Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Absurdalna

Moja miłość z czaterii

Polecane posty

Gość Absurdalna

Miałam 19 lat i studiowałam inżynierię biomedyczną. Mieszkałam w ładnym mieszkaniu, w pięknym mieście, odnosiłam sukcesy na uczelni. Byłam bardzo lubianą osobą, chociaż trochę zagubioną. Miałam wszystko, a jednocześnie nie miałam nic... bo wiecie, brakowało mi kogoś do kochania. W tym miejscu tylko wspomnę, że nie byłam typową, użalającą się nad sobą nastolatką. Jako dziecko zostałam zgwałcona. Ktoś, kto narzucił mi swoją seksualność, kradnąc moją, dziś ma szczęśliwą rodzinę. Czasami widzę jak przytula swoje maleńkie dziecko i dręczy mnie myśl, że jemu może kiedyś zrobić to samo. To co stało się gdy byłam czterolatką zniszczyło mi calusieńkie dzieciństwo i nastoletnie życie. Weszłam na popularną aplikację z czatem. Głupio rzuciłam na głównym "męża szukam, miłości szukam". Po chwili napisał do mnie On. Inżynier Budownictwa. Cała nasza relacja trwała dokładnie pół roku, co do dnia. Jakby sobie wyliczył wszystko. Potrafiliśmy pisać ze sobą całe dnie, całe noce. Cały czas. Opowiadał mi o swoim życiu, o śmierci matki, odrzuceniu ojca, o domu dziecka, ćpaniu i byłej, która go zniszczyła. Po jakimś czasie przyjaciółka namówiła mnie, bym go odwiedziła. Przed nami było osiem godzin podróży. Jechałyśmy na mazury, do jej rodziny. Wyczuwałam, że nie jest zbyt chętny. Nie umiałam się dowiedzieć dlaczego. Dotychczas cały czas zapewniał mnie, że jestem jego jedyną bratnią duszą. Wymieniliśmy się zdjęciami- był moim ideałem. Grał na gitarze. Czytał te same książki. Lubił te same kolory. Filmy. Zakochałam się. Gdy dotarłyśmy na miejsce zamilkł. Na początku wszystko skreśliłam. Pomyślałam "jestem idiotką". Próbowałam się wyleczyć. Po kilku dniach odzyskaliśmy kontakt. Poznałam prawdę. Okłamał mnie. Z imieniem, nazwiskiem i miejscem zamieszkania. Wyjaśnił wszystko- chciał uciec od siebie, ale poczuł się bezpiecznie i zapora puściła. Wyznał mi, że choruje na ciężką chorobę psychiczną i następne miesiące spędzi w szpitalu. Czekałam, jak głupia czekałam ponad 3 miesiące. W tym czasie puściły nam hamulce. Wiem, jestem idiotką, ale zakochałam się przez internet. Nigdy nie rozmawialiśmy przez telefon. Tylko sms, gadu, mail, hangauts. Nic poza tym. A mimo to marzyłam by z nim być, zamieszkać, zostać na zawsze. Z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Chociaż błagałam by móc go odwiedzić nigdy się nie zgodził. Zapytał czy wierzę w magię. Dzięki niemu wierzyłam, więc powiedział, że chce mi się oświadczyć zaraz po wyjściu ze szpitala. Magia? Czułam,że czyta mi w myślach. Że wie wszystko o moim sercu. Tylko jemu powiedziałam o gwałcie. Powiedziałam mu o każdym ciosie, jaki oberwałam od życia. Potrafił znaleźć rozwiązanie na każdą sytuację. Na każdy problem. Na każde wspomnienie. Zawsze mam wyciszony telefon. Ale on napisał w środku nocy, gdy spałam i po chwili się budziłam. MAGIA. Uwierzyłam w to. Że taka właśnie powinna być miłość. Kupiłam sukienkę, wybraliśmy ją razem. Wybraliśmy wymarzoną datę. Wybraliśmy też miejsce, gdzie chcielibyśmy zamieszkać. Morze. Tak, wiem... Byłam żenującą idiotką. Minął jakiś czas. On miał wreszcie zakończyć leczenie. Mieliśmy spędzić trochę czasu u niego. Być tylko razem... Spakowałam się. Położyłam spać. Tej nocy wiadomość mnie nie obudziła. Odczytałam ją dopiero rano. "Za szybko wyszedłem ze szpitala. Na jakiś czas muszę zniknąć. Wybacz mi" Zniknął bez śladu. Miałam wszystkie dane potrzebne by zgłosić zaginięcie, ale na komendzie powiedziano mi, że człowiek o takich personaliach nie istnieje. Ja nie zmieniłam planów: tak jak postanowiłam gdy z nim byłam, wyprowadziłam się nad morze. Studiuję na PG. Jestem po leczeniu depresji. Długo szukałam prawdy. Wracam do zdrowia. Już go nie kocham. Ale czasem chciałabym powiedzieć "dziękuję". Czasami nadal wchodzę na czat i szukam "nieposkładanego". Może ktoś z Was miał podobną historię? Może chce się nią podzielić? Może nie... Ja się cieszę, że to zrobiłam. Zanim oblejecie mnie falą hejtu: Piszę to, żeby przestrzec każdego z Was przed szukaniem ratunku od samotności w internecie. A nawet jeśli nie macie alternatyw, bądźcie mądrzy. Bądźcie rozsądni. Strzeżcie swoich uczuć. Pozdrawiam. Absurdalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niespelniony burek z krakowa, k****arz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×