Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasia65

Czy to ma jeszcze sens? Pomocy...

Polecane posty

Gość Kasia65

Witam. Chciałabym usłyszeć obiektywnych opinii osób na temat mojego związku. Ja 22, ok 25 lat. Poznałam swojego faceta prawie 4 lata temu na imprezie, mieszkaliśmy daleko od siebie (500km) ale ponieważ coś tam między nami zaiskrzylo kontakt się utrzymał na Facebooku, SMS, telefony. Ja kończyłam związek na odległość, nieważna sprawa. Ale było mi smutno i zwierzałam mu się, on byl zauroczony pewna dziewczyna i również mi się zwierzał. Opowiadał że nie dotknął by innej, że jest taka wspaniała itd. Zauroczyło mnie to, jak on myśli o niej, jaki fajny facet, zakochany, życzę im dobrze... Tak myślałam. Nigdy nawet się nie całowali, ale latał za nią bardzo, kwiatki misie bez okazji, wspólny wyjazd ze znajomymi i z nią (chcial ba początku zabrac mnie, ale ona napisała dzień wcześniej ze w sumie to pojedzie, a ja chciałam dla niego dobrze, traktowałam go po koleżeńsku więc bez problemu powiedziałam "luz"). Wyjazd ich się nie udał, ona powiedziała że nic z tego. Po powrocie z wyjazdu mial służbowy wyjazd na 3,5 msc niedaleko (100km) ode mnie. Odwiedziłam go w jego rodzinnej miejscowości na weekend (zaprosił mnie i bardzo nalegał więc razem pojechaliśmy). Poznałam jego rodziców, spędziliśmy fajny weekend, uprawialismy oczywiście seks. Później spotykaliśmy się dość często, codziennie pisaliśmy... Mnie to męczyło, bo żadnych deklaracji, nie wiedziałam na czym stoję a bałam się zapytać go wprost czy cos między nami będzie. Pisał mi że jestem najważniejsza kobieta w jego życiu, dzwonił pisał, jak nie odzywałam się jeden dzień to dzwonił czy coś zrobił nie tak... Zwalalam winę na to, że mieszkamy daleko od siebie, ok wróci do swojej miejscowości i to się skończy. Podjęłam decyzję - przeprowadzka. Mając niespełna 19 lat zaczęłam samodzielne życie, do dziś sama się utrzymuje mieszkam wynajmuje pokoje, mieszkanie. Jakoś sobie radzę. Raz lepiej, raz gorzej. Ale sobie radzę. Szybko po przyjeździe okazało się że on chyba nie chce ze mną być... Dowiedziałam się że całował się z jakimiś ma imprezie... No właśnie imprezował beze mnie, niby go do mnie ciągnęło bo pisał, opowiadał o mnie znajomym... W końcu zapytałam go wprost, powiedziałam co czuję na co on odpowiedział że lubi mnie, ale nie kocha, związku z tego nie będzie. Mówił jedno a po tygodniu znów prosił o spotkanie i zawsze kończyło się łóżkiem... Tak ponad rok. Ale dziś już wiem że byłam wtedy jedna z wielu. Wtedy nie wiedziałam, ale później zaczęłam się domyślać, wypytywać. Aż zapytałam wprost... Dowiedziałam się o bujnym życiu seksualnym, wielokatach, starszych babkach, seksie po imprezach, że wracał ode mnie prosto do innej... Gdy domysły zostały potwierdzone powiedziałam koniec, straciłam nadzieję że zmieni zdanie co do nas. Bolało, byłam głupia i pełna nadziei, pierwszy raz tak mocno zakochana (miałam wcześniej dwa związki, 2 lata i rok). Proszę nie oceniajcie. Trzy miesiące się z nim nie spotykałam chociaż szukał kontaktu. Poszłam dosłownie w melanż... Kilka dni w tygodniu, potrafiłam wracać o 4 do domu i na 8 iść do pracy. Jeździł na imprezy gdzie ja, zaczepiał (zwłaszcza pijany), olewalam, krzyczałam, kazałam znikać z mojego życia... Bardzo cierpiałam. Mieliśmy masę wspólnych znajomych, praktycznie każdy mój znajomy go znał... Więc chcąc czy nie chcąc dowiadywalam się co u niego, ok wiedział co u mnie. Od czerwca do września - widywałam go często ale nie podejmowałam rozmowy, nienawidziłam go... A raczej sobie te nienawiść wmawialam. We wrześniu 2015 wynajął mieszkanie z kolegą (mieszkał wcześniej z rodzicami). I dwa tyg po tym... Pojechał za mną 150km na imprezę...ale tylko patrzył, popił i wysyłał SMS do mojego przyjaciela (znał go) czy może z nami wracać do domu, czy poczekamy. Ja nie chciałam, więc wrócił z tymi co przyjechał. Już wtedy napisał do mojego przyjaciela ze ładnie dziś wyglądałam. Poniedziałek. Wieczór. Wychodzę z pracy, napisal do mnie na Facebooku. Okazało się że już rano po imprezie do mnie pisal SMS na stary numer. Czy już jestem w domu czy śpię. Zapytał co u mnie... Ja zła, szukając jego podstępu... Pytałam czego chce, że nie mam ochoty z nim rozmawiać. Męczył pisał że chce się spotkać, że zaprasza, że pogadac tak o, że siedzi sam w domu i o mnie pomyślał. Po długich namowach dałam się przekonać żeby przyjechać i zostać na noc. Pojechałam do niego ale postawiłam zasady, zero gadania o przeszłości, nie śpimy razem (miał spać w pokoju kolegi), zero tulenia. Byli dziwnie... Zapalone świeczki, kolacja... Ale miło. Bez wyrzutów wzajemnych obejrzeliśmy film, zjedliśmy kolację... Ale zasady złamał. Przytulił się mimo moich sprzeciwów, mniejsza o to, było mi dziwnie. Tęskniłam za nim, skończyło się łóżkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Cdn. I tak okres wrzesień - grudzień rozpamietuje jako zły okres. On się starał, zabierał mnie w różne miejsca, codziennie spędzaliśmy czas a ja tylko robiłam awantury ze chce związku. Ok że chce sprawdzić jak będzie się układało... Ja że chce związku... Dwa tyg mojego milczenia, dwa tyg sielanki. I tak trzy miesiące. Wiem dziś ze jak się nie odzywałam do niego i zrobiłam ostatnio awanturę że nie dam rady, to raz pijany przespał się z inną kobietą. Dowiedziałam się o tym w styczniu, odpowiedział mi sam szczerze jak zapytałam kiedy ostatnio spal z inną. W grudniu 2015 doszliśmy do porozumienia - związek. Ale ten związek nie jest dobry. Początek był spoko, zachowywał się jak zakochany kundel z bajki Disneya. Wszędzie mnie zabierał, wspólne wyjazdy wycieczki... Ale robiłam ją kłótnie, o przeszłość która ciągle wyplywala. Ciągle miałam w głowie, że halo w końcu miał mnie a latał za innymi przeważnie naprawdę wcale nie ładnymi. Oboje jesteśmy ładnymi zadbanymi ludźmi, a on czasem sypiał z kobietami grubszymi, typowymi tandetnymi głupimi d****i. No mniejsza, ale ciągle mnie to męczyło. Męczy do dziś mnie to wszystko. Może by to wyglądało inaczej gdyby nie fakt, że nigdy nie powiedział mi że mnie kocha, a podczas kłótni kilka razy powiedział że nigdy nie będę jego żona, matka jego dzieci, że mnie nie pokocha. Ale to w złości. Jak jest między nami okej to jak go zapytałam to powiedział że przecież w jego zachowaniu widać że mu zależy... No właśnie... Nigdy nie chce dodać że mną zdj jakby się mnie wstydził. Wiem że potrafi być romantyczny bo kilka razy dostałam kwiaty, zrobił kolację... Ale to ciągle ja wymyślam, ja go rozpieszczam, sprzątam gotuje. Oczywiście jego mieszkanie, bo on nie chce mieszkać razem przed ślubem (... Tutaj taki macho był, a do kościoła chodzi co niedzielę ...). Ale nie jest nawet trochę czuły. Nie całuje mnie chyba że ma dojsc do seksu (miałam z nim może z dwa razy orgazm jak mu bardzo pomogłam), raczej się nie tuli, nie mówi nigdy ze jestem ważna że mu zależy, no jakbym z bratem żyła... Czasem boje się go złapać za rękę, bo on przecież nie lubi się pieścić... Te jego zachowania doprowadzają mnie do tego że sama siebie pytam co dalej, czy warto z nim być, czy to się kiedyś zmieni... Później nakrecam się w spiralę myślenia o jego bujnej przeszłości bo w sumie to może on nie chce ze mną być? A jest bo mu wygodnie, bo nalegalam? Kilka