Gość gośćnerwowy Napisano Sierpień 25, 2017 Mąż i dzieci czesto wyprowadzają mnie z równowagi. Wybucham. Obrywa sie jemu i dzieciom. Krzycze na dzieci jak zrobią cos zle. 7latka i roczniak. Jak ona go nie upilnuje i np sie gdzies uderzy albo rozleje jej picie które zostawila zbyt blisko brzegu stolu to wpadam w zlosc i krzycze na nią, bluźnię. Wpadam w zlosc. Jiz sekundę pozniej wiem ze nie powinnam tak reagowac ale to jest trudniejsze od mnie. Wiem ze to ja jestem od pilnowania go a nie corka ale są chwile ze wychodzę z pokoju to jej mowie patrz na niego a za chwile słyszę płacz. Wczoraj wieczorem tez dostałam białej gorączki bo mam powinien usnac bez problemu bo Malo spal w ciagu dnia. I juz przed kapaniem byl śpiący. Ale pozniej mu sie najwidoczniej odechcialo. Godzinę go usypialam. Wychodzil z lezaka. Wkladal nóżki miedzy szczebelki, krecil sie po całym łóżku. Szarpnęłam nim w pewnym momencie . Wystraszyl sie. Ja tez. Boje sie siebie w takich momentach ze mogę cos mu zrobić. Oczywiście go kocham. Nie wyobrażam sobie by go z nami niw bylo. Tylko często takie sytuacje wyprowadzają mnie z równowagi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach