Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chcę adoptowac dziecko a wszyscy mi to odradzaja. Co myslicie ?

Polecane posty

Gość gość
jak to nie słuchaj o genach??? Kobieto, poczytaj sobie w niezależnych źródłach o wpływie genów na człowieka. Nie tylko o prozaiczny wygląd mi chodzi czy skłonności do chorób. Ludzie są różnie, dzieci w dd nie pochodzą od rodzin z wyższym wykształceniem, od ludzi co coś osiągnęli w życiu. To są dzieci z nizin społecznych i nie mam tu na myśli tylko niskich zarobków. To są dzieci osób z niskim IQ, z jakimś takim nierozgarniętym umysłem. + to co w życiu przeszły. Nie widzieliście takich osób, gdzieś tam? To nie są ludzie na poziomie, reprezentujący coś sobą. I te dzieci też będą takie ułomne niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pisz bzdur! Nie mówię o adopcji dziecka niepełnosprawnego, chorego, to inny temat. W przypadku dziecka zdrowego fizycznie i intelektualnie wychowanie to klucz późniejszych sukcesów i zaradności życiowej. I nie prawda, ze do adopcji idą dzieci z nizin, to mit. Zresztą zanim się adoptuje dziecko poznaje się je, jego historię, ewentualne ograniczenia. Niebstraszcie autorki, to trudna decycja, ale nie ma co demonizowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z09:08 nawet jakbyś to ty 1500 co miesiąc płaciła to nikt by ci dziecka nie dał bo po pierwszej rozmowie wstępnej by się z tobą pożegnali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9'53,rok temu nie mogł p.Komorowski niczego podpisywac,bo nie był prezydentem. Dwa,to PiS spowodowal ,żeby polskie dzieci pozostawaly w Polsce,żeby nie było zagranicznych adopcji (choc te byly z akurat najcięższymi,trwalymi chorobami),obciął fundusze stowarzyszeniom tymi sprawami sie zajmującymi i wskazał ...2 (slownie dwa) katolickie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nikt ci nie doradzi. Obecnie wydaje mi się, że nie adoptowałabym dziecka, ale trudno powiedzieć cokolwiek, bo mam swoje. To na pewno jest bardzo trudne rodzicielstwo. Wejdź na forum bocian i poczytaj historie, o których tam piszą. Pamiętam, gdy czytałam wypowiedź jednej z kobiet, że gdyby wiedziała, to nigdy by sie na adopcję nie zdecydowała. Wzięła z domu dziecka kilkulatkę i potrzebowała 2 lat, aby ją "wyprostować". U niej historia zakończyła się szczęśliwie, ale przez te 2 lata przeszła gehennę. Trzeba być silnym psychicznie i mieć w sobie duże pokłady miłości. Nie mówię, że te dzieci sa złe, ale one są bardzo mocno zranione, nie potrafią kochać i boja się kolejnego odrzucenia. To takie małe jeżyki, które ranią, aby ich ktoś nie zranił. Do tego często maja fas lub inne choroby spowodowane alkoholizmem matki i trzeba z nimi dużo pracować. Może zaczniecie od tego, że zgłosicie się na rozmowę do ośrodka, potem możecie skończyć kurs. To was do niczego nie zobowiązuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko. Zważ, że zadałaś pytanie na zwyczajnym forum, nie najwyższych lotów, gdzie kobiety o adopcji wiedzą tylko ze słyszenia, ewentualnie z brukowców, powtarzają mity, straszą i tak naprawdę nic nie wiedzą. I zważ też, ze właśnie w takim środowisku poza Waszym domem, Wasze adoptowane dzieci będą się obracały. Społeczeństwo niestety postrzega adoptowane dzieci jako patologię i zagrożenie. Prawda jest taka, że dziec***atologii najczęściej nie mają uregulowanej sytuacji prawnej i nie mogą być adoptowane, zaś dzieci do adopcji to dzieci nastoletnich matek, ludzi, którzy zginęli w wypadku (nie zawsze babcie mogą się podjąć opieki), dzieci z wrodzonymi wadami, których rodzice spanikowali. Kafeterianki w 99% nie mają pojęcia o czym piszą, powtarzają mity, zasłyszane opinie, są uprzedzone. Naprawdę, choćbyś chciała, bardzo trudno byłoby Ci adoptować dziecko z takiej typowej patologicznej rodziny, bo ci ludzie najczęściej nie chcą się zrzec praw do swoich dzieci. Do adopcji najczęściej trafiają sieroty, dzieci nastolatek, dzieci z wrodzonymi wadami i zespołem downa (tych ostatnich raczej nikt jednak nie chce adoptować, chociaż ich sytuacja prawna jest zazwyczaj uregulowana). Autorko, nie pytaj o opinie ludzi, którzy nie mają doświadczenia, zarejestruj się na jakieś forum dla rodzin adopcyjnych. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Wiem, ze trzeba mieć pewność. Ale kto się nie boi ? Nawet mamy biologiczne, będąc w ciazy napewno sie obawiaja, jak to będzie. I wiem tez, ze dluga droga przed nami. Myślę, ze pewność w tym temacie bedziemy mieć po przejsciu tych wszystkich procedur. Teraz nawet do konca nie wiemy, co nas czeka, dopiero bedziemy sie kontaktowac z osrodkiem. Dziekuje za wszystkie wpisy, zaraz doczytam do konca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 11:57 - pisałam powyżej o historiach przeczytanych na bocianie. Tam akurat były historie dzieci wyłącznie z patologii, po kilku latach spędzonych na zmianę w domach dziecka i domach rodzinnych, gdzie był alkohol, przemoc i zaniedbanie. Tym dzieciom po kilku akcjach rodziców sądy zabierały w końcu prawa rodzicielskie. Jeżeli byłoby tak jak mówisz, to do adopcji nie trafiałby starsze dzieci, bo przecież nastolatki oddają dzieci zaraz po porodzie. Oczywiście, jestem świadoma, że ludzie, którzy od początku nie maja problemów z adopcyjnym dzieckiem, nie piszą na takich forach szukając rad, ale nie możesz pisać, że to jest nieprawda i mit. Skąd czerpiesz dane, ile dzieci to zwykłe wpadki z normalnych rodzin, a ile to dzieci z rodzin patologicznych, którym w końcu, po latach, odebrano prawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam już, ale dodam że współpracuje z domami dziecka i jeżeli podejmiesz decyzję o adopcji to staraj się o noworodka. Zanim przejdzie procedurę minie troszkę czasu, ale będziesz miała dużo łatwiej, bez nalecialosci z placówki, choroby sierocej, lęków, opóźnień rozwojowych. Dostaniesz macierzyński, więc zbudujesz więź, spokojnie bez pośpiechu. Moja sąsiadka adoptowala chłopca, wzięła macierzyński, później rok wychowawczego i wspaniale zajęła się synkiem. Teraz maly w przedszkolu, ona pracuje i dziecko dobrze się rozwija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co kojarzę, to chyba nie ma ograniczeń wiekowych na urlop rodzicielski jeśli chodzi o dzieci z adopcji, tak samo chyba można dostać taki urlop na dziecko starsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Na pewno nie słuchaj o genach, to wychowanie kształtuje człowieka. " Nie słuchaj takich laików, którzy nie mają żadnego pojęcia o czym mówią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisałam już dzisiaj, że choćby mi 1500+ dali, to bym nie adoptowała. Czytam i mnie pusty śmiech ogarnia. Nastolatki oddające swoje dzieci - to są ułamki procentów dzieci adopcyjnych, oczywiście te oddawane niemowlęta. Dzieci, których rodzice zginęli w wypadku. Tak nagle, oboje szlag trafił? W dodatku te dzieci mają dziadków, rodzeństwo często dorosłe, ciotki i wujków, którzy zostają dla dziecka rodz. zastępczą. Do adopcji idą dzieci alkusów, ćpunów, innych patoli. Baaardzo rzadko są odbierane dzieci rodzicom po prostu niezaradnym życiowo, patrzmy historia sprzed kilku lat o małej Róży zabranej zaraz po urodzeniu, po czym zwróconej rodzicom biologicznym. Tam już rodzinie zastępczej urzędasy nagadali, że dziecko z nimi zostanie, czyli w domyśle adopcja wchodziła w grę. Ale sprawę nagłośniono i ch*j bombki strzelił. Dzieciak trafił do matki niedbaluchy, opóźnionej umysłowo, i ojca, który mógłby być i pradziadkiem przy dobrych wiatrach... Moja mama też powiedziała, że nigdy by nie adoptowała. Swoje dzieci to swoje, własne geny, naleciałości, wahania i kłopoty. A adopcja to droga