Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nienawidzę siebie nic nie umiem zrobić

Polecane posty

Gość gość

Dzisiaj mnie uderzyło, jak mało robię w życiu. Nie chcę Wam tu smędzić przez kolejne dwie strony A4, więc napiszę tylko tyle - nawet osoby, które były najbardziej nieśmiałe (jedna taka dziewczyna, ręce jej się trzęsły ze strachu, ogromnie lękliwa i nieśmiała - a dzisiaj co? po inżynierce, kończy magisterkę, prowadzi jakieś zajęcia dla dzieci, udziela się w kole naukowym, na konferencjach - no pięknie po prostu) jakoś sobie budują życie, a ja? Ja też gdzieś byłam lękliwa, ale dość normalnie umiałam pogadać, tylko mnie uznawali chyba trochę za dziwaczke. Miałam ciągły, chroniczny lęk przed porażką. Po LO (przeszłam z trudem, I LO - poprawka z matmy, II LO - dwa klasyfikacyjne egzaminy, przez rok nie poszłam na studia. Dostałam się na jakiś kierunek, choć co prawda nie do końca ten co chciałam. Poszłam złożyć papiery, poweidzieli że składanie jest dopiero od któregoś tam (nie było w systemie info) i mnie odesłali, a ja nigdy więcej tam nie wróciłam. Nie wiem czemu, chyba lęk zwyciężył. Przez ten rok zdałam dodatkową maturę. Potem studia zmieniałam 2 razy. Oba kierunki ze strachu. Nie będę opisywać, bo różnych rzeczy się bałam, najbardziej zajęć praktycznych. W tym momencie idę na 3 rok kierunku, na którym jako tako sobie radzę. Na 1 roku byłam nawet blisko stypendium, ale nie jestem w tym mocna. Trochę olałam 2 rok. Mam wrażenie, że w krew weszło mi unikanie wszystkiego i nie angażowanie się mocno w nic. Boję się tego 3 roku. Pracuję, od ponad 2 lat, teraz szukam kolejnej pracy, jutro mam aż 3 rozmowy kwalifikacyjne. Prace są proste, z reguły pracuję na animacjach, jako hostessa, teraz chcę być konsultantką kosmetyczną. Co robię na co dzień? Najwięcej czasu spędzam przy komputerze. Straciłam zainteresowanie nawet książkami, a kiedyś ****ardzo lubiłam. Przez wakacje nie przeczytałam ani jednej. Jak straciłam pracę, to całkiem popadłam w marazm, i tak od 3 tygodni. Wymyśliłam sobie jakimś cudem szkołę policealną, może w kierunku przyszłego zawodu (bo mam prawie 24 lata i mgliste wyobrażenie przyszłości - co od dawna mnie PRZERAŻA). Pewnie jak zawsze będzie w niej lęk, na zajęciach praktycznych czy podobnych, ale próbować muszę, bo skończę z ręką w nocniku. Nie widzę większego sensu w moim życiu. Czuję, że nie nadaję się do wielu rzeczy. Samoocenę mam nadal niską. Mam problemy z brzuchem na tle stresowym, ostatnio nasilone. Zawsze chciałam coś więcej robić, ale czuję, że jestem zbyt beznadziejna do wszystkiego. To nie jest taki zwykły lęk, że normalny stresik i potem idzie jak z płatka, jak większości. Chciałam iść na kurs tańca, to nie mogłam przyswoić choreografii, poszłam na zajęcia teatralne bo kiedyś dobrze grałam, to nie byłam dawna ja. Etc, etc. nie wiecie ile ja porażek ponosiłam w życiu. Jestem taką sierotą że poszłam na spirometrię i nie umiałam wykonać badania, babki powiedziały 'my za panią tego nie zrobimy', nic nie wyszło. Wyłam, jak stamtąd wyszłam. Całe życie czuję się jak idiotka. Myślę znowu nad terapeutą, bo nie mam pomysłu co dalej robić, tylko ja jestem taka, że mimo że chcę sobie pomóc, to ciężko mi się dogaduje z terapeutami. Nienawidzę wciskania czegoś na siłę, przesadnego pozytywizmu etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyszło więcej niż chciałam, choć dla mnie to nie jest dużo (ale ja czytam szybko) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto,masz ogromny problem,z ktorym sama sobie nie poradzisz....Powinnas skorzystac z porad psychologa,i to jak najszybciej,poniewaz moze byc tylko gorzej.Strach przed malzenstwem,strach miec dzieci,a jak juz je bedziesz miala,to mozesz zrobic im krzywde ze strachu o nie....