Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna kobieta przed 30

Smutna historia

Polecane posty

Gość smutna kobieta przed 30

Dobry wieczór wszystkim czytelnikom. Zawitalam tu na chwilę, by wyrzucić z siebie ból, żal, rozpacz i smutek. Chciałabym podzielić się z wami historią z mojego życia. Dotyczy ona toksycznej relacji między moimi rodzicami a mną i ogólnie anormalnej sytuacji w rodzinie. Zacznę od tego, ze długi czas byłam jedynaczką, bo az do 14 r. z. Niestety rodzice zechcieli mieć dziecko, ale o tym później. Byłam bardzo grzecznym dzieckiem. Bezkonfliktowym, sluchalam się rodziców, nie pyskowałam, nigdy nawet nie użyłam wulgarnego słowa. Moja matka chciała żebym była najlepszą uczennicą. Musiałam się dobrze uczyć na pokaz. Nie było innej opcji. W skrócie powiem, ze zawsze byłam bardzo zestresowana, ze np. nie uda mi się napisać dobrze prac klasowych, sprawdzianów itd. Wiedziałam, ze jeśli dostanę choćby 3 to w domu matka będzie na mnie krzyczała, a ja będę płakała. Byłam bardzo wrażliwa i nieśmiała. Nie umiałam odpyskować, postawić się, powiedzieć czegokolwiek matce, ze przecież trójka to nie koniec świata, ze przecież jest możliwość poprawy. Zdarzało się, ze dostawałam takie oceny i... był płacz, wyzwiska, złość i agresja matki. W końcu bałam się w ogole mówić o tych ocenach poniżej 3 (choć to zdarzało się b.rzadko). Jednak wywiadówka, spis ocen i to samo. Awantura. Mówię wam, ze ja się ciągle stresowalam, bałam itd. Była sytuacja w 4 klasie podst., ze zabrakło mi do czerwonego paska. Chyba jednej oceny czy dwóch w górę. Matka wściekła się bardzo. Z tego co siegam pamięcią to, od razu po przyjściu do domu darła się na mnie. Mocno. Krzyczała i zrobiła bałagan w pokoju, bo ze złości wywalala rzeczy z szafek. Spaliła mi moja kolekcję wycinkow z gazet znanych osób (dla takiego dziecka to było wtedy "coś "). Całe pudełko poszło z dymem, a zbierałam naprawdę długo. Całe wakacje wysluchiwalam, ze nie dostałam wyróżnienia. Ciągle było mi to wspominane. Zrozumiałam wtedy, ze ja nie mam wyjścia, muszę się uczyć bardzo dobrze, bo inaczej matka będzie mnie biła, szarpala, krzyczała itd. I uczyłam się od tego czasu z wyroznieniem. Oczywiscie zdarzaly się trójczyny, a nawet dwójki. Wtedy było normą, ze płakałam i przepraszalam, zapewnialam, ze poprawię. Tak leciał czas i zostałam siostra. Matka w wieku 36 lat urodziła dziecko. Chłopiec. I to chyba najwieksza kara dla niej. Rodzice nie umieli go wychować. Jedynie laniem, krzykiem i agresja. On niesamowicie dokuczliwy, bardzo niegrzeczny, zupełne przeciwieństwo mnie potrzebował od początku mądrego wychowania. Nie umieli, nie sprostali temu i przez kilkanaście lat mają huligana w domu. Potrafi bić matkę, wyzywanie jest na porządku dziennym. Do ojca zwraca się "Ty debilu" "umrzyj" i inne przesiąkniete agresją słowa, wulgaryzmy. Czasami zastanawiam się i myślę, ze to kara dla niej, ze traktowała mnie jako bardzo grzeczne dziecko w taki sposób. Że żyłam ciągle w strachu przez jakieś głupie oceny w szkole. Że zobaczyła co to znaczy naprawdę mieć niegrzeczne dziecko, które trzeba odpowiednio karcić. Że są sytuacje, które wymagają kary i są o wiele gorsze niż słabsza ocena. Żal mi moich rodziców. Sami ciągle się kłócili, od samego początku malezenstwa, odkąd pamiętam były kłótnie i czasem awantury, rzucanie przedmiotami, nawet bicie. Zastanawiam się czy nie jest im źle z tym, ze najpierw pozwolili mi patrzeć na ten koszmar ich życia małżeńskiego. Musiałam w tym uczestniczyć, patrzeć na to jak się szarpią, wyzywają. Później w szkole wymagali ode mnie najlepszych ocen, a na końcu zrobli dziecko , które już ma zmarnowana przyszłość i zrytą psychikę w młodym wieku, bo nie umieli wychować. Patrzę na to wszystko i jestem załamana. Oni nic o mnie nie wiedzą. Nic... Uważam, że są toksyczna zawiesiną i wstyd mi, ze należę to takiej rodziny. Wstyd mi i nie chce ich znać. To wszystko,choć mogłabym pisać jeszcze o innych patologicznych aspektach, ale stop na dzisiaj. Dzięki jeśli ktoś wytrwał do końca. Macie jakieś pytania? Powiem jedynie, ze to wszystko bardzo źle uksztaltowalo moją psychikę i mam problemy z życiem, ale może opowiem o tym później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zawadiaka
Przeczytałam. Nie mam pytań. Zgadzam się, ze to chora toksyczna rodzina. Według mnie (bez urazy) ale tacy ludzie nie powinni mieć dzieci, bo nie potrafią ich wychować, (Twój brat) nie mają instynktów rodzicielskich (Ty) i robią więcej szkody własnym dzieciom, niż pożytku. p.s. Czytając o ich synu, też od razu naszła mnie myśl "mają teraz za swoje".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Też jestem zdania, ze nie powinni mieć dzieci, nie powinni nawet brać ślubu, bo nigdy nie widziałam miłości między nimi.Coś takiego nie istniało i nie istnieje. Były kłótnie, ciche dni i tak ciągle. Nigdy nie pytalam ile czasu znali się przed ślubem (pewnie krotko), a ja na 100% nie byłam wpadką. Co prawda kiedyś były inne czasy, kobiety wychodziły szybko za mąż, ale nie uwierzę w to że moi rodzice znali się bardzo dobrze. Znali się byle jak i byle jakie życie mi zafundowali. Moja matka jest po zawodówce, ojciec też. Żadnych zainteresowań nie mają, jedynie życie innych znajomych czy sąsiadów. Ciężko mi z myślą, ze nie mam oparcia w nikim z rodziny. Nigdy nie miałam, bo nigdy nie rozmawialiśmy na życiowe tematy, nie poruszalismy tematów istotnych. Czego się od nich nauczyłam? By nigdy nie być taka jak oni i żeby odcinać się od takich ludzi, nie zadawać się kimś pokroju moich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Kto zechce ten przeczyta, nikogo nie zmuszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość zawadiaka
"Klasyka" - chore ambicje rodziców, sami po zawodówce, ale dziecko ma być orłem z czerwonym paskiem na świadectwie. Eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutna a jak teraz wygląda twoje życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Z tym parciem na oceny to bardziej moja mama. Ojciec na mnie nie krzyczał z tego powodu, ale też nie pomógł. Ogólnie on nie uczestniczył w moim życiu jako silne ramię, jako ktoś kto zapewni mi bezpieczeństwo, jako ostoja, jako przykład, autorytet. Był nieobecny duchem, a jeśli już to też tylko krzyczał na jakieś błahostki, miał nieuzasadnione nerwy, np. jak zasuwał mi kurtkę to szarpał suwakiem jak się coś zacięło. Ciągle coś, ciągle nerwy, krzyk itd. Smutne to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz moje życie chyba zaczyna wychodzić na lepszy tor. Miałam depresję, wychodzę z tego powoli. Skończyłam kilka lat temu studia, poznałam mężczyznę, nie mieszkalam juz w domu rodzinnym. Niestety straciłam pracę, przyjechałam do domu rodzinnego żeby chwilowo przeczekać, bo miałam już ustalony plan, wyjazd, pracę. Nie wyszło, wszystko runelo, zalamalam się, rozstalam się z chłopakiem. Ugrzęzłam w domu rodzinnym z powodu depresji. Ciężko mi było, nic nie miało sensu. Jeszcze rodzina jak zawsze ciągnęła mnie na dno psychiczne. To w skrócie. Dodam, że zamknęłam się na wszystkie kontakty, nie chciałam rozmów ze znajomymi, odcielam się i stałam się strachliwa jak za czasów podstawówki. Jakbym cofnela się w czasie. Wszystko wyolbrzymiałam, wszystkiego się zaczęłam panicznie bać. Nie miałam wsparcia. Wiele razy planowałam samobójstwo, bo nie wierzyłam w siebie, byłam przekonana, ze skazana jestem na taki los. A to nieprawda. Długo zajęła mi praca nad sobą, nad myśleniem, psychiką, moim