Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mój lekarz pracuje w szpitalu w którym chcę rodzić, no i?

Polecane posty

Gość gość
Autorko: Nikt nie mówi o traktowaniu jak śmiecia. Sama to sobie dopisałaś. Ja osobiście byłam ze względów medycznych pacjentką szefa. Dzięki temu znał mój problem, wiedział jak coś się działo, znał historię. A w szpitalu wiedzieli, że ja to ta od ordynatora i jak mówiłam że coś mnie niepokoi to nikt tego nie bagatelizował. Jak w tym szpitalu traktuje się inne pacjentki, tego nie wiem. Za to wiem jak mnie traktowano w innym szpitalu, pod nieobecność mojej lekarki. Wiem, że ja sama musiałam prosić się o badania i większość zlewano. Jedynie na.dyżurach mojej pani doktor dowiadywałam się tego o co mi chodziło. Poza tym o wszystko się musiałam upominać, nawet o wypisanie do domu (bo komuś się nie chciało sprawdzić wyników). Widzę więc że często jest łatwiej jak ma się lekarza w szpitalu,tym bardziej że nie każdy jest na tyle oblatany jak ja żeby właśnie np pójść i się przypomnieć z badaniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, ze znajoma chodziła do lekarki prywatnie, pracującej w szpitalu, Bp liczyła, ze będzie przy porodzie i zrobi jej cesarkę:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16.23 Tu autorka, chcą mieć za stówę miesięcznie lekarza pod telefonem przez całą dobę który przybiegnie w te pędy jak królewna zacznie rodzić i jeszcze cc zrobi na życzenie (nie mam nic do cesarek, żeby było jasne). Problem polega na tym, że to po pierwsze nierealne, lekarze też ludzie, mają swoje życie, o czym wiele pań pamiętać nie chce, a poza tym jak mam płacić cztery stówy na miesiąc za głupi uśmiech "szefa" na sali porodowej i cieszyć się z tego, że ordynator zajmuje się mną dlatego, że mu płacę, a nie dlatego że to jego obowiązek często gęsto kosztem innych pacjentek to sorry, ale coś jest nie halo. I jeszcze mam się cieszyć, że mnie przyjęli na oddział chociaż teoretycznie nie ma miejsc (cudownie się znalazły?), a dziewczynę "z ulicy" pięć minut wcześniej odesłali z kwitkiem, bo ona "nie od szefa"???? Może miałam szczęście, ale się z takimi praktykami nie spotkałam, nie twierdzę, że ich nie ma, ale płacić za to nie ma sensu. I jak już wspominałam, sama jestem po przejściach, moja ciąża była daleka od książkowej, ale nie strzeliłoby mi do łba wydzwaniać do lekarza o 4 rano, bo zaczynam rodzić (jak to ktoś wyżej napisał) i klękajcie narody, bo pacjentka szefa się zbliża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodziłam prywatnie, bo miałam lekarza dosłownie obok mojego bloku. 5 miesięcy wymiotow non stop co chwilę. Nie dałabym rady jechać gdzieś sama dalej. A prawda jest taka, że więcej wyda się na p*****ly, niż na tego lekarza raz czy dwa w życiu. Dzieci z reguły nie rodzi się co chwilę. Lekarz sam mowil, żeby dzwonić z pytaniami jak coś się dzieje. 2 razy w ciągu 9 miesięcy zadzwoniłam. Jak byłam tak chora, że nie mogłam ani oddychać od kaszlu, ani wstać z łóżka, ani mówić z bólu. I chciałam poradzić się czy mogę wziąć antybiotyk, który przepisał mi internista. Nie wiem o co tyle krzyku ? :) Czasem mam wrażenie, że ludzie wymyślają sobie takie problemy i tematy, bo im się nudzi, i nie mają ciekawszych zajęć i pasji, tylko takie psioczenie jak emerytki na ławkach osiedlowych :D ehh baby baby idzcie na spacer. Ładna pogoda !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podkreślam, że ja takich księżniczek nie znam. Każda chodząc prywatnie ma sensowne powody. A co do pacjentek szefa to powiem tak: Mój ordynator zna.moją nietypową chorobę. I ta, płaciłam za wizyty, żeby mnie co miesiąc lub częściej kontrolował. I także dlatego, że wiedziałam że w razie czego trafię do jego.szpitala, gdzie on się mną zajmie a nie ktoś inny, kto mógłby niechcący nawet zaszkodzić. Wiedziałam że nikt mnie nie spławi bez.powodu i że mogę liczyć na najlepszą medyczną opiekę. Czy tak by było gdybym przyszła z ulicy tego nie wiem. Może tak, może nie. Po doświadczeniach z innym szpitalem wolałam nie ryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze autorka, pisząc posty powołuję właśnie na znane mi przypadki albo na to co przeczytałam czy usłyszałam tu i tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka, 16.45 yyyyyyy, ładna pogoda????????? Dziś????? Gdzie?????? A ordynatorzy tylko czekają na takie właśnie pacjentki i żerują na ich naiwności i strachu. Czytałam na wiadomym portalu oceniającym, że ordynator ze szpitala w moim mieście z jedną taką umówił się na cesarkę, bo akurat miał okienko w kalendarzu i chyba kasy na święta potrzebował, a że dziecko jeszcze nie było donoszone to szczegół...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko, coś z Tobą nie halo chyba... Wiadomo jakie są polskie realia szpitalne, jak podchodzą położne i lekarze do pacjentek na położnictwie. Trzeba mieć szczęście by dobrze trafić. Bo takie są realia. Jak to ładnie ujęłaś - jak to może być miejsce, bo dana pani chodzi do danego lekarza albo, że personel do takiej pacjentki ma inne podejście - a no może i tak właśnie jest. Bo taka pokichana jest nasza służba zdrowia. I nie chodzi tu wcale o fakt lekarza na telefon o każdej porze dnia i nocy i jego obecności przy porodzie. Coś się tego tak uczepiła. I tego czerwonego dywanu :O Stuknięta jakaś. Lekarze na nfz mają często gęsto olewczy stosunek. Jak się chce mieć dobrą opiekę, to się samemu wybiera sobie lekarza. A jak się wybierze takiego co pracuje w szpitalu, w którym się rodzi, to tym więcej plusów. Co z tego, że tak nie powinno być? Skoro tak właśnie jest? Nie mam zamiaru testować na sobie czy mnie będzie personel odpowiednio traktował :O Testuj na sobie. Tu chodzi o moje zdrowie i mojego dziecka. I Twoje gadanie nic tu nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety w małych miastach tak właśnie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam planowane CC u szefa wszystkich szefów ;-) robił je osobiście, miałam pokój 1-dynkę, położne skakałay wokół mnie, warto było dawać 400 stówki za wizyte!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17.15 Tu autorka, ja nie chodziłam na nfz, nie oszczędzałam na dziecku, ciążę miałam trudną i nie wiem jakie są te wasze "realia szpitalne", bo mnie nic złego nie spotkało, mój lekarz nie pracował w szpitalu, a ja i dziecko mamy się dobrze. Zakładanie z góry, że przez "realia" stanie się coś złego tylko sprzyja patologii systemu, bo szefowie wszystkich szefów tylko na takie podejście przyszłych matek czekają i koszą aż miło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobiety nie odpisujcie, przecież to prowokacja. Już samo słowo: "poronilam i jestem matka" powinno wam dac do myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poroniłam jedną ciążę, drugie dziecko urodziłam (jak wiele kobiet na forum). Jaka prowokacja? Temat jak każdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
drogie Panie, widze ze popadacie skrajnosc w skrajnosc. Nie chodzi o czerwone dywany, ani traktowanie jak ksieznej Kate, co to za absurd? smieszy was ze ktos płaci za wizyty lekarskie, kiedy wy prosicie sie o byle badanie czy usg ignoranta w nfz?? albo lepiej, dajecie mu kase do fartucha;-). Nigdy nie prowadziłyscie ciazy prywatnie wiec podejrzewam ze nie macie pojecia o róznicy jaka jest miedzy takimi ciazami. Nie pozdrawiam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, no żal aż. To, że Ty akurat trafiłaś na dobre warunki nie znając nikogo absolutnie z danego szpitala, to tylko się cieszyć. To nie jest jednoznaczne z tym, że wszystkie tak trafiają i trafią :O Nie potrafisz tego zrozumieć czy jak? Akurat to, że można wpłynąć na lepsze podejście personelu podczas porodu jest według mnie ważne po prostu. Skoro mogę, to czemu nie? Tu chodzi o mój komfort i być może też o zdrowie mojego dziecka. To są tak istotne sprawy, że nie mam zamiaru wychodzić z założenia, że "może akurat będzie dobrze". Trzeba dbać o siebie i tyle. A jakbyś akurat została jednak kiepsko potraktowana w czasie porodu, dalej niosłoby to jakieś konsekwencje zdrowotne dla Ciebie czy Twojego dziecka, to nadal byś była tego zdania co teraz jesteś? To jest oczywista oczywistość, że nasza polska służba zdrowia jest średnia i panuje w niej znieczulica. Po co liczyć na łut szczęścia a potem sobie w brodę pluć. No nie mogę zrozumieć Twojego głupiego podejścia :O To, że Ty zostałaś dobrze potraktowana nie oznacza, że taki jest standard. Jakby taki był standard, to żadna kobieta nie musiałaby chodzić prywatnie i żadna nie zastanawiałaby się nawet czy "ma swojego lekarza" w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, wybacz że to napiszę ale powiedz mi: Jesteś głupia czy udajesz? To że Ciebie w szpitalu nie spotkało nic złego to nie znaczy, że to standard. Szczerze: W wielu szpitalach standardem jest lepsze traktowanie pacjentek lekarzy szpitala. Czego k***a nadal nie rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka, mylicie dwie rzeczy, ciąża na nfz czy prywatnie to jedno, a "mój lekarz pracuje w szpitalu i jest szefem wszystkich szefów, a pieczątka od niego gwarantuje, że położna będzie mnie całować po stopach" to jeszcze co innego. W tym drugim przypadku tylko utrwala się patologię systemu, stąd każda kolejna ciężarna uznaje za pewnik, że "swój" lekarz w szpitalu to mus, bo jak nie to pewnie oszczędzasz na dziecku. Tak być nie musi i nie powinno. To wszystko o czym piszecie tylko nakręca cały ten biznes i kolejne przyszłe matki do stawania na rzęsach i różnych "kombinacji alpejskich" na porodówkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie my mylimy i nie rozumiemy, tylko Ty nie rozumiesz :O Nie będę na sobie i swoim dziecku "w imię zasad i tego jak powinno być" testować i w niemy sposób sprzeciwiać się temu, co faktycznie jest :O Mając "swojego" lekarza jestem bezpieczniejsza. I to jest fakt. A to, że, tak nie powinno być, to już inna sprawa. Nie tędy droga by kobiety ryzykowały zdrowiem swoim i dzieci i nie chodzić do lekarzy, którzy pracują w szpitalach, by zrobić swoisty bunt na zaistniałą sytuację. Przeczytaj to 100 razy może wreszcie zaczaisz bazę :O :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21.50 Tu autorka, właśnie chodzi o to, że lekarz pracujący w szpitalu to nie jest żadna gwarancja lepszej opieki, czasami tak bywa, ale w większym stopniu to jest takie samonakręcanie się przyszłych mam, bo się właśnie "wydaje", że bez tego ani rusz, bo. Mam koleżanki, które wciskały kasę "szefom", bo właśnie wydawało im się to czy tamto, że jak tego nie zrobią to ryzykują zdrowiem dziecka, a po czasie pluły sobie w brodę, bo w ostatecznym rozrachunku ani nie pomogło ani nie zaszkodziło, a co ordynator skasował to jego. Ciężarne za bardzo wierzą w magiczną