Gość Alicjaayoool Napisano Wrzesień 9, 2017 Jest mi bardzo przykro, opowiem wam dlaczego.. Mam 15 lat w zasadzie jeszcze ich nie mam ale w grudniu skończę. Była sobota rano wróciłam od koleżanki z nocowania. Mama mi mówi że naszego psa o imieniu koko pogryzl pies sąsiadki, bo poleciał tam do suki i byl tam pies. Mój tata go uratował bo usłyszał pisk. Pojechali z nim do weterynarza dostał zastrzyk przeciwbólowy i tabletki które miał spożywac codziennie. Leżał cały czas myśleliśmy że ma coś z nogami czy coś. Nie jadł nic tylko pił. I tak cały czas. Wieczorem położyłam go w swoim posłaniu i leżał cały czas dałam mu ostatni raz pić, po czym wstał o się wysiucial do tego posłania jakby nie mógł wstać żeby wysikac się gdzieś dalej czy coś. Wzięłam to leżanko i wyniosłam na dwór, położyłam go na kocyku gdzie zwymiotował. Posprztalam, poglaskalam go trochę, posiadałam z nim trochę i ok. 24 położyłam się spać. Rano się budzę a mój brat krzyczy że nasz koko nie żyje:-(:-(:-( 1 września tak super zaczęłam rok szkolny... Miałam go tylko pół roku ale był najlepszym psem. Wiecie co mogło mu się stać? Może dostał jakiegoś krwotoku czy coś. W sumie to nic nie zmieni ale chciałabym poprostu wiedzieć co mogło się stać.. Wspomnę że był to pies rasy s**tzu. Nadal to przeżywam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach