Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

im jestem starsza tym bardziej nie lubie ludzi i nie chce mi sie z nimi przebywa

Polecane posty

Gość gość

najlepiej mi w domu przed laptopem,ksiazka lub tv:o najchetniej ograniczylabym kontakty z ludzmi do zera:o cierpie, że musze z nimi w pracy przebywac:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba b duzo osob tak ma.To kwestia nastawienia.Mnie ukojenie i poczucie bezpieczenstwa daje rodzina zwlaszcza maz(chyba ze sie poklocimy i mnie czyms dobije), dzieci( jak czegos w szkole nie odstawia) i siostra- zawsze pelna wsparcia , pomocy, zrozumienia.Takze rodzice po czesci zwlaszcza mama altruistka. Zawiodlam sie na ludziach i sama zauwazam ze z wiekiem tez robid sie zawistna a nawet jak tego nie czuje na zasadzie afirmacji mowie sobie- zyczysz mi zle ja tobie takze zle...Wokolo zawisc i klamstwo do tego zauwazylam cos b. silnego- ci ktorzy sa " blisko kosciola" to ohydni ludzie. Po prostu trzeba sie ich bac.Im b. kosciolkowy tym b zaklamany. I te kolejki po komunie w niedziele...Szczyt hipokryzji a Boga tego prawdziwego boli serce jak patrzy na tych obludnikow. Swiat jest taki sobie przyznaje. Jak nie masz szczescia w zyciu jest ciezko. Jednak jest woele pieknych chwil i trzeba zyc wlasnie dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z wiekiem mniej od ludzi wymagam, wogole niczego już od ludzi nie oczekuję. Spadły mi klapy, nie jestem już tak naiwna. Mam sprawdzone grono znajomych ( małe), rodzinę i to wszystko. I jest mi dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkkaaaa Beatka
Ja tak mam od zawsze choć stara jeszcze nie jestem :D Nigdy nie lubiłam np dyskotek, wspólnych wyjść z koleżankami, nawet spędy rodzinne mnie nie rajcują. Dom dom i tylko dom! Nawet męża poznałam przez tel, a nie gdzieś wśród ludzi. Na któreś święta nudziłam się w domu, mówię do siostry daj mi numer do kogoś, jaja sobie porobię. I siostra mi dała, do kuzyna swojej przyjaciółki. Napisałam jakieś bzdety, tak pisałam z nim pół roku, później spotkanie, jedno drugie, teraz jesteśmy ze sobą już 11 lat, 6 po ślubie i mamy dwójkę dzieci :) I nadal nie lubię gdzieś łązić po ludziach, tam gdzie są tłumy. Teraz tylko dzieci mnie motywują, by wychodzić z domu, bo nie chciałabym, by wyrosły na jakieś dzikusy z dziczy, co to pół życia w domu ze starymi były zamknięte :P Ale jak nawet mamy wolny wieczór z mężem, jak dzieci są np u dziadków, to też nigdzie nie wychodzimy, tylko w domu tv, winko, jakiś fajny film. A jak goście to też tylko u nas, bo my nie lubimy u kogoś. Znajomi już się przyzwyczaili. Jak się umawiamy na domówkę to już od dawna nie pytają u kogo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko mam to samo. Wole gadać z ludźmi przez neta i to na forum niż ze znajomymi czy innymi ludźmi na żywo. Na żywo wszystko robi się takie ciężkie. Nie umiem tego opisać. Czuję się wtedy jak marionetka poprawności międzyludzkich, konieczność nieustannej gry autorskiej, wpadam w jakiś wir sytuacji kuriozalnych. Jedyne co jeszcze dzierżę to jak jest tylko dzień dobry, kilka niezobowiązujących zdań i do widzenia. Czasami idę ulicą i miło sie czasem patrzy na ludzi jak sie ich nie zna bo jak sie ich pozna to niestety najczęściej sie człowiek rozczarowuje. Czasem następuje to szybko że ktoś jest dominujący, tłamszący, przemądrzały, a czasami wolno kiedy ktoś jest niby miły ale potem sie go poznaje bliżej i sie okazuje tak pełen obrzydliwych przywar i obłudy, że sie nie można go znieść i zero samokrytyki do siebie, a oczekiwania od innych dużo wyższe niż sie jest w stanie samemu dać. Wtedy sobie myśle że lepiej nie znać tych ludzi których sie ogląda na ulicy . Wtedy wszystko jest prostsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:16 Chyba jednak nie tak źle było z tym twoim brakiem chęci do kontaktów skoro wpadłaś na taki szczeniacki pomysł by kawały ludziom robić przez tel. Mi by sie w zyciu nie chciało bawić w ten sposób tzn. nie w wieku dorosłym. No chyba że miałaś wtedy 15 lat to zrozumiem, że to był po prostu taki wiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak organizujecie domówki to też nie jest z wami tak źle. Mnie to bawiło na początku małżeństwa żeby zrobić parapetówe. Teraz to by było dla mnie męka. Jak raz w roku sie zrobi dziecku urodziny to już jest męka, która odchorowuje tydzień. Tyle roboty i stresów. Jak już sie z kimś widzieć to tylko u kogoś. Rodzina i znajomi też już przywykli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, może macie "przesyt" ludźmi. Ja po trzech latach siedzenia w domu z dzieckiem marzę by iść do pracy, do ludzi. Pogadać o czymś innym niż dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z kontaktami na żywo od razu jeden drugiego ocenia po wyglądzie i partycypuje czy jest godzien rozmowy. Nie nie nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkkaaaa Beatka
Może nie 15 lat, ale jakieś 16-17, przed maturą na pewno :) Te jaja miałam sobie tylko przez telefon porobić, jakieś głupie esy popisać anonimowo, w życiu nie miałam na celu się zdradzać tej osobie, a już tym bardziej się z nią spotykać! No ale wyszło jak wyszło :) Te domówki wcale nie są często, raczej tylko jak okazja, np teraz na majówkę, że wszyscy mają wolne i można posiedzieć. No i Ci znajomi to się ograniczają głównie do moich dwóch sióstr z ich chłopakami i rodzeństwo męża :D no znajomi pełną gębą! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×