DZisiaj w kosciele

widziałam kolezanke ktora chodziła ze mna kilka lat temu do szkoły niby sie nie przyjaznilysmy specjalnie a nawet nie wiem czy to mozna bylo nazwac kolezenstwem pozarlysmy sie w smsach i stwierdzila ze jiuz dla niej nie istnieje przeszla kolo mnie ani be ani me pchala wielce wozek z bachorem, juz myslaam ze mnie zaczepi po josciele bedzie czekac az wyjde i mi powie kilka slow ale poszla w p**du..

dodam to ze mam ja w d***e byla dobra jak zeszyty potrzebowala dobrze ze jej drzwi nie otwarlam jak matury nie zdala z niemca to wiedziala do kogo przyjsc a na fakultety wogole nie chodzila dzis mamy po 30 lat ona ma meza i 2 dzieci a ja jestem sama co jest ze mna nie tak?

po co sie czlowiek tyle uczyl jak nie mam swojej rodziny ona niby twierdzila ze byla moja kolezanka wedlug mnie nie nawet w lawce razem nie siedzialysmy powiedziala mi ze ja i tak bede sama bo ze mysle jak idiotka..

wiem ze sie smiala ze mnie potajemnie z tg co mowie jak wygladam i wogole bo co bo tylko im sie moglo ulozyc a mi nie kolezanka to pojdzie razem do kina na basen itd a ona tg nie robila nawet na slub mnie nie zaprosily nie ma kolezanek w pracy tez ich nie ma

gówniaka każdy może zrobić

co jakiego gowniaka nie wiesz o co chodzi a piszesz bzdury lecz sie