Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do rodzin z dziecmi bez auta jak wam sie zyje

Polecane posty

Gość Łukasz

Jeśli potrzebujemy gdzies pojechac to wypożyczam auto z wypożyczalni Car4Vip , naprawdę dobra wypożyczalnia, opłaca się wynając auto i jechać gdzieś na weekend, co często robimy 😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Widzę, że temat stary i podniesiony przez jakiegoś spamera ale chciała bym go podnieść. No więc czy są tu jakieś osoby mające rodziny i nie mające auta? 🙂

Ja sobie nie wyobrażam z dziećmi bez samochodu ale to ja 😉 Jak jest u was

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Trzeba sobie umieć radzić w życiu a nie tylko jak taki leming być podłączonym do autka jak jego niewolnik. Ja umiem zorganizować wszystko. Są autobusy, pociągi lub awaryjnie taksówkk więc bez przesady. Wszędzie można dojechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plum

Dopóki nie miałam dziecka, też mi auto nie było potrzebne. Dojechałam wszędzie tramwajem, autobusem, taksówką. Jak mi uciekł autobus z przed nosa, to poczekałam 15-20 minut i był kolejny. Teraz z 2-letnim dzieckiem brak auta to koszmar. Rano muszę zaprowadzić do żłobka (20 minut piechotą, nie ma rozsądnego dojazdu kom. miejską). Potem do pracy w odwrotnym kierunku, na przystanek 10 minut, potem autobusem 25-30. Jak chce gdzieś z małą a pojechać, to wszystko muszę mieć wyliczone co do minuty, a z małym dzieckiem nie zawsze się tak da.  Jeśli spóźnię się do pracy, to muszę zostać dłużej i wtedy mam wyrzuty sumienia, że później odbiorę małą. Jak jest mąż to pół biedy, rozwozimy ją razem/na zmianę, ale często jest w delegacjach. Myślimy o drugim dziecku i wiem jedno - przy dwójce na pewno kupimy auto dla mnie. I rzeczywiście, wszystko można zrobić bez auta, ale często kosztem czasu. Mój poranek, który opisałam, zajmuje godzinę/półtorej. Autem byłoby to 40 minut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Chyba autorko jestes od urodzenia przyzwyczajona do zbyt wysokiego standartu.Jakos widuje dzieci w pociagach, autobusach czy tramwajach, dla niektorych to fajniej jechac pociagiem np z krakowa do gdanska niz spedzic wiele godzin w aucie.Juz wyrasta pokolenie smarfonowe, ktore nie przejdzie nawet pol kilometra na nogach, czas spedza w Ikeach i Macdonaldach a wyjazd na godzine "zeby pokazac dzieciom jak las wyglada" to pakowanie tysiaca gadzetow, bo bez tableta dostanie ataku histerii.Chrzanie takie zycie, nic obecnie nie jest prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Czy musi byc tylko samochod okreslonej marki, tzn auto rodzinne i jak najnowszy rok produkcji?Mieszkacie w blokach majac dzieci czy budujecie dom jak tylko test pokaze dwie kreski?Sorry, ale nie mam dzieci, to sie nie znam na zasadach gry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Trzeba sobie umieć radzić w życiu a nie tylko jak taki leming być podłączonym do autka jak jego niewolnik. Ja umiem zorganizować wszystko. Są autobusy, pociągi lub awaryjnie taksówkk więc bez przesady. Wszędzie można dojechać.

No, a ja mogę powiedzieć że ty jesteś niewolnicą rozkładów jazdy i jesteś uzależniona od obcych ludzi, bo ja właśnie jestem wolna z autem. Nie muszę niczego planować co do minuty, nie robi mi różnicy jak wyjdę z domu 5 minut później albo jak mi się przeciągnie impreza.  Nie biegam też pomiędzy przystankami żeby odprowadzić dziecko do przedszkola i pojechać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Trzeba sobie umieć radzić w życiu a nie tylko jak taki leming być podłączonym do autka jak jego niewolnik. Ja umiem zorganizować wszystko. Są autobusy, pociągi lub awaryjnie taksówkk więc bez przesady. Wszędzie można dojechać.

No, a ja mogę powiedzieć że ty jesteś niewolnicą rozkładów jazdy i jesteś uzależniona od obcych ludzi, bo ja właśnie jestem wolna z autem. Nie muszę niczego planować co do minuty, nie robi mi różnicy jak wyjdę z domu 5 minut później albo jak mi się przeciągnie impreza.  Nie biegam też pomiędzy przystankami żeby odprowadzić dziecko do przedszkola i pojechać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Trzeba sobie umieć radzić w życiu a nie tylko jak taki leming być podłączonym do autka jak jego niewolnik. Ja umiem zorganizować wszystko. Są autobusy, pociągi lub awaryjnie taksówkk więc bez przesady. Wszędzie można dojechać.

No, a ja mogę powiedzieć że ty jesteś niewolnicą rozkładów jazdy i jesteś uzależniona od obcych ludzi, bo ja właśnie jestem wolna z autem. Nie muszę niczego planować co do minuty, nie robi mi różnicy jak wyjdę z domu 5 minut później albo jak mi się przeciągnie impreza.  Nie biegam też pomiędzy przystankami żeby odprowadzić dziecko do przedszkola i pojechać do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Chyba autorko jestes od urodzenia przyzwyczajona do zbyt wysokiego standartu.Jakos widuje dzieci w pociagach, autobusach czy tramwajach, dla niektorych to fajniej jechac pociagiem np z krakowa do gdanska niz spedzic wiele godzin w aucie.Juz wyrasta pokolenie smarfonowe, ktore nie przejdzie nawet pol kilometra na nogach, czas spedza w Ikeach i Macdonaldach a wyjazd na godzine "zeby pokazac dzieciom jak las wyglada" to pakowanie tysiaca gadzetow, bo bez tableta dostanie ataku histerii.Chrzanie takie zycie, nic obecnie nie jest prawdziwe

Tak, bo jak masz auto to znaczy, że jesteś leniem który nawet kilometra nie przejdzie dzieci 24/h w internecie. Jak zwykle biedota i nieudacznicy dorabiają sobie ideologię z doopy. Mój mąż jest przewodnikiem górskim i dzieci w to wciągamy od urodzenia. Ja jeżdżę konno i nasze dzieci już też zaczynają i popatrz mamy auto! CUD!

Co ma ruch i wychowanie do tego czy masz samochód czy nie? Takie pocieszanie siebie i wmawianie sobie że się jest lepszym na podstawie wyimaginowanych argumentów. Owszem dla frajdy zabierami dzieci czasem do Czech pociągiem, bo mamy blisko ale w życiu codziennym auto też jest potrzebne. Mąż ma 20 km do pracy, a ja pracuję na drugim końcu miasta w którym mieszkamy czyli  jakieś 13km. Do stajni na treningi też nie dojedziemy z dziećmi w popołudniowych godzinach. Na narty teraz jedziemy praktycznie codziennie wieczorem pól i się przedszkola nie zacznie i ciekawe jak z tym sprzętem się zabrać? W końcu też co to za różnica czy siedzisz w autobusie czy w samochodzie? I tak siedzisz... Jakoś nie zauwazylam żeby rodziny bez samochodów były takie super za zaradne, lepsze i oświecone. Raczej właśnie to są życiowe przegrywy dorabiajace sobie wielkie ideologie do swojego nieudacznictwa i nigdzie nie jeżdżą, siedzą w domach przed tv - tak to wygląda w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
28 minut temu, Gość Gosc napisał:

