Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Pytanie do facetów . Czy jeśli jest za dobrze, to też źle?

Polecane posty

Gość gość

Cześć, jestem 25 letnią dziewczyną. Przez 4 lata byłam w związku z facetem, młodszym o 2 lata. Mimo, że dzieliło nas 2 lata różnicy, on zdecydowanie wyglądał starzej. Nasze początki były dość proste - spacery, kino, itd. Co ciekawe, ledwo mnie znając już chciał się trzymać za rękę i szukał bliskości, pamiętam jak w kinie na 1 randce dotknął mojej ręki. Ja wtedy byłam rozczarowana facetami, ale postanowiłam z braku laku - poumawiać się niezobowiązująco. Z czasem wyszło, że mama zostawiła go jak był mały. Mieszkał sam z tatą a jego plany na życie? Wielka niewiadoma - studia szły jak krew z nosa, praca była daleko w lesie, jedynie co rozwijał swoje pasję - sport i brał jakieś zlecenia. Nie przedłużając nasz związek trwał 4 lata co można podzielić na 3 części. 1 rok był niesprecyzowany, zachowywaliśmy się jak w związku, ale nie było nic potwierdzone. Z czasem ja się zakochałam - wyznałam miłość a on ... uciekł. Miałam depresję bo zaufałam mu, ale moja wina - nic sobie nie obiecywaliśmy. Myślałam, też nie nie ma zaufania do kobiet, po swojej matce...albo chciał tylko zabawy, jednak po miesiącu wrócił z bardzo dojrzałą postawą i wyznał mi ... miłość. Byliśmy oficjalnie parą. Było cudownie jednak ja...ciągle miałam z tyłu głowy, że nie ma mamy. Zaczęłam być dla niego matką, kucharką, sprzątaczką, pocieszycielką. kochanką, dosłownie miał wszystko ale nie dałam sobie wchodzić na głowę. Chciałam mu pokazać jak bardzo go kocham i jak mocno wspieram. No i zaczęło się...po 2 latach, czyli w sumie po trzech..ja już byłam osobą po studiach, ze stałą pracą i mieszkaniem. Byłam niezależna, nie miałam czasu na pasje, musiałam być wyspana, dlatego nie miałam trybu życia jak on - wykłady w południe, spanie do 13:00, zarywanie nocy. Zaczęliśmy żyć w innych trybach. Ja już poważnie patrzyłam na świat, marzyło mi się mieszkanie razem, po 4 latach nawet zaręczyny:( a on wiecznie miał w głowie znak zapytania...jaka praca...czy skończyć studia - podkreślam, że był bardzo inteligentny, posiadał sporą wiedzę, ale lenistwo nie pomagało mu ukończyć studiów. Ciągle się ze mnie śmiał, że to papierek, ale jak dostałam podwyżkę w pracy i to solidną - czułam, że to ja mam jaja, a on? Nie mógł mi zaoferować nic, a samą miłością nie da się żyć. Szczerze ? To moja miłość życia, i uznałam, że poczekam jeszcze rok aż sprecyzuje jaką chce wybrać drogę w życiu. Aż stało się najgorsze, zaczął być jakiś dziwny, zamknięty w sobie... podkreślam, że wyznania i bliskość były na tak wielką skalę, że patrząc w jego oczy widać były iskierki, że nie jestem mu obojętna. Poznał moją rodzinę ja jego. Co roku święta razem. Nawet był pomysł jego rodziny na zakup domu dla nas. Plany były grube, serio. Może to brzmi naiwnie, ale to się czuje i widzi, że jest się dla kogoś skarbem. Oczywiście jak w każdym związku nie było kolorowo, były spiny itd ale w którym nie są? No i postanowiłam się z nim spotkać o co mu chodzi, czemu jest taki zimny. Wyznał, że ... " nie chce być w związku, chce być singlem", na pytanie czy przestał kochać odpowiedział, że nie. I tu teraz pytanie do Was mężczyźni, skoro uchyliłam mu nieba, ofiarowałam całe serce, wsparcie, troskę, dlaczego mi to zrobił? Przekreślił 4 lata, a moje koleżanki WSZYSTKIE są już zaręczone, bądź mają wieloletnich partnerów. Miałam takie plany z Nim, a teraz? Wszystko zniknęło. Zostałam sama, mam przyjaciół i rodzeństwo, ale to on był połową mojego życia. Wydarzyło się to 3 miesiące temu, od tego czasu dostałam od niego list, sugerujący, że dziękuje, że dzięki mnie poznał miłość i zobaczył jak to jest kogoś kochać. Jestem załamana. Może nie jest tragicznie....ale on mnie odsunął bo...? 1) dałam za wiele? 2) byłam zbyt "nudna?" wszystko co chciał, miał. 3) uznał, że ja już ukończyłam studia, mam pracę stałą w której jestem już 3 lata, i jestem w wieku, w którym marzą mi się zobowiązania jak zaręczyny, a on nie ma aktualnie nic? ani studiów, ani pracy. Faceci w jego wieku wybierają albo studia albo praca. a on jak na tafli lodowej stoi w miejscu sam nie wie czego chce i postanowił pozbyć się też mnie? Pomocy, mózg mi eksploduje...Dodam, że milion razy słyszałam od niego, że jestem jego pierwszą dziewczyną, i jego kawałkiem życia, na równi z jego tatą i bratem. a mimo, to odsunął mnie...to jest chore, strach zaufać teraz bo każdy robi w bambuko:( Obecnie siedze w pokoju, w którym zasypialiśmy w swoich ramionach przez 4 lata prawie codziennie, oddałam mu swoje rzeczy..jest mi mega przykro.....bardzo bo niedokońca rozumiem. Napisał do mnie 2 tygodnie temu czy wszystko u mnie dobrze, że mam pozdrowić rodzinę i życzy mi abym miała sukcesy i "dobranoc". Serio?!?! Już nawet nie miałam sił na słone eseje, że zmarnował mi moje "nasze" plany i wywalił do śmieci....i odpisałam jakby nic się nie stało....wtf?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chciałam mu zrekompensować to jego stracone dzieciństwo. pocieszyć więc , często mu robiłam dobrze ustami [seksu jeszcze nie uprawialiśmy] a on się wkurza , że nawet jak on nie chce np. po obiedzie ciężko mu , to ja się do jego penisa dobieram. nic z tego już nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętaj, że kobiety statystycznie dojrzewają emocjonalnie szybciej niż mężczyźni, dodając do tego różnicę wieku, po prostu mogło być tak, że on rzeczywiście nie był gotowy na taki poważny związek. Sama mówisz, że miałaś wielkie plany, że nie odpowiadał Ci brak "drogi" i czekałaś, aż się określi. Ludzie to czują. Dzisiaj mężczyźni w wieku 22 lat to w większości ludzie bez określonego planu, mało który już pracuje albo wie, czy w ogóle skończy studia. Pewnie starałaś się dać mu jak najwięcej wsparcia i tak dalej, ale jeśli jest inteligentny to na pewno wyczuł presję. Może czuł to bardziej, niż Ci się wydaje. Może potrzebował jeszcze trochę beztroski, a wiadomo, że Ty już po studiach musiałaś się ustatkować. Być może zaobserwował coś, co między Wami nie współgrało i wycofał się, zanim byłoby za późno. A może jeszcze się opamięta. W każdym razie na pewno nie było jak w bajce tak jak to opisujesz, może tak wygląda to z Twojej perspektywy, ale z jego zupełnie inaczej. Może on cały czas się czuł gorszy a Ty jeszcze pogłębiałaś to poczucie, próbując matkować? Coś na pewno się działo w jego głowie, o czym nie wiesz, mimo że tak się starałaś dać mu wszystko. Może właśnie za bardzo się starałaś, a za mało było w tym luzu? Myślę, że brakuje tu poważnej rozmowy między Wami, żeby wyjaśnił, co się podziało, że przestał się czuć dobrze w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za mało luzu miał? dobre sobie. jestem już dość wyluzowana . nigdy sobie we mnie żołędzi nie zatrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widze, że same fejki, odpowiadają w moim imieniu. Psychodelirium_ dziekuję za odpowiedź. Masz rację, może nie dokońca było jak w bajce.pewnie dlatego, że ja już chciałam żyć dojrzale, czuć się stabilnie a on zmieniał ciągle kierunki studiów. W tym roku skończył 24 lata ja mam za pół roku 26. Nie robilam mu presji, akceptowałam wszystko, jednak możliwe ze mogl poczuc sie gorszy,ze dziela nas niecale 2 lata, a ja juz mam to, co chcialabym aby miał on. jednak serio presji nie bylo.i tu pytanie czy to ze ja mialam "uporzadkowanie zycie" a on wielka niewiadoma, moglo tez wplynac na to ze przestal kochac, czy kocha nadal ale wycofał sie bo bal, że zanim się ogarnie mi stuknie 30 lat? myslicie ze jesli się ogarnie zyciowo - zmieni zdanie? obecnie nie potrafie wejsc w nic nowego..to zbyt świeza sprawa, czuje ze stracilam 4 lata, serio czekalabym nawet 2 kolejne jesli byloby trzeba i zeby byla jasnosc, nie matkowalam mu typu "ucz sie!" "do roboty!" tylko bardziej wiecie przynoszenie jedzenia pod nos;/ przesadne czulosci, itd stworzylam z nim bliska wiec i on ją przerwał,szkoda bo sporo zainwestiwalam czasu cierplowosci milosci w NAS a jestem na zero...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że nasze "zerwanie" było dziwne i zawsze jak była jego wina, odwracał kota ogonem, że ja finalnie przepraszałam. On miał wady i ja okej, jak każdy, jednak to zerwanie było tak absurdalne, nieoparte zadnymi argumentami, jedyne co pamietam " nie chce byc w zwiazku, chce pobyc sam". a jeszcze tydzien temu byly super dni na miescie, ze znajomymi, jak golabeczki jakies. nagle mu sie cos odwidziało..to mega boli. tymbardziej ze nie mam odpowiedzi na wiele pytan. lepiej juz dac spokoj i zyc swoim zyciem czy nawiazac kontakt aby to wyjasnil? Dodam, ze on mysli ze wszystko ok..ze przyjelam to na klate, widzi mnie rozesmiana. nie wie ze boli w srodku.. bo nie mam sił na eseje pisane do rana bo spotkac sie raczej nie spotkamy, jeszcze za duzo emocji, nie mysle rozumem tylko sercem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×