razy z nim próbowałam rozmawiać, bez większego skutku on zawsze twierdzi, że wymyślam i kombinuje. Jak się kilka dni nie odzywałam mówiąc że mam dość, to wtedy pisał chciał się spotkać, nawet zabrał gdzieś na weekend i pod wpływem alkoholu opowiadał jak mnie uwielbia jaka jestem najlepsza, że życia sobie beze mnie nie wyobraza itd. W wakacje 2016 płakał z tydzień dzwoniąc****isząc co 5min żebym wróciła, że prosi że jestem najlepsza najważniejsza ze się ułoży że w końcu jakiś się dotrzemy. Nigdy ze kocha. Myślę że to może taki typ człowieka, a może sobie sam wmawia że mnie pokocha? Nie wiem. Brakuje mi czułości. Nie mam tu rodziny, garstkę znajomych, tylko pracę i jego. Chciałabym myśleć mimo młodego wieku o założeniu rodziny, więcej czasu spędzam w domu czy razem wolimy gdzieś pojechać niż pójść na imprezę. Poradzilibysmy sobie finansowo. Ale jak myśleć o ślubie i dzieciach (od roku mam często myśli o tym) skoro nawet nie usłyszałam kocham?... Nie wiem co robić. Naprawdę. Potrzebuje żeby ktoś obiektywny mnie wysłuchał, myślałam nawet o wspólnej terapii ale on mówi że problem jest w mojej głowie i wymyślaniu bo przecież jest ok... Ale ja chyba potrzebuje więcej. Bardzo go kocham i nie potrafię odejść, chciałabym coś zmienić ale nie wiem jak, nawet nie wiem jak z nim rozmawiać. To dobry facet, pracowity, zadbany, samodzielny, wysportowany, pełen pasji, nie pieści Sie sam ze sobą... Byłby idealny, gdyby był bardziej czuły... Bez tego naprawdę jest mi źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Cdn. I tak okres wrzesień - grudzień rozpamietuje jako zły okres. On się starał, zabierał mnie w różne miejsca, codziennie spędzaliśmy czas a ja tylko robiłam awantury ze chce związku. On że chce sprawdzić jak będzie się układało... Ja że chce związku... Dwa tyg mojego milczenia, dwa tyg sielanki. I tak trzy miesiące. Wiem dziś ze jak się nie odzywałam do niego i zrobiłam ostatnia awanturę w mikołajki że nie dam rady, to raz pijany przespał się z inną kobietą. Dowiedziałam się o tym w styczniu 2016, odpowiedział mi sam szczerze jak zapytałam kiedy ostatnio spal z inną. W grudniu 2015 doszliśmy do porozumienia - związek. Ale ten związek nie jest dobry. Początek był spoko, zachowywał się jak zakochany kundel z bajki Disneya. Wszędzie mnie zabierał, wspólne wyjazdy wycieczki... Ale robiłam ją kłótnie, o przeszłość która ciągle wyplywala. Ciągle miałam w głowie, że halo w końcu miał mnie a latał za innymi przeważnie naprawdę wcale nie ładnymi, że tyle ich było.. Wstyd mi czasem że każda mogła go mieć. Oboje jesteśmy ładnymi zadbanymi ludźmi, a on czasem sypiał z kobietami grubszymi, typowymi tandetnymi głupimi d****i. No mniejsza, ale ciągle mnie to męczyło. Męczy do dziś mnie to wszystko. Może by to wyglądało inaczej gdyby nie fakt, że nigdy nie powiedział mi że mnie kocha, a podczas kłótni kilka razy powiedział że nigdy nie będę jego żona, matka jego dzieci, że mnie nie pokocha. Ale to w złości. Jak jest między nami okej to jak go zapytałam to powiedział że przecież w jego zachowaniu widać że mu zależy... No właśnie... Nigdy nie chce dodać że mną zdj jakby się mnie wstydził. Wiem że potrafi być romantyczny bo kilka razy dostałam kwiaty, zrobił kolację... Ale to ciągle ja wymyślam, ja go rozpieszczam, sprzątam gotuje. Oczywiście jego mieszkanie, bo on nie chce mieszkać razem przed ślubem (... Tutaj taki macho był, a do kościoła chodzi co niedzielę ...). Ale nie jest nawet trochę czuły. Nie całuje mnie chyba że ma dojsc do seksu (miałam z nim może z dwa razy orgazm jak mu bardzo pomogłam), raczej się nie tuli, nie mówi nigdy ze jestem ważna że mu zależy, no jakbym z bratem żyła... Czasem boje się go złapać za rękę, bo on przecież nie lubi się pieścić... Te jego zachowania doprowadzają mnie do tego że sama siebie pytam co dalej, czy warto z nim być, czy to się kiedyś zmieni... Później nakrecam się w spiralę myślenia o jego bujnej przeszłości bo w sumie to może on nie chce ze mną być? A jest bo mu wygodnie, bo nalegalam? Kilka razy z nim próbowałam rozmawiać, bez większego skutku on zawsze twierdzi, że wymyślam i kombinuje. Jak się kilka dni nie odzywałam mówiąc że mam dość, to wtedy pisał chciał się spotkać, nawet zabrał gdzieś na weekend i pod wpływem alkoholu opowiadał jak mnie uwielbia jaka jestem najlepsza, że życia sobie beze mnie nie wyobraza itd. W wakacje 2016 płakał z tydzień dzwoniąc****isząc co 5min żebym wróciła, że prosi że jestem najlepsza najważniejsza ze się ułoży że w końcu jakiś się dotrzemy. Nigdy ze kocha. Myślę że to może taki typ człowieka, a może sobie sam wmawia że mnie pokocha? Nie wiem. Brakuje mi czułości. Nie mam tu rodziny, garstkę znajomych, tylko pracę i jego. Chciałabym myśleć mimo młodego wieku o założeniu rodziny, więcej czasu spędzam w domu czy razem wolimy gdzieś pojechać niż pójść na imprezę. Poradzilibysmy sobie finansowo. Ale jak myśleć o ślubie i dzieciach (od roku mam często myśli o tym) skoro nawet nie usłyszałam kocham?... Nie wiem co robić. Naprawdę. Potrzebuje żeby ktoś obiektywny mnie wysłuchał, myślałam nawet o wspólnej terapii ale on mówi że problem jest w mojej głowie i wymyślaniu bo przecież jest ok... Ale ja chyba potrzebuje więcej. Wczoraj trochę mu powiedziałam, później miałam cały wieczór smutny i zły więc mu napisałam że brakuje mi tego wszystkiego. On nie odniósł się do żadnej wiadomości tylko napisał czy może wpaść na kolację. A na tygodniu zawsze spi u siebie bo ma dużo lepszy dojazd do pracy (ma 50km w jedną stronę). Przyjechał więc zjedliśmy i poszliśmy spać. Może to jest jego forma wsparcia... Może nie potrafi on inaczej. Bardzo go kocham i nie potrafię odejść, chciałabym coś zmienić ale nie wiem jak, nawet nie wiem jak z nim rozmawiać. To dobry facet, pracowity, zadbany, samodzielny, wysportowany, pełen pasji, nie pieści Sie sam ze sobą... Byłby idealny, gdyby był bardziej czuły... A to mu się zdarza bardzo bardzo rzadko, jak sama się nie tyle i widzi że jestem smutna czy zła to wtedy czasem się przytuli lub da buziaka w czoło. Ale czy muszę tak robić żeby wymusić na nim takie zachowania? Bez takiej czułości naprawdę jest mi źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od poczatku mial Cie za panienke do seksu- jedna z wielu. Jest kobieciarzem, r ...czem. Dziwisz sie, skoro tak szybko Dalas mu d...y? Nie Musial sie starac. Teraz wyblagalas u niego zwiazek a on z Toba jest z wygody (sprzatasz mu, Gotujesz) I DLA stalego seksu. Nie kocha Cie, jestes tymczasowo w jego zyciu bo gdy wkoncu kogos pozna I sie zakocha to Od razu kopnie Cie w d...e, a jego nowy zwiazrk Bedzie zupelnie inaczej wygladal niz wasz. Wspomnisz moje slowa ale Ty widac wolisz sie dalej ponizac I tkwic w tym syfie byleby byl...widac pojecie ,,godnosc" jest Ci nieznane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Niby tak, ale nie do końca. Skoro po trzech miesiącach mojej nieobecności zrezygnował z innych kobiet i zdecydował się w końcu na zwiazek mając naprawdę duży wybór innych które chciały z nim byc. Mówiąc mu, że uważam że powinniśmy się rozstać bo nie jestem szczęśliwa a on najwidoczniej nie jest zakochany twierdzi zawsze ze wymyślam, że on taki jest, że kombinuje. Później płacze, że chce ze mną być i nie mogę go zostawić. Też wydaje mi