice nie zrzekli się praw rodzicielskich. Dzieci, stwarzające największe trudności w domach dziecka, te które dają w kość wychowawcą są w martwym punkcie: biologiczni rodzice ich nie chcą, ale na adopcje nie mają szans, bo rodzice wciąż mają do nich prawa. I co, może nie mają powodu do frustracji, wściekłości na świat? Dorosły by zwariował, a co dopiero dziecko. Niestety, ale możliwe adopcje to tylko adopcje niemowląt, do których rodzice zrzekli się praw (ich jest mało), adopcje dzieci chorych (tu zwykle rodzice zrzekają się praw) i adopcje międzynarodowe. Domy dziecka pękają w szwach, ale dzieci, które tam tkwią nie da się adoptować z przyczyn prawnych, a wy właśnie o nich wypisujecie. Adopcja jest trudna, to jest zupełnie inne macierzyństwo, ale jeśli człowiek zdaje sobie sprawę z możliwych trudności, da radę. Ale na kafe zawsze dzielono dzieci na lepsze i gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój wpis gość dziś *wychowawcom -oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AUTORKO, przeczytaj książkę, którą Ci poleciłam. Po prostu "wejdź w temat". Trudności będą na pewno, tyle, że inne niż w przypadku własnego, biologicznego dziecka. Nie wiem czy sama zdecydowałabym się na adopcję, ale jeśli już, chyba wzięłabym pod uwagę chore niemowlę. Jeśli ktoś się boi genów itp, to w tym przypadku raczej nie ma ryzyka, bo chore niemowlęta porzucają ludzie, których sytuacja przerosła, którzy się przestraszyli, a są na tyle świadomi i odpowiedzialni, że równocześnie zrzekają się do nich praw, aby nie odcinać im szansy na rodzinę. To nie są dzieci z takich typowych, patologicznych rodzin (pijaństwo w ciąży, awantury, nieróbstwo). Pomyślcie o tym. I pamiętaj: największe trudności stwarzają zwykle inni ludzie, są uprzedzeni, nastawiają źle swoje dzieci do tych adopcyjnych itp. Często problemy wynikają nie od samych dzieci, ale z otoczenia, które je piętnuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaaaa, a jednak 99% morderców to nie są ludzie, którzy byli adoptowani. Można by powiedzieć" "Większość morderców to ludzie z biologicznych rodzin, nie miejcie biologicznych dzieci". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upraszczacie : patologie sa na codzień w domach obok tylko udajemy,że są to pelne prawidlowo funkcjonujące rodziny. A tamte dzieciaki w niemal stu procentach maja swoje biologiczne rodziny a oddawane są,bo rodzice są niewydolni,bo im się nie chce szukać pracy,poprawy warunkow życie tylko pojawiaja, sie kolejne dzieci. Dzieci,ktore uczą sie,są kolezenskie i z powodow o ktorych wyzej nie chcą wracać do rodzinnych domow,bo mają po prostu lepiej w DD i szanse na wyjscie z zyciowej niezaradnosci rodzicow. Jestescie mlodzi to moze udaloby sie wam 'dostac'dziecko male. I ktos tumyli pojecia : to nie rodzina zastepcza tylko pelna adopcja wiec nie drzyjcie szat jak nie jestescie w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam, że jestem za przemyślaną adopcja, ale niepokoi mnie to co napisałaś, że mąż chciałaby spróbować... tu musi być pewność, nie chęć próby. Łatwo nie będzie, dzieci to ogolnie problem, wychowanie jest trudne kosztowne, czesto niewdzieczne. Może warto jeszcze przemyśleć, pójść na zajęcia w ośrodku adopcyjnym. Znam kilka przypadków rodzin adopcyjnych i są szczęśliwi, ale to Wy musicie chcieć. Na pewno nie słuchaj o genach, to wychowanie kształtuje człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam dziecko po traumie
i chociaż jest moje własne, to czasami bywało ciężko. Dzieci często reagują irracjonalnie. Możesz usłyszeć rzeczy, na które nie jesteś gotowa (żaden 'normalny' człowiek nie jest). Możesz liczyć na wdzięczność i jej nigdy nie dostać. Nikt Ci nie powie jak się potoczy życie i nikt nie weźmie odpowiedzialności za fakt posiadania lub nieposiadania dziecka. Może zamiast pytać zastanówcie się nad swoimi intencjami i przyznajcie sami przed sobą na co jesteście gotowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Decyzja o adopcję jest poważna i musicie oboje tego chcieć na 100% Znam wiele osób z domu dziecka i dziękują Bogu że ktoś ich z stąd zabrał ze mieli szansę na normalne życie.Nikt sobie nie wyobrażam co te dzieci tam przeżywają bywa że są wykorzystane sexualne przez wychowawców itp.ucieczka z piekła jest tylko dla nich adopcja z tego piekła.Poniewaz miałam znajomych z domu dziecka i odwiedzałam ich tam w pamięci do dnia dzisiejszego została mi mała dziewczynka do nia dzisiejszego mam ją przed oczami. Co do adopcji ze wskazaniem nie stety rok temu Komorowski zablokował dla obcych rodzin tylko rodzina może adoptować ze wskazaniem.Moi znjami którym pomogłam w takiej adopcji mają dużo problemów i nerwów a córkę maja od urodzenia i byli przy jej narodzinach.Kazde dziecko jest inne nie ważne czy my je urodziny i czy obca osoba tylko trzeba pamiętać to jakie będzie zależy tylko i wyłącznie od nas jak my je wychowamy i co my im przekażemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×