Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy mam jeszcze u niej szansę?

Polecane posty

Gość gość

Witam. Chciałbym podzielić się z Wami moimi przeżyciami i w miarę możliwości dostać od Was jakieś porady. Na wstępie proszę o niepisanie durnych komentarzy, troli również nie zapraszam. Będzie to przykra historia mojego związku z dziewczyną, więc jeśli nie chcesz tego czytać to zakończ na tym zdaniu i nie trać czasu. Byłem w związku z dziewczyną prawie 2.5 roku. Jestem od niej starszy o 5 lat. Ona ma 20. Dostałem od niej kosza w "Boże Ciało" czyli parę dni temu. Ciśnienie troszkę zeszło ze mnie, bo na początku beczałem jak małe dziecko i błagałem, żeby mnie nie zostawiała, a nawet miałem myśli samobójcze. Chce jeszcze podkreślić, że byłem jej pierwszym partnerem seksualnym, natomiast ja już wcześniej z seksem miałem do czynienia. Z moją poprzednią partnerką byłem 2 lata, po rozstaniu żyłem rok w samotności. Zacząłem szukać dziewczyny w internecie, gdyż pracowałem przez 2 lata w klubie muzycznym i tamtych panienek miałem po dziurki w nosie. Poznałem ją na fotka.pl, dzieliła nas odległość około 80km, ale to nie było przeszkodą. Zaczęliśmy się spotykać. Zawsze marzyłem o dziewicy. Ona nią była. Marzenie się spełniło. Ale niestety w tym miejscu zaczęły się problemy. Bardzo długo trzymała mnie we wstrzemięźliwości, bo około roku czasu. Złożyło się na to wiele czynników, m.in. jej częste chorowanie, słaba odporność, byle wietrzyk zawiał i była chora. Pomagałem jej ile tylko mogłem. Nadszedł dzień kiedy chciała zrobić ze mną swój pierwszy raz. Po wszystkim seks jej obrzydł na tyle, że nie chciała już tego robić przez kolejny dłuższy czas. Moja wina. Nie wiedziałem jak się obchodzić z dziewicą. Wkładałem jak pojebany. Zapomniałem o delikatności. Rozpruwałem ją od środka. Krew i płacz. Moją ukochaną dziewczynę... Zaczęły się dąsy z mojej strony, kłótnie byle o co. Chodziłem "napompowany". Marzyłem o ostrym seksie. Za chwilę dowiecie się dlaczego. Przez moje dogryzanie, brak seksu jakiego bym chciał wszystko niszczyłem. Winę zrzucałem na nią. Ona biedna brała to na siebie. Poza sferą seksualną byliśmy można powiedzieć nierozłączni, lecz ja każdą chwilę i okazję sprowadzałem do seksu, nakłaniając ją do tego i naciskając bardzo. Presja na niej była olbrzymia. Chciałem loda, chciałem anala, chciałem brać ją jak dziwkę. Ona ma olbrzymi szacunek do siebie, nie chciała, przynajmniej nie teraz, nie była gotowa. Pomalutku zaczęliśmy to robić coraz częściej, lecz i tak mówiła, że "boli, wolniej". Do mnie to nie docierało. Nie wiedziałem co to delikatność. Po wielu przeżyciach, kłótniach, wielokrotnych szansach dla mnie (mam okropny charakter, można powiedzieć każdego traktuję jak wroga, myślę, że życzą mi niedobrze) w miarę regularnie zaczęliśmy uprawiać seks, taki, który jej sprawiał już przyjemność i miała często sama na niego ochotę. Jakieś 4 miesiące temu też się o coś pokłóciliśmy (już nie pamiętam nawet o co), ale wiem, że na pewno ja zacząłem, bo chociaż nie chciałem w głębi serca to miałem tendencję do krzywdzenia ("ponieważ każdy chce źle dla mnie i się bronie plując jadem"). W końcu mój durny beret przejrzał na oczy, głos wewnątrz zaczął mówić: "ty stary słuchaj, a może to wszystko jest źle przez ciebie, nie jesteś taki idealny jak ci się wydaje, wszystkich od siebie odpychasz, bo traktujesz ich jak wrogów; wiem stary co jest przyczyną". Tutaj przychodzi kulminacja mojej historii. Miałem problem olbrzymi, który wcześniej nie był przeze mnie dostrzegany. Wyobrażenie seksu ukształtowała u mnie obrzydliwa rzecz, której się wstydzę i od razu przestrzegam Was faceci przed tym gównem. Od lat gimnazjalnych zacząłem sobie oglądać w ukryciu pornosy. Pokazał mi to kolega i tak się zaczęło. Nasilało się to z biegiem lat. Ucieczka w porno i fapanie to był mój odstresowywacz, ponieważ nie miałem zbyt ciekawego dzieciństwa jak pewnie większość z Was, a nie jestem typem agresora, który lubi wkręcać się w jakieś bójki, żeby rozładować napięcie. Wolałem robić coś innego, obrzydliwego w ukryciu. Porno zniszczyło mi życie i światopogląd. Wzorem udanego seksu było dla mnie ostre branie i zadowolenie kobiety. Przyznałem się mojej dziewczynie jakie mam spaczenie. Skrzywdziłem ją cholernie, nie mogła sobie poradzić z myślą, że wczoraj uprawiała ze mną seks, a dziś ja sobie waliłem do suk z pornola... Biedna dziewczyna. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Bardzo mnie kochała. Wybaczyła mi to, zapisałem się do psychologa, chodziłem na wizyty. Babka psycholog stwierdziła, że to normalne u dorosłego faceta co robię. Zostałem oszołomiony. Tak chodziłem do niej przez parę wizyt pracując nad sobą i swoim charakterem. Niedawno zrezygnowałem. Od marca nie oglądam porno. Rzuciłem to z dnia na dzień, kiedy zrozumiałem. Moja dziewczyna dała mi kolejną szansę, pomimo tego, że sama potrzebowała psychologa, a na dodatek jej sytuacja rodzinna jest również nieciekawa. Kocham ją niemiłosiernie za jej wielkie serce i szacunek do siebie. Nie tak dawno temu znowu wpadłem... napisała mi na fb, że prosi o mojego instagrama, żeby zobaczyć konto niedawnej przyjaciółki, która ją też "zdradziła", bo ona nie ma ze swojego dostępu. Weszła w wyszukiwanie... ...a tam: "sexy, sexymodel itp." Wiedziałem, że pozamiatane. Mając na laptopie założony program blokujący K9(sam sobie założyłem) uległem instagramem tłumacząc sobie, że zdjęcia gołych dup na insta to nie porno. Zepsuło to mój świat. Znowu ją skrzywdziłem. Miałem ostatnią szansę, nie wykorzystałem jej... Parę dni temu pojechała się najebać (nie za bardzo może pić alkohol, bo ma uczulenia pokarmowe na pewne składniki) z nieznanymi mi kolegami. Wydzwaniając całą noc do niej, po paru słowach się rozłączała, ale nie mówiła mi jeszcze, że to koniec. Po kolejnym telefonie odebrał męski głos ("gul mi skoczył niemiłosiernie"). Namawiałem, żeby mi ją dał to telefonu. Bawił się ze mną, że jej nie ma. Nie wytrzymałem. Pocisnąłem go, zaczęły się obustronne wyzwiska. Mówię kolejny raz: daj mi ją do telefonu. On odpowiedział: "jest zajęta, bzyka się z moim kolegą i chyba mu loda robi". Pękło we mnie... Wiedziałem, że to nieprawda, ale serce rozkruszyło się na milion kawałków, krew trysła jak przy jej pierwszym razie, bez delikatności... Po 2.5 roku zrozumiałem co zrobiłem, musiało dojść do tego, żeby mój zryty beret zrozumiał jak ją traktowałem. Po tym wszystkim napisałem jej na fb, że jej nie chce już znać. Oczywiście w nerwach. Wieczorem zdjęć już na fb nie było, a ona powiedziała, że nie chce już być z takim tyranem. Zmarnuje sobie życie ze mną. Skrzywdziłem ją w najgorszy sposób jaki się da, nie widząc swoich grzechów. Ona mnie nawet nie nienawidzi. Stałem się dla niej obojętny jak powietrze. Moje życie się zakończyło... jestem skurwysynem, który nie zasługuję na pobieranie tlenu z powietrza... Tak bardzo bym chciał to cofnąć wszystko... żeby jej nie skrzywdzić. Kocham ją ponad życie, ale jestem chujem. Skończyła ze mną związek mówiąc, że do zamkniętych za sobą drzwi już nie wejdzie. Bardzo bym chciał ją odzyskać. Nosiłbym ją do końca życia na rękach, bo dzięki niej zrozumiałem jakim jestem skurwielem wcześniej tego nie widząc. Wiem, że na nią nie zasługuję, ale mam się od tak poddać? Rzucę dla niej wszystko... Pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze wyluzuj i nie wyżywaj się na innych za swoje frustracje. Daj jej czas aż ochłonie i spróbuj przeprosić pogadać, wyjaśnić. Powiedz, że poszedłeś na terapie i lepiej dalej ją kontynuuj, bo nie panujesz nad emocjami. Może jest szansa, byleś jej pierwszym, na pewno nie jesteś jej obojętny. Ludzie mówią przykre słowa, jak są zranieni. I dlaczego uwierzyłeś temu kolesiowi? Nie znasz swojej dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie Ją traktowałeś ale jesli tak bardzo kochasz,zrozumiałes i chodzisz na terapie jest szansa że Ją odzyskasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×