się, że z wygody ze mną jest i z lenistwa, bo po co szukać innej nowej. Ugotowane, posprzątane, seks jest... Tylko po takim okresie bycia z tym facetem ciężko to zakończyć tym bardziej, że nie pozwala odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pozwala? Ty jesteś głupia czy udajesz? Przeczytaj to co napisałas...jakbyś stała z boku,jakby to napisał ktoś inny. To co opisałaś to patologia w najczystszej postaci. Ty go kochasz? Za co...pytam? Wy młode dziewczyny macie siano zamiast mozgu,że się nie szanujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Ale czemu piszesz tak żeby mnie obrazić? Jestem nieszczęśliwa, sama 500km od rodziny i nie szukam obelg. Wyobraź sobie że po tylu latach bycia z jednym facetem ciężko odejść tymbardziej gdy on dzwoni pisze przyjeżdża. Robi się spirala, decydujesz się odejść a po tygodniu i tak wracasz. Można napisać wiadomość z przekazem bez obrażania drugiej osoby. Za co go kocham? Dziś już nie wiem. Kiedy go poznałam byłam młodsza, zanim się dowiedziałam o tym jak lubi inne kobiety uwielbiałam spędzac z nim czas, gdzieś wyjechać, porozmawiać mogliśmy o wszystkim, słuchał mnie odpowiadał, łączyło nas wiele. Po prostu było z nim wesoło, beztrosko i nie miej na uwadze tylko seksu, bo robiliśmy też inne rzeczy. Wymuszenie związku... Po prostu była krótka piłka albo próbujemy stworzyć zwiazek albo daj mi spokój. Sprobowalismy ale coś nie wychodzi... To jest na tej zasadzie że kocham go, chce dla niego dobrze, ale już go nie lubię jak kiedyś. Denerwuje mnie to, drażni. Myślałam że przesadzam wymyślam, że dam mu czas. Ale dochodzę do wniosku (lepiej późno niż później) że nie ma to sensu. Że związek nie powinien tak wyglądać. Co z tego, że jest wierny, że spędza ze mną czas niemalże 24/7 pomijając pracę. Czuję się jak w zuzytym związku. Nie wiem jak to określić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skad wiesz, ze bedac z Toba zrezygnowal z innych kobiet? A moze czasem sypia z jakas skoro wczesniej sypialnz wieloma, moze zdradza Cie? Nie wiesz tego, no chyba ze go sledzisz calymi dniami :D. On sie zwiazal z Toba bo zobaczyl ze jestes taka zakochana I zrobisz dla niego wszystko...noi robisz, jak jego zona, Mimo ze nie mieszkasz z nim to mu sprzatasz, gotujesz, dajesz d...y, pewnie jestes na kazde zawolanie. Wygodnie mu z Toba. A wiesz, czemu nie chcial z Toba zamieszkac? Bo moze dalej czasem zalicza panienki w tym lozku co wy spicie...pomysl. Zadna szanujaca sie dziewczyna nie chcialaby z takim ru...czem miec nic do czynienia, a Ty jeszcze latalas za nim nalegajac na zwiazek jak desperatka. Trzeba patrzec na CZYNY faceta, caloksztalt jego zachowan a nie slowa- ze pare razy powie ze mu zalezy zeby miec spokoj I Ty sie tego trzymasz. A w jego zachowaniu zadnych uczuc nie ma. Ale jak chcesz dalej w tej farsie siedziec to Twoja sprawa- to Ty sobie marnujesz zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Ciebie obrazam? On traktuje Cie jak smiecia...pluje na Ciebie,a Ty udajesz,ze deszxz pada. Dziewczyno jestem dojrzala kobieta,mam corke starsza od Ciebie. I napisze raz jeszcze..jestes glupia,ze w tym tkwisz. To samo powiedzialabym mojemu dziecku. A Ty czekasz az ktos Ci powie,ze on jest dobry mis. Usprawiedliwiasz go....obudz sie!!! To kawal drania..tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Też wydawało mi się że nigdy nie będę z kimś takim. Ale często z "milosci" robimy głupie rzeczy, zanizamy swoje standardy... Niby nie wiesz nigdy na 100% ale nie sądzę żeby mnie zdradzał, z braku czasu chociażby. Zmieniło się w nim to, wydaje mi się że on chce założyć rodzinę za jakiś czas, ale