Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość sigma84 MOTYLEK
MYSHA - cieszę się ,że choć trochę docieram do Twego zranionego serduszka bo naprawdę wiem co przeżywasz. Masz nas i zawsze możesz na nas liczyć .Wiem, że to nie to samo co realne życie tylko rady zranionych tak jak Ty dziewczyn ,ale wszystkie razem mamy jakąś nieokreśloną siłę żeby sobie nawzajem pomagać. Nawet to ,że ja do Ciebie piszę pomaga mi uporać się z moimi własnymi odczuciami. Bo wkładam w to swoja duszę .Chciałabym żeby było Ci chociaz troche lżej. Nie wiem czy czytałaś książkę : "PRAWDY O ŻYCIU " -poradnik dla wrażliwych - dr Barbary De Angelis .Ja wielokrotnie wracam do tej ksiażki kiedy jest mi bardzo żle. Więc trzymaj się razem jakoś przetrwamy musisz tylko w to wierzyć .Pozdrówka dla Renati i Lulu 20.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
MYSHA - cieszę się ,że choć trochę docieram do Twego zranionego serduszka bo naprawdę wiem co przeżywasz. Masz nas i zawsze możesz na nas liczyć .Wiem, że to nie to samo co realne życie tylko rady zranionych tak jak Ty dziewczyn ,ale wszystkie razem mamy jakąś nieokreśloną siłę żeby sobie nawzajem pomagać. Nawet to ,że ja do Ciebie piszę pomaga mi uporać się z moimi własnymi odczuciami. Bo wkładam w to swoja duszę .Chciałabym żeby było Ci chociaz troche lżej. Nie wiem czy czytałaś książkę : "PRAWDY O ŻYCIU " -poradnik dla wrażliwych - dr Barbary De Angelis .Ja wielokrotnie wracam do tej ksiażki kiedy jest mi bardzo żle. Więc trzymaj się razem jakoś przetrwamy musisz tylko w to wierzyć .Pozdrówka dla Renati i Lulu 20.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
MYSHA - cieszę się ,że choć trochę docieram do Twego zranionego serduszka bo naprawdę wiem co przeżywasz. Masz nas i zawsze możesz na nas liczyć .Wiem, że to nie to samo co realne życie tylko rady zranionych tak jak Ty dziewczyn ,ale wszystkie razem mamy jakąś nieokreśloną siłę żeby sobie nawzajem pomagać. Nawet to ,że ja do Ciebie piszę pomaga mi uporać się z moimi własnymi odczuciami. Bo wkładam w to swoja duszę .Chciałabym żeby było Ci chociaz troche lżej. Nie wiem czy czytałaś książkę : "PRAWDY O ŻYCIU " -poradnik dla wrażliwych - dr Barbary De Angelis .Ja wielokrotnie wracam do tej ksiażki kiedy jest mi bardzo żle. Więc trzymaj się razem jakoś przetrwamy musisz tylko w to wierzyć .Pozdrówka dla Renati i Lulu 20.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to teraz hit sezonu....Nie było mnie dzisiaj przy kompie, pracowałam w terenie. Wróciłam dopiero teraz. Wchodzę na pocztę a tu mail od niego.. Nie rozumiem go, nie rozumiem.... :( Napisalam mu wczoraj, ze moze powinnismy faktycznie urwac kontakt, jezeli to ze go tak kochalam przeszkadza mu, wprowadza w zaklopotanie, komplikuje zycie.... Pomyslalam sobie - OK< moze to jednak jest droga zeby zapomniec. Ile moge zniesc? Fakt milosc cierpliwa jest... ale czy warto? To byl dlugasny mail pelen przemyslen, zakonczony ze OK przyjmuje do wiadomosci - nie jestem mu potrzebna, to byl tylko romans, zabawa nie milosc. OK.. Wlasnie czytam odpowiedz. Jedno zdanie - Kocham Cie i nic tego nie zmieni. NIE ROZUMIEM!!!! :( Skoro kocha to dlaczego odszedl? I tak oto fantastyczny w dzien zamienil sie znowu we lzy...Pekniete serce peklo na nowo. Ech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysha wczoraj mialas opis na gg - tytul piosenki Krawczyka. No chyba, ze ja juz mam problemy ze wzrokiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
Mysha - nie załamuj się ja też wielokrotnie zadawałam sobie pytanie dlaczego odszedł ,czy to moja wina ,czy byliśmy niedobrani pod względem charakteru .Na czym faceci opierają swoje kryteria ,że z tą można tylko poromansować a ta druga zasługuje na suknię z welonem. Mam na myśli mojego eks ,bo chociaż wydawalo się ,że jesteśmy dla siebie stworzeni rozstaliśmy się . Rokowania naszego zwiazku były niezłe chociaż bylismy z innej miejscowości, ale pracowalismy razem .On na sobotę i niedzielę jechał do rodziców .Trochę nie bylo mi to na rekę bo przeważnie spędzałam wtedy czas z koleżankami.A za nim tęskniłam okropnie.Jak przyjeżdżał nadrabiliśmy wszystkie zaległości.Wtedy myślałam,że nie potrafię bez niego oddychać.Nawet dwa dni bez niego to była dla mnie męka.Nie widzialam go już 13 lat ,ale w sercu cały czas mam bliznę .Był moją pierwsza milością ,ale serce wciaż pamięta. Czasami wydaje mi się ,że wszystko jest tam na górze zapisane i jakieś przeznaczenie jednak isnieje .Nie wiem czy pocieszyłam Cię choć troszeczkę ,ale co ma być i tak będzie mimo naszego oporu i sprzeciwu. Ja popełniłam jeden błąd ,który zaważył na całym moim życiu . Wyszłam za mąż żeby zapomnieć o tamtym .Nie dałam sobie czasu na opłakanie tego rozstania i tego chlopaka .A teraz tkwię w związku bez przyszłości .Wiem,że wczesniej czy póżniej odejdę od niego . Nie rób niczego na siłę czasami warto poczekać ,żeby się przekonać co z tego wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku a jeżeli moim przeznaczeniem było z nim być, tylko też popełniłam błąd? A jeśli to on go popełnił? Sama już nie wiem. Kiedyś wydawało mi się, że miłość to takie dziwne uczucie, połączone ze łzami, gorzkimi chwilami i że nie ma innego uczucia, po czym poznałam jego...I wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Chodzę i myśle. Co dalej, jak...Przecież nie mogę walczyć z jego lękami, strachem, nie mogę go zmuszać żeby był ze mną, czy kochał mnie skoro on uważa że są ku temu przeszkody. Zrobiłam wszystko co mogłam, walczyłam jak lwica i kiedy wygrałam kiedy wsyzstko było OK, kiedy przestałam być ostrożna - przegrałam. TO uczucie było inne, było piękne, głębokie, wielkie. NIe sądziłam, ze można kogokolwiek tak kochać jak ja kochałam jego. Zastanawiam się czy kiedykolwiek kogokolwiek tak pokocham, czy uda się zapomnieć o nim. Wiem, że potrzeba mi czasu, żałoby jak mówi moja znajoma psycholog, wiem, ale zostanie blizna. NIektórych blizn nie można usunąć. NIe chcę nigdy znaleźć się w takiej sytuacji jak Twoja, nie chcę zeby był ze mną ktoś \"zastępczy\". A kocham jego.... Jest mi straszliwie dziwnie. Dlatgego bardzo się cieszę że do mnie piszesz i tak dobrze radzisz...Bardzo się cieszę. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
MYSHA - Spróbuj uwierzyć w takie coś ,że mimo wszystkich zawirowań życiowych te dwie osoby sobie przeznaczone muszą się odnależć. Wiem, że może brzmi to trochę niedorzecznie ,ale trzeba w coś wierzyć. Ja mimo tego ,że straciłam już nadzieję wierzę ,że kiedyś będę miała szansę spotkać mego byłego i chociaż powiedzieć mu jaki ślad odcisnęła jego obecność w moim życiu. Nie trać nadziei może jeszcze wszystko się ułoży.Czasami życie zaskakuje nas w najmniej oczekiwanym momencie. Spróbuj zająć swoje myśli czymś innym ,rób wszystko żeby o nim nie myśleć.Daj sobie czas. Powtarzaj sobie ,że jesteś silną ,wspaniałą kobietą i zasługujesz na to co w życiu najlepsze., na wspaniałego ,wrażliwego faceta godnego Twoich uczuć. Czasami to pomaga w zależności od okoliczności.Bądż dobrej myśli i odsuwaj od siebie negatywne myśli. Wiem,że to trudne ,ale postaraj się myśleć pozytywnie .:) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!! Motylku, to co piszesz jest b. mądre i dojrzałe. Mysha przesylam link (ja miałam ochotę wydrukować i powiesić w każdym miejscu mojego mieszkania :-) ) DASZ RADĘ!!!!!!! 