Chyba autorko jestes od urodzenia przyzwyczajona do zbyt wysokiego standartu.Jakos widuje dzieci w pociagach, autobusach czy tramwajach, dla niektorych to fajniej jechac pociagiem np z krakowa do gdanska niz spedzic wiele godzin w aucie.Juz wyrasta pokolenie smarfonowe, ktore nie przejdzie nawet pol kilometra na nogach, czas spedza w Ikeach i Macdonaldach a wyjazd na godzine "zeby pokazac dzieciom jak las wyglada" to pakowanie tysiaca gadzetow, bo bez tableta dostanie ataku histerii.Chrzanie takie zycie, nic obecnie nie jest prawdziwe

O jeju samochód be i "nic juz dzisiaj nie jest prawdziwe" ale już internecik i jazgotanie na kafe jest ok. Skoro samochód to takie zło to odrzuć też internet, telefon, laptop i w ogóle wodę w kranie i prąd w gniazdku. Kup sobie tarę  i leć prać gacie nad rzekę wtedy wszystko będzie takie "prawdziwe" i wtedy będziesz mogła umoralniać innych bo póki to przymknij się hipokrytko 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Mam 1,5 roczną córeczkę, mieszkam w dużym mieście i nie wyobrażam sobie nie mieć auta. Owszem, gdy mieszkasz na takim osiedlu gdzie masz wszystko obok (lekarza, żłobek, przedszkole, sklepy), a do tego jest wiosna/lato, a dzieciątko małe i mieści się jeszcze w foteliku-łupince to rzeczywiście jest łatwiutko. Wszędzie spacerkiem, a w kryzysowych sytuacjach bierzesz łupinkę i zamawiasz ubera. Ale później, gdy dziecko potrzebuje większy fotelik to już sobie go do ubera nie zaniesiesz w podskokach. A zimą nie będziesz przecież z chorym dzieckiem wózkiem latać do lekarza, to nieodpowiedzialne. A jak dziecko będzie starsze to krążenie pomiędzy autobusami, by je odprowadzić i zdążyć do pracy to męczarnia.

Jak się chce mieć dziecko to trzeba mieć trochę wyobraźni. Oczywiście można za każdym razem dzwonić np. do swoich rodziców o pomoc, w przypadku podwózki chorego dziecka do lekarza, ale wypadałoby kiedyś dorosnąć i przestać wykorzystywać innych w nieskończoność. Moja siostra tak właśnie robiła. "Nieeee... samochód? no co wy! Nie potrzebujemy, przecież są autobusy", a jak się urodziło dziecko to telefon do mnie lub do mojej mamy przynajmniej raz w tygodniu, by gdzieś podwieźć, począwszy od spraw urzędowych, szczepień aż do odbioru dziecka z placówki, bo "samochodem szybciej, a ja się spóźniłam na autobus który jest co pół godziny". Więc babcia lub ciocia zapiernicza, a mama ze spokojem wraca sobie autobusikiem, a potem spacerkiem do domku. Oczywiście musiałyśmy się postawić, pomogliśmy nawet w kupnie samochodu. Boże, jaki lament był. Bo ona nie siadała za kółkiem przez 10 lat odkąd zrobiła prawko, bo się boi, że jesteśmy okropne że nie pomagamy. Jej mąż to samo. Potem płacz, że fotelik tyle kosztuje i że taki skomplikowany do montowania i CIĘŻKI łojojoj. Kiedyś trzeba dorosnąć. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przypadek mojej siostry to raczej wyjątek, ale wiem że dużo ludzi tylko tak gada jaka to komunikacja miejska jest cudowna i wystarczająca, a tak naprawdę boją się tych samochodów z różnych powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość gość napisał:

dużo ludzi tylko tak gada jaka to komunikacja miejska jest cudowna i wystarczająca, a tak naprawdę boją się tych samochodów z różnych powodów.

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jak to czytam to mi się śmiać chce. Samochód jest dla was jakimś wyznacznikiem bogactwa jak w latach 50 XXw. Dzisiaj pierwszego lepszego Janusza stać na auto,więc już nie róbcie z tego takiego luksusu i prestiżu, prawo jazdy też pierwszy lepszy d e b i l za którymś razem dostanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jak to czytam to mi się śmiać chce. Samochód jest dla was jakimś wyznacznikiem bogactwa jak w latach 50 XXw. Dzisiaj pierwszego lepszego Janusza stać na auto,więc już nie róbcie z tego takiego luksusu i prestiżu, prawo jazdy też pierwszy lepszy d e b i l za którymś razem dostanie.

Ty rozumem, że jesteś z tych co jak ma chore niemowlę to zapiernicza wózkiem do lekarze czy to śnieg, czy to deszcz. Współczuję dziecku. Aaa no chyba że mamusia ci wtedy pomaga i wozi ci dziecko. Albo pan taksówkarz i wtedy jedziesz bez fotelika, bo przecież prawo pozwala, ważne że nie będzie mandaciku hihi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jak to czytam to mi się śmiać chce. Samochód jest dla was jakimś wyznacznikiem bogactwa jak w latach 50 XXw. Dzisiaj pierwszego lepszego Janusza stać na auto,więc już nie róbcie z tego takiego luksusu i prestiżu, prawo jazdy też pierwszy lepszy d e b i l za którymś razem dostanie.

To chyba nie umiesz czytać i ani samochodu ani prawa jazdy nie masz. Zakup auta to jedno, a utrzymanie i tankowanie to drugie. Paliwo jest drogie i nadal drożeje. Do tego dochodzą ubezpieczenia, jakies naprawy, przeglądy, wszystkie płyny, mycie i nie, nie każdy jest w stanie zdać, a i ci którzy zdali też nie wszyscy nadają się aby jeździć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keep

temat sprzed dwóch lat ale odpowiem- nie znam takiej rodziny która mając dzieci nie posiada samochodu.A zazwyczaj tam gdzie są dzieci to oboje rodziców mają samochody. Tak jest też u mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

No, a ja mogę powiedzieć że ty jesteś niewolnicą rozkładów jazdy i jesteś uzależniona od obcych ludzi, bo ja właśnie jestem wolna z autem. Nie muszę niczego planować co do minuty, nie robi mi różnicy jak wyjdę z domu 5 minut później albo jak mi się przeciągnie impreza.  Nie biegam też pomiędzy przystankami żeby odprowadzić dziecko do przedszkola i pojechać do pracy.

No właśnie ,jak nie miałam prawa jazdy to byłam uzależniona od komunikacji a teraz jestem wolnym człowiekiem. Mam ochotę wsiadam w samochód i jadę, mogę się wybrać gdzieś nawet na ostatnią chwilę i wiem że zdążę. Nie muszę iść na przystanek, stać na przystanku ,samochód równa się wolność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

W centrum dużego miasta żyło się spoko - są autobusy i tramwaje.

Na obrzeżach małego miasteczka nie ma takiej opcji, żeby żyć bez auta. Nie ma komunikacji miejskiej, do pracy każde z nas jeździ samochodem, ja mam kilka kilometrów więc w okresie letnim zdarza się rowerem. Dzieciaki do przedszkola trzeba dowozić, do koscioła czy sklepu też kawał drogi mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 4.06.2017 o 20:49, Gość gość napisał:

przez lata nie miałam auta. dostałam pracę 25 km od domu, na dodatek nie dojeżdzają tam autobusy. Musiałam kupić byle grata. I władowałam w niego w sumie już ze 4 tysiące. A i tak nie mam gdzie parkować ( centrum miasta) Parkowałam przy markecie, ale wprowadzili tam zakaz. Teraz jeżdzę za market- znajduję miejsce tylko dlatego, że wracam po 22. Zaniedlugo zmieniam pracę i auto oddam na zlomowiec. Same problemy. Rocznie OC z 1000 zł z max znizkami, 150 zł wynajem parkingu/garazu, paliwo 100-300 zł. Wszędzie korki, nigdzie nie ma miejsca na zaparkowanie,koszmar. Oczywiscie to wygoda i luksus, ale mieszkając w centrum miasta-zbędny.