po prostu nie ze mną. A jest ze mną z lenistwa - bo nie chce mu się szukać nowej. Po prostu jak jesteś z tym sama to masz mętlik w głowie i dlatego zdecydowałam się opowiedzieć historię tutaj i uzyskać jakieś inne opinie. Nie jestem głupia, nie jestem brzydka, jestem samodzielna, stać mnie na wynajęcie mieszkania, nie jestem życiowa pierdołą. Po prostu brak mi siły by coś zmienić, by odejść. Jestem chora w nocy o północy pojedzie do apteki, pokieruje do lekarza, namawia mnie do aktywności fizycznej, urodziny, dzień kobiet - nie leciał po standardzie, wymyślał nietypowe atrakcje, sam układał kwiaty w bukiet, siedział pół dnia w kuchni żeby zrobić mi romantyczną kolację, czy jak zabiera mnie do knajpy proponuje kilka miejsc w zależności na jaką kuchnie mam ochotę. Był też moment właśnie wrzesień grudzień 2015 że nie chciał wcale uprawiac seksu żeby zobaczyć jak nam się będzie układać, żebym nie myślała że łączy nas tylko to. Mam jednak wrażenie że on się zmusza, że czuje się zobowiązany bo mnie zranił a ja byłam dla niego taka dobra. Potrafiłam z nim rozmawiać wprost, mówić co myślę, czego potrzebuję to on ze on nie jest typem człowieka który się pieści, nie mówi słodkich rzeczy, a nawet jakby chciał to ciągle chodzę smutna i jestem dla niego niemiła. Że on nie chce żebym mu gotowała i sprzątała, wolałby żebym była wesoła i uśmiechnięta a nie ciągle narzekała. Ale nie rozumie, że jestem smutna bo nie czuję się kochana. Wychodzę z założenia że facet jak nie mówi, że nie kocha to znaczy że nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Po prostu to tak odebralam, nieważne. Dziękuję za odpowiedzi. Po prostu jestem zagubiona i niebArdzo mam z kim o tym porozmawiać. Przyjaciółki nie chca się wtracac, same nie wiedzą już tak jak ja czy wymyślam, czy jakbym przestała o tym myśleć i się nakręcać to byłoby lepiej. Jedno wiemy na pewno - związek nie powinien tak wyglądać. Nie chce tak do końca życia ale też nie mam już nadziei że coś się poprawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest zadna milosc,jestes z toksykiem i egoista.Zakocha sie to kopnie cie w tylek i dopiero wtedy moze sie obudzisz.Dobrze ci ta starsza kobieta napisala,ale jak widac do tepej zakutej paly zwanej u ciebie glowa nie dochodzi.Zatem cierp cialo jakes chcialo.Baby to w wiekszosci debilki.Mam 37 lat jestem facetem jakby co. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
To, że jestem w toksycznym związku nie daje Ci prawa do takich epitetów, mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On Ci wyraznie powiedzial- nie pokocha Cie, nie bedziesz jego zona ani matka jego Dzieci, zatem nie wiaze z Toba zadnych planow na przyszlosc. Czytaj: jestes tymczasowa zapchaj dziura i sprzataczka, a zeby stworzyc jakies pozory to czasem gdzies Cie zabierze, kupi kwiatki, czasem powie ze mu zalezy, zeby miec spokoj i wygodne zycie jak do tej pory. Nie dotarlo to do Ciebie? Nadejdzie wkoncu taki dzien ze zakocha sie w innej I raz dwa wtedy kopnie Cie w d...e. Wtedy juz nie bedzie mial watpliwosci czy wiazac sie, szybko sie z nia zwiaze. Wtedy dopiero bedziesz sobie plula w brode ze sama go nie zostawilas wczesniej, bedziesz obdarta z resztek godnosci- zreszta juz jestes tkwiac w tym nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Dziękuję za szczerość. Oglupialam przy nim do reszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie chcialo mi sie tego czytac. Nie umiesz znalesc dobrego faceta. -.