zagubionym wnętrzem. Rodzice nie zauważyli, ze mam depresję, ze tak nie zachowuje się normalny człowiek, oni nie wiedzą co ja przezywalam tuż za ściana, nic o mnie nie wiedzą. Obecnie praca od niedawna i wyprowadzka z toksycznego miejsca. Bardzo powoli, ale do przodu, dlatego, ze w głowie jest już inne myślenie. Nie pesymistyczne jak to kiedyś było, a wiara, ze będzie dobrze i własnymi siłami można dojść do wyznaczonego sobie celu. Zakodowałam w głowie co robic, jak myśleć i nie myśleć i mam nadzieję, ze będzie wszystko ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Post wyżej to pisałam ja autorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo miałaś ciężko z takimi prostakami bo jesteś wrażliwą i inteligentna osobą. Życzę Ci szczęścia, abyś zbudowała swoją własną, szczęśliwą rodzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smutna kobieto - nie ciągnij relacji z rodzicami, zerwij kontakt. A przed tym - wykrzycz im wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za miłe słowa :) Z nimi mam kontakt, ale co to za rozmowy? Są o niczym. Uwierzcie mi, ze oni godzinami potrafią roztrząsać co się działo u okolicznych mieszkanców, nawet prostackie obgadywanie np. wyglądu, ubioru itd. O innych wiedzą więcej niż o mnie. To ja przestałam cokolwiek mówić, oni nie pytali. Z resztą wolę mieć przed sobą rozmówcę, który ma wiedzę, ma coś mądrego do powiedzenia i przekazania. Nie wyobrażam sobie sytuacji, ze rozmawiamy o czymś ważnym, to chyba nigdy nie nastąpi. Nie mamy wypracowanego dialogu. Oni przez zycie skupiali się tylko na klotniach, matka ciągle wzdychala, albo trzaskala garami. Setki jest wspomnień, które mnie bolą do tej pory. Nie zapomnę jej tego, ze tak mnie traktowała. Przez to moja pewność siebie spadła do zera. Mówiła mi, ze mnie kocha o dziwo tylko, ze słowa to są tylko słowa, czyny pokazują więcej. Okropni ludzie, cała rodzina zresztą to niewypał. Czasem myślę, ze nie pasuję tu i skąd się tu wzięłam. Z dalszą rodziną nie mam kontaktu. Z nikim nie utrzymuję kontaktu, rozmawiamy tylko gdy się widzimy może dwa razy w roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy już ulozysz sobie dobre życie i się zestarzejesz, spojrzysz na nich z dystansu i już trochę laskawszym okiem. Jednak teraz musisz od nich uciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Wiesz, chyba nie chcę im wykrzyczeć tego wszystkiego. Może oni nie zdają sobie sprawy jak to wpłynęło na moje zycie. Oni nie widzą problemu. Są przekonani, ze każdy się kłóci, ze wszędzie są problemy między domownikami. Wg mnie są biedni mentalnie, żyją nieszczęśliwie, nie szkoda mi ich. Każdy ma wpływ na swoje życie i każdy zadecyduje jak będzie to dalej wyglądało. Tak jak ja- wiele razy powtarzałam sobie, ze przecież nie jestem ani głupia, ani brzydka i wiele mogę osiągnąć (Oczywiście to było już w czasie wychodzenia z tego wielkiego doła, bo w czasie załamania bardzo krytycznie podchodzilam do własnej osoby). Boję się tylko jednego, ze kiedyś dojdzie do jakiejś tragedii w moim domu. Czasem zadaję sobie pytanie czemu rodzice chcieli mieć drugie dziecko podczas gdy żarli się nieustannie. Może myśleli, ze dadzą radę. Skoro mnie tresowali to i drugie wytresują, nieważne, ze będzie patrzylo na to wariactwo. No i tu się pomylili. Żal, mi bardzo żal tych ludzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna kobieta przed 30
Może i łaskawszym, ale nie zapomnę nigdy. Gdybym wychowywala się w normalnej rodzinie, może nie chciałabym odebrać sobie życia. Teraz wiem, ze to nieodpowiednie myślenie, ale co zrobić jeśli jest się w dole i jedyna myśl, która daje ukojenie to myśl samobójcza. Bo tak to niestety działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×