Bycie szczuplym a status spoleczny, ekonomiczny

Zauwazylam, ze im lepszy status spoleczny tym ludzie sa bardziej szczupli, zdrowiej sie odzywiaja, czesto nie jedza miesa itd. Im nizszy jest ten status, tym waga idzie w gore. To widac czasami np. przy kasie w supermarkecie, gdzie ci niezadbani, czesto o patologicznym zachowaniu (klotnia, odzywki), otyli maja caly koszyk smieciowego jedzenia, napojow u cukrem i slodyczy. To tez widac na mojej uczelni (Niemcy), gdzie zdecydowana wiekszosc wykladowcow (kobiety, mezczyzni) sa szczupli. Owszem sa tez otyli, przy kosci, ale jest ich znacznie mniej. Chyba jednak cos w tym jest....ze dyscyplina, pewne wartosci i styl zycia przekladaja sie na wyglad zewnetrzny.

Jeszcze będziesz chora, po operacjach ratujących zdrowie albo i życie, w depresji, starsza niz teraz i też będziesz otyła.

To prawda, widać gołym okiem. W ogole kobiety które nie pracują sa zaniedbane, ubrane w jakiejś kiepskie, sprane ciuchy bo nie wychodzą do ludzi wiec to olewają, no i druga strona to ze nie mają ruchu bo pracując jest się w jakimś rytmie dnia, bo po pracy trzeba jeszcze zrobić zakupy, ugotować itp. Natomiast pracujący są wśród innych ludzi i nie chcą wyglądać zle na tle innych. To motywuje do dbania o siebie

To prawda co piszesz, zjawisko to jest bardzo powszechne w UK, ludzie z klasy robotniczej in ci na zasilkach są przy tuszy, a ci z klasy średniej w większości szczupli i wysportowani. Są oczywiście wyjątki.

Ogólne dziwie się ze ludzie nie dbają o swoje sylwetki i wygląd. Przecież w tv i prasie ciągle się mówi o tym co zdrowe a czego nie należy jesc bo szkodliwe, tuczące a do tego przecież nie trzeba dużych pieniędzy żeby ugotować zdrowy obiad...a grubasów coraz więcej. Czasami mam wrażenie jakbyśmy żyli w średniweczu

Nie mam na mysli ludzi chorych, bo wiadomo ze biorac kortyzon albo sterydy (np. majac raka) waga idzie w gore, cale cialo pecznieje niczym ciasto drozdzowe. Ale w wiekszosci nadwaga wynika wlasnie z pewnego stylu zycia. Bycie szczuplym wymaga wiele pracy: - trzeba sie zdrowo odzywiac, a wiec posiadac pewne kompetencje (np. organizacyjne) - trzeba miec motywacje i dyscypline i samozaparcie -trzeba uprawiac sport ( ludzie na wysokich stanowiskach potrafia przed praca isc o 5 rano pobiegac, albo na basen/silownie) - i nie oszukujmy sie - zdrowa i zbilansowana dieta jest droga, szczegolnie jak ma sie rodzine.

Też potwierdzam, ludzie prości, biedni, niewykształceni = większa waga, bezrobotne kobiety faktycznie są w 99% przypadków zaniedbane, chodząc do pracy lub posiadając działałność gospodarczą jesteś trochę zmuszona by dbać o siebie, rano wstać umyć się wszedzie, dokłądnie zęby, często guma do żucia, jakiś płyn do płukania ust, mając kontakt z ludzmi nie chcesz przecież być śmierdząca, nieświeża, chcesz jakos wyglądać a nie portki rybaczki i bluzka z myszką miki albo legginsy z ciucholandu i baleriny z gumy za 10 zł

"""Chyba jednak cos w tym jest....ze dyscyplina, pewne wartosci i styl zycia przekladaja sie na wyglad zewnetrzny.""" Od siebie dodam: w kazdym wieku

Trudno sie nie zgodzic z Autorka. Pozdrawiam z uczelni z Holandii. Holendrzy pytaja kiedy Niemcy oddadza im rowery.

''''pracując jest się w jakimś rytmie dnia, bo po pracy trzeba jeszcze zrobić zakupy, ugotować itp'''' Nie przyszłoby mi do głowy po pracy robić jakieś zakupy albo jeszcze gotować, po pracy jest odpoczynek, a może się mylę i trzeba znów zapierniczać?

Co ty gadasz, ja mam depresje od 10lat a jestem szczupla, bo nie wpieprzam wszystkiego co nie ucieka na drzewo, grubi sa grubi z lenistwa, slabej woli, obzarstwa, 1na 1000przypadkow grubości to wynik choroby czy ciazy, reszta to zaniedbanie i tyle. Większość znanych mi grubasow to osoby bardzo zdrowe, majace duzo energii, ale nie uprawiają zadnego sportu, jedza bez opamiętania

Biedni sa grubi, o ile nie sa skrajnie biedni (co bylo czeste w Polsce). Biedni w normalnych panstach, gdzie bieda nie oznacza totalnego braku pieniedzy, najczesciej maja pieniadze na najtansze jedzenie, ale prawie na nic wiecej, wiec jedzenie i piwo sa glowna "atrkacja". Je sie z nudow. Je sie dla przyjemnosci. Je sie bo sa swieta. W tym czasie zamozni ludzie: jedza DROGIE, wartosciowe jedzenie. Ono tak nie tuczy. Poza tym bogaci w wolnym czasie jezdza po swiecei, zwiedzaja, graja w tenisa, graja w polo czy w golfa, plywaja w basenie, zegluja, uprawiaja kejt, jezdza konno, chodza do teatru, itd. - w tym czasie nie jedza, wiec nie tyja. Im sa bogatsi, tym bardziej prawdopodobne, ze maja sluzbe, ktora dba o ich talerze, myje salate, obiera marchewkie, przygotowuje rybki i wolowinke. Biedny pracuje 8 godz, 2 godz dojezdza - na talerz wrzuca cokolwiek, co sie da szybko zrobic, bo pada na nos. Kupuje tanio, wiec byle co i to je.. Jego jedzenie jest pelne antybiotykow, pestycydow i hormonow - od tego sie tyje i to mocno. W tym tygodniu w Polsce przebadno 20 rodzajow platkow sniadniowych - az 10 z nich zawieralo szkodliwe dla ludzi pestycydy. Myslicie, ze nie ma ich w mace, w pieczywie, na warzywach? Stac was, zeby kupowac tylko i wylacznie zywnosc ekologiczna???

Dobrze zarabiający prostaczkowie także sa grubi