Gość Bezsensowna Napisano Sierpień 2, 2017 Byłam zakochana do szaleństwa. Przezylam z nim swój 1 raz. Myślałam o nim ze tylko ten żaden inny. . Myślałam że z jego strony jest podobnie. Tez mówił ze mnie kocha i wierzyłam ze to nie tylko słowa. Chciał bym była jego żona a ze miał już swoje lata myślal o dzieciach i założeniu rodziny. Zastanawialam się nad przeprowadzka do niego. Po pewnym czasie przestał mnie szanować. Zaczal oskarzac o cos czego nie zrobilam.Zaczął wierzyć ludziom którzy próbowali nas sklocic. Nie mi. Zarzucał mi ze go oszukuje ze z kims poza nim się spotykam. Nie pomogły tłumaczenia zakrapiane lzami. W końcu odeszłam od niego tłumacząc dlaczego podjelam taka decyzję. Oczekiwałam z jego strony zmiany. Wierzylam ze zerwanie to już ostatnia deska ratunku. Nie chciałam żyć z człowiekiem który tak mnie traktował. Postawiłam na jedną karte. Niedługo minie 5 miesięcy. Facet ten ani razu nie odezwał się z przeprosinami, nie prosił o rozmowę lub o powrót. Nie napisal ze rozumie swoj blad i bysmy sprobowali od poczatku a miał szansę taka przy rozmowie twarzą w twarz jakiś czas temu.Poczułam się jak nic niewarta. Jakby to wszystko co nas łączyło było fikcja i jakny nigdy mnie nie kochał. Jakby rozstanie go oblecialo. Gdy spotykamy sie np.w klubie on odwraca sie tylem.Jak stanąć po czymś takim na nogi i zobojetniec i przestać juz żyć resztkami tej żałosnej nadziei Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach