Emerytowana nauczycielka (żeńskiej szkoły!) jako teściowa; czy może być gorzej?

Hej, mnie się to właśnie przytrafiło. Wyobraźcie sobie typową kosę, najgorszą matematycę, jaką kiedykolwiek mieliście. To właśnie moja teściowa, a przynajmniej takie ma maniery i taką renomę wśród byłych uczennic. Jest osobą cichą, spokojną, co prawda kulturalną, ale surową, zwraca się do mnie bardzo sztywno. Widzę to świdrujące spojrzenie, widzę, że ocenia każdy mój ruch. Kuchnia, prace porządkowe w domu... Kiedy udziela mi rad, jest spokojna i rzeczowa,ale widzę w jej wzroku dużą dezaprobatę. Patrzę na bardzo fajną, kumpelską relację mojej matki i babci, widzę jak sobie żartują i ściska mnie, że ja tak nie mogę. Przed każdym spotkaniem stresuję się jak przed jakimś egzaminem. Uważacie, że sobie za bardzo wmawiam? Czy powinnam spróbować coś z tym zrobić?

Nic z tym nie zrobisz. Jak często się widujecie?

Około raz na dwa tygodnie, ale wystarczy żebym chodziła jak zbity pies.

Od razu pokazała ci kto tu rządzi.

Spotykajcie się u niej albo na mieście :)

E tam czasami pod twarda skorupa kryje sie miekkie serce :P Najgorsze sa takie co sie smieja i mowia ciu ciu a za plecami sa falszywe i wredne. Zaakceptuj ja taka jaka jest, staraja sie zrozumiec tesciowa, nie osadzaj, daj wam troche czasu, a bedzie ok. Nie kazdy musi byc otwarty i wylewny, niektorzy sa introwertykami, albo lubia dystans, co nie znaczy ze sa przez to gorsi ;-)