Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Sytuacje, w których osoba uzależniona nagle doznaje olśnienia i zrywa z nałogiem

Polecane posty

Gość gość

Znacie takie? W szczególności interesuje mnie to odnośnie osoby uzależnionej od gry sieciowej. Ja sama mogę podać przykład związany z alkoholizmem: Alkoholik od niepamiętnych lat, mieszkający ze swoją matką zrywa z nałogiem, gdy matka umiera. Poddaje się leczeniu. Nie już pije od chyba 10 lat. Proszę o poważne i prawdziwe wpisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olsnienia? Choroba to nie zart, tylko terapia, i wsparcie trzezwiejacych alkoholikow ,mityingi, momomaloga pomoc.malo ktory uzalezniony czlowiek sam sobie w genialny i cudowny sposob poradzi. Taki cud to tylko w kinie i na duposcisku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie olśnienie tylko bolesne uderzenie w głowę i smutne pogodzenie się z brutalnością życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale żeby zacząć się leczyć, najpierw trzeba doznać olśnienia, czyli zdać sobie sprawę z problemu. Nikt nie zacznie się leczyć, bez tego olśnienia, bo taka osoba nie widzi problemu. To jest ważne. Czasem sprawy wokół nas mogą spowodować, że zaczniemy zauważać problem -i o to właśnie pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U osoby uzależnionej musi być ta chwila, kiedy uświadamia sobie, że jest uzależniony i chce z tego wyjść. Jeśli nie chce, to żadne leczenie, żadna terapia nie pomogą. Znam osoby, które "leczą" się od wielu lat, bo prokurator nakazał, ale efekty tego marne. Znam też takie, które bez pomocy lekarzy same wyszły z nałogu (alkohol, papierosy, narkotyki), znam też takie, które się zapiły na śmierć. Dla każdego co innego będzie tzw. olśnieniem. Jeden otrząśnie się po rozwodzie, inny jak zachoruje, jeszcze inny jak ktoś bliski umrze, a wreszcie są i tacy, którzy żyją pod przysłowiowym mostem, wszystko stracili, a dalej piją czy ćpają. Nie ma reguły. ZNam temat, ponieważ niestety w moim życiu przewinęło się trochę osób uzależnionych. Mąż jest z rodziny alkoholików, tzw. obciążonych, chyba geny, bo teść pił (zapił się na śmierć, nie pomógł rozwód i wyrzucenie z domu, wcześniej nie pomogło kilka lat leczenia). Dwóch braci teścia też piło, wyszli z tego (jeden sam z siebie, bezlekarzy), z tym, że jeden w ogóle nie tyka alkoholu, drugi od czasu do czasu się napije, ale to raz na 2-3 m-ce, kiedyś pił praktycznie codziennie. Mój mąż też był taki okres, że pił codziennie, stracił pracę- jedną, drugą, też próbowałam leczenia, ale to nic nie dało. Więc złożyłam papiery o rozwód, popłakał się w sądzie na rozprawie i sędzia dał pół roku na tzw. porozumienie się i mąż faktycznie wziął się za siebie, znalazł pracę, co prawda z weekendowego piwka nie rezygnuje, ale minęły 3 lata i nie upił się do nieprzytomności jak kiedyś, także zmiana jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie rzeczy nie dzieją się momentalnie, nawet człowiek, który tylko zmienia jakiś nawyk (np. chce wstawać wcześniej) przez jakiś czas musi się dostosować, a kiedy dochodzą do tego objawy uzależnienia - nie ma takich mocnych, nie wierzcie w cuda. Wierzcie w ciężką, długotrwałą pracę, a i tak trzeba mieć dużo szczęścia, żeby funcjonować z chorobą alkoholową jak wyżej opisany pan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefani0
W moim przypadku była to sytuacja, gdy obudziłam się na podłodze w kuchni, a nade mną klęczała zapłakana córeczka. Nie chciałam nigdy więcej widzieć jej w tym stanie i podjęłam decyzję o udaniu się do ośrodka Wiosenna na terapię. Dla niej na nowo chciałam walczyć o wyjście z nałogu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×