🌻 Kama a TY już się nie odzywasz??? , zapomniałaś o nas???? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Renati :) Ja czasami sie odzywam, ale jak nie bujam w oblokach i mam czas. Wczoraj troszeczke zaszalalam, wypilam za duzo ;) i taki efekt. Obiecuje, ze sie poprawie. Pozdrawiam dziewczyny 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monikaa80
Witam dziewczyny! Kiedys pisałam tutaj kilka zdan o swoich przezyciach , smutkach itp. Do dnia dzisiejszego nic sie nie zmeinilo, powoli dzien za dniem, szary dzien zaczyna sie i konczy tak samo - smutno i pusto :-( mam 24 latka ( hm.... a moze tak naprawde jakies 70 bo tak sie czuje) czytajac , ze ktos wyszedl z dolka i znalazl szczescie ..... wydaje mi sie to na dzien dzisiejszy niemozliwe. Moze jeszcze wszystkp przede mna i musze troche wycierpiec a piozneij jak juz przyjdzie do mnie to szczescie to bede podwojnie szczesliwa, taaa....tylko marzenia- jak zwykle , bo co innego mi pozostało jak MARZENIA????? Dobrze ze przynajmniej je mam....... to moja potęga podswiadomosci... Pozdrawiam wszystkich :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszkkkaaa
Mysha a wyjazd na wczasy wypalił ?...........kiedy sie ostatni raz widzieliscie?.................jestesm z toba od paru mieiscy i nie powiem ze topik mnie bardzo wcignal........zal bylo jak ucichłyscie........wiele sie mozna od was nauczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszkkkaaa
Mysha a wyjazd na wczasy wypalił ?...........kiedy sie ostatni raz widzieliscie?.................jestesm z toba od paru mieiscy i nie powiem ze topik mnie bardzo wcignal........zal bylo jak ucichłyscie........wiele sie mozna od was nauczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie. Wyjazd w góry nie wypalił z jego winy. To znaczy ja tam byłam, ale sama. Bez niego. Nie mógł pojechać. Widziałam do na kilka dni przed moim wyjazdem. Specjalnie pojechałam do niego żeby się z nim zobaczyć, żeby spędzić razem 3 dni, 3 cudowne dni. Zapamiętam je do końca życia, bo były tak piękne. Dużo rozmawialiśmy, dużo się wyjaśniło. On zaczął robić plany, poważne plany w stosunku do mnie. Tak badzo płakałam kiedy wsiadałam do pociągu, który wiózł mnie do domu. Tak bardzo był smutny, ale pocieszał mnie, że wkrótce się zobaczymy a niedługo nie będzie już rozstań, będziemy razem. Potem był mój wyjazd. Wchodziłam na szczyty żałując, że jego ze mną nie było. Patrzałam na swoje ukochane miejsca żałując że on tego nie widzi - tych chmur, tych dolin, tych gór, że nie oddycha tym samym krystalicznym powietrzem, że nie próbuje ze mną góralskich specjałów, że nie śmieje się wchodząc na kolejny szczyt, że nie widzi wschodów i zachodów słońca. A potem był ten cholerny sms, telefon i świat się zawalił. Uciekałam z gór zapłakana i załamana. Nadal nie doszłam w pełni do siebie. NIe wiem czy kiedykolwiek dojdę... Ktoś mówi o marzeniach - chciałabym je mieć. Chciałabym mieć chociażby plan na jutro, pojutrze, Chciałabym móc obudzić się i powiedzieć - ale fajnie, nowy dzień. Chciałabym śnić jak kiedyś kolorowe sny, chciałabym móc go usłyszeć jak kiedyś, podroczyć się, pożartować, a przede wsyzstkim usłyszeć to magiczne - kocham Cię, jesteś dla mnie wszystkim. Nie usłyszę....chyba już nie. Wszystko straciło sens. Na razie egzystuję. Pytanie na ile starczy mi sił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulu20
Dzisiaj mam dobry dzień - czuje w sobię siłe , że uda mi sie zapomnieć i być wreszcie szczęśliwa , nie wiem co będzie jutro , nie wiem jaki jutro będę miałą nastrój , ale dziś tak jak Ty Monikoo80 chce , żeby moje marzenia że kiedyś jeszcze będe szczęśliwa i że jeszcze wszystko przede mną sie spełniły! Mysha bardzo dobrze Cię rozumiem , rozumiem że chciałas żeby w tych wszystkich pięknych miejscach był z Toba..... Pamiętaj jestem z Tobą ...czuje to samo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
Do Renati -cieszę się że czytasz to co ja piszę chociaż czasami wydaje mi się ,że to co się dzieje jest jakby poza nami i my jesteśmy tylko marionetkami w czyichś rękach i wykonujemy wszystko według jakiegoś wcześniej ustalonego planu.To ,że mogę do Was pisać naprawdę mi pomaga bo mam tak pogmatwane życie, ze czasami nie widzę celu ani drogi przede mną .Jakby wszystko zasnuła mgła i nie widać końca. Jestem z Wami pozdrówka dla MYSHY i trzymaj się dziewczyno ! :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj chyba jest mi lepiej. Zrobiłam sobie dzień lenia a przede wszystkim dzień niemyślenia, nieanalizowana, niewspominania. Wygrzewałam się w saunie, potem pływałam w basenie, potem były masaże wodne, potem znowu sauna i jeszcze jedna. Bezmyślność. Idealny stan. Bo nawet kiedy myśli biegły w jego stronę udawało się je powstrzymać. Udało mi się wyciszyć, uspokoić rozbrykane emocje (chociaż wcześniejsza wypowiedź mogłaby dać mylne wrażenie). Potem w domu była jeszcze jedna kąpiel w pianie i świeczki w łazience. Teraz jest ukochana herbatka i ukochana muzyka. Na szczęście zachowałam swoją ulubioną muzykę - mam pamięć słuchową i normalnie wydarzenia kojarzą się zawsze z jakąś muzyką lub dźwiękiem. Na szczęście kiedy marzyłam o nim, kiedy byłam z nim ta płyta grzecznie leżała na półce... Nie ma z nim nic wspólnego, no może oprócz bliskości geograficznej i podobnego języka. Zaraz napiszę maila z ostatecznym ultimatum. Przekonam się co jest naprawdę grane, czy to koniec czy nie. A właściwie to nawet nie wiem jak zareaguję jeśli on znowu powtórzy że mnie kocha... Dać się zranić czy nie? dać się czy nie? Kocha, nie kocha, kocha nie kocha...eeeee Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. WY też się trzymajcie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj chyba jest mi lepiej. Zrobiłam sobie dzień lenia a przede wszystkim dzień niemyślenia, nieanalizowana, niewspominania. Wygrzewałam się w saunie, potem pływałam w basenie, potem były masaże wodne, potem znowu sauna i jeszcze jedna. Bezmyślność. Idealny stan. Bo nawet kiedy myśli biegły w jego stronę udawało się je powstrzymać. Udało mi się wyciszyć, uspokoić rozbrykane emocje (chociaż wcześniejsza wypowiedź mogłaby dać mylne wrażenie). Potem w domu była jeszcze jedna kąpiel w pianie i świeczki w łazience. Teraz jest ukochana herbatka i ukochana muzyka. Na szczęście zachowałam swoją ulubioną muzykę - mam pamięć słuchową i normalnie wydarzenia kojarzą się zawsze z jakąś muzyką lub dźwiękiem. Na szczęście kiedy marzyłam o nim, kiedy byłam z nim ta płyta grzecznie leżała na półce... Nie ma z nim nic wspólnego, no może oprócz bliskości geograficznej i podobnego języka. Zaraz napiszę maila z ostatecznym ultimatum. Przekonam się co jest naprawdę grane, czy to koniec czy nie. A właściwie to nawet nie