OLAPLEX i REGENERACJA WŁOSÓW co robić?

Witam, Ogólnie rzecz ujmując zawsze miałam dość cienkie i suche włosy, lecz gdy zaczęłam je farbować- zrobiły się jeszcze bardziej zniszczone , ale nadal były dość "normalne". Farbowałam na ciemny brąz, początkowo włosy miały piękny czekoladowy odcień, po jakimś czasie zaczęły robić się czarne, w końcu włosy wyglądały jak czarne, sprane jeansy. Poszłam na zabieg dekoloryzacji, przyznam szczerze, że zbyt dużo nie zapłaciłam. Włosy były piękne, jednak po pierwszym myciu wyglądały tak, jakby walnął w nie piorun, jakby każdy włos był naelektryzowany. Rozpacz, miałam ładny kolor, ale musiałam chodzić w warkoczu. Po krótkim czasie poszłam je trochę obciąć, to nie zmieniło sprawy, bo włosy są zniszczone na całej długości. Poszłam do innego salonu na zabieg regeneracyjny. Nie będę przecież podcinać non stop włosów, nie zgolę włosów (mimo że podobają mi się włosy a'la Winona Ryder w "Przerwanej lekcji muzyki" i Demi Moore w "Uwierz w ducha", jest mi w nich nie do twarzy). Nie wierzyłam w cuda, ale w poprawę. Było pięknie, pani kazała nie myć włosów przez minimum 4 dni, ja nie myłam aż przez tydzień. Pierwsze umycie i... nawet minimalnej różnicy brak.. Rozczarowanie i poczucie wyrzucenia pieniędzy w błoto i finansowania pracy kiepskiej fryzjerki. Chcę przefarbować włosy, nie robiłam nic z nimi od czasu dekoloryzacji (oprócz maseczek, odżywek). Chcę je przyciemnić, bo dobrze mi w "jasnym ciemnym" brązie, a teraz mam prawie blond, taki mysi, rudy brąz. Ani to ładny kolor, ani pasujący do mnie. Zaoferowano mi użycie OLAPLEXU, czytałam o tym wiele pozytywów, ale chcę zadać to pytanie Wam, zwyczajnym, szczerym dziewczynom- czy to naprawdę działa? Nie interesuje mnie wygląd moich włosów po wizycie, zawsze jest pięknie... Czy widać różnicę po użyciu OLAPLEX w kondycji, wyglądzie włosów parę myć później? Nie chcę znów wyrzucać pieniędzy w błoto. :/

Robiłam i żal pieniędzy. Włosy nadal jak siano. Kup sobie w Rossmanie taką fioletową maskę glisskura. Fajnie poprawia stan włosów.