Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość HeartFullOfPain

Jak znieść ból po rozstaniu

Polecane posty

Gość gość
gość dziś nie wiem, do kogo piszesz, ale jeśli do mnie (ta od narcyza), to chcę Ci powiedzieć, że pierwsze pół roku to bajka, wielka przygoda i nie ma mowy o braku wzajemności czy poświęcenia. Tylko nagle przychodzi taki czas, że się panu coś odwidzi i zaczyna huśtawkę, albo rzuca z błahego powodu, albo czuje się ograniczony (bo baba nie wiedzieć czemu jest zazdrosna, gdy on przytula się z innymi), albo znudziło mu się takie życie i on chce wolności (cokolwiek to znaczy). U mnie było to wszystko po trochu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest muj pierwszy i trzeci kanał, wcześniej zrobiłem drugi i zupełnie hobbistycznie publikowałem krótkie angielskojęzyczne i ruskie skecze, także pojawiałem się w domach kolegów. Było fantastycznie, i z takim też zamierzeniem powstał kanał który teraz jakimś trafem ogląda ponad 1 3000 tysięcy osób. Zmieniło to trochę sposób w jaki podchodzę do teg (staram się być bardziej systematyczny, dobry, miły, serdeczny, ciepły, słodki, kochający ), ale ważne jest też dla mnie żeby to co mi robią, podobało się także mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:48 Do Autorki :) Chociaż słowo "poświęcenie", które dodalas do "wzajemności" ma dla mnie jakieś niewłaściwe zabarwienie jeśli chodzi o związek z mężczyzna...jakos tak mi się skojarzyło :) Nie lubię poświęcania się, nie lubię być ograniczana ani ograniczać i lubię się przytulać w tym do bliskich znajomych także ;) ale jak rozumiem, ze to wierzchołek góry lodowej w twojej relacji z tym mężczyzna ...super, ze udało ci się stworzyć związek na miarę swoich oczekiwań i odzyskać spokój :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:56 Noooo i jak cholernie prawdziwe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Myślę sobie, że on po prostu postanowił pobawić się w dorosłe życie, ale już mu się znudziła odpowiedzialność. No bo jednak jako mąż to trzeba myśleć również o potrzebach domowych a nie tylko o osobistych zachciankach, prawda? "Tylko nagle przychodzi taki czas, że się panu coś odwidzi i zaczyna huśtawkę, albo rzuca z błahego powodu, albo czuje się ograniczony (bo baba nie wiedzieć czemu jest zazdrosna, gdy on przytula się z innymi), albo znudziło mu się takie życie i on chce wolności (cokolwiek to znaczy)." - tak to widzę. Ciekawe czy się przekona, kiedy w końcu spełni swoje marzenie o następnej, że problemy pozostaną takie same. Że to niekoniecznie we mnie była cały problem. Chyba, że znajdzie taką co rzeczywiście będzie mu pozwalała na wszystko. Jednak z tego co mówicie, to również niczego by nie gwarantowało. Staram się mieć go w nosie. Łatwo nie jest... Martwię się czy sobie poradzę :( A, on mi wczoraj jeszcze powiedział, że ja się nigdy nie zmienię i zasugerował tym samym, że nigdy nie stworzę udanego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co niby w tobie takiego jest do zmiany? Z tego co pisalas to chyba najbardziej pozniej mu doskweiral brak pracy i to ze przejdalas jego pieniadze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Na to wychodzi, że ja go unieszczęśliwiałam samym tym, że byłam. Przez lata był ze mną nieszczęśliwy, biedny i mnie nie kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
No i jak mogłam mu nie ufać. Przecież tylko mnie okłamywał, latał do innych i mówił, że ja nie mam prawa mu zwracać uwagi, bo jego była (która go zdradzała na prawo i lewo i tylko wyciągała kasę) ma prawo do niego dzwonić, kiedy chce. No i flirtowanie przy mnie z innymi to też najwyraźniej noc, prawda? A ja zła i niedobra mu nie ufałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:39 To sarkazm ? Jeśli nie to dla mężczyzny może być wystarczający powód bo dla kobiety jest nim na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
