Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość23

Relacje rodzinne

Polecane posty

Gość Gość23

Witam, od dłuższego czasu mam problem z rodzicami. Studiuje i nie stać mnie na wynajem więc korzystając z ich uprzejmości dalej mieszkam z nimi. Problemem są relacje, a raczej brak więzi i zrozumienia. Pieniądze w tej rodzinie zawsze były przyzwoite, na tyle by niczego nie brakowało, ale wychodzą z założenia, że jak oni czegoś kiedyś nie mieli to ja tego też nie będę miał i nie potrzebuje. Rodzice generalnie zajmują się sobą, dużym ogrodem w którego inwestują tysiące i swoimi dwoma pieskami. Są bardzo pedantyczni i wszystko musi być tak jak oni chcą nawet jeżeli chodzi o sprawy nie dotyczące ich. Matka jest niestety chora (wiadomo o tym od pół roku), ma nowotwór i jak była zadufana w sobie tak mam wrażenie że teraz tym bardziej pokazuje i zachowuje się jakby wszystko jej się należało. Wiele wymaga, najlepiej by ludzie robili za darmo dla niej nie oferując tego samego ze swojej strony, chce by widzieli wszyscy jej zasługi, musi się pokazać/chwalić, jest materialistką i bardzo skąpa - naprawdę w dzieciństwie trzeba było się naprosić by dostać kilka złotych na bułkę czy loda, teraz gdy studiuje tym bardziej można o tym zapomnieć. Nie ma w jej słowniku proszę, przepraszam czy dziękuje. Wymaga wiele rzeczy, ale sama ich od siebie nie egzekwuje. Raczej dba o rzeczy materialne niż atmosferę panującą w domu czyli o rozmowy, zrobienie obiadu bo jest może 2x w tygodniu - często jak ja zrobię lub moja dziewczyna przyjeżdża itp. Tak jak pisałem obcych traktują i szanują bardziej niż mnie. Tata był zawsze w porządku. Jest inteligentny, złota rączka, ale z drugiej strony bardzo pedantyczny i przez wpływ mamy także zrobił się skąpy (skąpy w kierunku mojej osoby) bo tak jak pisałem inwestycja na figurkę ogrodową, wózek drewniany, koło czy leżak kilkuset złotych miesięcznie to nie jest problem. Odkąd kupili laptopa non stop siedzą w internecie. Jeżeli nie pracują (tata ma taką pracę że 2 dni robi, 3 wolne i sam sobie wybiera kiedy - mama w sklepie) i nie zajmują się ogrodem to reszta czasu poświęcona jest siedzeniu przed telewizorem i przeglądaniu OLX. Ojciec wyrabia 2-3 tysiące miesięcznie na dodatkowej robocie tj. kupuje taniej i sprzedaje drożej papugi/ptaki. Tym żyje i nie interesuje się innymi aspektami niż ptaki, praca, mama, dom. Mój pokój to przelotówka między kuchnią, a ogrodem bo by nie chodzić na około postanowili wykuć w mojej ścianie drzwi. Teraz to wygląda tak, że psy puszczane są na dwór i z powrotem, goście wprowadzani do domu z ogrodu, oni chodzą w te i wewte i to wszystko kilkanaście razy dziennie przez mój pokój. Oczywiście za syf na ziemi wniesiony przez nich, psy, gości bury dostaję ja że nie dbam o pokój. Każdy się dziwi, że mam tak czysto w nim - bo dbam o to by mieć święty spokój od rodziców, ale dla nich i tak każdy pyłek, krzywo ustawiona rzecz to jest syf, bród i temat do krzyków oraz kłótni. Nic nie może stać na wierzchu bo "ludzie patrzą", musi być porządnie, ale to wszystko tylko przykrywka bo gdy gości nie ma to obgadują każdego, jeżdżą po nich - w towarzystwie innych są pozerami zwłaszcza matka. Rozpoczęty temat rozmowy/kłótni nigdy nie zostaje dokończony ponieważ matka ma tendencje do przeskakiwania na inne tematy nie związane, wyciaganie zaszłości, a ojciec przytakuje lub zachowuje się jak