Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pogubiona ja

Mieć czy być...

Polecane posty

Gość gość
Pogubiona ja, tu gość od nawiasów ;). Myślę, że organizm sam Ci dał odpowiedź ile energii włożyłaś w to przez co przechodzisz. Cokolwiek Ci trzeba i w tempie jakie jest dla Ciebie dobre :). A dobra jest ta forma aktywności, która Cię doładuje (endorfiny, głębokie oddychanie, ruch, kontakt z naturą - jest pięknie teraz, można czerpać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie lubiłam ruchu, aktywności fizycznej, zmęczenia i potu. Jedyną formą dla mnie akceptowalną jest marsz. I wrócę do tego jak wyzdrowieję. Kontakt z naturą zapewniają mi weekendowe wyjazdy na wieś do rodziców, byłam w ubiegły weekend i w ten również się wybieram. Wystawię się trochę na słońce, dogrzeję obolałe zatoki. Jeśli się lepiej poczuję - pojeżdżę rowerem. Powinno pomóc zepchnąć trochę smutne emocje na dalszy plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:), słońce, rower. Jeszcze szum wody działa cuda. Spokojnie, odnajdziesz swój rytm, jak dasz sobie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A basen, sauna i jacuzzi ? :) dodatkowo uodparnia ;) głowa do góry i będzie dobrze. Na infekcje grzane piwo na noc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MyLadyy
omg nudzicie mnie już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość - woda też się znajdzie :) Wodne ekscesy - sauna, jaccuzzi - pomyślę. Tłumaczenie sobie pozwala mi odpuścić na chwilę rozpacz na rzecz myślenia. Emocje kontra rozum. W ciągu dnia jest lepiej, wieczory i poranki są najgorsze. Wieczory w łóżku przepłakane, noce niespokojne, poranki z łzą w kąciku i ogromnym trudem wyjścia z łóżka. Kiedyś będzie lepiej .... poczucie straty jest ogromne więc to pewnie jeszcze potrwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawidłowo, analiza wewnętrzna przynosi najlepsze skutki :) bez emocji, racjonalnie wtedy zobaczysz rzeczy takimi jakie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bywają jeszcze gorsze chwile. Gorsze godziny. Gorsze wieczory. Ale rozpacz jest mniejsza. Obecność odległa, zamglona. Rozum rozumie, serce przyzwyczaja się do braku miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lubimy tęsknić i rozpamiętywać miłe chwile. Zwłaszcza my kobiety. ;-) Da się od tego uwolnić, ale trzeba chcieć. Chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej musi niż chce, byle efekt był podobny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musi/chce, trzeba przekroczyć tę cienką linię łączącą przeszłość z teraźniejszością i wtedy wszystko stanie się prostsze. Sam akt przekraczania jest trudny, bo oznacza kapitulację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, muszę. Nie chcę - muszę. Ostatnio usłyszałam od kogoś, że jestem kobietą starej daty. Że myślę inaczej, wszystko jest dla mnie trudniejsze. Być może. Nadal wielu rzeczy nie rozumiem. Nie rozumiem jak można przestać kochać kogoś z dnia na dzień. Po prostu tego nie rozumiem. Kiedy kogoś pokocham to jakaś część tego człowieka jest już zawsze w moim sercu, zawsze będę myślała o nim jak o moim "Być", dlatego wiem że nie mogę Go spotkać bo serce mi się rozpadnie na milion kawałków. Wiem gdzie bywa i stąd wiem gdzie mnie bywać nie wolno dla mnie samej. I nie rozumiem jak można tak bardzo ranić słowami i dlaczego mnie bolą tak bardzo podczas kiedy po innych spływają jak po przysłowiowej kaczce. Ale staram się o tym nie myśleć. Weekend był fajny w gronie rodzinnym, czasem się uśmiechałam i starałam się być mniej nieobecna. Dwie godziny jeździłam na rowerze i mi się spodobało. Postanowiłam wygrzebać z piwnicy rower córki, spróbować go ogarnąć i jeździć kiedy będzie ładna pogoda. Zajmę się tym jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ostatnio usłyszałam od kogoś, że jestem kobietą starej daty. Że myślę inaczej, wszystko jest dla mnie trudniejsze." x Jasne i tej wersji się trzymaj. Innym wszystko przychodzi dużo łatwiej. Tobie wyjątkowo ciężko. Zawsze to jakiś sposób na samousprawiedliwienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz banalnie popłynę ;) kłamstwo niszczy oklamywanego, więź, wiarę, rani, zabija a jednak jak się kogoś bardzo kocha nigdy do końca nie zatrzaskuje się drzwi /mężczyzna, który kocha nie potrafi tego zrobić/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś To jest inna sprawa. Czasem ludzie kłamią latami, czasem całe życie. Mając różne powody. Kłamstwo czasem bywa usprawiedliwione, przynajmniej w moim odczuciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