(lepiej zeby nie zyly niz cierpialy na tym swiecie) Moja droga,to nie sa absolutnie bzdury czy zart z mojej strony,poniewaz taka osobe mialam w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochana, tylko ja chodziłam na dwie terapie, które nic nie dały dzieci? nigdy nie chcialam i nie chcę mieć dzieci, ale ciekawe, że napomknęłaś o tym, jakby najważniejsze było to, a nie moj własny komfort :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś typem kobiety która ucieka w naukę bo boisz się życia. Mam nadzieję że wiesz że nawet jak będziesz miała doktorat to będzie on mniej ważny niż matura u normalnego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bachorki to niewyobrazalne szczescie. Szczegolnie wtedy jak wpadna w szkole w towarzystwo alkoholikow, cpunow i palaczy, zaczna pic****alic i znienawidza rodzicow. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8:39 JA uciekam w naukę? niczego bardziej śmiesznego jeszcze nie słyszałam.No tak, z poprawką i egzaminami klasyfikacyjnymi w LO, ucieczką z 2 kierunków studiów i siedzenie na jednym, który sobie zaczęłam olewać jestem bogiem mądrości (: ja i doktorat ? wolne żarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeśli chodzi ci o to, że nie olałam studiów - to jak w tym kraju je olać? mam sobie odbierać szansę ich skończenia? kierunek i tak wybrałam tak, że myślałam, że mnie wciągnie. Nie wciągnął - trudno.Mam większe problemy w tym momencie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naprawdę uważasz ze przy takich problemach ze soba i takiej postawie , ze nic sie nie uda wystarczą dwie terapie. Ty powinnaś być w ciągłej terapii latami. I ostro nad soba pracowac, a nie sie uzalać i czekać na cud

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja po prostu nie trafiłam na "swojego" terapeutę. I nie cierpię nurtu psychodynamicznego. Najdłużej na terapii wytrzymałam 1,5 roku. Planuję, jeśli zdobędę następną pracę, iść na terapię poznawczo-behawioralną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja postawę i tak mocno zmieniłam i to dzięki sobie. Gdybym nie poszła do pracy (poszłam z WŁASNEJ inicjatywy, nikt mnie nie wyganiał ani nawet nie sugerował), na studia, to byłoby o wiele gorzej ze mną. Ja z domu po miesiąc nie wychodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to nie tylko postawa, tylko doświadczenie z życia, bo naprawdę się często nie udawało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to nie tylko postawa, tylko doświadczenie z życia, bo naprawdę się często nie udawało a jak ci sięmiało udać skoro z marszu wiesz w srodku ze nie wyjdzie, a poza tym nie wiesz ze innym tez sie nie udają różne rzeczy - nie jestes wyjatkowa, tylko większość tak nie pielęgnuje w sobie rozczarowań, lęków itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja po prostu nie trafiłam na "swojego" terapeutę. I nie cierpię nurtu psychodynamicznego. Najdłużej na terapii wytrzymałam 1,5 roku. Planuję, jeśli zdobędę następną pracę, iść na terapię poznawczo-behawioralną. czyli tak naprawdę nic nie robisz zeby zyć inaczej, nic ci sienie podoba, żaden terapeuta nie jest ok- ale nie szukasz innego, metody psychoterapii też nie dla ciebie, tak naprawde nigdy porzadnie tego swojego stanu nie leczyłas. I tak jak mówie liczysz na cud- niby nowa metoda, ale to kiedyś, teraz nie bo nie mogę. I w sumie niby udajesz ze coś planujesz ale tak naprawde nic nie robisz- to oznacza, ze ten twój stan niby ci sprawia cierpienie i przeszkadza, ale nie na tyle zeby sie na serio zabrać do roboty nad soba. Czyli konkluzja taka ze całe zycie bedziesz sie tak bez sensu bujać, bo tak naprawde nie chce ci sienic zmieniać- na pewno nie własnym wysiłkiem. Co innego jakby ktoś ciebie uzdrowił w 5 min, bez wysiłku , np za dotknięciem czarodziejskiej rózdźki- to wtedy tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:35 Na psychoterapię trzeba mieć pieniądze, a jak mam zarobić duże pieniądze, jak studiuję dziennie? miałam niecale 700 wypłaty, teraz pomagałam rodzinie finansowo i mam swoje wydatki np. na zwierzęta chyba ma prawo mi się terapeuta nie podobać, prawda? To on ma być dla mnie dobry. Zawsze mnie śmieszy takie oskarżanie kogos - to twoja wina, to z tobą cos nie tak. Ja już się nie dam wciągnąć w takie gadki. Wiesz, że ostatni nie rozumiał nawet, o co mi chodzi? 