moc osławionej "pieczątki" i jeszcze się cieszą, że sobie coś "załatwiły" jak za czasów PRL-u. I proszę mnie nie wyzywać, ja nie wyzywam nikogo, zwykła wymiana myśli, jak to na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czego Ty nadal nie rozumiesz? Nikt nie będzie w imię zasad testował personelu szpitala ryzykując zdrowiem dziecka. Tak, ja z doświadczenia wiem że pacjentki lekarzy szpitalnych mają się lepiej. Bo ktoś o nie zadba - ten właśnie lekarz prowadzący. A jak nie masz lekarza, to zajmują się tobą wszyscy i nikt jednocześnie. I to bywa standard w wielu szpitalach z tego co słyszę. Co z tej wypowiedzi jest dla Ciebie niezrozumiałe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I z doświadczenia wiem że właśnie najczęściej lekarz pracujący w szpitalu to właśnie jest gwarancja dobrego traktowania. Ja nie mówię o czerwonych dywanach czy uśmiechach na ustach, ale o tym że w przypadku jakiś komplikacji czy czegokolwiek, każdy inny lekarz dwa razy sobie przemyśli zanim odeśle pacjentkę kolegi z oddziału, szczególnie pacjentkę szefa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.38 Autorka, widocznie mamy inne doświadczenia i pojęcie tego co jest standardem na porodówce. Jak tak sobie czytam różne fora to mam wrażenie, że wiele ciężarnych uważa, że jak nie masz "swojego" lekarza to grasz z życiem własnego dziecka w rosyjską ruletkę, na pewno wydarzy się coś złego, oszczędzasz na maleństwie i dopiero jak zapłacisz to masz gwarancję, że wszystko skończy się dobrze. Gwarancji nikt wam nie da na nic. Możecie na rzęsach stawać, wydawać krocie na opiekę "szefów", a o większości i tak decyduje natura. Wy płacicie co najwyżej za "uśmiechnięty personel", a nie za gwarancję, że z dzieckiem nic złego się nie stanie. Piszecie tak jakby opieka lekarza szpitalnego przez całą ciążę dawała, poza odrobiną spokoju, gwarancję na cokolwiek. Pewnie, że warto zapłacić za komfort i spokój, ale to nie jest wyznacznik i "mus" szczęśliwego zakończenia, a już cieszenie się, że dla mnie znalazło się miejsce kosztem innej, być może bardziej potrzebującej pomocy, pacjentki to szczyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znowu autorka, Ciężarne płacą ordynatorom za iluzję. Bezpieczeństwo? To jak nie zabulisz ordynatorowi to narażasz dziecko na niebezpieczeństwo czy jak? Leżałam w szpitalu z dziewczyną, która na ciążę i opiekę "sław ginekologii" wydała krocie. Urodziła skrajnego wcześniaka w 28tc. Opieka sławy ginekologii niczego jej nie zagwarantowała, a uśmiech szefa w takiej sytuacji był o kant tyłka potłuc. I nie piszę tego by się kłócić, ale by pokazać, że często płaci się za coś czego żaden lekarz dać nie może, bo nie jest cudotwórcą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tak jak z dziećmi. Przy pierwszym histeryzuje się o byle siniaka, a przy trzecim już dochodzi się do wniosku, że szkoda kasy i histerii się nie odstawia. Ciężarne to idealny klient. Uwierzy we wszystko "dla dobra dziecka", a to często pic na wodę (np. najdroższe witaminy nie muszą być najlepsze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Babka rodząca ostatnio w Świebodzinie (reportaż w "Uwadze") była sama na całym oddziale, cały personel do dyspozycji, a skończyło się tak jak się skończyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj naiwne te baby są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodziłam na NFZ i w dniu porodu mój lekarz akurat miał dyżur w szpitalu, był w trakcie porodu i zajrzał parę razy po porodzie. Ogólnie fajny facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×