whiskyzjarmuzu- nie usprawiedliwiam się. Wiem, że popełniłam błąd. Wiem, że sama jestem sobie winna. Tyle lat na karku i tyle czasu spędzonego na terapii a ja nadal mam problem z dokonywaniem wyborów, z niezdecydowaniem, z poczuciem rezygnacji i straty. Czasem brak decyzji to też wybór, i tak było w moim przypadku. Wydaje mi się, że to mnie po prostu przerosło, nie potrafiłam się z tym wszystkim zmierzyć i zostawiłam to swojemu biegowi, że jakoś to będzie. Ale nie było. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale dużo myślałam i dostrzegam, że dobrze się stało - dla "Być" - dobrze. Znajdzie sobie kogoś odpowiedniejszego, założy rodzinę, żona urodzi Mu urocze blondaski i będzie szczęśliwy. Może po prostu nie byliśmy dla siebie - choć emocje były ogromne. Ale czasem emocje to nie wszystko. Gość .... może nie kochał naprawdę. A może po prostu jest takim człowiekiem, który potrafi zatrzaskiwać drzwi? Już się tego nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Whisky A czasem tak beznadziejnie głupie, ze aż żenujące co nie zmienia faktu, ze rani tą drugą osobę, ale nie przestaje się kochać w sekundę. Rzewnie się robi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W czwartek spacer na lody i wspólny czas. W piątek "jedź ostrożnie i daj mi znać kiedy już dojedziesz". W poniedziałek chłodne "nie interesuje mnie to" , a dalej już tylko "nie życzę sobie", "daj mi święty spokój" , "nie mogę sobie układać życia z taką kobietą jak Ty". To nie wiem ... przestał kochać chyba natychmiast.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogubiona, rozumiem Twój ból i poczucie straty. Szczerze mówiąc dla mnie wasze być z "być" jest wciąż otwarte, ale dobrze, że dostałaś lekcję od życia. :-) Domyślam się, jak ten mężczyzna musiał się czuć, kiedy dowiedział się prawdy. Będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Być z "Być" - to już niewykonalne. Nasze drogi się rozeszły, poszedł w swoją stronę. Żeby nie zwariować - tłumaczę sobie, że tak jest lepiej dla wszystkich. Odwyk - tak bym chyba ujęła to co przeżywam. Odwyk od miłości, ciepła, troski. Na początku była niewyobrażalna rozpacz, złość, żal, poczucie winy, poczucie krzywdy, morze łez. Potem ogromny smutek, niemal fizyczny ból serca, jezioro łez. Później tłumaczenie sobie, próby nie idealizowania "Być" i przypominanie sobie też o tych złych chwilach, o powodach na "nie" - które przecież były. Racjonalne podejście do tematu, czasem łzy. Teraz - jestem poniekąd nadal na ostatnim etapie, ale staram się coś robić. Odsuwam myśli, staram się nie przypominać sobie twarzy "Być" i emocji. Unikam miejsc i czynności które mi przypominają. Rana żeby się zagoiła - trzeba przestać ją dotykać. Powoli wychodzę do ludzi - z różnym rezultatem, ale potrafię zadzwonić do znajomych i powiedzieć "możemy się spotkać? potrzebuję ludzi do życia". Weekendowe wyjazdy do rodziców, "pobycie" z naturą na wsi. Ostatnio jazda na rowerze, która mi się spodobała tak bardzo że postanowiłam przywieźć w piątek rower do miasta i jeździć na wycieczki. W planie koncerty ze znajomymi, zaczyna się sezon - imprezy w plenerze. Muszę odbudować swoje "ja".... takie "ja" bez miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gorszy wieczór. Gdzieś czytałam, że samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa. Tak jest. Mam znajomych, ale czuję się ze wszystkim sama. To tacy tylko znajomi, nastawieni bardziej na swoje przyjemności niż na emocje innych. "Być" dawał mi swoje jestestwo - po prostu był. Pomimo wszystkich wad i złych chwili - był i byłam pewna, że będzie zawsze, że zadzwonię i będzie, że napiszę i będzie, że zapytam i odpowie. Brakuje mi żeby był....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yeez
Ja-to miłość. Zbuduj miłość do siebie zamiast rozpamietywac faceta który "kochał cie" tylko gdy spełniałas jego oczekiwania. Cierpi twoje ego. Ucisz je a ból zacznie znikać. Poczytaj o świadomym oddychaniu ktoś już Ci tutaj to polecał. To pomaga i to szybko. Nie idź w stronę nie chce czuć bo tłumisz emocje. Z emocjami trzeba świadomie pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za radę ... jest już dużo lepiej. Pomogli przyjaciele, ja sama sobie też, i pomógł mi "Być" swoją nienawiścią jaką obecnie do mnie pała. Powiadają, że faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna tylko po tym jak kończy. Skończył źle - napisał mi takie rzeczy, że powinnam się chyba tylko cieszyć z tego że się skończyło. Gdybym wzięła to wszystko co przeczytałam do siebie - moje poczucie własnej wartości przyjęłoby chyba parametry ujemne. Nie jestem idealna, nikt nie jest. Popełniam błędy - jak każdy. Ale chyba nie jestem aż taka bardzo zła i beznadziejna. Życie toczy się dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×