Jak gardzicie rodzicami?

W ciągu życia ze starymi ( do 18 roku życia) gardziłem starymi ( a zwłaszcza matką-szmatą-kurwą-dziwką-prostytutką) w sposób niewyobrażalny :D Mniej więcej odkąd zacząłem mówić już była w chacie wojna. Ojciec i matka to debile umysłowe, na bardzo niskim poziomie IQ. W dodatku biedni jak chuj i uzależnieni od przeklinania na każdego się da i kiedy tylko się da. Wobec czego stosowałem środki przymusu ostatecznego. W całym swoim życiu na matkę - mama powiedziałem może ze 2 razy. Zawsze używałem zwrotu kurwa-szmata-dziwka-prostytutka. Odkąd się wyniosłem z chaty, stara była bita codziennie. Miała całe ciało i pysk posiniaczony. Wyrobiłem sobie nawet fajną umiejętność. Jak dochodziło do awantury w naszym patologicznym domu, to nalewałem tak 1/5 wody w butelce zbyszko 3 cytryny brałem zamach i waliłem butlą kurwie-szmacie-dziwce prosto w pysk. Policja w chacie była setki razy, ale nic mi nie zrobili. Jak wypierdoliłem z chaty na zawsze to powiedziałem dziwce-kurwie-szmacie, że jak zdechnie to nasram na jej grób i napiszę na nim - w końcu zdechła ta szmata... Jestem bardzo zadowolony z siebie i bardzo mile wspominam dzieciństwo:) W sumie to nawet fajnie się złożyło, że trafiłem na takich kmiotów jak moi rodzice, a szczególnie matkę, którą maltretowałem przez kilkanaście lat psychicznie i fizycznie, na co zasługiwała w 100%. Raz jej tak przyjebałem, że ta jak padła na ziemie to ja wyciągnąłem fiuta i ją osikałem po ryju. A wy jaką mieliście patole w chacie?