osoba wyzej widac nie czytala dokladnie, to szanowny pan maz nie chcial, zeby autorka pracowala. Aczkolwiek ja uwazam, ze popelnila blad przystajac na taki uklad ale o tym juz jej pisalam. Z tego co piszesz wylania sie powoli obraz jakiegos toksycznego zwiazku a jeszcze nie dawno pisalas, ze do tej sytuacji byl dobrym mezem i cos mu odwalilo. Chyba zaczynasz widziec coraz wiecej jego wad i bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HeartFullOfHope dziś proponuję zmienić perspektywę. Nie jest ważne to, co on zrozumie, czego doświadczy, czego mu brakuje. Ważna jesteś Ty. Nie lubię tak pisać, ale w tym przypadku nie mam poczucia, że wzmagam egoizm i przyczyniam się do podjęcia złych decyzji. Pierwszy krok do walki wewnętrznej z psychofagiem (uwielbiam to słowo :) ) to postawienie siebie w środku. On ma problem, ale Ty nie możesz być Matką Teresą, bo to ani jego nie uleczy, ani Tobie nie pomoże. Doceń wreszcie i postaw w centrum tę osobę, która będize z Tobą na dobre i złe - siebie samą. Zamiast myśleć, co on będzie myślał, że zrozumie itp. pomyśl o sobie, że Ty jeśli nie wyplączesz się z tego szybko, to zmarnujesz sobie życie. zobacz, do tej pory napisałaś mnóstwo o tym, że on pożałuje, że on będzie miał problemy z przyszłym związkiem, że jeszcze jego to zaboli, że w przyszłości jego problemy pozostaną, że on... że jego... A gdzie, ja się pytam: jeszcze będę szczęśliwa, że będę miała szansę nawiązać szczęśliwy związek, że teraz się ewakuując otrzymuję szansę (!) na zmianę swojego życia, podniesienie jego jakości i bilansu szczęścia, że to, co teraz przeżywam wiele mi da, podniesie moją wiedzę i umiejętności, nauczę się o związku? To nie krytyka, piszesz tak składnie, z tak poprawnym myśleniem, niezakłóconym emocjami, że aż momentami myślę, że to fejk, albo, że jesteś zbyt ułożona (ja bym nierządnicami rzucała, ale ja to jestem choleryk :) ). Tym bardziej, że to wszystko na świeżo. Ale tym bardziej teraz, póki nie jest to myślenie "nawykowe" staraj się myśleć o sobie. Unikniesz bólu, złych pomysłów i ciągotek, nie rozwiniesz tej całej sfery boleści w Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktos napisal, zaczynac dostrzegac coraz wiecej jego wad i im wiecej piszesz, tym bardziej wylania sie prawdziwy obrac twojego malzenstwa gdzie on faktycznie moze od dawna cie juz nie kochal i nie szanowal (obsciskiwanie z innym przy tobie czy pisanie z innymi panienkami). Wyglada, ze mialas klapki na oczach i od dawna ten zwiazek nie funkcjonowal jak powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:05 On nie chciał :o a gdyby nie chciał, żeby jadła czy się ubierała to zagłodziłaby się na amen i po miescie biegała nago ? Z opisu wynika, ze od początku pieniądze miały dla niego duże znaczenie w związku z tym nietrudno było przewidzieć jakie będą konsekwencje pozostawania na jego utrzymaniu (opis poprzedniej dziewczyny). No sorry skoro godzisz się na spełnianie zachcianek szanownego pana męża to nie możesz tego robić wybiórczo. Kiedyś nie chciał, żeby pracowała teraz nie chce z nią być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Żebyście wiedziały, że kiedy opisuję Wam to wszystko coraz wyraźniej widzę, że nasz związek nie był taki dobry. Chciałam widzieć tylko to co dobre, chociaż on zarzucał i zarzuca mi, że nie widziałam i nie doceniałam jego starań. Wiem, że powinnam zacząć myśleć o sobie w końcu. Zauważyłam, że wciąć kręci się wszystko wokół niego, znaczy w mojej głowie. Wszyscy mi mówią, że czas postawić na siebie. Ok, to jak ja bym chciała żeby to wyglądało: 1. znajduję pracę. 2. W związku z tym wychodzę do ludzi, nie mam czasu o nim myśleć i w końcu mając swoje życie przestaję się kompletnie skupiać na jego osobie. 3. rozwijam życie towarzyskie w kręgu moich znajomych, na których okazało się, po tym wszystkim, mogę liczyć. 