Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Hungi

Mam 23 lata i nigdy z nikim nie byłam

Polecane posty

Hej, piszę do Was bo od kilku miesięcy przejmuję się tym, że ciągle jestem sama.Nigdy nikogo nie szukałam ani nie podrywałam, ze względu na swoją niską samoocenę i cynizm, ja kompletnie nie wierzę w to że ktoś może się mną ,,czysto'' i szczerze zainteresować. Wcześniej nie przejmowałam się tym, że jestem sama, nie byłam też świadoma tego, że ja nie wierzę w to że mogę się komuś podobać. Dopiero moja koleżanka uświadomiła mi, że tak jest jak opowiedziałam jej o tym jak to chłopak na przystanku próbował mnie podrywać i prosił o mój nr, a ja od razu, ze nie. Sama była też świadkiem podobnej sceny na żywo. Myślę, że ma całkowitą rację, ja nawet z nią nie wierzyłam i nasza znajomosć się rozpadła. Zaczeło mi to doskwierać po tym jak poznałam fajnego chłopaka, który pisał do mnie przez kilka miesięcy,pod coraz to różnym pretekstem, raz się spotkaliśmy na kawie(myślę, ze raz tylko dlatego, ze mieszkał w innym państwie) i po kilku miesiącach ten kontakt się urwał, wiem że on przeprowadził się do jeszcze innego państwa, które znajduje się dalej od Polski niż to w którym do tej pory mieszkał, wiedziałam o tym że tam się będzie przeprowadzał, myślę, że albo sobie tam kogoś znalazł, albo miał dosyć tego, że ja nie wykazuję zainteresowania. A prawda jest taka, że nie wykazywałam, bo ja tego chyba nie potrafię robić, nie umiem zadręczać ludzi swoją osobą! I właśnie teraz od kilku miesiecy kiedy kontakt z nim mi się urwał jest mi bardzo przykro, bo sobie uświadomiłam, że ten chłopak mi się podobał, a z takim podejściem zawsze będę odpychała od siebie ludzi i będę tak bardzo samotna jak jestem teraz.W dodatku w ostatnich miesiącach miałam poważne problemy z moim ojcem ( był na 2 odwykach alkoholowych) co też dodatkowo mnie dobiło i odstraszyło od facetów Tak bardzo chciałabym coś zmienić, być bardziej otwarta do ludzi, mieć wyższą samoocenę, być bardziej ufna, ale nie mam siły, kompletnie nie wierzę że coś dobrego może mi się przytrafić. Proszę, doradźcie mi coś, może jakaś dziewczyna była w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja chętnie Cię poznam, też jestem samotny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprznieta bez powodu
Ja jestem w podobnej sytuacji, z tym, ze pogodziłam sie, ze bede sama. Nie potrafie byc żoną jak większość kobiet. Nie potrafię byc słodka, dziewczęca, mila i z klasa. Mysle, ze nie potrafiłabym opiekować sie mezczyzna, nie porafilabym gotowac dla niego codziennie, zmywac naczynia, sprzątać, chodzic ze ścierką i wycierać brudne blaty. Nie jestem jak miliony kobiet i myślę, ze to dyskwalifikuje mnie do bycia chocby i czyjas dziewczyna. Wiesz co Nas laczy, pochodzenie z rodzin patologicznych, bo tak ja tez mialam ojca pijaka, na dodatek ojca, ktory mial wszystko w d***e i myślę, ze dlatego mam taki stosunek do mezczyzn. Mdli mnie na mysl, ze mialabym z usmiechem zajmować sie domem, mężem i cala reszta. Wyznaje zasadę, masz rączki? To zrob to sam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko, ze ja właśnie nie chciałabym się z tym pogodzić, mam dosyć bycia smutną, nieufną i zakompleksioną dziewczyną. Chciałąbym umieć się bardziej otworzyć przed ludźmi i im zaufać, ale nie umiem, boję się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieprznieta bez powodu
Mass racje. Jestesmy w podobnym wieku I obie jestesmy z podobnego srodowiska. Obie nalezymy do DDA. Brakuje nam milosci i czułości. Ja nigdy nie doznałam maczynnej zwlaszcza ojscowskiej milosci, nigdy nie czulam sie bezpieczna, nigdy nie mialam oparcia, zwlaszcza wsrod najblizszych. To wykreowalo moja osobowość. oczywiście, bardzo chcialabym sie zmienic, ale majac 20lat, mozna sie zmienic? Wydaje mi sie, ze o osobowosci czlowieka w wiekszym stopniu decyduje srodowisko, w ktorym sie wychowywał. Co ja moge powiedziec na ten temat, Ty nie jesteś skazana na niepowodzenie, wrecz przeciwnie, masz wielkie szanse na to ze w przyszlosci odnajdziesz miłość swojego życia, znam wiele ludzi, ktorzy bedac w podobnej sytuacji, mimo przeciwnościom losu, zakładalo rodziny. Chociazby i moje siostry. Sprobuj zmienic srodowisko, usamodzielnić się, wtedy jestem pewna, ze zaczniesz myslec inaczej i z czasem bedziesz sie otwierac. A pewność siebie przyjdzie z czasem. Najwazniejsza jest zmiana myslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczescie
Ja jestem w podobnej sytuacji, choć akurat chętnie zmieniłabym coś w sobie. Chętnie zaopiekowałabym się domem, uczyłabym się gotować. Dzieci sobie na razie nie wyobrażam, ale taki mężczyzna... Bardzo chciałabym, żeby w końcu ktoś się mną zainteresował. U mnie w rodzinie nikt nigdy nie okazywał zainteresowania mną. Wychodzę z założenia, że jestem zwyczajnie nudna i nieatrakcyjna. Po dziś dzień pamiętam, jak moja matka za każdym razem, gdy jej coś opowiadałam, mówiła mi "nie pieprz głupot". Ojciec chciał wyrzucić mnie z domu, bo nie potrafił zaakceptować tego, że nie jem mięsa, nie jestem taka, jak siostra (tzn nie miałam chłopaka, nie uczyłam się cudownie, miałam własne zdanie i własne zainteresowania, wolałam spędzać czas w samotności). Ja mam za sobą dodatkowo traumatyczne przeżycie związane z mężczyzną, przeżycie z czasów licealnych. Choć jestem romantyczką-flirciarą (!), nie potrafię stworzyć związku, nie potrafię sobą zainteresować nikogo, nie potrafię być atrakcyjna, odpowiedzialna, poważna. Dlatego jestem nieszczęściem. I jest nas więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, właśnie planowałam wyprowadzkę z kraju, chciałam wyjechac na stypendium za granicę, wiem że poczułabym się tam bardzo swobodnie, i bardzo by mi to pomogło w otwarciu się, ale niestety nie dostałam tego stypendium, jestem na liście rezerwowej. To też był dla mnie wielki cios, bo bardzo mi na tym zależało i wiem, ze moje życie bardzo by się zmieniło, bo już mieszkałam przez jakiś czas za granicą i byłam całkiem inną osobą, była po prostu szczęśliwsza. Miło mi, że wierzysz, ze ja mam szansę żeby coś zmienić. Też bym chciała w to uwierzyć, moim problemem właśnie jest to, że wiem czego bym chciała, ale nie umiem po to sięgać, nie mam siły. Mam nadzieję, ze coś się zmieni. I mam też nadzieję, ze u Ciebie się jakoś ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×