Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

CZY TEZ NIE ZAAKCEPTOWALYBYSCIE CHŁOPAKA CÓRKI POCHODZĄCEGO Z BIEDY?

Polecane posty

Gość gość
11.29 no ale trochę niefart że ty farmaceutka wyszłaś za stolarza po zawódowie :o ja nie mówię że miałaś być z tamtym damskim bokserem ale mogłaś poszukać kogoś pasującego wykształceniem. Ja tam się twoim rodzicom nie dziwię jeżeli chodzi o te awantury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj mąż pochodzi z biednej rodziny. Nie jakiejś kompletnej patologii. Mieli co jeść i w co się ubrać, no ale byli biedni a ojciec pił. Matka w porządku, pracowała, starala się żeby jakoś bylo. Mój mąż skończył studia, ma dobrą pracę, jest całkowitym abstynentem ze względu właśnie na alkoholizm ojca, jest bardzo dobrym mężem i ojcem. Nie wiem o jakiej biedzie mówi autorka. Jeśli to tzw głęboka patologia to może być ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mój mąż też nie pochodził z bogatej rodziny. Moi rodzice wstydzili się takiego zięcia, matka sprzątaczka, ojciec zwykły robol na budowie, do tego 3 dzieci,mieszkanko małe, brzydkie, ale czyste. Męża poznałam na studiach, sam się utrzymywał, bo rodziców nie stać było na żadną dla niego pomoc materialną [ dwójce młodszych dzieci też niewiele mogli dać]. Ledwo wiązali koniec z końcem, dzieci miały dach nad głową, jedzenie, ubranie, wszystkie akcesoria szkolne i ciepło domowego ogniska. Ja wychowana zostałam w innych warunkach - obszerna willa rodzinna, rodzice na "stanowiskach", modne ciuchy, zero problemów z finansami na studiach. I pokochałam jego, tego biednego studencinę, który miał dla mnie tak niewiele czasu, bo musiał studia opłacać "fuchami" Asystowałam mu w tych pracach, donosiłam jedzenie, pomagałam w pracach porządkowych, słowem tkwiłam przy nim. I pobraliśmy się po 2 miesiącach wspólnych prac za granicą, rodzice grosza do naszego, bardzo skromnego wesela nie dołożyli. Od naszego ślubu minęło 11 lat, mamy nieźle prosperującą firmę budowlaną, jego ojciec, a mój teść - ten zwykły robotnik budowlany - pomógł nam w wielu sprawach, jest naszym najlepszym "rzeczoznawcą" w sprawach budowlanych. Moi rodzice też polubili zięcia, żałują, że go tak potraktowali. Fakt, w ich oczach taki syn roboli sięga po jedyną córkę dyrektora sporej firmy i kierownika dużej placówki oświatowej. Autorko, status materialny zięcia to nie wszystko. Ważne jest to, jakie podejście do życia ma wybranek Twojej córki, jego charakter, pracowitość, stosunek do bliźnich... Jak masz miłego i mądrego zięcia to tylko się ciesz, a na uwagi innych nie zwracaj uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×