4. gdzieś, kiedyś poznaję przystojnego (jak Wil Willis), dojrzałego mężczyznę. Budujemy zdrowy związek, pełen wzajemnej miłości, szacunku i zaufania. Oto moja wizja idealnej przyszłości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Zauważyłam, że wciąć kręci się wszystko wokół niego, znaczy w mojej głowie." Dokładnie o to mi chodziło. To jest pierwszy krok - zdjąć go z centrum swoich myśli. Postaw tam siebie. To jest najzdrowsze w tej sytuacji. I zgadzam się z poprzedniczką: trzeba Ci poznać prawdę o swoim związku. My kobiety mamy tendencję do idealizowania związków, płynnie przechodzimy nad wadami facetów, nad naszymi brakami, grzebiemy pod ołtarzem małżeńskiego poświęcenia nasze nadzieje i pragnienia. Trzeba też odróżnić poświęcenie niepotrzebne (bo potrzeba jest ważna i może być zrealizowana) od tego, które zaistnieje, bo my się na to świadomie zgadzamy (np. poświęcamy pragnienie bycia zaskakiwaną, bo mąż jest zwyczajnie stateczny i tego nam nie zapewni, ale jest dobry i daje nam inne rzeczy). Krok pierwszy zrobiłaś (uświadamiasz sobie, że on był w centrum i decydujesz umieścić tam siebie), teraz pora na krok 2: uświadom sobie co miałaś, czego nie miałaś i czego potrzebujesz. Często idealizujemy związki, bo zaspokajały jakąś ważną potrzebę. U kobiet to często potrzeba bycia kochaną. Ale... często nasze inne potrzeby zostały pogrzebane. Na początku to idzie, ale w którymś momencie zaczyna się sypać, bo jednak tego, co zostało zignorowane potrzebujemy. Znajdź, czego nie miałaś w tym związku, odszukaj swoje marzenia. To mocno odidealizowuje związek, a Tobie pozwala się skupić na sobie i swojej przyszłości, co jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karramba123
Faktycznie, pierwsza strona to malzenstwo - sielanka. Czule gesty, zapewnianie siebie o milosci i nagle bum...facet nie kocha - no szok. Ostatnie strony, facet sie obsiskiwal z innymi na oczach zony, pisal z innymi, flirtowal, oklamywal....no cos tu sie nie zgadza z tym wzorowym malzenstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
gość dziś Masz rację, w ogóle wszystkie i wszyscy macie tutaj rację. Dziękuję, że mnie ogarniacie. Najlepsze, że dopiero teraz zaczynam zauważać, że choć ja wiele mniej miałam przewinień w związku to on wmówił i mnie i sobie, że za cały rozpad odpowiadam tylko ja. A niech mu tak będzie. Osobiście uważam, że dużo mnie to nauczyłam i w kolejnym, mam nadzieję, związku będę mądrzejsza i będzie się wszystko dobrze i dojrzale układało :) Ale fakt, to jest z jednej strony najtrudniejsze żeby porzucić nadzieję o nas, a skupić się na sobie. Bo ja nabrałam też kompleksów podczas małżeństwa, nie czułam się dość dobra. Teraz próbuję w sobie obudzić taką śmiałość i pozytywne nastawienie do ludzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:05 On nie chciał pechowiec.gif a gdyby nie chciał, żeby jadła czy się ubierała to zagłodziłaby się na amen i po miescie biegała nago ? Z opisu wynika, ze od początku pieniądze miały dla niego duże znaczenie w związku z tym nietrudno było przewidzieć jakie będą konsekwencje pozostawania na jego utrzymaniu (opis poprzedniej dziewczyny). No sorry skoro godzisz się na spełnianie zachcianek szanownego pana męża to nie możesz tego robić wybiórczo. Kiedyś nie chciał, żeby pracowała teraz nie chce z nią być. x nie zgrywaj glupa, dobrze wiesz o co chodzi. To chyba jasne, ze ona nie zrobi wszystkiego czego on sobie zazyczy? Ale jesli facet sam naciskal, zeby siedziala w domu i nie pracowala to niby o co ma miec pretensje teraz? Przeciez to jest totalne robienie wody z mozgu komus. To tak jakby Tobie kazal szef isc wczesniej do domu, Ty idziesz bo Tobie to na reke a na drugi dzien ma pretensje ze nie dokonczylas roboty. Jakbys sie czula? Jej wina w tym ze jej to widac bylo na reke taki uklad, drugi raz mysle tego bledu nie popelni. Ale pretensje mezulka sa w tej sytuacji absolutnie nieuzasadnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HeartFullOfHope dziś To ja od narcyza i kolejnych wypowiedzi, które cytowałaś. Pisałam, że można prawdę o kimś poznać nie tylko przez jego