No co TY? Ja kupiłam auto używane siedmioletnie i mam je już 7 lat i nie władowałam w nie jeszcze nic, no oczywiście poza jakąś wymianą oleju, filtrów, wycieraczek. OC to około 400 zł na rok, garaż mam własny, z parkowaniem nie ma większego problemu, z wyjątkiem dni targowych, bo wtedy zjeźdżają wszyscy z okolicznych miejcowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

jak nie miałam samochodu było mi bardzo ciężko ,musiałam poprosić teścia lub brata jak mąż był w pracy żeby zawieźć dzieći do lekarza jak przeziębione czy na szczepienia, ogólnie na zakupy ,to była tragedia . Bo mieszkam 5 km od miasta.Dopiero jak zrobiłam prawo jazdy czuję że żyję .wcześniej jako panna mieszkałam w mieście więc nie przeszkadzał mi brak prawa jazdy i samochodu bo wszędzie mogłam dojechać komunikacją miejską ,wszystko się zmieniło jak po ślubie przeprowadziłam się do męża na wieś. Musiałam zrobić prawko i kupić auto. Ale prawo jazdy zrobiłam dopiero 5 lat po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka
32 minuty temu, Gość gość napisał:

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

No my autentycznie mieliśmy taką ideologię i nam się to udawało póki nam się dziecko nie urodziło. Oczywiście tuż po narodzinach córki nadal twardo, że auta nie chcemy jednak życie szybko zweryfikowało nasze poglądy i dwa miesiące po porodzie już byliśmy w salonie i wybraliśmy między suvami, a kombiakami 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka
36 minut temu, Gość gość napisał:

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

No my autentycznie mieliśmy taką ideologię i nam się to udawało póki nam się dziecko nie urodziło. Oczywiście tuż po narodzinach córki nadal twardo, że auta nie chcemy jednak życie szybko zweryfikowało nasze poglądy i dwa miesiące po porodzie już byliśmy w salonie i wybieraliśmy między suvami, a kombiakami 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka
36 minut temu, Gość gość napisał:

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

No my autentycznie mieliśmy taką ideologię i nam się to udawało póki nam się dziecko nie urodziło. Oczywiście tuż po narodzinach córki nadal twardo, że auta nie chcemy jednak życie szybko zweryfikowało nasze poglądy i dwa miesiące po porodzie już byliśmy w salonie i wybieraliśmy między suvami, a kombiakami 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka
36 minut temu, Gość gość napisał:

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

No my autentycznie mieliśmy taką ideologię i nam się to udawało póki nam się dziecko nie urodziło. Oczywiście tuż po narodzinach córki nadal twardo, że auta nie chcemy jednak życie szybko zweryfikowało nasze poglądy i dwa miesiące po porodzie już byliśmy w salonie i wybieraliśmy między suvami, a kombiakami 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Do tych bez samochodu: A jak jest zimno to też bierzecie dzieciaki pod pachę, odprowadzacie pieszo lub autobusem do przedszkola, a potem to pracy się spieszycie? I z powrotem to samo? Przecież to jakaś katorga. Jak muszę oddać samochód do warsztatu na kilka dni to idę na pieszo w błocie, potem na obsranym przez gołębie przystanku wypatruję tramwaju, kiszę się w nim godzinę obok ludzi różnie pojmujących higienę osobistą, a na końcu jeszcze z buta do pracy i zastanawiam się jak to możliwe że są ludzie, których na samochód stać, ale na własne życzenie fundują sobie takie rozrywki i zwyczajnie wolą tracić cenny czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ty rozumem, że jesteś z tych co jak ma chore niemowlę to zapiernicza wózkiem do lekarze czy to śnieg, czy to deszcz. Współczuję dziecku. Aaa no chyba że mamusia ci wtedy pomaga i wozi ci dziecko. Albo pan taksówkarz i wtedy jedziesz bez fotelika, bo przecież prawo pozwala, ważne że nie będzie mandaciku hihi.