wiem jak zareaguję jeśli on znowu powtórzy że mnie kocha... Dać się zranić czy nie? dać się czy nie? Kocha, nie kocha, kocha nie kocha...eeeee Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. WY też się trzymajcie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tobie tez zycze milego dnia. Glowka do gory - zycie jest piekne :) Pozostaw same dobre wspomnienia i niech one beda z Toba 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm to zaczyna się robić blogiem :) ale to nic. Potraktuję te wpisy jak część terapii. Zatem dzisiaj jest dziwny dzień. Bo od rana o nim nie myślałam. Obudziłam się wyspana, po raz pierwszy od dawna przespałam całą noc, bez prochów, bez żadnych wspomagaczy. Nawet pamiętam swój sen... :) Potem była praca, cały dzień różnistych rzeczy, z małymi przerwami na maile ;) a potem był mail od niego. Po raz pierwszy przeczytałam go z bardzo mieszanymi uczuciami. Nie było tego bicia serca i co?i co mógł napisać? Przeczytałam, pomyślałam - co za idiota. To chyba sukces... Potem przeczytałam jeszcze raz ( żeby zobaczyć czy za pierwszym wszystko dobrze zrozumiałam, czasami nie wolno zbyt ufać swoim możliwościom językowym) i zobaczyłam że znowu jakiś ściemniacz na końcu. Tak coraz bliżej dobrego rozwiązania, będzie dobrze. A ja pytam co będzie dobrze? I po raz pierwszy poczułam niechęć. Po pierwsze nie mogę mu zaufać, zawsze będę się bała, po drugie czy ufa się komuś kto potrafił tak bardzo skrzywdzić rzekomo kochaną osobę, po trzecie czy faktycznie czegoś go to nauczyło, czy stał się odpowiedzialnym, dorosłym facetem, który wie czego chce? po któreśtam ja kochałam tamtego O... Tamtego, który pisał takie piękne maile, który dzwonił tak często, który śpiewał takie piękne piosenki, który był mądry, który żartował, z którym można było rozmawiać na wszystkie tematy, który był czuły, któremu zależało i który dbał o to żebym była szczęśliwa. Człowiek, który do mnie pisze jest obcym człowiekiem. Nie dzwonił od trzech tygodni..bo komórka mu się popsuła. CIekawe.... bardzo ciekawe. Wiecie, ze w Norwegii jedynymi telefonami są komórkI?i każdy ma tylko jedną...jedyną i jak się zepsuje to jest odcięty od świata. Zaproponowałam że się z nim spotkam w moim ukochanym mieście, ale teraz żałuję. Niech sobie kwitnie przy małej syrence, niech wypatruje mnie tak jak ona wypatrywała swojego księcia, który i tak ją zostawił dla innej.Wykręcę się. Spędzę ten dzień z przyjaciółmi rozbijając się po deptaku, odwiedzając swoje ulubione miejsca, kalecząc nieprzyzwoicie duński..Nie ma tam dla niego miejsca.... W moim sercu też już go chyba nie ma.... Kocham coś i kogoś kto przestał istnieć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Mysha ubawilam sie ta komorka :) Ja mieszkam w Polsce i mam jedyna, stara, wykapana juz w wannie komore. Jak ona mi padnie, to tez bede odcieta od swiata, a wlasciwie od mojej przytulanki ;) Wiec mysle, ze O mial takiego pecha - biedaczek :P Odpisz mu aby Ci nie mydlil oczu glupotami, bo dla chcacego nie ma nic trudnego. Jak ktos mowi, ze kocha to gory przenosi- niekoniecznie Tatry:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Kama... wychodzi na wierzch ta wspaniała miłość... Ten wspaniały facet.... Pamiętasz jak mówiłaś, że zazdrościsz takiego faceta? no to widzisz nie było czego...komórka...Nawet gdyby to komórka nie działa od zeszłej niedzieli, nie trzy tygodnie. NIe chcę z nim rozmawiać jutro się wyłączę.A żeby było przyjemniej mój fantastyczny głosik na sekretarce zastąpi zimny głos maszyny. TU numer..... bla bla bla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, wylacz komorke. Jak mu bedzie zalezalo to jeszcze sa golebie pocztowe :P Juz Ci go wcale a wcale nie zazdroszcze, bo nie ma czego. Wez do serca slowa tej piosenki. Ja tez kiedys myslalam, ze mi sie nie uda, a jednak........ Ile jeszcze mogę znieść Niepewność obezwładnia mnie Czekam licząc każdy dzień W nadziei, że pojawisz się Byłam kiedyś już o krok Wyraźnie wyczuwałam Go Trafiłam jednak na Twój cień Mimo tego ciągle wiem Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię W końcu znajdę Jestem coraz bliżej wiem... Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię W końcu znajdę Jestem coraz bliżej.... Ile jeszcze mogę znieść Cierpliwość kiedyś kończy się Ostrożnie stawiam każdy krok Tak łatwo jest popełnić błąd Czasem w stresie boję się Że nagle mogę minąć Cię Jak rozpoznać że to Ty Będę szukać Cię z całych sił... Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię W końcu znajdę Jestem coraz bliżej wiem... Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię W końcu znajdę Jestem coraz bliżej.... Kiedyś Cię znajdę...znajdę Cię W końcu znajdę Jestem coraz bliżej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Lulu, Renati, Sigma??? JESTEŚCIE? Sorki ostatnio rozgadałam się na swój temat....ech... Od wczoraj rozpoczął się mój bieg do światła, słońca... Pozdrawiam was wszystkie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lucratis
Wiecie, zagladam tu od dlugiego czasu i uwazam ze Kama jest beznadziejna. Bez urazy, ale to taki pochlebca Myshy, jej "Pietaszek"; gdzie Mysha tam i Kama, Mysha sie zegna i odchodzi z forum - Kama rozwniez natychmiast oglasza swoja rezygnacje z pisania tutaj i biegnie za nia.. przez jakis czas obserwują z ukrycia jakie wrazenie zrobily na wiernych swych "fankach", po czym obie pojawiaja sie znow. Czy naprawde sadzily, ze ktokolwiek da sie nabrac na te ostateczne pozegnania? Przeciez zalozycielka tego tematu nie moglaby zostawic go ot tak i pozbawic sie przyjemnosci plynacej z uzewnetrzniania sie na jego lamach. A Kama?To jest zalosne, bo czy dorosla kobieta nie ma wlasnego zdania? i pomyslu na siebie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nemezys
oj... lucratis... ale doładowałaś-eś... problemik masz ze zrozumieniem... pełno takich ludzi, co to tylko krytykować potrafią... Dzielę ludzi na dwie kategorie, jedni mówią co wiedzą, drudzy wiedzą co mówią, Ty należysz do tej pierwszej kategorii. Twoja wypowiedź nie tylko nic nie wnosi, burzy .. Ale co ja Ci tutaj będę... Taki gubik... Temat jest mi znany, empatycznie identyfikuję się z poczuciem niepewności Myshy, zmagania z uczuciem, wiem, że to nie jest łatwe. Lubię ludzi, którzy w sposób otwarty mówią o uczuciach, ale też umieją słuchać drugiego człowieka. Zimne komentarze radzę schować do kieszeni. Krytykują tylko Ci, którzy nie rozumieją albo problemy mają ze sobą... oj coś wiem na ten temat... Mysha, dzisiaj ja zrobię sobie dzień dobroci dla siebie, sauna, basen i świce w łazience to doskonały pomysł aby przypomnieć sobie o sobie... Dziękuję Ci za otwartość dzielenia się przeżyciem, które nie jest mi obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj nemezys, kochana, mylisz sie i to bardzo... problem, ktory jest glownym tematem topiku jest mi znany i to az nadto... Ale to nie zmienia faktu, ze przydalaby sie surowa ocena, bo to pomalu zaczyna robic sie towarzystwo wzajemnej adoracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×