obiektywne zachowania, ale i przez to jak my czujemy się w związku. Ja w związku z narcyzem właśnie utraciłam poczucie własnej wartości. Nie robił nic konkretnego, ale pokazywanie jaki to on nie jest super (łącznie z tym, że pokazywał, że jest tak super, że nawet może zachowywać się tak, by kobiety były wokół na jego zawołanie) i dawanie mi głasków jak zasłużę, czyli będę tak super jak on (choć to w sumie nie było możliwe) doprowadziło do tego, że jego uważałam za lepszego ode mnie, a o sobie wiedziałam jakby mniej. To jest też mechanizm uzależnieniowy, bo w tej sytuacji Twoja wartość pochodzi od niego. Jeśli widzisz coś takiego (nie musisz nawet zdawać sobie do końca sprawy z tego, że dokładnie tak to wygląda) to znak, że jesteś w toksycznej relacji. Jeśli się zmniejszasz, karlejesz. A potem przychodzi strach przed utratą (bardzo fachowo rozgrywany przez psychopatę). Piszesz: "Bo ja nabrałam też kompleksów podczas małżeństwa, nie czułam się dość dobra." Ja miałam to samo. Tylko nie miałam małża a chłopaka. Słuchaj, tak sobie strzeliłam, ale weź Ty poczytaj o tym narcyzie, bo może to i Twój przypadek. Tylko wczytaj się głębiej, co tak naprawdę oznacza związek z narcyzem (nie chodzi tu o niegroźne chwalipięctwo). A jeśli to narcyz to... run Forest run.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:46 Jak lubisz możesz zgrywać ja ci nie bronię :p Porównanie męża do szefa dziwne z lekka, ale skoro z tym ci się kojarzy to ja nie wnikam :) Mąż to partner szef to szef to tak w ramach prostych wyjaśnień różnic w relacji :) I naciskać to sobie można klamkę ewentualnie inna do tego przeznaczona rzecz, nie kobietę. W małżeństwie ustalasz wspólnie zasady zwłaszcza w tym na etapie rozwojowym, dorabiającym się. Pieniądze i problemy z nimi związane potrafią rozwalić nie jeden związek zwłaszcza ich niedobór. Analizując całokształt mogło mu się "przejeść" samodzielne utrzymywanie domu. Uważasz, ze nie mogło ? Czasem wydaje się nam, ze coś jest ok a rzeczywistość weryfikuje, ze jednak niekoniecznie. Wcale go nieusprawiedliwiam co do formy i sposobu w jaki to zakomunikował, co więcej uważam, ze zachowuje się podle co nie zmienia faktu, ze mogl się zmęczyć samotną walka o ich wspólny byt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Widzę, że ciągle są emocje co do mojego niepracowania. Dorabiałam, było źle. Sprawdzałam ogłoszenia, było źle. Nie pracowałam, też źle. Ale wystarczyłoby gdyby powiedział, żebym jednak szukała pracy. Nie no, w sumie powiedział. Zgodziłam się, ale znaleźć nie zdążyłam, bo parę dni później mnie zostawił. Teraz w ogóle wszystko co zrobiłam albo nie zrobiłam jest złe. Wszystko moja wina, tylko on biedny i nieszczęśliwy. Szkoda tylko, że tyle czasu cierpiał i nawet zgrywał szczęśliwego. Zaraz obejrzę ten filmik o mózgach, zobaczymy czy mi się coś rozjaśni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz ze on zgrywal szczesliwego, a co z toba? Chyba tez naprawde nie bylas szczesliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Wtedy wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. Teraz, kiedy Wam o tym piszę i rozmawiam ze znajomymi to już sama nie wiem... W sumie teraz czuję ekscytację, że może być fajnie. Że będę niezależna, że będę miał życie towarzyskie. Tak całkiem szczerze, to nieraz przychodziły mi myśli, czy nie lepiej byłoby zacząć nowej relacji z kimś innym. Może dlatego nie przeżywam tej sytuacji tak bardzo, jak bym się spodziewała. Myślałam, że tygodniami będę płakać w poduszkę, dostanę depresji albo coś sobie zrobię. Mam chwile cięższe, ale chyba nie jest tak źle... Widocznie chciałam wierzyć, że jest wszystko super. Wszystko, nawet drobiazgi brałam za dobrą monetę. Tak Wam powiem, że cieszę się na sobotę. Jest szansa, że przedpołudnie spędzę ze znajomymi a wieczór nie tylko ze znajomymi, ale też w otoczeniu przystojnych Panów. Przynajmniej sobie popatrzę ;) Co do filmu, rzeczywiście świetny. Daje do myślenia. Teraz jeszcze poczytam o narcyzach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To, o czym czytałam ja: dziewieclatznarcyzem . blox.pl/html psychologwlodzi. pl/zycie-z-narcyzem/ www.milosctopasja. com/artykuly/pelny/606/czy-narcyz-to-dobry-material-na-partnera pousuwaj spacje, bo widzi jako spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