He he he, to źle rozumiesz. Chyba nie trudno zauważyć, że post na który odpowiedziałaś mówi o tym, że każdego dzisiaj stać na samochód i żeby nie robić z tego jakiegoś wyznacznika luksusu. Ona ma rację. Samochód dzisiaj to żaden luksus i właściwie na samochód stać prawie każdego, a post pewnie dotyczył tej wypowiedzi:

23 minuty temu, Gość gość napisał:

Albo są dziadami, których nie stać na samochód i dorabiają sobie ideologie, żeby nikt nie mógł zapytać "skoro cię nie stać na auto, to jak może cie być stać na dziecko?"

Też tutaj odpowiem. Odezwała się klientka salonów samochodowych. Nawet dziada stać na auto, bo byle co kupisz za 2-3 tys. Włożysz tysiąc, dwa na kilka nowych części i śmigasz. 4-5 tys wiele z tych dziadów puszcza z dymem w postaci palenia papierochów rocznie. Wystarczy we dwóch na spółę wypalać paczkę dziennie.  Jeśli ktoś daje radę odłożyć ok 500zł miesięcznie, to stać ich, żeby kupić auto. Nic nie trzeba sobie dorabiać, żeby mówić, że samochód mu nie jest potrzebny. Jak się mieszka w miejscu, gdzie wszędzie jest blisko, a do tego super komunikację, to samochodu nie potrzeba. Jak miałam małe dzieci, to w sumie też nie potrzebowałam samochodu. Praca męża na miejscu blisko domu w godzinach 7-15, przedszkole pod pracą, więc spokojnie mąż mógł zająć się zaprowadzaniem i odbiorem dzieci. Jak poszłam do pracy, to miałam autobus pod samo miejsce pracy. Rodzina mieszkała w takim miejscu, że też mogłam pociągiem podjechać i było blisko. W tej chwili dzieci uczą się w mieście i dojeżdżają autobusem, ale zdarza się, że trzeba podwieźć. Do specjalisty lekarza, do szpitala, do mojej pracy jak nie mam dojazdu, bo zdarza się nie mieć, rodzina mieszka gdzie indziej, gdzie żeby dojechać musiałabym mieć przesiadkę itd, do tego jest mi potrzebny i jest bardzo wygodny samochód. Kwestia bardzo indywidualna. Czasem kogoś stać na drogi porządny samochód kupiony od ręki, ale go nie posiada, bo mu nie jest potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Może i auto nie jest drogie w utrzymaniu jeżeli dwie osoby pracują i są w miarę inteligentne ale nie macie pojęcia ile jest takich mamej żyjących z jednej pensji albo z zasiłków w dodatku przerasta ich zrobienie prawka no bo to jednak trzeba się czegoś nauczyć zarówno w teorii jak i w praktyce. Obydwie siostry mojego męża oraz ich mężowie to takie właśnie ofiary. Jedna nawet zaczęła kurs bo.miala za darmo z MOPSu ale była na teorii, niczego nie zrozumiała, nie szło jej wytłumaczyć w dodatku musiała się uczyć znaków pionowych i poziomych i już na tym poległa, a po drugiej jeździe dała sobie w ogóle spokój, bo to są trzy pedały, biegi, kierownica, manetki i w szydło trzeba jednocześnie obsługiwać i jeszcze na znaki patrzeć i na drogę i w płacz.... Przez to cały czas z mężem wszędzie te nieudolne istoty wozilismy i ich dzieci. MASAKRA! Po jakichś dwóch  latach tej paranoi ja się wymiksowałam, bo co drugi dzień robiliśmy kurs w związku z jedną lub drugą ofermą. W końcu powiedziałam że jak mój mąż chce to niech ich wszystkich wozi, bo ja mam dość i do mnie mają już nie dzwonić po transport. Oczywiście wielka obraza jest o to do dzisiaj ale mam to gdzieś. Mąż tez przestał jeździć, bo bez przesady zarówno siostry jak i ich mężowie starsi od nas, a postawa życiowa sześciolatków normalnie.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
5 minut temu, Gość gość napisał:

