Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mysha

jak zapomnieć o nim?

Polecane posty

Gość obserwatorka
chyba na kazdym topicu ktory przetrwal tak wlasnie sie robi i w kazdym pokoju na czacie z czasem zostaje scisly krag do ktorego trudno sie przebic ale probowac zawsze mozna:) Pozdrawiam , temat tez nie jest mi obcy ,,,,,,niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luctratis a mimo to jesteś niesprawiedliwa/y. Owszem zaprzyjaźniłam się z Kamą. Zaczęło się tu na topiku, potem były maile, gg, telefony. Wystarczyło po prostu napisać. Jednakże Kama ma swoje zdanie, jest niezależną osobą. Uważam, że krzywdzisz ją tym co napisałaś/eś. Ludzie przychodzą i odchodzą. Nie każdy zostaje, nie każdy próbuje nawiązać jakikolwiek inny kontakt niż tylko pisanie na topiku. Nie jesteśmy zamkniętym kręgiem... Wszyscy mogą tu wejść, napisać itd. Mogą potem wyjść i zniknąć, mogą zostać. Przynajmniej tak do tej pory mi się wydawało. jeżeli uważasz inaczej - to przepraszam... Kiedy odchodziłam z topiku myślałam, ze już nie wrócę. Przynajmniej nie wrócę ze swoimi problemami. Wszystko miało się dalej kręcić samo, kolejne dziewczyny pomagać innym dziewczynom. Nie wiedziałam, nie przypuszczałam co się stanie ze mną. Wróciłam. Widzę, ze nie powinnam była w ogóle tego robić...przynajmniej niektórzy nie mieliby satysfakcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nagle runal caly moj swiat... wszystko co tak z namaszczeniem ukladalam, w co tak bardzo wierzylam i czemu bezgranicznie sie oddalam On zamknal w jednym zdaniu, w kilku slowach. po prostu odszedl. poczatek Jego nowego zycia stal sie koncem mojego.. tak niedawno to sie wydarzylo, ze wciaz chyba jeszcze najwazaniejsze do mnie nie dotarlo. mija tydzien. bez telefonow, wiadomosci, spotkan. bez swiadomosci ze jest. ze bedzie przy mnie, spojrze w jego oczy i znow rozkwitne w nich. pierwsze dni byly jak koszmar. budzilam sie z oczami zapuchnietymi po przeplakanej nocy, wykonycwalam kilka mechanicznych czynnosci tylko dlatego ze trzeba.. umyc zeby, ubrac sie, wyjsc z domu, odpowiedziec milym slowem komus kto cie wita cieplym dzien dobry a w rzeczywistosci nie ma pojecia ze twoje serce kruszy sie w drobny mak..intensywna praca, zeby tylko nie myslec. a w drodze do domu- strach. o samotny wieczor, milczacy telefon, przeplakana noc. przeczytalam cale forum.. nie moge sie porownywac do Waszych cierpien.. moje jeszcze za krotko trwa.. boje sie jutra, tego ze ktoregos dnia nie dam rady. najbardziej chyba boje sie upokorzenia i wstydu ktorem zaplace za kolejny do Niego telefon w dniu w ktorym juz nie bede potrafila sobie poradzic.. chyba jednak jest w tym wszystkim najgorsza swiadomosc, ze zylam przez te 4 lata z Nim w nieprawdziwym swiecie. moim, wymyslonym, wymarzonym i dlatego takim szczesliwym. w chwilach- nielicznych narazie- gdy cierpienie ustepuje miejsca rozsadkowi mysle ze nie byl wart, ze nigdy nie czul.. to boli jeszcze bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie dajmy
sie zwiariowac jesli mamy ochote to poprostu piszmy bo czasem nie ma komu powiedziec i niewazne ze mielismy odejsc .Forum jest poto by pisac , nikt nie musi czytac , komentowac moze kazdy jak chce .Nie macie pojecia jak wielu osobom pomaga taki topic , chodz decyzje sami musimy podejmowac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, piszmy, zgadzam sie, ale niech to bedzie naturalne. Po co tak manifestowac swoje odejscia i powroty. Nie zapominajmy po co piszemy - chec pomocy sobie i innym powinna byc na pierwszym miejscu, a nie narcystyczne wpatrzenie w siebie i swoja \"tworczosc\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucratis - nie czuje sie urazona Twoja wypowiedzia. Kazdy