Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy naprawde krzywdze dziecko nie dajac mu slodyczy?

Polecane posty

Gość gość

Juz naprawde wszyscy mnie irytuja naokolo. Mojej corce ( ma 2,5 roku) nie daje slodyczy ani napojow gazowanych i innym tez zabraniam jej dawac. Oczywiscie wszyscy oburzeni jak to dziecko bez slodyczy. Juz raz przylapalam tesciowa jak chciala za moimi plecami wcisnac jej wafelka. Nie robie tego zeby dziecko skrzywdzic albo zabrac jej jakas wielka przyjemnosc w zyciu. Po prostu uwazam slodycze za niezdrowe zapychacze. Moja siostra swojej corce od malego slodycze dawala i teraz wielki problem bo ona nic nie chce jesc tylko slodkosciami sie opycha i juz jest z niej maly paczus. Ale wszyscy uwazaja to za normalne. Ja dziecku slodkiego nie daje i zaraz jestem "nienormalna jakas, naczytam sie glupot w internecie i biedne dziecko nie moze dobrego pojesc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jesteś jedyna, u mnie dokładnie to samo i z takich samych powodów, moja córka ma 2l 4 mce i cukru nie miała w ustach i nie będzie miała, jakoś mąż to rozumie, moja matka też, tylko teściowa ma z tym wielki problem i na 2-gich urodzinach małej siała przytyki, ze nie mogła dziecku przynieść w prezencie słodyczy, a że tu widzi tort i ciasto a ja jej na to, ze sama upiekłam i na te 2 wypieki wzięłam tylko 3 małe łyżeczki pudru! najpierw krytykowała a potem żarła aż jej się uszy trzęsły. Jak będzie do mnie pyskowała to sie jej zapytam, dlaczego mąż pierwszy raz mył zęby dopiero w szkole bo wczesniej nawet mu nie pokazała i szczoteczki nie dała, a zęby wszystkie zepsute leczone za darmo w szkole więc plomby też najgorsze te czarne z amalgamatu, dopiero jak się ze mną ożenił to powymieniał plomby na białe, koszt co miesiac 300 zł przy 26 zębach to niech sobie policzy, może wtedy się zamknie raz na zawsze!!! bo to ona go pasła bez opamiętania, chleb z cukrem, mleko z cukrem nawet herbata z cukrem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robisz bardzo dobrze nie dajac dziecku slodyczy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie maz za namowa swojej matki zaczal sie cos burzyc to go zabralam do siostry i pokazalam jaka awantura byla z ich corka zeby chociaz 3 lyzki zupy zjadla. Placz wrzask kopanie bo ona chce kinderke a nie zupe. To mu sie odechcialo dawac malej slodkosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
We wszystkim istnieje tak zwany "zloty srodek"... miedzy ZERO SLODYCZY i OPYCHANIEM sie istnieje jeszcze zjedzenie cukierka czy czekoladki od czasu do czasu. No ale na kafe wszystko jest albo biale albo czarne ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, jak jest z dziecmi odstawionymi od slodyczy totalnie. Moje raz na jakis czas dostaja mala porcje i jest ok. Ja bym sie bala, ze jak troche urosna i osiagna wiek szkolny to beda chcialy poznac urok zakazanego owocu i beda kupowaly sobie za plecami rodzicow te slodycze. Ale moge sie mylic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słodycze kojarzą się z przyjemnością. Dlatego to starsze pokolenie wciska dzieciom słodkie. Właśnie po to, aby samemu dziecku kojarzyć się z czymś dobrym. Pytasz, czy dziecko potrzebuje słodkiego. Tak, potrzebuje, ale wcale to nie musi być cukierek, batonik itp. Zawsze można dać zmiksowane owoce z maślanka, czy kawałek domowego ciasta. Oczywiście ciasto raz na dwa tygodnie. Umiar, ale też nie dajmy się zwariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:40 dobrze myslisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podrosnie, pójdzie do szkoły i będzie wpieprzac jak oszalała.Rozumiem,że na urodziny do koleżanek nie będziesz puszczać, bo tam będzie samo zuuuooo! Wszystko jest dla ludzi, słodycze też. Jak zrobisz z nich zakazany owoc, prędzej czy później, odkryje je i po kryjomu będzie się nimi opychac. Słodycze też można wybierać dobre jakościowo, np.gorzka czekolada, nie żadne kinderki, wafle, ale takie zwykłe, można posmarować dobrym dżemem czy miodem, można zrobić bitą śmietanę i do tego owoce. Naprawdę nie dajmy się zwariować, a jeśli nawet czasem zje jakiegoś batonika, uwierz mi że nic się nie stanie. Grunt, żeby słodycze nie stały się główną składową w piramidzie żywienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś moja corka ma w klasi dziewczynke, ktora tez nigdy nie dostawala slodyczy, w ciagu pierwszej klasy przytyla ponad 10 Kilo (rozmawialam z jej matka) moja corka tez lubi slodycze (od dawna dostawala od czasu do czasu), ale umowilam sie z nia, ze najpierw je sniadanie i obiad a pozniej moze zjesc cos slodkiego, wychowawczynie ostatnio strasznie ja chwalily, ze ladnie je i nie rzuca sie na slodycze, jak wiekszosc klasy... najwazniejsze to chyba jest znalezc ten Zloty srodek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale po co dziecku 2, 5 letniemu slodycze?! Przyjdzie czas w wieku przedszkolnym czy szkolnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra. :O A nie można wyśrodkowac? Moim zdaniem przyjemność z jedzenia słodyczy należy się każdemu. Różnica polega na tym, że można zjeść trzy kostki czekolady lub całą tabliczkę. Nauczmy dzieci zdrowych nawyków, ale również czerpania radości z jedzenia. Nie żeby dziecko za x lat z wywieszonym językiem patrzylo jak rówieśnicy jedzą łakocie, a ono jabłko. Trzeba jeść wszystko z umiarem. Jedzenie to rarytas, przyjemność, nie tylko "jem by żyć", "nie zjem, bo niezdrowe". Jedzenie umiarkowanej ilości słodyczy jest zdrowe. Daje naszej psychice cukrowego kopa, przyjemność, a to tak samo ważne jak zdrowe serce czy zęby. W dodatku uważam, że nie dawanie dzieciom słodyczy, nie uchroni je w przyszłości od problemu obzarstwa czy otyłości. To mit. I tak kiedyś spróbuje, a od skrajności w skrajność łatwiej popaść niż gdy odżywiamy się w normie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tam wagi do tego nie przywiązuje i córka powiem szczerze że mało słodyczy je. No teraz to może lody tak lubi ale na słodycze się nie rzuca. A córki szwagierki bezcukrowe na różnych imprezach to kradną słodycze ze stołu, chowają się i jedzą ile widzą więc nie wiem czy to takie zdrowe. Ja uważam że dziecko powinno mieć styczność ze wszystkim po trochę. Ze słodkim, górskim, kwaśnym, czystym brudnym itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, przyjdzie czas, że sama sobie zacznie brac. Nadrobi w przyszłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamaa na
Ja mam czórke dzieci(w tym jeden noworodek) 4 i 2 latke i 11latke małym daje z około raz na tydzień jakąś. Słodkość i tyle.11 latka słodyczy w ogóle nie chce jeść tylko czasami.Jedna ciocia była tym oburzona tak samo oburzona kiedy dowiedziała sie że mojej córki nie zapisałam na Angielski itp. tylko na ,,niebezpieczną" jazde konno a przeciież nie będe nikogo zmuszać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja trzy latka je lody 2-3razy w tygodniu sorbety lub mleczne.(w lato) w zimę raz na 2tygodnie. Rzadko kiedy zje cukierka czy batonika(raz na miesiąc) poczęstowana,spróbuje odrobine i zostawia. Nie obżera się słodyczami :) można zostawić przed nią całą czekoladę i jej spróbuje kosteczkę a resztę zostawi.A połóż przed takim maluchem co ma całkowity zakaz na słodycze- czekoladę :) zapewne zje całą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram wypowiedź o złotym środku, ponieważ całkowite zabranianie może dać odwrotny skutek: dziecko zamiast się odzwyczaić będzie się gotować na zakazane jedzenie. Ja miałam całkowity zakaz fastfoodów, a przecież nawet na wycieczkach szkolnych dzieci karmione były wtedy w mcdonaldzie. Kiedy podrosłam i zaczęłam dostawać jakieś pieniądze, wszystko przejadałam w tajemnicy przed rodzicami. W sklepiku szkolnym zostawiałam całe kieszonkowe na zapiekanki, hamburgery itp. W domu podjadałam chipsy jak rodzice byli w pracy, potem puste paczki upychałam za łóżkiem żeby ich nie znalezli w śmieciach. Oczywiście sie wydało i rodzice trochę odpuścili ale do dziś mam problem z jedzeniem, bardzo mnie ciągnie do takiej żywności i ciężko nad tym panować i dbać o linię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj syn (teraz 31 lat) nie poznal smaku cukru do trzeciego roku zycia. Problem zaczal sie w przedszkolu, kiedy w koncu pozwolilam na umiarkowane jedzenie slodyczy, aby ochronic dziecko przed innoscia i wieczymi pytaniami, czy jest chory. W wieku szkolnym nie mialam juz kontroli, wiec mial dostep, jezeli chial. Ma piekne zdrowe zeby, ale takie maja tez jego rowiesnicy, ktorzy nie mieli zadnych ograniczen dotyczacych slodyczy. Powodem byla bardzo konsekwentna higiena zebow. Dzis nie zabronilabym zadnemu dziecku umiarkowanego spozywania slodyczy, dbalabym jedynie o regularne mycie zebow i regularne wizyty u stomatologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sama karmiona byłam słodyczami, barek zawsze pełny, jadło się kiedy chciało. I mam dziś problem z wagą, zębami, no i ogólnie strasznie ciągnie mnie do słodkiego. Moja teściowa zaś (cudowna kobieta) wychowywała mojego męża na "domowych słodyczach". Piekła ciasta, robiła pączki, domowe czekoladki. Mąż nauczył mnie zdrowego podejścia do słodyczy. Zarówno my, jak i nasze dziecko, jemy słodycze ale te "lepsze". Czyli bez oleju palmowego, glutaminianu, produktów czekoladopodobnych, itp. Dużo przekąsek robimy sami, np chipsy z ziemniaków, cukinii, krążki serowe, pralinki, ciasteczka. Trochę jest z tym roboty, ale mąż bardzo patrzy na to, co je (sportowiec). Do tego słodycze jemy TYLKO po zjedzonym normalnym posiłku, a nie zamiast. Nie zjesz obiadu? Nie ma słodyczy. Często jest z tym dużo roboty, bo zamiast kupić gotowy słodycz, to trzeba stać przy garach i robić pralinki. No ale zawsze to choć troszkę zdrowiej. Moje dziecko nie lubi rzeczy typu kubusie, kinderki są dla niego za słodkie. Uwielbia za to ciasta, a te wiadomo też mają w sobie dużo cukru, więc muszę mu ograniczać. No ale zawsze to jakiś złoty środek. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa w szkole bedzie sie opychac slodyczami :D predzej alkoholem, papierochami i narkotykami bo pewnie trafi w takie skur!wiale towarzystwo ktore ja w to wciagnie.:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Suszone owoce są słodkie i z powodzeniem zastąpią ciasta, cukierki, czekolady czy jakieś domowe wytwory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cleo1976
Nie krzywdzisz dziecka.Głód słodkości z powodzeniem zaspokoją świeże i suszone owoce, soki stuprocentowe, musy owocowe, konfitury niskosłodzone, miód (po 36 miesiącu).Im później dziecko pozna smak słodyczy, tym dla niego lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie to miało odwrotny skutek. Moja matka nigdy nie dawała nam słodyczy a jak dawała to w mikroskopijnych ilościach - jak to mówiła "dostawaliście tyle ile było potrzeba".Chipsy, batony, czekolada? tylko od wieliego dzwony, albo jak sami sobie kupiliśmy. Niestety takie ograniczanie dało odwrotny skutek.... łakomstwo na słodycze, chęc nasycenia się tym po same uszy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam to , że mam syna 3 lata i nie ograniczam mu słodyczy i moje dziecko jak chce coś zjeść to zje a jak nie to czekolada może stać cały dzień na stole a on jej nie ruszy. Myjemy zęby po każdym słodyczu, dziecko uwielbia warzywa i owoce..... ja to wypośrodkowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może warto wyrobić dobry gust w dziecku. Np ja jestem bardzo wybredna jeżeli chodzi o słodycze. Czesto jak w kawiarni zamówię ciasto, to zostawiam, bo nie spełnia moich standardów, loda masowej produkcji nie tknę. Dzieci tez tak "zepsułam", że byle czego nie zjedzą. A 2.5 latek, to naprawdę jeszcze nie musi tego jeść. Zmiksowane truskawki np to też jest deser.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A córki szwagierki bezcukrowe na różnych imprezach to kradną słodycze ze stołu, chowają się i jedzą ile widzą więc nie wiem czy to takie zdrowe." Sorry ale to sie słabo trzyma kupy. Jak rodzic jest taki że na co dzień bacznie pilnuje takich rzeczy to i na imprezach rodzinnych będzie to robił, a dziecko nauczone że słodycze to zło to też sie boi że będzie mieć przechlapane jak coż zrobi co matka zabrania. Wg mnie zmyślacie co niektóre. Ja jestem taka że między ludźmi nie robię jakichś szopek, mojemu pozwalam jeść raz na kilka dni coś słodkiego w niewielkiej ilości a i tak mam opinie śmiesznej rygorystycznej mamuśki, a dziecko ma opinie biedaka. Dziecko nauczone właśnie boi się mnie jak ktoś je uraczy słodyczem w czasie gdy jest pod opieką ojca bo potem właśnie przyznaje się że jadło słodkie i czeka na wyrok. Wyrok jest taki że następny termin dawania słodyczy jest po prostu opóźniony, a dodam że strasznie ciężko dziecko uchronić przed codziennym nie jedzeniem słodyczy, najgorzej jest sie spotykać codziennie z rodziną męża, rodziną swoją i ze znajomymi to wtedy każdy to traktuje na za sadzie że jest święto i usiłuje właśnie uraczać dziecko jedna ciocia, druga ciocia i każdy myśli że jest jedynym napotkanym człowiekiem który tym częstuje. Ciężko im przetłumaczyć że w pozostałe dni tygodnia spotykamy też innych ludzi. Zaskakujące ale nawet w przedszkolu dziecko jest częstowane jakimiś czekoladkami. W pierwszym roku chodzenia do przedszkola zaskoczyło mnie nawet że przedszkolanki stosowały kartę przetargową w postaci czekoladki jako nagrody za zjedzenie obiadu. Byłam zdziwiona jak to usłyszałam. Na szczęście dyrektorka już zabroniła tych zwyczajów, choć i tak co jakiś czas coś tam przynosi. Są przecież imprezy przedszkolne lub jakieś spotkania. Nawet wizyta przedszkolaków w zakładzie kominiarskim potrafi być pretekstem żeby dziecko zostało poczęstowane cukierkiem, są dni dziecka, są urodziny przedszkolaków. Ciekawe jak autorka sobie z tym poradzi w przyszłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A u mnie to miało odwrotny skutek. Moja matka nigdy nie dawała nam słodyczy a jak dawała to w mikroskopijnych ilościach - jak to mówiła "dostawaliście tyle ile było potrzeba".Chipsy, batony, czekolada? tylko od wieliego dzwony, albo jak sami sobie kupiliśmy. Niestety takie ograniczanie dało odwrotny skutek.... łakomstwo na słodycze, chęc nasycenia się tym po same uszy.... " Typowe zwalanie na rodzica własnej głupoty. Jakby ci dawała słodycze to też by była gadanina, że zęby popsute i inne choroby pocukrowe, bo dziecko nie ma umiaru takiego jak dorosły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak rygorystyczne zakazy to można wprowadzić, jak dziecko ma silną alergię np.na orzeszki, gdzie często są dodawane do czekolady albo alergia na kakao, gdy może to doprowadzić do wstrząsu anafilaktycznego. Wtedy rozumiem. W innym wypadku -totalna głupota. Wiadomo, że trzeba pilnować, żeby dzieci nie sięgały po słodycze zbyt często, bo żaden z nich pożytek. Ale odrobina lakoci, naprawdę jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a bezwzględny zakaz zrobić może więcej szkody niż pożytku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W szkole jeśli będzie się opychalo słodyczami to tylko krótki czas, będzie miało 13-14 lat i zacznie obsesyjnie patrzeć jak wygląda, a słodycze zamieni na używki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj , tak samo, tylko ze w latach 80 slodyczy bylo jak na lekarstwo.ale jak juz jako nastolatka urwalam sie ze smyczy, przez dlugi czas jadlam jedynie slodkie, innego smaku nie znosilam.No i mialam w dziecinstwi poczucie krzywdy i ze rodzice mnie nie kochaja.Jakbym miala dzieci to bym dawala slodycze ale tylko w weekendy, swieta, wyjazdy, nie tak ze batonik i cukierki juz z rana i tabliczka czekolady codziennie jak wiele rodzicow robi.tak na codzien chyba jakies serki danio, jogurty dla dzieci, budynie czy slodkie owoce, jak sie je czekolade codziennie to juz jest uzaleznienie i wcale nie cieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×