- Jak wybierasz po wygladzie. Tak to wyglada. Widac jaki charakter a ty po prostu dupodajka jestes. I nie mam na celu cie obrazic. To po prostu taka prawda. Zostaw powiedz ze to nie ma sensu. USUN GO ZE SWOJEGO ZYCIA I POSZUKAJ KOGOS INNEGO. To facet nie warty ciebie. Partnera szuka sie by byl nie tylko z toba dla seksu ale by byl przyjacielem w trudnyh sytuacjach. Taka prawda! Ale jak lubisz w tym tkwic to powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale i tak nie odejdziesz, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Dupodajka to trochę mocne słowo, bo od 4 lat mam jednego faceta i nie jest to tylko seks bo nie uprawiamy go jakoś w nadmiernych ilościach na zasadzie co spotkanie to bzykanie. Byłam młodsza było lepiej, więcej nas łączyło. Im starsza jestem tym bardziej rozumiem siebie, i dochodzę do wniosków ze nie jest to coś czego chcę. Nie jestem zadowolona z mieszkania 500km od domu, coraz częściej chce wrócić w rodzinne strony, nie chce zawsze czuć się tak jak dziś. Kiedyś miałam taki kryzys czasem, jeden wieczór pełen takich myśli. Od dobrego miesiąca myślę o tym co drugi dzień, nie mam ochoty się z nim widywać a wole zostać w domu i poczytać książkę. Myślę że zasługuje na lepsze traktowanie, jestem dobra kobieta, z tym że dałam się złapać na własne życzenie w taką relację. Powinnam na początku dać sobie spokój a nie dawać mydlić oczy kwiatami i wspólnymi wyjazdami. Myślę co robić czy coś naprawiać, czy jest co. Nie chce odejść i za tydzień wrócić. Muszę sama być pewna tego że chce i potrafię zmienić coś. Ale boję się że będę wracała i wracała... Naprawdę mi ciężko, mam świadomość jak to może wyglądać z boku bo pewnie jakby mi ktoś taką historię opowiedział zastanawialabym się co ta kobieta ma w głowie. Ale dopadło i mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Co do wyglądu. Jak się poznaliśmy oboje byliśmy raczej brzydcy, naprawdę nie był w moim typie, po prostu spędzaliśmy masę czasu razem, dużo rozmawialiśmy, ja wspierałam go w jego problemach, on mnie w moich, przynajmniej tak to wyglądało z mojej strony. Dziś wyglądamy całkiem dobrze, jesteśmy uznawani za atrakcyjnych ludzi. Ale znam ładniejszych od niego, lepszych, bardziej zaradnych, wyższych, bardziej umiesnionych. Nadal wizualnie nie jest moim ideałem, ale jego krzywy nos to mój nos, jego piegi to moje piegi, nawet jego zarośnięte plecy to są plecy czlowieka W którym się zakochałam kiedyś. Inni... Wielu się mną interesowało ale ja i tak zawsze wybierałam obecnego partnera nie dopuszczając nawet mysli że mogłabym być z kimś innym. Jestem tak ślepo zapatrzona w niego, o ile tutaj się przyznam do jego wad, wstyd mi powiedzieć koleżankom, że mam do dość, że zachowuje się jak zachowuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dora86
Obiektywnie. Skoro jestes z nim, a jest ci zle. To szczesliwa z nim nie bedziesz. Polecam zakup oryginalnych, modnych i sportowych butów na http://air-jordan.pl/pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, jesli Bedziesz glupia I bez honoru to bedziesz zrywac I wracac do niego...tu potrzeba jedynie Twojej silnej woli zeby raz na zawsze odejsc! Przebolec, poplakac I isc do przodu, w koncu znajdziesz milosc odwzajemniona a nie take ochlapy uczuc jak masz teraz...tu nie ma co naprawiac, facet Cie nie kocha I nie wyobraza sobie z Toba przyszlosci, jesli jestes masochistka I lubisz byc w zwiazku w ktorym jest tylko z Twojej strony milosc to prosze bardzo... Tylko jak w koncu zajdziesz z nim w ciaze a on Cie pogoni to dopiero Bedzie dramat, bedziesz samotna matka I wtedy bedzie Ci bardzo trudbo znalezc kogos nowego. Teraz, bez dzieci, masz wieksze szanse na ulozenie sobie zycia, poznanie kogos. Take obys za rok czy kolejnych pare lat nie obudzila sie z reka w