ma prawo pisac o tym co w danym momencie odczuwa. Twoja krytyke przyjmuje z pokora, lecz z jednym nie jestem w stanie sie zgodzic. Nie jestem \"Pietaszkiem\" Myshy, raczej moglabym byc jej matka (z racji roznicy wieku) :) Jestem osoba niezalezna i potrafie miec swoje zdanie. Poczulam do tej dziewczyny ogromna sympatie, gdyz otrzymalam od niej wiele dobrego, a i skarcila kiedy bylo trzeba. Trwala przy mnie gdy bylam w dolku, teraz ja staram sie jej pomoc. Czy robie to dobrze? Nie wiem, czas pokaze... Nasze \"odejscie\" z topiku nie bylo na pokaz. Wiele czynnikow sie na to zlozylo, o ktorych nie bede tutaj pisac, bo samo wspomnienie jest bardzo bolesne. Wrocilam, gdyz obecnie czuje sie na tyle silna i szczesliwa, by sluzyc pomoca i rada innym dziewczynom. Moze faktycznie jestem zalosna i narcystycznie wpatrzona w swoja \"tworczosc\"? Jesli tak jest to moze lepiej bedzie jak zamilkne... I prosze tego nie odbierac w ten sposob, ze kama sie obrazila. Jest mi po prostu przykro. Mysha - dzieki 👄 Pozdrawiam \"zapominajace\" 👄 Uda Wam sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeeeee
nie zapominac.....jak sie kocha to sie nie zapomina....nie chce zapomniec!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaf
a może o niej kobiety również potrafią!!!!!!!!!!!!!!!!! tylko praca pod każdym względem i nad sobą daje rezultat! mi pogło i wam też polecam - zacisnąć zęby i nie odpuszczać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maya, trzymam kciuki za Ciebie. Widzisz to jest na ogół tak ,że nasz problem z jednej strony wydaje nam się najważniejszy na świecie, najgorszy na świecie, z drugiej strony często \"przepraszamy, że żyjemy\". wiem co czujesz, wiem jak to jest. Ja na szczęśćie najgorszy okres mam za sobą. Wiem jaki to ból, wiem jak to jest kiedy budzisz się i zastanawiasz po jaką cholerę. Pisz, po prostu pisz...Jeżeli będzie Ci smutno, źle....Złamane serca najlepiej rozumieją inne złamańce. Ściskam... :) Lucratis namieszałaś i to ostro... :( szkoda. No cóż czasami tak jest.... Kama, please zostań. Wiesz, że jesteś potrzebna nie tylko mi ale i innym i olej to co mówią jakieś inne kobitki. To dzięki Tobie nadal sobie chodzę po tym świecie...teraz Ty masz mnie ochrzaniać kiedy zaczynam chrzanić bzdury, albo mówię, że nie chcę żyć. Zostań...proszę. Wytrzymałyśmy tyle burz :) Olafie, mnie praca nie pomogła. Wręcz przeciwnie...chociaż nie każdy musi reagować na takie samo lekarstwo. Zresztą co ja się będę wypowiadać. Znowu ktoś powie coś o narcyźmie i znowu będę miała problem.... Złamane serduszka...Pozdrawiam...Pamiętajcie Jutro musi keidyś nadejść...Jutro znowu będą całe... Jutro będzie piękny dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maya, trzymam kciuki za Ciebie. Widzisz to jest na ogół tak ,że nasz problem z jednej strony wydaje nam się najważniejszy na świecie, najgorszy na świecie, z drugiej strony często \"przepraszamy, że żyjemy\". wiem co czujesz, wiem jak to jest. Ja na szczęśćie najgorszy okres mam za sobą. Wiem jaki to ból, wiem jak to jest kiedy budzisz się i zastanawiasz po jaką cholerę. Pisz, po prostu pisz...Jeżeli będzie Ci smutno, źle....Złamane serca najlepiej rozumieją inne złamańce. Ściskam... :) Lucratis namieszałaś i to ostro... :( szkoda. No cóż czasami tak jest.... Kama, please zostań. Wiesz, że jesteś potrzebna nie tylko mi ale i innym i olej to co mówią jakieś inne kobitki. To dzięki Tobie nadal sobie chodzę po tym świecie...teraz Ty masz mnie ochrzaniać kiedy zaczynam chrzanić bzdury, albo mówię, że nie chcę żyć. Zostań...proszę. Wytrzymałyśmy tyle burz :) Olafie, mnie praca nie pomogła. Wręcz przeciwnie...chociaż nie każdy musi reagować na takie samo lekarstwo. Zresztą co ja się będę wypowiadać. Znowu ktoś powie coś o narcyźmie i znowu będę miała problem.... Złamane serduszka...Pozdrawiam...Pamiętajcie Jutro musi keidyś nadejść...Jutro znowu będą całe... Jutro będzie piękny dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysha.. dziekuje. Najbardziej chyba za to, ze poczulam czytajac Twoj post ze moje cierpienie nie jest wirtualne, ze ono gdzies jest naprawde.. A on?? Dzis zadzwonil. co czulam.. przed rozmowa chyba mimo wszystko nadzieje.. ze cos przemyslal, ze moze jednak..moze to nie bylo definitywne.. powiedzial, ze po prostu chcial mnie uslyszec. i ze myslal, owszem ale zbyt wiele zlego sie stalo w jego zyciu \"przeze mnie\".. depresja, jego nieradzenie sobie z problemami to wszystko moja wina.. i to, ze kiedys zrobil cos, czym mnie potwornie skrzywdzil to tez przeze mnie.. no i musi sie uwolnic...A z drugiej strony chce sie ze mna spotkac, porozmawiac i wszystko sobie wytlumaczyc.. Tylko co ja mam mu wytlumaczyc? Ze mnie rania te spotkania, jego telefony.. Ze jezeli nie chce mi powiedziec \"sprobujmy\" to lepiej niech nie dzwoni?? Nie potrafie. Boje sie, ze przez to zamknie sie totalnie, zniknie. A tak.. przynajmniej go slysze. Zobacze.. Namiastka szczescia.. Jak to sie dzieje... Kiedy bylismy razem bywaly dni, kiedy myslalam \"nienawidze cie za to co zrobiles, nienawidze twoich dloni, wzroku, ciebie.\" kiedy byl dla mnie zupelnie obcym facetem. kiedy brakowalo bliskosci.. wtedy wydawalo mi sie, ze w kazdej chwili moge odejsc. mowilam sobie: chce tego, czekam tylko na odpowiedni moment.. a teraz on to zrobil nie pytajac mnie o zdanie i nie potrafie juz zyc jak przedtem... tak czesto mnie ranil, a tak bardzo mi go brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mayu najłatwiej zwalić swoje problemy na tą drugą osobę - nie udaje mi się w życiu - przez Ciebie, nie potrafię sobie dać rady-przez Ciebie, pojawiły się komplikacje - przez Ciebie. A tak naprawdę to większośc zarzutów powinna brzmieć - to ja jestem winny... Atak jest najlepszą metodą obrony, obrony przed stanięciem twarzą w twarz z samym sobą...Nie sądzisz? Nie wiem co Ci powiedzieć..Namiastka szczęścia okazuje się czasami dodatkowym kopem...czasami radykalne cięcie jest najlepsze, chociaż boli jak cholera. Też dałam sobie namiastkę szczęścia pisałam do niego, chociaż on nie chciał, powoli zaczął odpisywać, znowu rzucać mi okruchy szczęścia, obiecywać...Wczoraj obiecał że zadzwoni.Czekałam, nie potrafiłam wyłączyć telefonu i co? Nie zadzwonił... Od soboty nie mam z nim kontaktu i wiesz, nawet jeżeli to tak cholernie boli to paradoksalnie jest mi lepiej...Przynajmniej się nie łudzę. Pozdrawiam Cię cieplutko :) Trzymaj się....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie, ze nie czujesz sie urazona Kamo. Moja uwaga o zachwycaniu sie wlasna \"tworczoscia\" dotyczylo Myshy, a nie Ciebie. Bo jednak jest miedzy wami pewna roznica i docenic nalezy, ze wrocilas by pomagac kobietom z podobnymi problemami. Natomiast Mysha odeszla, gdy zaczelo jej sie ukladac, a wrocila, bo jej swiat rozsypal sie w kawalki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucratis jesteś niesprawiedliwa. Odeszłam z kilku powodów, chcesz listę: - fakt zaczęło się układać, ale to nie miało większego wpływu. Dowód - chociażby załamanie Kamy. mogłam zupełnie olać sprawę (bo przecież własnie tak mnie oceniasz nieprawdaż?), ale tak się nie stało. Główne powody ostatniego odejścia - zaczęły się ataki na mojego maila, na moje gg od sfrustrowanego faceta, któremu przeszkodziłam wykorzystywać w perfidny sposób wartościową osobę, A potem pojawiło sie kilku jemu podobnych, właśnie z forum... Ni emiałam ochoty wsłuchiwać i czytać tych wszystkich bluzgów, a