Już trochę poczytałam. Część cech się zgadza. Nawet większość. Tylko czy to teraz ma znaczenie? Chociaż ma, może na przyszłość będę więcej widziała, będę mądrzejsza. Proszę, trzymajcie kciuki z całych sił, żebym szybko znalazła pracę. Niby nie szukam długo, ale i tak już mi się wydaje, że minął szmat czasu. W ogóle czas mi się ciągnie odkąd mnie zostawił, zdaje mi się jakby minął co najmniej miesiąc a nie 2 tygodnie. Poza tym mam już go dość, jak pisałam, zdążył mi powiedzieć, że c*****o szukam :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak lubisz możesz zgrywać ja ci nie bronię jezyk.gif Porównanie męża do szefa dziwne z lekka, ale skoro z tym ci się kojarzy to ja nie wnikam usmiech.gif Mąż to partner szef to szef to tak w ramach prostych wyjaśnień różnic w relacji usmiech.gif I naciskać to sobie można klamkę ewentualnie inna do tego przeznaczona rzecz, nie kobietę. W małżeństwie ustalasz wspólnie zasady zwłaszcza w tym na etapie rozwojowym, dorabiającym się. Pieniądze i problemy z nimi związane potrafią rozwalić nie jeden związek zwłaszcza ich niedobór. Analizując całokształt mogło mu się "przejeść" samodzielne utrzymywanie domu. Uważasz, ze nie mogło ? Czasem wydaje się nam, ze coś jest ok a rzeczywistość weryfikuje, ze jednak niekoniecznie. Wcale go nieusprawiedliwiam co do formy i sposobu w jaki to zakomunikował, co więcej uważam, ze zachowuje się podle co nie zmienia faktu, ze mogl się zmęczyć samotną walka o ich wspólny byt. x ok, widzę że Ty NIE ZGRYWASZ głupa :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Tylko czy to teraz ma znaczenie?" Takie, jakbyś dowiedziała się, że Twój ex kogoś zabił (to mogłaś być TY), albo, że jest domowym tyranem (to mogłaś być Ty), albo, że był skrytym alkoholikiem, który ściągnął w dół swoją żonę (to mogłaś być Ty). Słowem, jeśli wiesz, że miałaś do czynienia z psychopatą łatwiej pogodzić się z jego utratą. Teraz jeszcze nie myślisz trzeźwo, ale za jakiś czas to pomoże pogodzić ci się z rozstaniem i utrzyma Cię z dala od niego, gdy serce będzie tęsknić. Ja, jak to przeczytałam (9 lat...) to pierwsza moja myśl było: Boże to straszne, a 2: Boże dziękuję (że się jednak rozstaliśmy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, spotkasz jeszcze kogoś dobrego, ale na razie daj sobie czas odpocząć. To, ze myślisz o kimś nowym jest normalne, ale nie miej tego za priorytet, bo szybkie związki niedługo po rozstaniu zwykle średnio wychodzą... Chyba, ze u ciebie klin klinem działa. Ale to prędzej chęć kochania, myślenia o kimś innym, bycie z kimś nowym, by nie tęsknić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HeartFullOfHope
W sumie głupio napisałam. To nie tak, że mnie ten fakt wcale nie obchodzi. Cieszę się, że widzę nasz związek coraz wyraźniej i to również jest kolejna cegiełka, która oddala mnie od niego. Mam nadzieję, że na przyszłość będę mądrzejsza i szybciej wychwycę niepokojące objawy. W tym przypadku usprawiedliwiałam wszystko jego trudnym dzieciństwem, że wiecie, teraz sobie rekompensuje braki. Ale z drugiej strony, jako osoba całe życie nieszczęśliwa (tak się kreuje) tym bardziej powinien docenić co miał. Znaczy moją miłość, wsparcie. Teraz zdaje sobie sprawę, że kiedy opowiada innym o mnie (a wiem, że tak jest) przedstawia mnie jak inne osoby ze swojej przeszłości. Czyli ja, kolejna w jego życiu, go nie doceniałam, dłamsiłam, niszczyłam jego samoocenę. Tak przedstawiał swoje życie, znajomych, związki. Teraz do tego kociołka trafiłam też ja. I kolejna głupia się nad nim użali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×