cham rzucając swoje teksty, klnąc na mnie bez powodu. Idą spać godzina 21-22. Później wyjście z pokoju do toalety czy kuchni skutkuje wyzwiskami, tata bierze jakieś leki, wybudzony ze snu jakby siebie nie kontroluje. Zaczyna przeklinać, wyzywać, krzyczeć i budzi matkę która w tedy też się denerwuje. Oczernia za to że ktoś odważył się w ogóle w ich domu po 22 pójść do toalety, puścić muzykę czy otworzył drzwi od pokoju gdy ich cały czas są otwarte. I tego typu spraw jest multum począwszy od zwykłych rzeczy, a raczej nie przestrzegania swoich własnych wymogów po rzeczy poważniejsze jak fakt, jak zimno i nie działające ogrzewanie w moim pokoju (zima) ale na to nie reagują bo u nich przecież jest ciepło. Generalnie dążę do tego, że nie umiem się z nimi dogadać. Że każda konstruktywna krytyka w ich stronę, próba zagajenia czy porozmawiania o sprawach typu wymienionych wcześniej odbijana jest dziecięcym zachowaniem, powtarzaniem słów pt. "bądź cicho", "wyprowadź się jak ci nie pasuje" itp., odbijaniem piłeczki na zasadzie gdy tłumacze na przykładach, że ktoś zachowuje się chamsko, odpowiadają "sam jesteś chamski" i to tyle rozmowy. Ja się produkuję, chce coś uświadomić, pokazać swoje błędy i ich w celu zauważenia tego i próby poprawy by żyło się wszystkim lepiej i każda rozmowa jest gaszona takim dziecięcym zachowaniem po którym zazwyczaj się gotuje bo nie rozumiem jak do własnego dziecka można mieć takie podejście, brak szacunku gdy ono go okazuje i docenia starania rodziców, jacy są pomimo błędów. Cały czas czuje się jak jakiś mało ważny dodatek do życia dwóch zapatrzonych w siebie osób, ich ogródka i psów, o które dbają o wiele lepiej niż mnie. Chciałbym móc z nimi o czymś porozmawiać, ale matka nie zwróci na mnie uwagi jeżeli nie ma w tym jakiejś korzyści, a ojciec jeżeli coś go nie interesuje, nie jest w jego temacie to także wykazuje zerowe zainteresowanie. I jest tak od bardzo długiego czasu. Jest mi przykro i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Czy to moje nastawienie jest złe, powinienem mieć gdzieś relacje z nimi i dążyć do tego by się stąd jak najszybciej wynieść? Czy to może nie moja rola by "wychowywać" swoich rodziców, którzy nie traktują mnie na równi? Psychicznie jest mi ciężko, a sprawy nierozwiązane lub niekomfortowe ciążą mi gdzieś z tyłu głowy i przeszkadzają na co dzień. Co zrobić by było lepiej? Jak ich uświadomić, że przede wszystkim by móc wymagać od innych najpierw muszą zacząć wymagać od siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dałam rady doczytac, skończyłam w połowie. Jej już nie zmienisz skoro nawet choroba jej nie wystraszyla. Masz przes.rane. Dziwne ze masz dziewczynę bo ja byłabym się takiej matki mojego chłopaka. Jedyna rada się wyprowadzić. Jak można kosztem dziecka tak robić? Twoja matka była skrzywdzona widoczne skoro ma spaczony obraz życia i traktuje Cie jak smiecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Człowieku, idź do pracy, miej swoją kasę, zamieszkaj z dziewczyna i czekaj az matka zacznie bardziej chorować to wtedy zakolegujecie sie z ojcem bo bedziesz potrzebny. Co cię obchodzi na co wydają kasę , jesteś dorosły to sie bujaj. Oczywiscie z tym pokojem to masz słabo , wynieś sie do innego na strych lub do piwnicy. Poza tym spadaj z tamtąd . Nic nie zmienisz, twoje życie w twoich rękach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×