Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy przeprowadzić się?

Polecane posty

Gość gość

Hej, czy przeprowadzić się dla kogoś, z kim w sumie nie jestem w związku? Czujemy coś do siebie już kilka lat, ale dzieli nas odległość. Widywaliśmy się czasem i byliśmy w kontakcie, ale on nie uznaje związków na odległość, bo wg niego prędzej czy później się rozpadną... I tak jakoś trwaliśmy w takim zwykłym spotykaniu się i pisaniu ze sobą kilka lat. Teraz widzę, że coś zaczyna się psuć, bo on niedawno przedłużył umowę i pewnie dowiedział się, że będzie musiał zostać tam jeszcze co najmniej z 2-3 lata.. strasznie smutny jest, pytam, co się stało, to nie chce mi wprost odpowiedzieć. A jedyne co się ostatnio zmieniło to to, że tę umowę przedłużył.. ma już swoje lata i pewnie myśli, że kolejne 2-3 lata tak na odległość z widywaniem się co 2-3 miesiące na 1 dzień nie ma sensu... ja już niedługo kończę studia. Mam dwie obrony, które muszę przesunąć na jesień. Chciałam po tym odbyć jeszcze może jakiś staż, żeby zwiększyć szansę na rynku pracy. Ale czy myślicie, że taka moja ewentualna przeprowadzka do miasta, gdzie on teraz przebywa ma sens? Mogłabym wynająć pokój 1 lub 2-osobowy, żyć oszczędnie i jakoś by było. Moglibyśmy się wtedy normalnie widywać jak para, a za ten jakiś czas wrócić do naszego miasta. Tylko boję się, jak to będzie z pracą, czy uda mi się coś od razu znaleźć, a wiadomo, żyć za coś trzeba... co myślicie o tej sytuacji? Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym, czujemy coś do siebie, chociaż wyznania uczuć nie było. Ja mu np. nic nigdy nie wyznałam, chociaż go kocham. No ale myślę, że on się domyśla, tak samo jak ja widzę po nim, że coś do mnie czuje. Jak go ostatnio widziałam w święta, to okropnie był smutny, prawie łzy w oczach miał i siedział jak zdjęty z krzyża. Nie udało mi się z nim pogadać z przyczyn niezależnych (święta, spotkania rodzinne), ale myślę też, czemuś boi się mi wprost powiedzieć, że coś się stało. Boję się, że on nie widzi wyjścia z tej sytuacji, że myśli, zresztą słusznie, że takie cierpienie nie ma dłużej sensu.. ale nie wiem, czy on wie, że mogłabym dla niego zaryzykować przeprowadzkę. No właśnie- jak myślicie? ryzykować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Pe
Nie rób tego. Czemu to zawsze kobiety rzucają wszystko i pędzą za tym facetem, jak w ogień ... Jeszcze to, że on nigdy się z niczym nie zadeklarował. Ja żałuję do tej pory, że zawsze się poswiecalam nie tym co trzeba. Dopiero mój mąż już teraz pokazał mi, co to znaczy jak mężczyźnie zależy. Różnica o 180 stopni :) A ten Twój... Ehhh co z tego że zrobi smutne oczka kota ze Shreka ? Koleś powinien być konkretny. Albo chce być z Tobą i szukacie razem rozwiązania, albo sajonara. A nie takie zabawy w kotka i myszkę.. Zrobisz jak zechcesz autorko, ale pamiętaj nikt Ci straconych szans i czasu nie zwróci. Lepiej kochać kogoś, kto świata poza Tobą nie widzi, niż kochać złudzenia.. Przytulam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli nie bylo zadnych wyznan, to podejrzewam, ze ty sobie to wkrecasz. Facet moze byl smutny, bo mu nie wyszlo z jakas inna laska, albo inne problemy. Jesli nawet w swieta nie pogadaliscie, tzn ze tak naprawde on nie widzial potrzeby rozmawiac z Toba o swoich problemach. Traktuje cie jak dobra kolezanke i nic poza tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, ale