było tego trochę.. -kilka wspaniałych postów na mój temat tez mogłaś tu przeczytać. W każdym razie to że zaczęłam być szczęśliwa nie miało większego wpływu - bo zaczęło się dziać lepiej wcześniej..,. Najłatwiej skopać prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucratis powiem Ci cos. Znam Myshe od dawna, mamy ze soba czesty kontakt. Przez ten czas miewala swoje wzloty i upadki (jednak byla przewaga tych dobrych momentow). Zalozyla ten topik, bo odczula taka potrzebe w momencie kiedy bylo jej zle. Znalazla swoj wlasny sposob na wyrzucanie z siebie tych \"zlych\" emocji - pisanie, a takze bardzo czesto sluzyla innym madra rada - nie wspomne tu o sobie. Moj sposob na odreagowanie, to ucieczka do lasu i krzyk - w calym tego slowa znaczeniu. Bo nie jestem humanistka i nie potrafie sie pieknie wypowiadac, ale staram sie w miare mozliwosci. Mysha jest cudowna i ciepla dziewczyna, z ktora zycie nie obchodzi sie ulgowo. Jesli znikala na jakis czas, to bylo to jedynie spowodowane atakami na jej osobe. Czula sie z tym zle, zastanawiajac sie czy jest sens dalszego pisania. Jednak wracala po pewnym czasie i byla tu nadal. Moim jedynym pragnieniem jest to, aby ten topik nadal zyl, bo on mi pomogl. Nie skaczmy sobie do oczu, niech panuje tu atmosfera zyczliwosci i przyjazni. Mowmy o swoich facetach i przezyciach z nimi. Udzielajmy sobie rad jak o nich zapomniec, co zrobic aby ponownie nas to nie spotkalo. Pozdrawia Was szczesliwa juz kama 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
Już jestem pozdrówka dla wszystkich serduszek .Mysha cały czas czytałam Wasze wypowiedzi .Trochę się tego nazbierało. Piszesz ,że już się nie łudzisz ,ale pewnie gdzieś na dnie serduszka tli się jakaś nadzieja. Wiem jak to jest czasami rozum podpowiada ,że tak jest dobrze -jak jest, że lepiej się nie łudzić bo prawda jest lepsza -chcąc być uczciwym wobec samego siebie.Natomiast serce mówi Ci coś zupełnie odwrotnego ,że może jest jeszcze szansa ,może jeszcze się ułoży ,w głębi duszy wierzysz, że on jednak zrobi coś ,że znowu będzie jak dawniej .Piszę Ci to na własnym przykładzie bo ja się łudziłam wystarczająco długo .Sama siebie przekonywałam ,że to jest ten jedyny i wszystko między nami musi grać.Nie zagrało niestety a ja straciłam wszystko co kochałam,ale nic to takchyba miało być .Bardzo mądrze radzisz Mayi .Trzymajcie się cieplutko jestem z Wami calym sercem. :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku jak dobrze że jesteś... Mam takiego doła... masz rację mówię jedno, a zostawiam sobie gdzieś głęboko w sercu furtkę...A może on wróci??? NIE :( nie można tak, wiem...ale nie umiem. Dzisiaj mam mega doła. Szczurki, lucratisy, dobijcie mnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku jak dobrze że jesteś... Mam takiego doła... masz rację mówię jedno, a zostawiam sobie gdzieś głęboko w sercu furtkę...A może on wróci??? NIE :( nie można tak, wiem...ale nie umiem. Dzisiaj mam mega doła. Szczurki, lucratisy, dobijcie mnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylku jak dobrze że jesteś... Mam takiego doła... masz rację mówię jedno, a zostawiam sobie gdzieś głęboko w sercu furtkę...A może on wróci??? NIE :( nie można tak, wiem...ale nie umiem. Dzisiaj mam mega doła. Szczurki, lucratisy, dobijcie mnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysha.. masz wiele racji. z tym zwalaniem problemow.. wiedzialam ze on z pewnymi rzeczami sobie nie radzi, ze go przerastaja pewne problemy. nawet zyczajne nieporozumienia przeradzaly sie w awantury.. wiec ja staralam sie jak tylko moglam. zalagodzic spory. udawac ze mnie nie boli kiedy ranil bo to by tylko pogarszalo. szalm na kazde ustepstwo, robilam wszystko, zeby tylko