Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ingerujecie w wychowanie, sposob jedzenia itp dzieci z waszych rodzin? np brata?

Polecane posty

Gość gość

czy macie to gdzies?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja powiem to z innej strony,siostra mojego męża (bezdzietna) próbowała się wtrącać i mnie pouczać,zapytałam ją kiedyś czy miała w domu bliźniaki (mam 2 letnie bliźniaki)przez dłużej niż 2 godziny???i jeśli chce mi jakieś rady dawać to niech będzie kochaną ciocia i zostanie z nimi na 2-3 godziny,podjęła wyzwanie żeby nie wyjść na głupia,po 30 minutach od po jego wyjścia z domu dzwoniła i blagala żebym wracała,od tego czasu się nie wtrąca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo bliźniaków-zalatwilaś sprawę koncertowo,haha podziwiam,a ja uważam że jakaś tam rada dla świeżo upieczonej mamy od kogoś kto wychował kilkoro dzieci jest ok,ale jeśli wtraca ktoś kto nie ma dzieci to trochę śmieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zauważcie, że najczęściej wtrącają się bezdzietni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A to można tylko ingerować albo mieć gdzieś? To że nie robie komuś uwag i nie komentuje nie znaczy że się nie przejmuję tym zupełnie. Po prostu do niektórych nic nie dociera i nie chcą słuchać, nawet jeśli się mówi naprawdę życzliwie, z dobrą wolą. Z jedną siostrą mogę normalnie rozmawiać, druga jest mocno przewrażliwiona i nie toleruje żadnych komentarzy, chociaż i jej zwracałem uwagę jak mała miała problemy zdrowotne które olewali . I w takim przypadku, tj zaniedbania albo przemocy fizycznej czy psychicznej zawsze bym ingerowała, również w przypadku dziecka sąsiada, niekoniecznie moich bliskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,siostra mojego męża nigdy nie miała do czynienia z dziećmi A recytuje mi czego moja 3 letnia corka nie powinna jeść,że za lekko ją ubralam i bla bla bla,nie wiem z czego to wynika,wiem ze ma 36 lat i z e swoim partnerem nie planują dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zazdroscicie krowy rozplodowe bezdxzietnym tego luz :D moze one maja wiecej czasu niz wy na czytanie podstaw zdrowego zywienia; a wy dalej pchajcie w dzieci kubusie danonki kindery i parowki na pewno wyrosna na zdrowych :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.50 ok tu się zgodzę jeśli dziecko jest zaniedbane lub chore ,albo rodzice źle się opiekują trzeba reagować,to oczywiste ale śmieszą mnie rady dawane przez kogoś kto nigdy dziecku pampersa nie zmienił,i śmiertelnie poważnym tonem tłumaczy ze dziecko nie powinno w ogóle oglądać telewizji ,mój syn ma 5 lat i uważam że pół godziny kreskówek nie zrobi mu krzywdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtrąca chyba się nie wtrącam jedynie pytam np czy podają dziecku wit d i dlaczego nie?(bo akurat tego nie robili). Nie robiłam jednak wywodu, że powinni bo to czy tamto i że mają dziwnego pedicure jeśli tego nie zaleca. Jedno zdanie na temat i koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.56 mam 2 dzieci i nie uważam się za krowę rozplodowa,i nie daje dzieciom tego co tu wymienilas,wydaje mi się ze sporo bezdzietnych ludzi po prostu nie może mieć dzieci,i z racji że żal im tyłek ściska próbują się wykazać cytując teorie książkowe o wychowaniu dzieci,a czasem teoria nijak się ma do praktyki,PS ja tam znajduje czas dla siebie i nie zazdroszczę nikomu tego niby Luzu,śmieszny argument

