Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem nikim

Polecane posty

Gość gość

Sierotki z moich poprzednich szkół robią więcej niż ja. Jestem żałosna. Siedzę po nocy zamiast spać i inwigiluję ich na facebooku. Nawet nie mam ich w znajomych - mam pół " fikcyjne" konto, na które nic nie wrzucam i na którym mam w znajomych tylko ludzi ze studiów i oprócz tego prawie nikogo więcej. Lęki zwalczyłam na tyle, że chodzę na studia i do pracy, ale studia są byle jakie, a praca dorywcza. Nie wiem, kim jestem, co mam robić. Mam pasje tylko teoretyczne, w niczym nie jestem specjalistką. Próbowałam robić jakieś rzeczy, ale szybko się poddawałam, bo nie wychodziło albo byłam najgorsza (nie przesadzam), nawet na lekcjach tańca miałam problemy z choreografią. Pewien ktoś zainteresował się mną, ale ma ze mną ciężki orzech do zgryzienia, bo lubię być być na bezpieczną odległość, lubię być sama, w pewnym sensie mieć święty spokój. Jesteśmy razem, ale tylko my o tym wiemy. Męczy mnie, czasem wymyśla jakieś aktywności dla nas, a ja się tego boję czy nie lubię. Wiele nas różni. Nie umiem normalnie żyć, tworzyć, budować związek. On bardzo chce, ale ja... Mam zamiar mu powiedzieć, choć on już dużo wie na te tematy, nigdy go nie oszukiwałam, ale mam zamiar mu powiedzieć, że to chyba nie ma sensu... Nie chcę mu marnować lat życia, choć on twierdzi, że tylko ze mną chce być. Ale widzę jego zniecierpliwienie, mówi o tym, chce się spotykać jeszcze częściej, etc... Zresztą sprawa jest bardziej skomplikowana, ale o tym juz pisać nie będę, nie ma sensu. Po co więc przeglądam po nocach fejsy znajomych, skoro tak naprawdę lubię żyć sama? Co mnie obchodzą ich życia, związki? Zaglądam w głąb siebie i nie, nie czuję wewnętrznej tęsknoty za moim facetem, za miłością. Nie boli mnie to. Jest mi to obojętne i wiem, że przetrwałabym rozstanie. Zresztą zrywałam już przyjaźnie. Jestem pusta w środku. Bez większych emocji (bo i strach się znacząco zmniejszył, stałam się bardziej obojętna), jedyne większe emocje dotyczą jakiś moich małych zainteresowań, jak słucham pięknej muzyki czy bawię się z moimi zwierzakami. Ale jestem też pusta z innego powodu - nie widzę sensu w swoim życiu. To znaczy, nie jestem nieszczęśliwa, ale chciałabym odnaleźć sens, chciałabym być użyteczna. Ale nie wiem jak, gdzie. Nie chodzi o wolontariat. Chciałabym temu poświęcić całe swoje życie. Mimo, że lubię być sama, to chcę być pożyteczna w społeczeństwie. Kolejny paradoks? Wiem, że chrzanię i standardowo 3/4 tego nie przeczyta, a 0,9/4 uzna mnie za głupią i egzaltowaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie od zawsze niespecjalnie za mną przepadali. Wyśmiewali się z mojej nadwrażliwości. Zaczęłam się zmieniać w LO , a na studiach w końcu wyrobiłam sobie inną opinię, ale z biegiem czasu to się, mam wrażenie, zmieniło. Widzę nawet, że ludzie mnie lekko olewają i niektórzy nie próbują nawet udawać, że mnie lubią. Jest taka dziewczyna, która ma większy posłuch w grupie niż ja. Ona się udziela na zajęciach, jest pewna siebie - ja nie. Choć pewien czas załatwiałam dla nas sprawy w sekretariacie. Jest mi to teraz obojętne, bo nie czuję, że potrzebuję znajomych, zawiodłam się na ludziach, również na tzn "przyjaciołach" (zerwałam te znajomości w LO), ale denerwuje mnie to, że ludzie jakby nadal nie mają do mnie takiego respektu. Całe życie czułam się gorsza i tak jest dalej. Nie mam jednak zamiaru się skarżyć. Chciałabym po prostu jakoś zmienić swoje życie, jeszcze bardziej niż kiedyś, tak, żeby w końcu nastąpił przełom. Za dużo marnuję czasu, tak, mam studia i pracę, ale na studiach mam mało zajęć i i tak często siedzę w domu. Czasem na coś pójdę,to może ciut rozwija ale to za mało, tu mój facet męczy mnie o spotkania, ale to akurat nie jest rozwój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z 00:26 mogliście źle zrozumieć. Nie chcę być popularna, bo nie o to chodzi. Przeszkadzałoby mi to i nie jest realną wartością. Ale czasem człowieka ogarnia lekka frustracja. Może to jest tak, że zawsze chcemy mieć to, czego nie mieliśmy. Ale ja się domyślam, że gdybym to miała, nie byłoby to dla mnie źródłem radości. Skoro nie umiem nawet funkcjonowac w związku i nie lubię zbytnio życia społecznego, tych gadek szmatek, przystosowywania się do innych etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak cie teraz postrzegaja ludzie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W pracach słyszałam skrajne dość opinie od ludzi, którzy nie zdążyli mnie poznać, że sprawiam wrażenie przemądrzałej nie sądzę, żeby ktoś przypisywał mi lęki. Powagę owszem (jak poszłam do 2 z kolei pracy, to zostałam tak oceniona - tak, wprost tka powiedzieli - byłam postresowana i przez to mocniej wycofana i dziwniejsza), ale lęki nie. JA mimo że się nie udzielam na zajęciach to umiem sama zagadać do ludzi etc. Nie boję się, nie jestem jakaś nieśmiała. Tak naprawdę nigdy nie byłam bardzo nieśmiała, tylko wrażliwa, a to różnica. Ale ludzie mnie zaszczuli i powstały lęki. Do dziś męczę się z jelitem wrażliwym etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
branoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Psycholog

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz chorą duszę, a na to jest lek. Psychiatra raz dwa sobie z tym poradzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo. Kilka lat temu jeszcze lepiej wyglądałam to miałam lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam u psychiatry, nic nie pomógł na dwóch psychoterapiach - tak samo Potem pomogłam sobie sama i od tej pory funkcjonuję teoretycznie normalniej - a praktycznie to dalej za mało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:20 Za mną się faceci oglądają i podrywają, obecny facet za mną szaleje i wszystko by dla mnie zrobił. Jakoś mojego życia to nie polepsza. Ale dla mnie związki nigdy nie były istotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz byc silna i sie nie poddawac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet mi pisze, że mocno się za mną stęsknił (nie widzimy się 4 dzień), a ja nie czuję nic. Nigdy nie czułam, za rodzicami czy braćmi też nie tęsknię. Nie rozumiem tego. To nie tak, że nie mam ciepłych odczuć do rodziny czy do niego. Jakieś mam, ale to nie łączy się z tęsknieniem... I co mam mu pisać ? Nigdy mu nie odpisywałam 'ja tez' (może raz mi się zdarzyło jak faktycznie gdzieś tam chciałam się spotkać, co mi się i tak rzadko zdarza, ale z wielką tęsknotą to nie ma wspólnego wiele)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
okej, piszę w eter, to nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obrzydliwa zazdrosnica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu ci nikt nie pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy jest kimś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×