nocniku! Nie badz glupia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Po prostu uzależniłam swoje życie od tego związku, boję się zostać sama i pocieszam się ochlapami czułości. Kilka razy mu to powiedzialam to mówił że on po prostu nie lubi się miziać, pieścić itd. Że związek to nie tulenie i slodzenie. Moim zdaniem to przede wszystkim rozmowa której u nas brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Nie pozwalam sobie wejść na głowę, jestem dumna, twardo stapajaca po ziemi, samodzielna, zaradna. Nie wchodzę w bezsensowne znajomosci czy kłótnie, nie da się mną manipulować. Ale przy nim wszystkie hamulce mi poszły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie ma i nigdy nie mialo sensu, ale jak tak wg ciebie wyglada milosc to sie mecz. Tylko jak on sie zakocha, to od razu pojdziesz w odstawke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.44 dokladnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co zamierzasz autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za dużo Ale... Daj spokój. nie ufasz mu. jeżeli nawet się oświadczy to Ty nie umiesz oddzielić tego co było od tego co jest. zafiksowałaś się na nim a to nie to samo co miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki kobieciarz jak on Bedzie zdradzac predzej czy pozniej, szczegolnie jak nie Kocha kobiety z ktora jest. A autorki nie Kocha, to widac na kilometer, zreszta Sam powiedzial. Jaki jest sens tkwienia w tym zwiazku? Ktos Ci dobrze radzil, uciekaj poki nie zaszlas w ciaze bo jak sie dziecko pojawi to zostaniesz samotna matka lub zaniedbana, niekochana przez swojego partnera kobieta ktory I tak jak znajdzie milosc, zostawi Cie z dzieckiem. Wtedy trudniej juz Bedzie Ci znalezc nowego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia65
Teraz co mam w planach? Kilka dni spędzę sama, nie widujac się z nim, nie pisząc. Przeanalizować wszystko sama, wałkować wiadomości od Was, od mamy, przyjaciółek. To musi być moja decyzja, swiadoma a nie nakierunkowana wiadomościami od ludzi, bo nawet jeśli odejdę dziś to pewnie za kilka dni wrócę bo będzie to pod wpływem emocji. Muszę sama to zrozumieć, że nie warto z nim być. A może nie tyle co zrozumieć, a przestać kierować się przyzwyczajeniem,stachem przed samotnością. Nie wyobrażam sobie żeby którykolwiek z nas miało mieć kogoś innego. Tylko, że jakoś nie jestem szczęśliwa. On raczej też nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Acha...Ty nawet jak zerwiesz to wrocisz, chcesz tego po prostu. Chcesz, zeby- gdy Cie nie Bedzie te pare dni- on sie pokajal, blagal zebys wrocila, powiedzial ze kocha. Moze wkoncu to powie, tak dla swietego spokoju, zebys wrocila i znowu pelnila role sprzataczki, kucharki, zeby mial co por...c. Ale to nie bedzie prawda tylko manipulacja. I wtedy Ty spowrotem przylecisz do niefo jak na skrzydlach...jak z nim zostaniesz to pewnie napiszesz na kafe ze to miala byc TWOJA decyzja a nie nakierowana radami innych- choc pewnie wszyscy radza Ci to samo, lacznie z rodzicami. Kierujac sie przyzwyczajeniem I glupim strachem przed samotnoscia zostaniesz z nim. A samotnosc przez jakis czas to taka straszna jest? Masz wtedy duzo czasu DLA siebie, kolezanek, mozesz poznawac nowych facetow, robic co chcesz...oczuwiscie wtedy, gdy nie masz zobiwiazan typu male dzieci (poki co nie masz...) no chyba ze przeraza Cie samotnosc bo nie masz swoich zajec, zainteresowan, caly Twoj swiat kreci sie wokol faceta... To niezdrowe. Masz teraz wieksze szanse znalezc kogos nowego niz gdybys byla ,,uziemiona" przez dziecko I byla mezatka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×