problem w tym, że on po studiach dostał pracę w zawodzie, w firmie, o której marzył. Niestety wiązało się to z wyjazdem. Już 4 lata tam pracuje. Praca świetna, opłacalna, jedynym minusem jest ten wyjazd, nie wiadomo na jak długo (bo nie na zawsze). Jakby nawet rzucił tę pracę i szukał podobnej w innej, gorszej firmie, to prawdopodobnie prędzej czy później i tak musiałby wyjechać.. a ja dopiero kończę studia, nie mam jeszcze pracy marzeń, którą musiałabym porzucać. Właściwie to obojętne mi, gdzie bym kiedyś mieszkała. Jedynym problemem byłaby rozłąką z rodziną i lęk, czy sobie tam poradzę sama (w sensie, czy od razu uda mi się znaleźć pracę itd.). Rodziców można odwiedzać. A wiem, że nigdy nie dowiem się, jak byłoby z nim, gdyż do tej pory mieliśmy szansę tylko na spotkania co kilka miesięcy, a tak to kontakt smsowy i mailowy.. Wiadomo, że czegoś takiego nie ma szans dłużej ciągnąć... Co do wyznań- widzę to po jego zachowaniu i po spojrzeniu. A co do słów- zdarzały mu się momenty prawie że wyznań, nocą, ale następnego dnia przepraszał mnie, bo "nie powinien mi takich rzeczy mówić"- w sensie, że i tak jesteśmy na odległość... boję się, że on teraz nie widzi innego wyjścia z tej sytuacji i dlatego może doprowadzić do urwania znajomości czy coś..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, tylko w te święta, gdy siedział obok, trzymał w dłoni coś, co mu dałam na szczęście dwa lata temu.. wiem, bo mi to pokazał.. ale miał taki okropnie smutny wzrok, taki jakby bez sensu życia. Potrafił tak spojrzeć na mnie i patrzeć długą chwilę, bez mrugnięcia, bez żadnego uśmiechu.. co jakiś czas tak robił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sluchaj, to pogadaj z nim, jak on to widzi gdybys sie przeprowadzila...skoro uwazasz, ze on cos do ciebie moze czuc, to musisz postawic sprawe jasno. Mozesz mu powiedziec, ze myslalas zeby cos tam wynajac. Pewnie sie boisz, albo on, zeby zamieszkac razem, bo tak naprawde to sie nie znacie...co innego spotkanie raz na kilka msc, a co innego zameiszkac razem. zycie pewnie zweryfikuje wasza przyjazn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez juz zdecydowalas ze za nim polecisz to po co pytasz? On nawet cie o to nie poprosil, nie zaproponowal zwiazku a ta sue bedzie przeprowadzac! I gdzie bedziesz mieszkac - bo chyba nie u niego? Bedziesz wynajmowac blisko niego zeby szybko dobiec i wypiac jak go zaswedzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie, nie mieszkałabym na pewno u niego. Nie jest to łatwa sytuacja, bo on ma taką pracę, że nie wiadomo, ile w tamtym mieście jeszcze będzie.. może być tak, że 2-3 lata, a potem gdzieś indziej.. on też wie, że rzadko się widywaliśmy, że ja tu jeszcze kończę studia, a poza tym wie, że póki co mieszkam z rodzicami, a mój wyjazd tam wiązałby się z wyprowadzką od nich, może z krzykami i awanturami.. (moi rodzice są nadopiekuńczy). Przypuszczam, że może i gdyby nawet tego chciał, to nie zaproponowałby tego z wyżej wymienionych powodów. Miał nadzieję, że wróci do mojego miasta... i że tu normalnie będziemy się widywać.. niestety okazuje się, że trzymają go już tam długo.. i pewnie nie chce marnować czasu mi i sobie.. bo prawda taka, że za te 2-3 lata dalej nie wiadomo, czy wróciliby go do mojego miasta.. może być tak, że będziemy czekać tyle czasu na marne.. pewnie widzi już, że to bez sensu... dlatego jakiś taki załamany chodzi.. a nie chcę tracić tych kilku lat znajomości, bo mimo że nie było oficjalnych wyznań, to na pewno jesteśmy kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Ja też mu nigdy nic nie wyznałam, co nie oznacza, że nie kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz wiedzięc czy ryzykowac czy nie, czy dobrze na tym wyjdziesz jak podejmiesz taką decyzję, napisz do mojej wróżki Sofii, jest świetna. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to dziwne, ze on ci nie zaproponowal zebys sie przeprowadzila blizej. Skoro nie mogliscie rozmawiac w swieta, to chyba juz po swietach tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak, ale nie jesteśmy w związku oficjalnie, przez 2 lata tak bardziej mamy kontakt, tyle że przez cały ten czas on jest na wyjeździe.. widywaliśmy się, ale co jakiś czas, tak w miarę możliwości.. czasem co 2 miesiące, czasem rzadziej.. i to na 1 dzień zazwyczaj, mieliśmy też kontakt smsowy i mailowy. I nie była to czysto koleżeńska relacja, bo wiem. Ale każdy z nas zawsze się pilnował, żeby nie przekroczyć pewnej linii, bo jest przecież to na odległość... miałam i on miał nadzieję, że wróci do mojego miasta za jakiś czas, ale pech chce, że się to przedłuża.. nie wiadomo jeszcze, o ile.. on ma bardzo niepewną przyszłość, niepewną tego, gdzie będzie.. dlatego myślę, że nie chce związku na odległość i nie myślał o zaproponowaniu mi przeprowadzki, bo raz, że jeszcze mam u siebie studia, a dwa, że jakbym się do niego przeprowadziła, to też na jakiś rok, może dwa lub 3, a potem mogliby gdzie indziej go rzucić... i wtedy musiałabym też zmieniać pracę itd.. tyle że on nie wie, że może w znacznej części uda mi się mieć pracę zdalną (no ale nie mogę mu tego obiecać już teraz, bo sama nie wiem, jak wyjdzie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to niestsety nie widze przyzlosci dla tego zwiazku. Jesli on ma taka prace, ze co "chwila" zmienia miejsce pracy, to niestety ale nigdzie nie znajdzie kobiety, no chyba ze sie naprawde zakocha i wtedy bedzie szukac czegos stalego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on ma taką pracę, że nie co chwilę zmienia miejsce zamieszkania, ale to są częste delegacje na długo... wszystko zależy od tego, gdzie w danej chwili firma ma zlecenia.. np. po pierwszym wyjeździe do jeszcze innego miasta był tam przez 3 miesiące, po czym rzucili go tam, gdzie jest teraz i jest tam od 1.5 roku już.. i może nie chcą go już tak częściej rzucać gdzieś indziej, ale z rok to co najmniej jeszcze tam będzie... ma po prostu taki typ pracy i tyle... wątpię, żeby kiedykolwiek ją zmieniał, bo 5 lat studiował, żeby tam właśnie pracować.. ambitny jest i niestety jest pracoholikiem... a nie powiem mu, żeby nagle rzucił dobrą pracę i szedł pracować np. do biedronki.. bo jakby to wyglądało.. ja nie wiem, jak on sobie wyobraża życie.. jego koledzy z pracy, którzy są starsi, dojeżdżają do swoich rodzin.. :( może inaczej by to było, gdybyśmy byli np. rok w związku, zanim by wyjechał... a my się pratycznie tylko na odległość od początku znamy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiś lewus i mamałyga. Albo jest związek albo żyj swoim życiem i NIGDY mówię ci nigdy nie żyj ani nie poświęcaj się dla faceta tylko stawiaj siebie na 1.miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×