go zadowolic. zeby mu nie dac powodow do zlosci, zazdrosci, smutku, rozczarowania... w efekcie stracilam wielu znajomych, zapomnieli o moim istnieniu bo przestalam miec dla nich czas po tym gdy On robil mi wyrzuty ze przyjaznie sie z innymi mezczyznami.. zostalam supelnie sama.. nie, nie sama- z nim. stal sie calym moim swiatem. jeszcze niedawno nie wiedzialam jakie to uczucie powoli umierac, usychac kazdego dnia.. juz wiem. mam do niego wielki zal. uzaleznil mnie od siebie tak bardzo.. po to zeby teraz, w zasadzie bez problemu odejsc.. bez najmniejszej checi naprawienia czegos.. przekreslil tyla naszych lat... Mysha, Motylku... tak trudno zamknac te furtke... wiara, nadzieja sa jeszcze silniesze. tyle jeszcze we mnie pragnienia zeby wrocil... te slowa sa straszne ale wim, ze jeden jego telefon, prosba i bede znowu jego.. sa straszne bo pokazuja jaka naprawde jestem slaba bez niego.. codziennie zastanawiam sie nad lekarstwem... jeszcze wciaz nie wiem... ....dzis sie nie odezwal.. milczenie pomoga, zabliznia, koi bol... do czasu kiedy znow sie nie odezwie, jak kaprysny maly chlopiec ktory nie rozumie ile cierpienia wprowadzi w moje zycie jedny, nic nieznaczacym dla niego telefonem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie było moim zamiarem przyczyniac sie do powstania dołów u ktorejkolwiek z was, ani nikogo dobijac.. jesli jednak tak sie stalo, przepraszam... czasem kilka zbyt ostrych slow staje sie kropelka przepelniajaca czare goryczy. Jeszcze raz przepraszam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucratis - Mysha przezywa teraz ciezkie chwile, ale mysle, ze nie ma do Ciebie zalu. Ciesze sie, ze tu jestes. Im nas wiecej tym lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
Mysha musisz niestety przeboleć tego faceta a czasami to trwa bardzo długo .Czasami ta furtka jest potrzebna żeby wiedzieć czy to naprawdę było to ,czy warto było czekać,zastanawiać się nad swoimi uczuciami i emocjami ,czy ten facet czuł do Ciebie to samo co Ty do niego.Jakoś zawsze tak jest ,że jedna strona bardziej się angażuje ,a jak minie trochę czasu to przechodzi to na druga osobę .Taki galimatias się z tego robi,że w końcu nie wiesz co czuje do Ciebie ten facet ,a co Ty do niego .Ja jak wiesz nie zostawiłam sobie tej furtki tylko wskoczyłam w nastepny związek ( wyszłam za mąż chcąc zrobić na złość tamtemu) .I tu prośba do Mayi nie wchodż w żaden zwiazek nie kończąc poprzedniego.Ja tak zrobiłam za namową koleżanki (niby ,że nowa miłość leczy starą miłość). To nieprawda -musisz doprowadzić wszystko do końca żeby nie było między Wami żadnych niedomówień , rozpoczętych i niedokończonych watków.Jak wiesz Mysha ja nie przebolałam tamtego pierwszego faceta do dziś i mam ranę w sercu .Chociaż nie wiem jakie życie czekałoby mnie u jego boku.Bo też nie był aniołem -typowy jedynak .Miał też swoje wady ,ale jak to się mówi po tylu latach pamięta się tylko te dobre rzeczy. Lepiej się uczyć na cudzych błędach więc nie róbcie tego co ja zrobiłam,bo potem zostaje tylko poczucie winy i niewyobrażalna pustka ,której niczym nie można zapełnić.Jestem z Wami sercem i duchem trzymajcie się i piszcie co Wam leży na serduszkach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejny dzien prawie za mna. ciesze sie drobnymi sukcesami, tyz ze potrafie kontrolowac myslenie o nim, czasami nawet zapominam.... przeraza mnie tylko swiadomosc ze w kazdej chwili moze zadzwonic, napisac.. boje sie odczytywac sms-y bo wiem, ze ten od niego mnie zabije.. chyba w ogole nie chce zeby pisal, zeby byl... tylko zeby zniknal juz bez slowa.. wszystko jest takie proste dopoki z nim nie rozmawiam.. wiem dobrze, ze nie potrafilabym mu tego powiedziec.. dlatego pragne najbardziej zeby to on przestal sie odzywac... Motylku zgadzam sie z jednej strony z Toba.. rzucanie sie w nowe znajomosci bez skonczenia starych to cios wymierzony w siebie.. ale co jesli z czasem okazuje sie, ze ten czlowiek, o ktorym chemy zapomniec nie byl nas wart? jesli wiem to na 100% i nie czuje juz zupelnie potrzeby spotkania z nim, rozmawiania? czy potrzebna jest ta \"ostateczna rozmowa\" w trakcie ktorej padan same raniace slowa i ktora na nowa rozszarpie rane, ktora zabliznia sie w obliczu jego milczenia? powiem Ci, ze ja nie chce tej rozmowy, nie potrzebuje jej bo ona tylko jeszcze bardziej mnie zrani... powiesz moze ze dopoki nie zweryfikuje moich uczuc i postanowien w jego obecnosci to tak naprawde nie jestem wyzwolona..? moze bedziesz miec troche racji... ale czuje w sobie, gleboko w sercu ze o wiele latwiej bede potrafila sie wyzwolic bez patrzenia na niego, bycia blisko... jestem juz pogodzona ze swiadomoscia, ze go nie ma. ucze sie bez niego funkcjonowac choc tak niewiele minelo czas kiedy nie mam z nim zadnego kontaktu czuje ze moge, ze jestem silna. dla mnie wszystko sie definitywnie skonczylo po naszej ostatniej rozmowie. kiedy w jego glosie nie uslyszalam ani cienia checi, zalu.. i kazdego dnia gdy milczy konczy sie na nowo.. nie jestem gotowa na nowy zwiazek dzis, nie jutro.. nie wiem czy za tydzien, miesiac, dwa... wiem tylko ze nie potrzebuje spotkania z nim, zeby moc stwierdzic ze to koniec... pozdrawiam cieplutko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sigma84 MOTYLEK
MAYU -jesteś mądrą kobietką i zrobisz najlepiej tak jak Ci dyktuje serce. Masz rację ,że nic na siłę jeżeli rzeczywiście ten facet nie był Ciebie wart i Ty to zrozumiałaś na pewno wyzwolisz się z pod jego wpływu. Jeżeli chodzi o tą " ostateczną rozmowę " to podałam Ci tylko mój przykład (ja po prostu potem zrozumiałam ,że potrzebowałam jej żeby wszystko wyjaśnić a nie zastanawiać się dlaczego taka się stało ).Jestes silna i dasz sobie radę .Pisz co Ci leży na sercu :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dalam rady... przed chwila zadzwonil. poprosil o spotkanie. poprosil o rozmowe. zgodzilam sie... tak jak przeczuwalam nie mialam wystarczajaco duzo sily zeby mu powiedziec \"nie. nie dzwon wiecej. daj mi o sobie zapomniec.\' dlaczego? skoro w duszy i sercu niczego bardziej nie pragne.........?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj obiecałam sobie, ze koniec...że nie mam sił czytać słów - jeżeli coś się stanie, jeżeli nei wyjdzie itd, że nie będę czekać na telefon, który i tak nie zadzwoni, że nie będę marzyć. Koniec...Nie ma go. Jest jak umarły, nie ma go...tak jak chciał... Przed chwilą dostałam smsa, odpowiedziałam jednym zdaniem - baw się dobrze - zegnaj.. Chcę mieć siłę żeby przez to przebrnąć. Tylko tyle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko... Jestem z Toba calym sercem. bardzo bardzo mocno wierze ze Ci sie uda przetrwac. Mysle ze kazda z nas ma w sobie tyle sily, zeby wygrac.. To nasza natura, swiadomosc, ktore sa gdzies gleboko w nas sa ta tarcza ochronna przed zlem, bolem i cierpieniem.. Swiadomie nie checmy cierpiec, swiadomie potrafimy bez niego zyc.. Dopiero kiedy przychodzi moment, ten jeden, w najmniej spodziewanym momencie.. Jego telefon, sms, list.. cokolwiek serce nie daje nam myslec rozsadnie, znika nasza barierea ochronna.. Silniejsze sa pragnienia, ludzkie uczucie, marzenie, jego zapach, cieplo, ktore znow chcemy przy sobie cuc. I przegrywamy... Zycze Ci zebys nie miala takich momentow. Po tym co wycierpialas masz juz tyle sily zeby swiadomie decydowac o swoim szczesciu. Jestem z Toba... Pozdrawiam Was :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×