Kurza twarz ...

Ostatnimi czasy coś mi się pierdzieli w życiu. Niby na pierwszy rzut oka jest dobrze, nawet bardzo - nowa praca, awans, lepsza kasa i tak dalej. Ale jak tak zajrzeć głębiej, to pojawiają się w tym świetlistym obrazku elementy całkiem z d**y. Ni cholery nie mogę dogadać się z żoną, wiecznie tylko jakieś wymyślone pretensje, mam tez wrażenie, że część moich znajomych jakoś zaczęła unikać kontaktu. Ciągle trafiają mi się jakieś kompletnie zaskakujące wpadki i wypadki, generujące koszmarne wręcz koszty, więc nawet nie poczułem tego, że zarabiam znacznie lepiej. Wszystkie moje plany palą na panewce, nie udaje mi się zrealizować żadnego z moich zamierzeń. Tracę energię i siły, nie chce mi się kompletnie nic, do tej poty po pracy łaziłem na siłownię, jakieś rowery i inne bajery, teraz - po codziennej sprzeczce - siadam z książką i udaję, że mnie nie ma. W cholerę nie wiem, co mam zrobić ze sobą :O