po omacku. Często przez piekło, jak we wspomnianym blogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez bym nie adoptowala , swoje to swoje , nawet jak w*****a to moje i mojego meza cechy wychodza chociaz moja corka to ma identyczny charakterek jak babcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak czytam te posty, nasuwa i sie refleksja: Czesto kobiety na kafeterii a juz na bank PISowscy politycy mowia: urodż, oddaj na wychowanie, mnostwo ludzi czeka. Akurat - mnostwo - w wiekszosci ludzie sie boja. Bo kto chce np adoptowac dziecko g****icla? Albo uposledzone? Chore? Ludzie, ktorzy to radza, nie maja serca i wyobrazni, skazujac takie dzieci na dramatyczny los w domach dziecka i osrodkach opiekunczych, a matki na wieczny niepokój o nie i wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci z własnego doświadczenia. Adoptowaliśmy z mężem córkę. Miała wtedy 5 latek. Obecnie ma prawie 9 lat. Nie mamy z nią żadnych większych problemów,oczywiście zdarzają się gorsze dni. Przez 8 lat mieliśmy tylko ją. W czerwcu urodziłam synka. Wcześniej mieliśmy duży problem z zajściem w ciąże. Udało się niespodziewanie. Gdy tłumaczyliśmy córeczce,że będzie miała braciszka,popłakałam się. Od początku wiedziała,że nie jesteśmy jej rodzicami biologicznymi bo to już spore dziecko. Zapytała mnie " Mamusiu,oddacie mnie jak urodzisz dzidzie?". Dzieci adoptowane i świadone tego są bardzo emocjonalne i boją się,że któregoś dnia zostaną porzucone. Nie raz słyszałam od córki pytania typu " A na ile będę u Was mieszkała?" ," Czy ja tam wróce?",po narodzinach syna " Kochasz mnie jeszcze?". Dodam,że córka wcześniej przeszła przez adopcje a póżniej tamci ludzie oddali ją z powrotem do domu dziecka bo urodziło im się "biologiczne" dziecko. Dla mnie to nie wyobrażalne. To wielka krzywda dla dziecka. Jeżeli decydujesz się na adopcje to musisz być tego pewna. Odwrotu już nie ma. Musisz liczyć się ze wszystkim. Musisz mieć pewność,że jesteś w stanie pokochać dziecko,którego nie nosiłaś przez 9 miesięcy poe sercem,którego nie urodziłaś. Ja kocham córeczkę adoptowaną i synka,którego urodziłam jednakowo. Nigdy nie pomyślałabym o tym by ją oddać itd. Większość dzieci z domu dziecka jest po przejściach,traumach itd. Nie oszukujmy się ale to są dzieci skrzywdzone przez los ale mają szanse na kochającą rodzinę i prawdziwy dom. Nasza córka miała potworów ,nie rodziców bo to co jej zrobili to koszmar,nie nazwe ich nigdy ludźmi. Bili a raczej katowali tą niczemu winną istotke. Adopcja to decyzja na całe życie a dziecko to nie rzecz,którą oddajesz bo Ci się nie podoba/znudziła.. Takiemu dziecku jednym słowem,jednym gestem możesz sprawić krzywde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No,a takich ludzi jak kobieta z postu powyżej jest niewielu. Większość się oburza,że jak można tą niewinną istotkę usunąć (o ciąży mowa),ale jak któraś urodzi i odda do adopcji, to już z góry dziecko jest traktowane jako ktoś gorszy i tak naprawdę najczęściej jest ogromnie skrzywdzone przez los i pośrednio przez sam fakt,że się urodziło i zostało oddane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ostatnio w jednym z tygodników był artykuł w którym matki adopcyjne wypowiadały się o adopcji bez lukru. Włos na głowie się jeży przez co przechodziły gdy ich dzieci nie były już niemowlakami. Adopcja to szlachetna sprawa, ale jak nie jesteś Angeliną Jolie to naprawdę nie wiesz na co się piszesz. Każdy chciałby adoptować zdrowiutkiego noworodka "bez historii", ale takich praktycznie nie ma. Realia to niejasna sytuacja prawna, rodzice biologiczni typu "pies ogrodnika", dzieci z ciąży, która nie wiadomo jak przebywała, bo szanowna biologiczna do ginekologa miała przez 9 miesięcy nie po drodze, "winko to nie alkohol, a jak się dowiedziałam o ciąży to ograniczyłam jaranie z dwóch paczek dziennie do jednej". "Szczepionka?, A co to i po co?" To są często dzieci z Fas, których wyprowadzenie na prostą wymaga lat rehabilitacji, pieniędzy, wyrzeczeń, a jak dziecko skończy 15 lat to usłyszysz w podziękowaniu, że nie jesteś jego matką, bo właśnie sobie ubzdurał odszukanie tej prawdziwej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Z tego co kojarzę, to chyba nie ma ograniczeń wiekowych na urlop rodzicielski jeśli chodzi o dzieci z adopcji, tak samo chyba można dostać taki urlop na dziecko starsze. " - są ograniczenia, do 7 roku życia dziecka autorko, ja bym się nie zastanawiała. ale dla mnie życie bez dziecka byłoby koszmarem, nigdy nie byłabym szczęśliwa. wolałabym nawet najtrudniejsze macierzyństwo byłoby dużo lepsze niż pustka bez dziecka. polecam Ci książki Katarzyny Kotowskiej: "Wieża z klocków" oraz "Jeż" - ta druga to krótka bajka dla dzieci, pięknie pokazująca problem adopcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmiać mi się chce jak kafeterianki pisza o dzieciach z patoli. Przypomnieć Wam tematy o kotariankach gdzie gniedziły się z teściami, rodzeństwem, mężem i swoimi dziećmi na 3 pokojach? temat u uprawianiu seksu w tym samym łóżku w którym tuż obok śpi dziecko? tematy o biciu dzieci, ze inaczej nie zrozumie? tematy o paleniu w ciąży, że jest cacy? Tematy o piwkowaniu w ciąży, ze trochę nie zaszkodzi? Pamiętam nawet temat jak to para dzietna miałą mieć imprezkę, ale ludzie podkreslili, ze warto by ktoś był trzewy skoro dzieci są, padło na męża. To co maż chciał zrobić? Poczekać aż znajomi pójdą i potem samemu się nawalić :D tak to alkohol jest dla towarzystwa. Albo tematy gdzie żona jest kurką potulną a facet ją leje? Tematy o wiecznych konfliktach z teściowymi, szwagierkami. A to wszystko skąpane w tonie rynsztokowych wyzwisk. Bo ja rozumiem kłotnie, ale tu normalnie menele by się nie powstydzili takiego słownictwa. I niby Wy jesteście tym wyznacznikiem normalności? Wy i te Wasze wspaniałe geny? :) Ja nie mówię, że dzieci w domach dziecka nie mają historii za sobą, ze nie ma w ogóle dzieci z FAS itp. Ale bardzo chętnie bym zobaczyła te przeciwniczki, jak żyją, jak wyglądają, jak wychowały swoje dzieci. Bo bazujac na przeciętnych tematach z kafe to same mogą być niezłą patolą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam w bliskiej rodzinie 2 rodziny z adoptowanym dziećmi- w jednej bliźnięta gdy miały prawie 2 lata w drugiej chłopiec gdy mial 6 mc. Obie rodziny obawiały się ale równie mocno chciały dziecka. Były pewne adopcji ale i postawiły sobie warunki. Gdy po raz pierwszy usłyszałam ze chcą dziecka małego i zdrowego to zdziwiłam się ze można mieć wymagania. Bo adopcja to odruch serca etc. Ale gdy porozmawialam to zrozumiałam jak trudna to decyzja i ze takie podejście jest uprawnione. Na bliźniaki czekali naprawdę długo- od razu chcieli 2 dzieci i małe wiec było ciężko o taki wiek. Dzieci nie były łatwe ale mając siebie łatwiej weszły w rodzinę. Naprawdę nie widzę teraz różnicy w zachowaniu tych dzieci. A malutki chłopiec jest super podobny do adopcyjnegk taty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Brawo post powyżej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Koleżanka mojej cioci adoptowała dziecko, którego tatuś się nie interesował ale praw się zrzec nie chciał do samego końca, bo to "jego krew"... Dziś podobno jest ok, ale ma dzieeciak adhd, zapisali go na jakieś zajęcia fizyczne, żeby się wyżywał, szczepiony był tylko w szpitalu, bo oczywiście biologiczni olali jakiekolwiek zajmowanie się nim od strony medycznej. Z tego co słyszałam dziecko jest "zaborcze", lgnie do każdego, ale ogółem chyba są szczęśliwi. wyprowadzenie na prostą jednak trochę zajęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy chce najlepiej malutkie, najlepiej zdrowe i jeszcze płeć wybrać, a adopcja to nie jest sklep z zabawkami. To żmudna procedura (moja znajoma właśnie jest na początku drogi) i mnóstwo wymagań (raczej małżeństwo musi być, praca, warunki mieszkaniowe pierdyliard testów psychologicznych o które nikt nie pyta jak starasz się o dziecko biologiczne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro sie robi, jak sie to czyta... Sama jestem dzieckiem adoptowanym. Nie pamiętam, co to dom dziecka, nie wiem z jakiej pochodzę rodziny i nigdy jej nie szukalam (co nie znaczy ze sie nie zastanawialam co, jak i dlaczego ale to sie kończyło na mysleniu). Nie mialam potrzeby, bo mialam kochających rodziców. Ukończyłam studia, wyszlam za maz i urodzilam dwoje dzieci. Zdrowych i zdolnych, starszy syn poszedl do szkoły w wieku 6 lat i bardzo dobrze się uczy. Widocznie u nas jeszcze te "patologiczne" geny się nie uaktywnily. I nie piszcie , ze jestem wyjątkiem, bo niby dlaczego akurat ja mialabym nim byc ? To ze media naglasniaja jakies przypadki to nie znaczy, ze tak jest zawsze. Przykre, ze tak bardzo zniechęcacie do pomocy dzieciom, do stworzenia domu, rodziny... I zgadzam sie z kims wyzej. Twierdzenie, ze mozna urodzic i oddac a potem odwodzic ludzi od adopcji to zwykle bestialstwo !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"o które nikt nie pyta jak starasz się o dziecko biologiczne" No właśnie. I to jest ciekawa sprawa właśnie. Kobieta o 21:26 opisała rodziców, którzy przeszli tę procedurę, czekali, poświęcili dużo czasu a jak tylko pojawiło się biologiczne dziecko myk, i oddali adoptowane. Szczerze, dla mnie te osoby nie nadają się do bycia rodzicami, ale już są, i to moze nie jednego. I będą mogli sobie robić ze swoim dzieckiem co im się żywnie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznę od tego, że znam wiele rodzin, które adoptowały i są to mądre, szczęśliwe dzieci. Jestem też ławnikiem przy adopcjach i też mogę stwierdzić, że dzieci, które są nie chciane u nas w Polsce idą do adopcji zagranicznej. Moja synowa pracuje w domu dziecka i niestety, ale dzieci, które tam przebywają to są dzieci z rodzin patologicznych i większość rodziców nie jest pozbawionych praw rodzicielskich. Jest dziewczynka ze związku kazirodczego, jej ojcem jest dziadek ma 15 lat i wszystkich się pyta czy może ją ktoś adoptować. Jest wspaniały chłopiec, ktorego matka z reklamówką zostawiła pod drzwiami ojca, a sama z młodszym dzieckiem i kochankiem pojechała do Włoch. Ojciec nie wiedział co ma robić i oddał do domu dziecka. niestety nie jest pozbawiony praw. Dużo dzieci jest opóżnionych w rozwoju. Koleżanki córki adoptowała 3 miesięczną Hanię. Okazało się, że jej matka zaliczyłą wpadkę jako samotna matka, w domu już było dziecko i na dodatek chora matka. Facet się wypiął, sama nie była w stanie wychować. W tej chwili Hania ma 2,5 roku i jest identyczna jak matka, która ją adoptowała. Znam wiele dzieci, które zaczynają się tak samo zachowywać jak rodzice, którzy adoptowali, tak samo chodzą, zaczynają ich we wszystkim naśladować. Mój mąż też adoptował mojego syna z mojego pierwszego małżeństwa i choć mamy jeszcze 2 dzieci z nim jest chyba najbardziej związany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poznaj to dziecko porozmawiaj i zrób tak jak czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj maz tez adoptowal moja corke jak miala 6 lat , mamy jeszcze syna wspolnego i maz bardzo kocha synka bo to w ogole wspanialy tata ale corka kreci nim jak chce jednak adoptowac dziecko partnera to nie to samo co zupelnie obce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze wolałabym byc sama z mężem niz adoptować dziecko . Daj spokój większość z tych dzieci pochodzi z patologicznych środowisk .Myślę ze nie warto ryzykować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×