Może i auto nie jest drogie w utrzymaniu jeżeli dwie osoby pracują i są w miarę inteligentne ale nie macie pojęcia ile jest takich mamej żyjących z jednej pensji albo z zasiłków w dodatku przerasta ich zrobienie prawka no bo to jednak trzeba się czegoś nauczyć zarówno w teorii jak i w praktyce. Obydwie siostry mojego męża oraz ich mężowie to takie właśnie ofiary. Jedna nawet zaczęła kurs bo.miala za darmo z MOPSu ale była na teorii, niczego nie zrozumiała, nie szło jej wytłumaczyć w dodatku musiała się uczyć znaków pionowych i poziomych i już na tym poległa, a po drugiej jeździe dała sobie w ogóle spokój, bo to są trzy pedały, biegi, kierownica, manetki i w szydło trzeba jednocześnie obsługiwać i jeszcze na znaki patrzeć i na drogę i w płacz.... Przez to cały czas z mężem wszędzie te nieudolne istoty wozilismy i ich dzieci. MASAKRA! Po jakichś dwóch  latach tej paranoi ja się wymiksowałam, bo co drugi dzień robiliśmy kurs w związku z jedną lub drugą ofermą. W końcu powiedziałam że jak mój mąż chce to niech ich wszystkich wozi, bo ja mam dość i do mnie mają już nie dzwonić po transport. Oczywiście wielka obraza jest o to do dzisiaj ale mam to gdzieś. Mąż tez przestał jeździć, bo bez przesady zarówno siostry jak i ich mężowie starsi od nas, a postawa życiowa sześciolatków normalnie.

 

To nie są ofiary, to "manipulatory". Po co twoi szwagrowie i ich żony mają robić prawko, kupować auto przy ryzyku zabrania świadczeń, jak mieli dwójkę jeleni, co ich wozili wszędzie i to jeszcze za darmo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuta

Cale zycie w rodzinie  byly auta, takze  za bardzo wczesnej komuny, ale  teraz 1 male auto stoi prawie nieuzywane w garazu , drugiego nikt z rodziny nie chcial, bo wielkie, spzredalismy.  To nie sa czasy na samochód. Mieszkam blisko wszelkiej komunikacji, tramawaj, autobus, szybka kolej miejska, kolej,do  lotniska latwy dojazd autobusem. jak mam awaryjna sytuacje biore taksowke, nie martwie sie o parkowanie . I tak uwazam ,ze wszystkie ubezpieczenia itd sa drozsze niz taksówki. Mam domek letni, na kytory jest latwy dojazd autobusem, jezdzilismy samochodem praktycznie tylko gdy dzieci byly male, albo jak tzreba bylo cos wiekszego zawieźć, co 2 tyg musze byc w WWie, zawsze pendolino i metro, nigdy samochod. Najwazniejsze,zeby mieszkac tak, zeby wszedzie dojsc na piechpote lub szybko komunikacją miejska( byle nie pzry głownych traktach) podstawa przy kupnie lokum. Siostra mieszka w UK, maja male dziecko, komunikacje miejska po nosem, sa taksówki, o wiele lepsze niz korki. No i rowery! a na wyjezdzie, jesli potzreba, czy toza granica, czy w Polsce  auto sie  po prostu wypozycza. Qale mam znajomych uzalezninych od samochdu, nawet do najblizszego sklepu nie idą. Niezdrowo , nie mowiac o ekologii. Wspolczuje ludziom mieszkajacym przy głownych ulicach, smrod i hałas straszny. Samochody przstaja miec racje bytu,  w kazdym razie w Europie i w duzych miastach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×