'przecież pani cos robi, chodzi pani na studia i do pracy'. Dziwne, że 1,5 roku wytrzymałam. na razie próbuję coś robić. Idę do tej szkoły policealnej, bo naprawdę może mnie czekać ciekawy zawód. W końcu w tej kwestii by się coś zmieniło, a jest ona dla mnie w tym momencie najważniejsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie sa twoi rodzice, czemu nie dopilnowali leczenia jak byłas młodsza i nie monitoruja tego teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na psychoterapię trzeba mieć pieniądze bzdura, są darmowe ale to trzeba poszukać takich ośrodków w internecie- np organizacji społecznych. Poza tym jest w kazdym większym miescie interwencja kryzysowa, wystarczy skierowanie od lekarza 1 kontaktu, a w tym stanie kazdy ci da. Gdybys naprawdę chciała to bys znalazła osrodek, a jesli nie jestes w stanie sama sobie poradzić to poprosiłabyś kogoś z krewnych, rodziców, itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w terapię byłam bardzo zaangażowana (nawet jednego spotkania nie opuściłam) ale ona praktycznie stała w miejscu. Naprawdę więcej się w moim życiu zmieniło przez to, co sama w nim robiłam. Bardziej to moją psychikę przestawiło ale samoświadomość miałam już wcześniej dużą, co nawet terapeuta przyznawał. Tylko co z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:44 moja droga, dzwonilam po całym mieście - i TAK, na ten nurt muszę mieć pieniądze, bo nie oferują bezpłatnej. Jednorazowa wizyta to koszt 150 zł. Więc proszę, przestań mnie w końcu oskarżać, bo już mam gdzieś takich ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba ma prawo mi się terapeuta nie podobać, prawda? To on ma być dla mnie dobry. Zawsze mnie śmieszy takie oskarżanie kogos - ma prawo ci sie nie podobać terapeuta, ale w takim razie trzeba było szukać lepszego. A poza tym terapia to cos co ma ciebie zmusić do pracy nad swoim zyciem, wieć siła rzeczy będzie to cos nieprzyjemnego i beda momenty dyskomfortu. Teraz pytanie- czy terapeuta ci nie odpowiadał bo faktycznie był kiepski, czy nie odpowiadał bo na terapii musiałaś sie wreszcie zmierzyć ze swoimi problemami i coś z nimi zacząć robić, a to było niemiłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja droga, dzwonilam po całym mieście - i TAK, na ten nurt muszę mieć pieniądze, bo nie oferują bezpłatnej. Jednorazowa wizyta to koszt 150 zł. Więc proszę, przestań mnie w końcu oskarżać, bo już mam gdzieś takich ludzi no to czekaj latami aż uskładasz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:48 Ja wiem, jak działa terapia ale tak jak już napisałam, ja O WIELE więcej zmieniłam na własną rękę i sama się mierzyłam z tymi problemami terapia ani nie pomogła mi zrozumieć głębiej pewnych rzeczy, ani nic podobnego niestety uważam, że to terapeuta był niedobrany (nie powiem - słaby - bo myślę, że to po prostu kwestia indywidualna)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
niestety uważam, że to terapeuta był niedobrany (nie powiem - słaby - bo myślę, że to po prostu kwestia indywidualna) czemu go nie zmieniłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dało się "zmienić" terapeuty. Można było tylko czekać na liście oczekuających na terapię u innego, ale wtedy się zapisałam do innego ośrodka, z którego do dziś się nie odezwali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nawet chciałam iść do tego samego potem, ale powiedzieli, że nie przyjmują na ten moment zapisów bo czas oczekiwania to 2,5 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siłę masz by się z obcymi ludźmi kłócić na forum i szarpać, ale wziąć w garść i ogarnąć życie prywatne już nie. Śmieszne to, że nie potrafisz przekuć frustracji poza bycie uszczypliwym wobec innych np. na jakieś ciekawe kursy zawodowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×