Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość dereszowka

Co z tym zrobić?

Polecane posty

Gość dereszowka

m. Mam trudna sytuacje z facetem na którym mi cholernie zależy. A mianowicie poznaliśmy się w marcu. Ja wziełam od niego numer tel. po kilku dniach sie odezwałam, był zadowolony chociaż ciągle twierdził że jest nie podrywalny... ja uparta, mówiłam zostaw niech sie toczy..obydwoje tego tak naprawdę chcieliśmy, kontakt mieliśmy stały, ja twierdziłam ze do ołtarza go ciagnąc nie zamierzam a kawy możemy sie napić... zaczęliśmy sie spotykać... fajnie sie kręciło, widzielismy sie na weekendy, on zaczął mocniej zabiegać. Im bardziej w to wchodził tym bardziej sie wycofywał. Ja nie naciskałam. Pojechaliśmy na weekend nad morze i po tym weekedndzie mocno sie zbliżyliśmy. Po powrocie wróciliśmy do swoich mieszkań, po południu zadzwonił i powiedział ze nie musi jechać do pracy, że może się spotkamy. Więc ja na to,że możemy ale ja już bedę z synem więc może pójdziemy razem na jakiś lody. Usłyszałam "mała w co Ty mnie chcesz wkręcic?" opadłam mi szczęka powiedziałam, że chcesz sie spotkać ale ja będe z małym i zapytał jako kto on ma isc na te lody ? odpowiedziałam, że jako kolega. Nie poszedł z nami nie widziałam w tym problemu. nie to nie. przyjechał wieczorem jak mały spał i powiedział, że jakbyśmy nie byli nad morzem to już by sie do mnie nie odezwał, że jak będze chciał poznać malego to mi o tym powie. powiedziałam ze ja z niego tatucia robic nie chciałam tylko chciałam isc na lody nie raz z dzieckiem chodze na lody i ze znajomymi, to nie miało miec takiego znaczenia. Po prostu wypad na lody, zna nie jednego mojego kolege. przeszło mu uspokoił się. powiedziałam ze nie będę już więcej nic proponować skoro tak uważa. sytuacja juz była opanowana. kolejna sytuacja. pisalismy sobie na komunikatorze fajnie miło i przyjemnie... az nagle rozmowa naszła na temat ze jestem u niego w miejscowosci i na kawe zajade do jego mamy oczywiście to były żarty, posmialiśy sie, za chwile napisał mi ze mam jechać do niej tylko nic nie wspominać o dziecku,(mam 9cio letniego syna) ze nie była by zadowolona... zrobiło mi sie przykro, napisał mi jeszcze, ze on też kochał a dzieci nie ma. Ja na to mu napisałam żeby nie rozliczał mnie z mojego życia że ja mam syna i nie może teraz grzebać w mojej przeszlosci i przestał sie odzywac na 4 dni dopóki ja nie odezwałam się. Spotkaliśmy się Powiedział mi, ze pewnie dlatego jestem sama, bo nie chce nikogo do swojego zycia wpuscić. Powiedziałam, że cieżko jest znaleść kogoś wartosiowego a on taki dla mnie jest i że mi zależy na nim. Wszystko sie unormowało, poznał mojego syna. Wieczorem byliśmy u jego kolegi który zapytal czy jedziemy nad morze, Mój powiedział, ze nie jedziemy bo ja ide na komunie. A kolega to chyba razem idziecie? wiec mój na to , że ja go ne zaprosiłam. troche mnie zatkalo. powiedziałam, że to chyba za wcześnie, że Ty chyba nawet nie chcesz isć ze mna. on sie nic nie odezwał. po tygodniu namysłu zapytałam go czy pojdzie ze mną, ze syna już zna więc praktycznie najważniejsze za nim. Zrobił wielkie oczy pytał czy maly by chciał zeby poszedł wieć mały powiedział ze tak ze by chciał. Stwierdził ze musi się zastanowić i da mi odpowiedz na nastepny dzień. Dał powiedził ze to dla niego duzy stres i nie pódzie bo jak maly cos do niego tam powie ze ma spadać czy coś to nie będzie fajnie, że na wszystko przyjdzie pora. Mówiłam ze nie powie ze go lub chwile podyskutowaliśmy, nie chce to ne chce i juz. Dzien przed tym jak go zapytałam byliśmy na grilu u jego znajomych byliśmy na grilu wszystko ładnie pięknie... znowu sielanka, pisanie dzwonienie, coraz bardziej zaczynał sie otwierać czułam, że jesteśmy coraz bliżej... w piatek wracał z trasy, miał przyjechać do mnie jednak stanąl w korku i mówił ze obawia się, że sie dziś nie zobaczymy. Ja nie chciałam go naciskać żeby znowu nie bylo napisałam, że szkoda ale rozumiem przecież jest w pracy... jeżeli będzie chciał to niech wpada nawet w środku nocy bo sama jestem. popisaliśmy chwile on już zdąrzył wyjechac z korka, ale nic nie pisał ze przyjedzie do mnie tylko mówił ze rzeczy nie ma, że to że tamto że będzie po 24tej rano musi do pracy. więc ja na to... to ide do klubu. on odpisał "ok leć leć". za chwile zadzwoniła moja siostra chwile z nia pogadałam, pózniej napisałam mu jeszcze jakaś wiadomośc że jak dojedzie to niech sie odezwie. poszłam sprzatać on juz sie nie odezwał na kolejny dzien wstałam pojechałam do kolezanki on sie nie odzywał napisąłam wiadomośc nie wyswietlił, nie odzywał sie strasznie się przestraszyłam, że coś sie stało, zadzwoniłam nie odebrał, na jeden numer na drugi numer cisza. wieczorem po 21szej dopiero napisał mi sms. "nie chce mi sie z Toba gadać Twoja hipokryzja i cwaniactwo sięgnelo wczoraj maxa, po co piszesz ze tesknisz, ze usychasz z tesknoty a za chwile piszesz ze idziesz do klubu. nie chce mi sie z Toba gadać. Fajna z Cebie dziewczyna ale tylko jako kolezanka" zalamałam się, to był żart z tym klubem. zadzełam dzwonić jak warita nie odebrał napisąłam chyba z 30 sms z tlumaczeniem. Cisza. dopiero w czwartek napisałm kolejnego sms ze mi go brakuje. odpisał ze nic sie z tym juz nie da zrobić. Po czym poprosiłam o spotkanie spotkaliśmy sie niby pogodziliśmy, on chciał kolezenstwa, ja powiedziałam ze tak nie chce, stwierdził z emi nie zaufa ze go okłamałam z tym klubem, ale z minuty na minute zmieniał zdanie, że będziemy w stałym kontakcie, ze bedziemy pisać dzwonić że bedziemy sie spotykać. po chwili wyladowaliśmy w łózku.było jak nigdy. na nastepny dzien się znowu spotkaliśmy... zaczał coś mówić o tym gdzie był w hiszpani pokazał mi ze tam tak fajnie i w ogóle. a ja na to wiesz co nie dlugo mam urlop możę pojedziemy gdzies? on zapytał gdzie jak i w ogóle, zaczeliśmy troche drążyc ten temat. za chwile zapytał, czy sami powiedziałam ze z malym bo co ja z nim zrobie na tydzien? on ta to: "mówiłem Ci ze jestesmy tylko kolezenstwem"" jakbym w pysk dostała, powiedziałam a wczoraj to łózko to co to było. usłyszałam, że to byl bład, rozpłakałam sie powiedziałam ze ja go nie chce stracic namawialam zeby mnie nie zostawaił, ze mi naprawde zależy, jednym slowem rokleiłam sie i poniosły mnie emocje. Powiedziałam też ze to ja sie bardziej strałam o to żeby wyszło, zę był kontak z mojej strony większy bo on sie bał zanangażowania, a teraz mnie zostawia. Wyszedł z niemrawa miną, póżniej go przeprosiłam za te emocje. napisałam jeszcze chyba z2 wiadomosci, ostatnia była taka ze juz sie nie chce bardziej poniżac, ze już wie ze mi zależy i jak będzie chciał to mnie znajdzie. nic nie odzywał się. nic kompletnie. minał tydzien, godzina 5:30 rano sobota dzwoni jakis numer odbieram, słysze czesć (jego kolega) ze mój chce do mnie przyjsc, że jest pijany i chce do mnie przyjsc. Ja na to ze jestem z dzieckiem w domu i ze nie. po godzinie napuisalam sms zeby przyszedl. po dzien dzisiejszy cisza. juz minał miesiac. wczoraj rozmawiałam z jego kolega. napisał mi ze on mnienie traktował jak zabawke a ja sama wiem co sie wydarzyło. Pózniej napisał mi ze skoro do niego pisze to chyba go podrywam. A rozmaiwałam z nim cały czas na temat mojego troche mnie to zirytowalo. proszę napiszcie mi co sadzicie o tej relacji, czy da sie to jakoś naprawić. Facet jest wrazliwy i kiedys zdradzała go dziewczyna, bardzo go okłamywała niby jego miłość zycia, ale tez doszły mnie słuchy, że niigdy o żadnej kobiecie nie wyrażał sie tak dobrze jak o mnie nawet o tej swojej wielkiej miłości. Poradzcie coś proszę, bo ja nie moge przestać o nim myślec :(( napisałam dzis do niego i nie odpisał. :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×