Gość Clarasa Napisano Sierpień 3, 2017 Piszę w sprawie swojego nie tyle dylematu, bo wiem, jakie postępowanie jest właściwe. Może po prostu po to, by się wygadać i przeczytać, że postępuję słusznie i to minie. Ale do rzeczy: Jestem w szczęśliwym związku z moim Ukochanym. Poczucie bezpieczeństwa, pewność tej drugiej osoby, nadawanie na podobnych falach - wszystko w jak najlepszym porządku - mieszkamy razem. Kłócimy się rzadko, seks jest trochę zachowawczy, ale może być. Ostatnio na wakacjach poznaliśmy kilku innych wczasowiczów. Jeden z nich bardzo przyciągał moją uwagę, na zasadzie, że chciałam z nim rozmawiać, przebywać w jego towarzystwie, itd. Nie wiedziałam skąd mi się to bierze, miał jakąś aurę wyjątkowego człowieka, który ma dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Było kilka momentów kiedy długo nasz wzrok zderzał się ze sobą i zatrzymywał na dłużej. Dodam, że jest on sporo starszy ode mnie. Wymieniliśmy się numerami. No i po powrocie zaczęły się smsy... Pisze mi, że mu się śnię i że tęskni. On nie ukrywa, że chciałby mieć ze mną romans, choć stwierdza też, że nie chce być świnią z względu na mojego partnera. Ja tym bardziej. Jest jednak jak chorągiewka na wietrze, bo jednego dnia stwierdzamy, że to nie ma sensu, a następnego do mnie pisze. Postanowiłam uciąć to nim bardziej się rozkręcimy i napisałam, że trzeba zerwać ten kontakt. Mimo to, ledwo się powstrzymuję żeby do niego nie napisać i czekam aż on się odezwie (!!!), wbrew jakiemukolwiek rozsadkowi. Po co mi to? Dlaczego tak mi się "przytrafiło" mimo szczęsliwego związku? To zauroczenie? Chemia? Powiedzcie, że to minie. Wiem, że czynię słusznie bo brzydzę się zdradą i nie mogłabym na siebie spojrzeć w lustrze gdybym coś takiego zrobiła mojemu partnerowi. I wiem, że lepiej było w ogóle nie zaczynać tego telefonicznego kontaktu, bo teraz jest jeszcze ciężej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach