Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

zakochałam się w nim

Polecane posty

Gość gość

I teraz pęka mi serce... A nawet nie to. Czuję pustkę. Ma w sobie coś o czym nie mogę zapomnieć, a równocześnie wiem, że to nie jest mężczyzna dla mnie. Wciąż o nim myślę, czasami wydaje mi się, że to już za mną, a potem znów zaczynam tęsknić. Chce mi się krzyczeć z bezsilności. Wszystko mi się rozpada :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I nie mam z kim o tym pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oj nie smuc sie bedzie ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez tak mam z ta roznica ze ja jestemmezatka...opowiedz cos wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam go z widzenia i słyszenia od bardzo dawna. Był moim pierwszym nastoletnim zauroczeniem, kimś w rodzaju idola, jakim bywa ulubiony aktor lub bohater książki dla innych dziewczynek. Podkochiwałam się w nim na odległość, jak w obrazku. Tak się złożyło, że mamy tę samą pasję, kiedyś potrzebowałam w czymś pomocy i zostałam skierowana do niego. Tak poznaliśmy się osobiście, po 5 latach. I okazało się, że jest taki, jak sobie wyobrażałam jako dziewczynka :( Zrobiliśmy razem ("zawodowo") parę rzeczy i polubiliśmy się, był ledwo wyczuwalny flirt między słowami (trzymamy się na uprzejmy dystans) ukradkowe spojrzenia, wzajemna fascynacja, szczere komplementy. Propozycje pomocy z jego strony... Ujął mnie tym bardzo. Mieliśmy identyczny gust, identyczne zainteresowania, było to coś. Kolana miękły mi na samą myśl o nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W końcu spotkaliśmy się i to była totalna tragedia i cudowne spotkanie w jednym. Wywiązało się między nami "coś" i choć nic się tak faktycznie nie wydarzyło, wyczuwalna była bliskość, położył swoją rękę na moim karku, talii, jego ręka w moich włosach. Spaliśmy obok siebie - on spał, ja umierałam. Otulił mnie kurtką, opiekował się mną... Pierwszy raz w życiu się tak czulam, obcy ludzie na ulicy pytali mnie, czemu jestem taka radosna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A później żadne z nas do tego nie wracało, i przejdźmy do meritum - on ma kogoś. Nie wiem jak długo, nie mówił o niej, przypadkiem zostałysmy sobie przedstawione, ale raczej nie od wczoraj. Potem rozmawialiśmy sporadycznie, pytał co u mnie, raz śniliśmy o sobie nawzajem. Nigdy nie przekraczalismy granicy (tamten raz, jeśli to w ogóle się liczy ), rozmawiamy przyjaźnie i uprzejmie. Dzisiaj widziałam go, spotkaliśmy się we dwoje (od ok. roku byliśmy umówieni w jednej sprawie) i gadaliśmy o wszystkim i mówił mi o rzeczach, którymi jeszcze się nie dzielił z innymi, dogadywaliśmy się praktycznie we wszystkim, ale był przy tym taki... Zdystansowany? Nie mam mu nic do zarzucenia, zachowywał się w porządku, ja również trzymałam pozory. Nie oczekuję niczego, zresztą nie chcę rozbijać cudzego związku. Ale boli mnie to, że dla niego to "coś", nieśmiała intymność między nami to był pewnie efekt uboczny alkoholu, chwila nieuwagi? A dla mnie to było przeżycie. W dodatku musimy się znowu zobaczyć, bo przy rozmowie zapomnieliśmy zupełnie o faktycznym celu spotkania. Ja jestem dla niego czymś przelotnym, a on rozdziera mnie na dwie połowy. Przecież mu tego nie powiem... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze był mną zainteresowany, fascynowałam go Tylko co z tego... Takie głupie nic, a ja wciąż nie potrafię tego wymazać z pamięci i uwolnić się. Udaję, że jest spoko i się kumplujemy :/ Strasznie to wtedy przeżywałam, w pozytywnym sensie. A potem w negatywnym. Mam ochotę rzucić wszystkim w cholerę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę się z tego jakoś wyleczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć. Nie wiem od czego zacząć, ponieważ jestem mężatką a własnie zakochuję się w innym mężczyźnie. Nie wiem co się dzieje, nie wiem jak mam to wytłumaczyć, to po prostu dzieje się. Jestem mężatką od 6 lat, a znamy się 11, mamy dziecko. Mężczyzna - nazwijmy go X - jest żonaty od 18 lat i też mają dziecko. Spotkaliśmy się przypadkiem, nawet początek znajomości naszej nie był zbyt dobry, małe spięcie ale wszystko się wyjaśniło. Od tego czasu jednak coś się zmieniło. Zaczęliśmy rozmawiać, śmiać się, okazało się że mamy podobne podejście do życiowych spraw, bywa że myślimy tak samo - ten sam znak zodiaku. Żeby to nie wyglądało tak słodko to potrafimy też skrytykować się na wzajem w różnych sytuacjach. Między nami do niczego nie doszło, ale ten uśmiech, spojrzenie w oczy, po prostu to coś .... Niech mi ktoś coś podpowie bo moje myśli ciągle wirują wokół niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc zawadiaka
19:29 - na uczucia w sercu chyba nie można mieć wpływu, ale mam nadzieje, że zadziała u was rozsądek. Skoro widzisz co się dzieje i nie panujesz nad tym, to unikaj tego. Masz rodzinę, on swoją, nie popsujcie tego przez jakieś zauroczenie. Za duzo macie do popsucia i stracenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twoja c**a przejęła kontrolę nad twoim mózgiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajne uczucie co

Zakochana wiadac😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×