Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Choremysli

Co z tym związkiem.. Mam mętlik w głowie

Polecane posty

Gość Choremysli

Hej,jestem tu Nowa więc proszę o wyrozumiałość. Nigdy nie sądziłam że będę potrzebowała rady od osób których nie znam,ale zdałam sobie sprawę że w rzeczywistości nie mam nikogo z kim mogłabym o tym porozmawiać. Od pół roku jestem w związku z panem P. Wcześniej znaliśmy się dwa lata,ale niewiele wtedy rozmawialiśmy. Rok temu zaczęliśmy coraz częściej,częściej z moja koleżanka jeździliśmy na imprezy do jego kumpli i tak się zaczęło Później przestałyśmy. Wkurzalo nas trochę,że tamto towarzystwo tylko spotyka się po to żeby zapalić zioło i się upic. W efekcie mało co później pamiętali. Pan.P któregoś dnia zaprosił mnie na wesele,zgodzilam się no i się zaczęło. Spotykaliśmy się częściej,pisaliśmy ze sobą aż w końcu zostaliśmy para. Wszystko co piękne szybko się kończy. Byłam tak zakochana że zapomniałam o jego drugim życiu. O tym co robi w wolnym czasie ,o tym że mi to przeszkadza.. Wtedy jak inprezowalismy nie zwracałam na to uwagi. No lubi sobie wypić ,zapalić okej. Później zaczęłam się cholernie bac. Myślałam sobie "kobieto musisz mu pomoc ".sama parę razy zapalilam więc święta nie jestemale dorosłej,zrozumiałam co jest ważne, jeśli coś mi przeszkadza staram się to naprawic. Prosiłam aby przestał,ograniczył,mówiłam że się martwię o niego,przeszkadzało mi to że często przesiaduje z kolegami tylko w jednym celu. To mi się udało. Dotarło do niego że Ci kumple to nie wszystko i że gdy czegoś potrzebuje to ich nie ma,nie że ja jestem najważniejsza..ta. . nieważne że święta Bożego Narodzenia wolał spędzić ze swoim kolega 'bo miał sprawe' ,nieważne ze ryczalam wtedy jak głupia bo myślałam że będzie w końcu dobrze. Wybaczylam po raz kolejny. W styczniu nie przyznał mi się ze zaczął Nowa robote. Jaką? Nieważne. Ważne że z kolegami.. Ręce mi opadły. Wszystko szło w dobra strone ale gdy to usłyszałam wiedziałam że jestem na przegranej pozycji. Dwa tygodnie temu przypadkiem spotkaliśmy tych jego kolegów i co się dowiedziałam? Możecie się domyśleć co robi w pracy. Przyrzekal ze to tylko dwa razy. A gdy miesiąc wcześniej pytałam czy na pewno nie jara w pracy powiedział ze chyba oszalałam. Ale na wiedziałam ze nie . nie ufalam mu i narazie na dobre mi to wychodziło. Kolejny raz rozmawialiśmy i powiedział ze może mi obiecać ze więcej się nie powtórzy taka sytuacja,ze wie ze mnie to rusza .. Mówiłam ze jeśli chce dalej palić to niech szuka dziewczyny która to zaakceptuje...Gdy pytam czy potrzebne jest mu to do szczęścia mówi ze nie. To był chyba 5 lub 6 raz kiedy to przede miał ukrył. Kiedy miał nie palić a ciągle to robił i bezczelnie jeszcze zaprzeczał. Dałam do zrozumienia ze nie toleruje kłamstwa i lepiej żeby mówił mi wszystko,bo mam swoje granice. Ale ja mu dalej nie ufam. Chce podpisać umowe w tej pracy,widujemy się tylko 3razy w tyg bo zazwyczaj siedzi tam od 7do 19 a później coś robi koło domu. Jest w porzadku facetem,pomocnym,ułożonym,czasami czułym a czasami czuje się po prostu jak jego koleżanka,brakuje mi z jego strony spontaniczności,robienia czegoś nowego,mam wrażenie ze coś wygasa. Stwierdził po ostatniej rozmowie ze szukam dziury w calym,ale gdyby mówił wszystko bo szczerze żadnej dziury by nie było. Przychodzą wieczory kiedy nie mamy o czym rozmawiać ,przez cały dzień nie piszemy bo mówi ze nie ma czasu i jest zajęty. Ale wiem jakie warunki tam są i skoro mogą nawet jechać gdzieś na godzinę na przerwę to wiem ze tu też klamie. On siedzi w pracy a ja tylko myślę o tym czy znów robi mnie w balona... Tylko to zajmuje moja głowę bo tak bardzo bym chciała żeby było dobrze i żeby odciął się od tego towarzystwa. A raczej od tego co oni robią. Dużo osób na innym forum Kiedy 3 miesiące temu szukałam pomocy powiedzieli ze to wygląda jak tokstyczny związek,żebym uciekkala bo z nałogiem nie wygram.a jak wygram to na chwilę i kiedyś to wróci z podwójna siłą. Ale w która stronę mam uciekać? Jestem rozdarta. Kocham go ale boli mnie cholernie gdy mnie oklamuje i jak widzę ze on nie bierze moich słów na poważnie. Może mnie też nie bierze na powaznie? Może potrzebuje zimnego prysznica?nie wiem. Najwidoczniej Maryska działa na niego lepiej niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes taka desperatka ze tkwisz w zwiazku w ktorym facet oklamuje Cie, kumple sa dla niego wazniejsi, jest uzalezniony od narkotykow. Co jeszcze z nim robisz? A taaak, Ty go kochasz...tyle ze on Ciebie nie bardzo... Zapewne sie zerwiesz to dalej sie z nim mecz, psujesz sobie zycie na wlasne zyczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce mi się tego czytać, ale i bez tego mogę ci poradzić, żebyś go rzuciła. Związki to straszliwe zło, przynoszą tylko kłopoty i cierpienie. Najlepiej żyć w samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę ze gdybyś go chciała zostawić to byś zostawila, a tak to będziesz na siłę szukać szansy by mu pomóc****ewnie nikt cie nie przekona ze to bez sensu, wiec ratuj go za wszelką cenę w imię miłości, a by cie on czasem nie zostawil kumuj zioło i jaraj razem z nim. Poświęcić się dla miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×