Gość gość Napisano Maj 27, 2017 Jestem na IV roku studiów, i uczy nas nowy wykładowca od pewnego czasu. Bardzo przystojny wykładowca, i najbardziej wymagający ze wszystkich. Laski dwoją się i troją koło niego, a ja... nie robię w sumie nic, zawsze było "normalnie", lecz ostatnio na egzaminie ustnym po prostu odebrało mi mowę, i straciłam myślenie tak, że nie potrafiłam podzielić banalnych liczb, a serce waliło mi niemiłosiernie. On uśmiechnął sie zadziornie, spojrzał tymi swoimi oczyma i przepadłam na wieki. Postawił mi piątkę. Piątkę za "dukanie", i na prawdę nie wiem za co. Na koniec dodał jeszcze "pani jest bardzo mądra i umie wszystko". (Z pewnością nie przy nim;). Resztę ludzi przepytywał nawet godzinę ze wszystkiego, i jak odpowiedzieli na 99% to piątki im nie dał. Z kolei na ostatnich zajęciach strasznie sie wiercił, nie mógł znaleźć sobie miejsca. Ja również. Nigdy tak nie było. Ciągnęło mnie do niego ze wszystkich stron, tak, ze to było straszne. Marzyłam, by uciec z tej sali, a na koniec zajęć spytał sie mnie o cos, i dodał po cichu "bo mnie dzisiaj całe zajęcia ktos rozproszył i byłem nie skupiony"... on? Takie słowa? Nigdy. Nie wiem czy to chory wymysł mojej głowy czy na prawdę cos jest na rzeczy (a jak jest to dlaczego? Pięknością nie jestem), nawet pisząc to pisze jak nastolatka, bo serio totalnie odbiera mi zdolności myslenia, kiedy nawet o nim myślę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach