Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy was też spędy rodzinne tak wypompowują fizycznie i psychicznie? Dramat

Polecane posty

Gość gość
To kwestia rodziny i ludzi. Lubie spedy rodzinne, bo sa mile pogaduchy, dla mnie to wazne, dla dzieci wychowawcze, duzo sie uczą pzry dorosłych. fakt,ze nie za czesto, bo to meczy. Ale jesli swieta itp kazdy cos przynosi, w kuchni pomoze w podawaniu do stolu itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - nie obawiaj sie, teraz też klapią jak cholera tych dzieci, i teraz jeszcze za to klepanie dostają za darmo 600+ od jednego bachora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bardzo lubie spedy u meza rodzicow. sa to fajni ludzie, czuc cieplo rodzinne.Po wizycie u nich jestem naladowana pozytywnie. natomiast kontaktu z moja rodina unikam bo po kontaktach z nimi czuje sie jak wrak. kilka dni dochodze do siebie.tak na mnie niegatywnie dzialaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.51 Fakt, rodzina mojego partnera mnie męczy, moja już mniej.Sorry, ale np. jego kuzyn, który każde niemal zdanie sprowadza do żartów okołodoopnych na dłuższą metę może zmęczyć, a jak do tego dojdzie alkohol to zaczyna się wtrynianie w moje życie, komentowanie mojej sytuacji zawodowej i zaglądanie do kieszeni, coś na temat wychowywania dzieci też usłyszę, ale spróbuj jemu zwrócić uwagę to obraza majestatu i pamiętanie po latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mieliśmy spore grono znajomych którzy stałe nas wykorzystywali. Najlepiej do nas przyjść bo ja się zawsze przyszykuje, jestem wesoła, towarzyska. Nas do siebie żadko zapraszał tylko do nas by przychodzili. Nawet w Niedziele Wielkanocna w południe pod byle pretekstem tacy jedni dzwonili bo chcieli przyjść i najeść się za darmo ale odmówiłam. Teraz mamy spokój, zmieniliśmy miejsce zamieszkania i juz mają dalej żeby jechać wiec muszą się umówić ale my nie zawsze odbieramy. Odpoczywam tu psychicznie. Tylko jedni sąsiedzi to taka trochę patologia choć nie wyglądają na takich. Nie rozumiem jak można nie wiedzieć, że po godz 22 jest juz cisza nocna. Chyba w lesie wychowani. No cóż wszędzie się jakieś patole znajdą. Poza tym mamy spokój i nikogo nie zapraszam. Jak ktoś ma sprawę to niech do mnie do pracy przyjdzie i tak robią. Po pracy komfort psychiczny mamy. Jeśli trafimy kiedyś na naprawdę fajnych i bezinteresownych ludzi to mogą bywać u nas nawet codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na Podlasiu, Podkarpaciu i na Śląsku urodziny wyglądają tak jak w zachodniej Polsce wesela. Ja się w tym nie odnajduję. Mam też znajomych, rolników, mieszkają nad jeziorem, w letnie weekendy nie mają spokoju, bo nagle wszyscy chcą ich odwiedzać. Ciekawe dlaczego? Podejrzewam, że ci mieszkający nad morzem mają podobny problem. Ci z dużą chatą i ogrodem także.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest na to rozwiązanie. Mój mąż mówi, że żona jest chora albo, że mamy ciche dni wiec sorry ale nikogo nie zapraszamy i juz albo mówi wiesz teściowa przyjechała nie da rady a moja mama jest rzeczywiście problemowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Mama mojego partnera nie pozwoli sobie na wakacje, bo goście zwalają jej się na głowę, a poza tym udziela się w kościele i tam też ciągle coś. Nie usiądzie przy stole z innymi tylko ciągle kursuje do kuchni i donosi kolejne talerze, nawet nie pogadasz. Dla mnie takie życie to nie życie," Też tego nie ogarniam. Moja teściowa i szwagierka tak żyją to znaczy te talerze do mycia nawet tak nie rzucają się w oczy, bo robią to nawet dyskretnie ale to ile jest żarła na stole to to wymaga wielkich zakupów i naprawde długiego bujania się przy garach w kuchni, z tego co czasami podpytuję to one zaczynają już kilka dni wcześniej od jakichś foremek do babeczek czy czegoś tam, obiad zasadniczy już w sobote teściowa zaczyna robić, a dodam że one dorabiają jeszcze pieczeniem placków. Ja bym nie potrafiła tak żyć. Kiedyś teściu nam odnawiał piwnicę z jakimś swoim kolegą i wiedziałam że będę codziennie ich gościć u siebie z obiadem, czyli codziennie zakupy, stanie przy garach i trzęsienie się o komentarz teścia, wielkiego znawcy kulinarnego, sprzątanie domu na błysk żeby nie było wstydu i opieka nad 4 latkiem. Już po dwóch dniach czułam jakby ktoś ze mnie wszystkie siły życiowe wypruł. Byłam tak w duchu rozdrażniona że miałam ochotę wszystkich dokoła zeżreć żywcem. Gdybym miała np. mieszkać z teściem i tak mieć na co dzień to chyba bym się zabiła albo zabiłabym kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chrzciny mojego dziecka przygotowała kulinarnie teściowa. Ja wierząca nie jestem. Zapowiedziałam, że jak chcą chrzciny to robią wszystko sami, od a do z. Tak też było. Miałam w nosie co sobie pomyślą. To im zależało, bo ta rodzina z kościoła mogłaby nie wychodzić. Ja chciałam świętego spokoju i go miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze ja z 22.02, teściowa wpada mi na chatę z rana po przejechaniu kilkuset kilometrów, wyciąga moje gary i zaczyna robić rosół, a ja ledwo spodnie na tyłek założyłam. A chcesz to gotuj, twoja sprawa, i tak mam przerąbane jako ateistka to co mi tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:31 oj dokładnie. Moi rodzice mają duży dom i duży ogród, wiec gdy zbliża się np.dlugi weekend sierpniowy to mówiąc prosto "to wszystko jedzie do nich". Potrafią się obcesowo wprosic a mój ojciec ma za miękkie serce by komukolwiek odmówić. No chyba ze autentycznie tego dnia gdzieś wyjeżdża ale to rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubię spenty rodzinne, bo można spędzać mile czas podczas nich i takie spędzanie jest fajne i miłe,najlepiej jak w domu jednorodzinnym.A jeśli w bloku spędzacie,to nie zapomnijcie o samotnych sąsiadach,bo jest im przykro że bawicie się bez nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22: 48 wujek i matka mają po 60 lat ciężko im zrobić święta, są samotni więc zawsze starałam się by były te potrawy, rodzinna atmosfera po prostu udane święta a co dostałam w zamian? brak szacunku bo matka zwyzywała mnie od starych dewot :( bo miałam odwagę by zwrócić panu uwagę by zajął się pracą i naprawdę nie spodziewałam się spotkania rodzinnego zdominowanego przez obcego faceta, myślałam ze po 10 godzinach pracy dziennie po całym tygodniu przynajmniej zrelaksuje się w gronie rodzinnym :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubię takie spotkania rodzinne, tak z moją rodziną jak i z męża. Jedyne co mi działa na nerwy, to jak rozmowa schodzi na tematy polityczne. Tak jak nasz kraj, tak i nasza rodzina pod tym względem jest podzielona. Nikt nikogo nie przekona do swoich "racji" a głosy coraz bardziej podniesione :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja się teraz nie spotykam, bo ciągłe kłótnie są o 500+, bo część rodziny naklepała dzieci, nie pracuje i bierze za darmo 500+, a część zapieprza kupę już lat na na te 500+ sami nie pobierając

