Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Martusia23236

Czy jest jeszcze o co walczyc?

Polecane posty

Gość Martusia23236

Drogie forumkowiczki, Mam pewien problem z ktorym staram sie poradzic sobie sama ale potrzebuje obiektywnej opinii kogos z boku. Otoz dwa tygodnie temu rozstalam sie z facetem. Temat brzmi banalnie, ale byl to moj pierwszy taki zwiazek i to jeszcze w nowym miejscu. Poznalam go 2 miesiace po przeprowadzeniu sie do Niemiec. Na poczatku bylismy soba oczarowani, nasz zwiazek kwitl, pomagal mi sie zaklimatyzowac w nowym miejscu i zabiegal o mnie. Po 10 miesiacach znajomosci zaproponowal bym wprowadzila sie do domu ktory wynajmowal wraz z rodzicami. I wtedy zaczely sie schody. Teoretycznie dalej dogadywalismy sie dobrze ale znajomi zaczeli stanowic wieksza wartosc. Jak tylko zaczynal sie weekend to on wychodzil, ze mna lub beze mnie i zawsze konczylo sie to powrotami nad ranem, potem cala niedziela na odchorowywanie. Dodam ze jest prawie 2 lata mlodszy ode mnie. Jego koledzy nie sa ambitnymi osobami, zreszta jak on sam. Rzuca prace w banku dla taksowki, bo twierdzi ze tak zarobi wiecej mniejszym kosztem a on bedzie mial beztresowe zycie. Podczas miesiecznego urlopu w domu nie zrobil w nim nic. Ja pomagalam jego rodzicom wiecej niz on sam, do momentu ze jego matka zaczela sama sie za niego wstydzic. Pomimo tego ze oferowal sie do odbierania mnie z pracy, tak naprawde Na tym konczyla sie jego rola. Liczyla sie tylko silownia, gotowy obiad na stole jak wroci z pracy, wyprasowane koszule, dobrze ulozona fryzura i kolczyk w uchu. Z czasem przestal kupowac mi kwiaty tak jak robil to kiedys i twierdzil ze jestem naburmuszona. Potem odkrylam ze sklamal twierdzac ze wychodzi do przyjaciela, jednak wybrali sie na impreze ba ktorej brali narkotyki. Gdy zapytalam go dlaczego nie mowi mi prawdy, stwierdzil lakonicznie "ze nie wie dlaczego mi sklamal". Stwierdzilam ze w tym wypadku musze sie wyprowadzic liczac ze bedzie to dla niego jak zimny prysznic i bedzie o mnie zabiegal jak dawniej. Jednak nic takiego sie nie stalo, az do momentu wyprowadzki nawet nie stanal ze mna twarza w twarz. W przeprowadzce pomogli mi jego rodzice. Boli jak cholera. Jednak mam tyle wspomnien z nim zwiazanych ze zastanawiam sie czy jest jakas szansa zeby on przejrzal na oczy? Kazdy popiera mnie w mojej decyzji mowiac ze zrobilam dobrze ale zostalam teraz bez wsparcia, bez przyjaciol (bo jego przyjaciele byli jego przyjaciolmi i staneli po jego stronie) az mam mysli by wrocic do Polski. Wiem ze czas leczy rany ale nie potrafie zrozumiec co poszlo nie tak. Gdy zadzwonilam do niego po wyprowadzce zeby sobie to wyjasnic powiedzial "jak sie kogos kocha to trzeba pozwolic mu odejsc" a potem zmienil front i napisal "byla to najtrudniesza rozmowa w moim zyciu, bylem glupi" jednak i tak sie nie stara, nie zabiega, nie pyta nawet czy dobrze mi w nowym miejscu. Nie rozmawia o mnie ze swoimi rodzicami. Od ponad tygodnia zero kontaktu. Mysle ze naprawde go kocham ale czy jest jeszcze o co walczyc? Czy on sie moze jeszcze zmienic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może się zmienić, jeżeli sam będzie tego chciał, Ty możesz mu kazać wybierać, albo związek z Tobą albo znajomi, imprezki i narkotyki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbym czytała o sobie z tym, że my mamy dzieci i mieszkaliśmy sami. Nigdy nie wychodził sam, nawet nie chciał bo mówił, że w domu ma wszystko a jednak... z dnia na dzień stwierdził, że on chce mieć znajomych, że chce wychodzić, bawić się, pić. Więc odszedł... unika kontaktu, daje o sobie znać tylko kiedy mu się przypomni o dzieciach ale to się zdarza baaaardzo rzadko.. albo wpadł w cug albo bierze narkotyki i nie może przestać.. smutne to. Faceci to duuppkkii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto wam ich wybiera, rodzice? :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
...a może to oni wybierają was a wy jak cielichy idziecie za nowym panem, później jęczycie na swoją dolę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora, trafiłyście na takich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest o co walczyć.... nigdy nie mów nigdy nigdy się nie poddawaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest i co walczyc, o szczescie i szacunek do siebie, czyli o zycie bez kolesia ktory ma inne priorytety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×