Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

demaskując miłość

Polecane posty

Gość gość

Miłość damsko-męska z różnych, także osobistych punktów widzenia. Zaczynam. Moje widzenie miłości z wczesnych lat ukształtował film "Titanik", który wywarł na mnie 11-letniej piorunujące wrażenie. Tak, to była miłość, o jakiej marzyłam jako nastolatka: burzliwa, gorąca, na śmierć i życie, przeciw konwenansom, niepatrząca na różnice społeczne. Jak Romeo i Julia, dawniej. Inaczej to nie było to. Z miłości trzeba usychać, cierpieć w niej, dać się jej ogarnąć. Kolejne lata wniosły tyle, że miłość to nasze myślenie o tej osobie jako o kimś lepszym niż "zwykli" ludzie, jak o kimś ze złota wśród papierowego tłumu, kreowanie sobie całej tej osoby na kogoś do kochania dla nas. Kolejne lata: miłość to nic takiego, miłość się zaczyna od pożądania, a pod wpływem częstego przebywania z tą osobą powstaje między nami więź, bliskość, coraz bardziej nam na sobie zależy jako na kimś z kim mamy wiele przeżyć, kto nas dobrze zna i dużo wie o nas, akceptuje, budzi ufność. Im więcej wspólnego czasu, tym trudniej to przerwać. Czas buduje miłość - przywiązanie, spełnianie swoich potrzeb, ale w tym nie ma żadnej magii, to nic takiego i można łatwo bez tego żyć. Miłość według was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj obraz milosci uksztaltowal teledys take on me aha :D no i moj pierwszy ideal mezczyzny just purrfect. a tak to w sumie nie wiem. titanic na pewno nie dzialal na mnie pod tym wzgledem. szkoda mi bylo ludzi ktorzy zgnieli w glupi sposob. bardziej uksztaltowaly mnie skandynawskie filmy z kanalu Kino Europa gdy mialam 13-16 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ideał miłości ukształtowała moja pierwsza miłość. Byłam grubą dziewczynką zakochaną w najładniejszym i najmadrzejszym chłopcu w klasie. Chłopiec ten był najlepszym uczniem i sportowcem, zawsze był kapitanem i przewodniczącym, oprócz mnie kochały się w nim wszystkie moje klasowe koleżanki, oczywiście ładne i szczupłe. Ja czytałam książki i miałam wyobraźnię. Chłopiec X lubił spędzać ze mną czas. Miałam mnóstwo pomysłów, zabaw, inspiracji. Spotykaliśmy się poza szkołą, ale niestety grono zazdrosnych koleżanek non stop kombinowało jak się mnie pozbyć z jego otoczenia. Dlatego czasem koleżanki udawały przyjaźń, by potem zbliżyć się do X i spędzać czas w trójkę, nie byłam też zapraszana na urodziny do dziewczynek które za to chętnie zalraszały X. Pomimo tych prób nic nie zdołało nas rozdzielić. X był bardzo lojalny, mimo że był małym chłopcem, był dla mnie wzorem aż po dzisiejszy dzień. Zawsze nie bronił, zawsze wybierał mnie - kiedy był kapitanem mimo że byłam skończoną ofermą, zawsze czekał na mnie pod szkołą, zawsze mówił że beze mnie na urodzinach było mu smutno, zawsze przychodził po południu po mnie... Aż kiedyś jego rodzice postanowili się wyprowadzić i zabrali go setki kilometrów ode mnie. Moje życie się skończyło. Kiedyś nie było internetu i komórek. Kiedy X miał trzynaście lat, uciekł z domu i przyjechał do mnie pociągiem na całą jedną godzinę, póki nie zaczęli go szukać. Happy endu nie było. Ja mam męża i dzieci, Za wspaniałą żonę i dzieci. Teraz dzięki portalom społecznościowym mamy stały kontakt, ale się nie spotykamy. Nie ma miedzy nami chemii, ale jest bardzo duża sympatia i życzliwość. X jest dla mnie jak najlepszy brat, życzę mu jak najlepiej i cieszę się jego szczęściem. Całe życie porownywałam różnych facetów do niego. Ideał musiał być taki jak on, musiałam być dla niego najważniejsza, nr 1. Bardzo ceniłam lojalność i dlatego być może mam dobrego męża, który potrafi się zachować nawet jak podrywają go obce panie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
... Po tych latach, kiedy się odnaleźlismy, X napisał mi że byłam jego pierwszą wielką miłością. To było dwadzieścia pięć lat od naszego ostatniego spotkania a poplakałam się ze szczęścia. Zawsze będzie w moim sercu, jako ten, który nigdy mnie nie zawiódł, który sprawił że uwierzyłam że można mnie pokochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ech piękne... widzisz, nie przeżyłam w zasadzie w związku z miłością nic spełnionego. moje najpiękniejsze wspomnienia o miłości to nadzieja na coś co jednak nie nadchodziło nigdy. Mam 30 lat i nie wiem co to znaczy być zakochaną i jednocześnie spotykać się z tą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze miałam tak że jak się w kimś zakochałam, albo ktoś mi się podobał, to marzyłam o chwili kiedy ta osoba zaprasza mnie na randkę albo choć podchodzi porozmawiać, poflirtować. Tylko że to nie byli podrywacze. I nigdy nie podchodzili, a ja przeważnie odkrywałam po czasie że są już z kimś innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To też jest piękne. Mieć nadzieję, to sens miłości. Tyle razy się zawiodłam na facetach, którzy mnie odrzucili bądź nie spełnili oczekiwań. Taką spełnioną miłość miałam jedną w życiu z moim mężem, i właściwie to ja byłam tą, ktora jego odrzucała, ale on tak desperacko walczył o mnie, co dzień przyjeżdżał, jak wychodziłam sama to szukał mnie, nie potrafiłam się na niego gniewac, bo był bardzo zabawny miał i ma ogromne poczucie humoru taka dusza towarzystwa, ale mówiłam mu wprost że mi się nie podoba i nic z tego nie będzie. Wydawało mi się wtedy że zakochałam się w innym. Ten inny podle mnie zdradził, a mój przyszły mąż zawsze był. Zabrał mnie na wakacje -jak to stwierdził żebym nabrała dystansu, tak niby po kolezensku. Także wpierw zauważyłam jego dobroć, charakter. Ponieważ nie było między nami chemii nie czułam do niego pociągu i nie wyobrażałam sobie pójść z nim do łóżka. W końcu jak już poszłam, też nie było objawienia, wręcz czułam się przytłoczona jego czułością i namiętnością. Ale tak się stało, że przy nim ciągle się śmiałam, nie dało rady go nie lubić, w dodatku był w łóżku że tak powiem bardzo sprawny technicznie i ogólnie zawsze miałam z nim orgazm, mimo że rzadko mialam ochotę na sex z nim. W końcu nie wiem jak to się stało, ale musiałam się z nim kochać, bo rozbudzil we mnie ochotę na sex. Potem nie mogłam się już bez niego obejść. Co ciekawe jesteśmy razem juz 19 lat, bardzo go kocham, szanuję za to że nigdy nie odpuścił. Wiele mieliśmy w życiu potem sytuacji, że trwał przy mnie. Taki facet opoka. No i mam to szczęście że jest super namietną maszyną do sexu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wqoytus nie moge sie ciebie juz doczekac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×