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie nie wtracam sie ale u mnie w rodzinie wiedza ze wychowuje dzieci jak wychowuje , ze nie daje duzo slodyczy , a do picia daje wode , moje dzieci jedza czekolade ale nauczylam od malego jesc ciemna , syn uwielbia ciemna z pomarancza , wiedza tez ze coca cola to nie picie , owszem znaja smak coli czy fanty ale nie jest to cos czym sie gasi pragnienie a raczej slodycz jan np w weekend ogladamy film to nie bronie otworzyc puszki coli , wszystko z umiarem natomiast corka mojego brata zywi sie tylko slodyczami a pragnienie gasi tylko coca cola , ostatnio na spotkaniu na grillu w ogrodzie mala chciala cole a moja bratowa chyba chciala mi cos pokazac i mowi do malej ze nie , ze wode ma pic , mamal ze cole a ona ze wode i nalala jej wody do szklanki, mloda ostentacyjnie wylala wode na trawe i jak Boga kocham rzucila sie na bratowa zaczela ja szarpac i drapac ze chce coca cole szok , dzieciak byl jak w amoku , jak cpun na glodzie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też się nie wtrącam, mimo tego, że zdarza mi się dziwić metodom wychowania, ale staram się nie pytać czemu, żeby przykrości nie sprawiać. Wychodzę z założenia, że każdy potem jak wychowa to męczy się sam ze swoim potomstwem, więc co mi do tego :P. I nie mam dzieci, ale często się zajmowałam i przez cały dzień, nie było problemu "wróć, nie daje rady". Natomiast zauważyłam, że częściej wtrącają się kobiety, które już dzieci mają i chciałby promować swoje wychowanie jako to najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka podobnie,2 dzieci żywią się czekoladą danonkami i innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko że zajmowanie się dzieckiem przez kilka godzin to nie to samo co mieć swoje dziecko na codzień,ja nikomu nie wmawiam jak ma wychowywac dzieci ,bo mam swoich 2,i na nich się skupiam ,ale zawsze mnie irytowaly rady i cytowanie książek czy artykułów prasowych przez osoby które nie mają dzieci,i tekst,a wiesz mojej koleżanki córka itd sama teoria zero praktyki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie lubie byc pouczana wiec sama tez nie bawie sie w nauczycielke zywienia. Siostra meza ma dwie corki (6 i 3 lata), obie z widoczna nadwaga,i obie bezblednie wyrecytuja menu z McDonnalds bo sa tam srednio 2-3/tyg na obiedzie. W swoich bidonikach biegaja z cola albo spritem i czasem na drugie sniadanie jedza paczki albo lody. Ja tez jestem mama dwojki dzieci w podobnym wieku, ale mam zupelnie inne poglady zywieniowe. Ja swoich nikomu nie narzucam. Szkoda mi troche tych dziewczynek ale nie pouczam, bo szwagierka doskonale widzi co robi. Wkurza mnie tylko jej gadanie ze przy dwojce dzieci nie ma czasu ugotowac i tutaj mowie jej od razu zeby skonczyla ta gadke bo ja tez mam dwojke dzieci i jakos daje rade. Ale mowie jej to prosto w oczy, bez obgadywania do innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie ze mozna zdrowo gotowac przy 2 dzieci, ja mam 2 dzieci , pracuje ja i maz na caly etat a jakos razem dajemy rade ugotowac cos na szybko i smacznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie absolutnie Kiedy jest upał, a dziecko ma lekką kurteczkę i czapkę- jestem cicho Kiedy dzieci brata jedzą 6 gałkę lodów jednego dnai- jestem cicho - Kiedy siostrzenica na śniadanie je frytki- nie komentuję./

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie komentuje, chociaz widze przegiecia zwlaszcza w zywieniu, mam jedna szwagierke, ktora karmi dzieci non stop, one np podbiegaja do stolu jak pieski a ona im dans kesy do buzi, obdwie sa " nabite"druga natomiast jest eko ++++ i jej corka ma poltora roku i wazy 8 kg, ale mleka nie pije, chleba nie je, bo gluten itp, oczywiscie bez konsultacji z lekarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Staram się nie wtrącać. Jedynie czasem doradzam bratowej, kiedy pyta. I jedyny przypadek, kiedy starałam się cos zasugerowac, ale uznałam że warto. Otóż jej córeczka miała kilka dni biegunkę ostatniego dnia, kiedy miała ja rano, ale popołudniu już nie, bratowa dała małej do jedzenia frytki. A że byłam przy tym, to powiedziałam delikatnie "wiesz Monia, może to nie jest dobry pomysł. Frytki są ciezkostrawne, tłuste, znów może Milusie boleć brzuszek. Chyba trzeba trochę poczekać z takim jedzeniem". I bratowa stwierdziła, że faktycznie. No nie pomyślała. Czasem jest taka trochę bezmyslna, ale to kwestia tego, że nie miała w domu żadnego przykładu, matki nie było, ojciec pił, skąd ma wiedzieć rzeczy, które innym wydają się oczywiste. Na szczęście sama pyta jeśli czegoś nie wie, nie umie i nigdy nie bierze za wymadrzanie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×