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak idę do kogoś w gości i jest wystawnie to jeszcze nie znaczy, że u mnie w rewanżu musi być tak samo. Ja nikomu nie każę robić ton żarcia i stać przy garach przez cały dzień. To jest osobisty wybór tych osób. Nie rozumiem potem takiego obgadywania, że ja zrobiłam tyle, a ktoś tam tylko paluszki na stół i kupione w cukierni ciasto. A kto wam kazał, bo na pewno nie ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11.31 Dlatego ja nie lubię spotkań z jedną osobą z rodziny, bo uważają mnie za frajerkę. 500 nie biorę, a przecież mogłabym samotną udawać? Dogryzanie mi, że widocznie bogata jestem skoro nie kombinuję jak inni. A dlaczego mam tylko jedno dziecko, a dlaczego praca taka, nie inna, a ile płacę za to, a ile biorę za tamto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Wszystkie większe imprezy ( łącznie z urodzinami córki) robimy zazwyczaj w lokalu, a jeżeli w domu ( rzadko, bo póki co mamy dość małe mieszkanie) jedzenie raczej zamawiamy." Boże jeżeli tak robicie to zazdroszczę. U nas jak było ważne święto typu chrzciny i chcieliśmy zrobić w lokalu to teściowie sie krzywili. Teściowa ma się za najlepszą kucharke i dla niej wyznacznikiem wartości kobiety jest to czy kobieta potrafi gotować tradycyjne obiady, piec ciasta i przyjmować gości. A najlepiej jak to robi jednocześnie pracując, chociaż ona sama nie pracuje od wieków. Tak czy owak przełknęli to że nie chcieliśmy robić przyjęcia w mieszkaniu, ale nie przełknęli że chcemy w lokalu. Zaproponowali że sami zrobią nam impreze w swoim domu, chociaż ja w duchu czułam się z tym źle. Taki nieformalna aluzja do mnie jaka jestem beznadziejna. Teściowa nabiera wody w usta widząc że lubie stać przy garach, czasami jest ironiczny komentarzyk jak częstuję ciastem nie zrobionym przez siebie, ale wiem że za moimi plecami na pewno pomyje sie po mnie leją wiadrami bo znam ich dobrze i wiem jak lubią plotkować, szczególnie ona. A więc jeżeli na chrzciny do lokalu nie chcieli przyjść to nie wyobrażam sobie już w ogóle próbować nawet pytać czy by przyszli do lokalu na święto mniejszego kalibru typu urodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:58 ojej napisz to jeszcze 1500 razy na innych topikach bo nikt jeszcze nie wie że istnieje pincet plus, ale trzeba dziesięć tysięcy razy kłapać gębą wszędzie o jednym i tym samym. Tylko uważaj żeby ci życie nie przeleciało na tym praniu mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My nie robimy. Wychodzimy do knajpy. Bez większego gotowania. Imprezy to owoce, tort na zamowienie i wino.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"My mieliśmy spore grono znajomych którzy stałe nas wykorzystywali. Najlepiej do nas przyjść bo ja się zawsze przyszykuje, jestem wesoła, towarzyska. Nas do siebie żadko zapraszał tylko do nas by przychodzili." Wiesz co mam taką koleżankę jak ty która zawsze gości mnie u siebie (na jej zaproszenie), która właśnie jest taka wesoła, towarzyska jak to napisałaś, zawsze sie przyszykuje, ale sama niechętnie ją zapraszam. Wiesz dlaczego ? Bo widzę jak bacznym i krytycznym wzrokiem omiata zawsze to czym częstuję. Lubi być dochodzenie lub jakiś komentarzyk który ma zawsze drugie dno sugerujące jaka to jestem kiepska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dodam że jej mąż prowadzi restaurację, więc z drugą Gesslerową naprawde nie mam ochoty sie użerać. Wystarczy mi irytujący program w telewizji gdzie baba robi szoł rozwalając gary. Nie każdy musi być mistrzem kuchni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie nie rozumieją, że jeżeli oni urabiają się po łokcie przy gościach to ci goście niekoniecznie mają ochotę urabiać się tak samo, a często czują się postawieni pod ścianą, bo potem są właśnie głupie docinki, że jak to ja upiekłam sama, a ona w rewanżu kupiła coś w cukierni za rogiem, no jak tak można, co za leń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprawka. Miało być "Teściowa nabiera wody w usta widząc że NIE lubie stać przy garach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×