Gość gość Napisano Sierpień 6, 2017 Miłość pojawiła się w trudnych okolicznościach, choć znamy się od 15 lat zaiskrzyło dopiero wiosną tego roku. Było pięknie, związek budowany na przyjaźni i zaufaniu, choć w każdy z nas było pełno obaw. Ale od kilku tygodni on zaczął się zmieniać - olewa mnie, swoją rodzinę, liczą się nowi kumple. Człowiek, który zawsze był pełen zasad i stanowczy w przestrzeganiu prawa próbował siąść za kierownicą po przepitej nocy. Nie pozwoliłam. Stanowczo powiedziałam, że nie życzę sobie takiego zachowania i nie ma prawa narażać życia swojego i innych osób. Kilka dni spokoju i impreza z kumplami, na drugi dzień koło południa mieliśmy się zdzwonić. Nie odebrał telefonu, nie odpisał na sms-a. Milczę drugi dzień, jest mi bardzo ciężko... ale nie pozwolę się ranić. Wiem, że ma trudny okres, ale część jego nowych kumpli nie podoba mi się, nie tylko mnie z resztą. Rozumiem napić się razem, ale upijać się do nieprzytomności w środku tygodnia. Wcześniej też wychodził z kumplami np. raz na dwa tygodnie na te dwa piwa i ok było. Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Czy milczenie to najlepsza forma przetrwania? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach