Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna_zona

nie wiem co dalej..

Polecane posty

Gość smutna_zona

hej...potrzebuje pomocy, rady, wsparcia, czegokolwiek bo zwariuje...jestem mężatką od prawie dwóch lat, z moim mężem znamy sie 5 lat. Ogólnie mój mąż jest dobrym człowiekiem. Nie zdradza mnie, nie bije, nie ma problemów alkoholowych, nie pali..jest rodzinny, uwielbia zwierzęta, dzieci. To on od początku o nas walczył, kochał, zabiegał...bardzo dużo razem prześliśmy ponieważ oboje pochodzimy z domów z problemem alkoholowym..przemoc, nie tylko ta werbalna, znana nam była nacodzień. Mieliśmy plany i marzenia, że my będziemy żyć inaczej, że nam się uda..wyprowadziliśmy się do innego miasta, żeby odciąć się od naszych domów, ciagłych awantur, wyzwisk, zerowego wsparcia rodziców..wzieliśmy ślub i wraz zbiegiem lat zaczęło dochodzić między nami do coraz większych kłótni, coraz mocniejszych słów, które bolą coraz bardziej..zaczęliśmy być jak nasi rodzice..jestem juz ciaglę zmeczona tym schematem...staramy się dużo rozmawiać, rozumiemy skąd biorą się u nas pewne zachowania, obiecujemy ze coś się już nie powtórzy, ale to tylko puste słowa...mąż rani mnie coraz mocniej...na codzień kiedy jest dobrze nieba by mi uchylił, codziennie zaczyna dzień od buziaka, pamięta o smsach, telefonach z pracy, po kilka razy mówi że kocha, nieraz zabierze do restauracji, powie komplement, mówi jaka ma cudowna zone..jednak wszystko sie zmienia gdy dochodzi miedzy nami do ostrej kótni, nie poznaje wtedy mojego męża...staje się moim wrogiem, tak jakby probuje mnie zniszczyc, wysmiewa z niektorych rzeczy, mówi ze jestem "śmieszna" ze jestem "Pania magister po studiach ktora nie rozumie ludzi prostych" (on jest po zawodówce i pracuje fizycznie), wyśmiewa mój samochód, który lubi się psuć, a najgorsze słowa które mnie zabolaly padły wczoraj..powiedział, że mnie nie nawidzi...ze mam sie zamknąć...zabolalo jak nic...po każdej takiej kłótni ( w której ja tez nie pozostaje bez winy bo potrafię się bronić, odpyskować i nie brac do siebie jego słów co go denerwuje) mąż ma poczucie winy, przeprasza, stara sie załagodzić sytuacje...ale kiedy mu nie ulegam znów zaczyna atakowac wyciągając np moje słowa sprzed kilku lat, zarzucając mi kolejne rzeczy, manipulując słówami abym poszukała sobie innego "frajera" ktorego będę moglą zmieniac, że jestem podła, że go niszczę..kiedy dalej się nie odzywam on znów probuje ze mna pogadać robiąc z siebie np ofiarę, jak on to czuje się gorszy ode mnie, że to ja u niego powoduje takie odczucia, ze jest nieudacznikiem itp..kiedy zostawiam go samego z tymi słowami i nie reaguje to zaczyna mówić, że on mi udowodni co jeszcze potrafi...jestem juz zmęczona...tymi ciagłymi hustawkami od bycia ukochana zona do bycia podła kobietą, która zniszczyła mu życie, mam dosc sluchania ze nic mu nie pomoglam kiedy wszyscy dookola widza ile on osiągnął odkad jestemy razem...musze przyznać, że mąż dużo zmienil już na lepsze...ale caly czas miedzy tymi okresami "dobroci i szczęścia" pojawiają sie takie awantury jak opisałam powyżej...i za każdym razem to samo..mąż zamienia się w wroga który chce mi dowalić w złości i agresji, potem przeprasza, obiecuje że już nigdy tak się do mnie nie odezwie, ale w złości godzinę temu znów usłyszalam ze mnie nie nawidzi.....kocham go i jestem pewna, że on mnie kocha...ale to chyba już nie ma sensu..bo nie ważne ile romawiamy, jak sie staramy..i tak w koncu okazuję się, że jesteśmy tacy sami jak nasi rodzice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z chama nie zrobisz pana a z prostaka ksiecia! Gowniane geny zawsze wyleza!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proponuję terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idzcie na terapie, poki macie swiadomosc swojego obciazenia. Dorosly czlowiek moze zmienic kulture wypowiedzi. Dlaczego wasze klotnie tak eskaluja, o co sie tak klocicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O drobiazgi, nawet bez powodu, wystarczy że mu powiem ty chuyu impotencie bo o mnie słabo zabiega, to ten od razu mnie wyzywa aż go nie poznaję :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wahania nastrojów
o co się kłócicie? co zaczyna kłótnie? on może mieć chorobe psychiczną tz. wahania typu ciepłe/zimne, to częste zjawisko u dzieci alkoholików, nic z tego nie będzie, musicie się rozejść albo będzie tylko gorzej, może ci kiedyś wlać że się nie pozbierasz, a potem będzie przepraszał, nie ma szans tutaj, uciekaj i to szybko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj spokój, na co dzień się pilnuje i udaje, kiedy się zirytuje to wychodzi prawda. Zakompleksiony przegryw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szry
gość dziś z ciebie - na pewno, drewniaku autorko, jak dochodzi do klotni i ur******aja sie emocje, to sie nie ma co dziwic ze bywa ostro. terapia, jesli uwazasz, ze warto walczyc. zeby nie bylo, dla obojga, popracujecie z kims trzecim. pozatym, jesli na jakies przekazywanie emocji(nawet tych negatywnych), reagujesz kompletna obojetnoscia, milczeniem, to to nie ma prawa polepszyc sytuacji. odwroc w glowie sytuacje, pomysl jak sie bedziesz czuc z tym, ze kiedy jestes na niego zla on cie olewa(milczy, odwraca sie od ciebie, nie reaguje na nic). Pozatym jesli maz zmienil sie tak bardzo na lepsze... moze to TY zostalas w miejscu? to nie byloby fer, nie uwazasz? idzcie na terapie. P.S. do zreszta czego, babo, oczekujesz, jak wyzywasz od ch*ujow i impotentow. w takiej sytuacji dostajesz dokladnie to co sama dajesz. nie mozecie zyc razem? musi o ciebie wiecznie zabiegac? nie badz znowu taka siezniczka bo cie w koncu sam w wiezy zamknie a klucz wyrzuci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_zona
Witam Was ponownie. Piszę pod nowym nickiem. Te wcześniejsze wypowiedzi to oczywiście podszyw. Nigdy nie nazwałam tak mojego męza...a co u nas? no sytuacja bez zmian,,od paru dni nie gadam za bardzo z meżem. On kilka razy próbował się dogadać, przeprosić, widzę że chodzi załamany i żałuje tego co powiedział. Oczywiście przysięga i obiecuję, że teksty typu "zamknij się i nie nawidzę Cię" juz nigdy nie wrócą, że zrobi wszystko, żeby mnie nie stracić, ale ja nie umiem mu już zaufać..zastanawiam sie nad rozstaniem. Kocham go i żal mi kończyć to wszystko, tym bardziej ze oprócz tej "agresji słownej w nerwach" mąż dał mi dużo miłości i dobra. Mieliśmy wspólne plany, dziesiątki rozmów...poza tym on naprawdę zmienił sporo w porównaniu do tego co było wcześniej, więc nie mogę powiedzieć, że nie zmieniło się nic. Rozumiem też, że jego zachowanie to efekt wychowania w mega toksycznym domu alkoholika. Ja też pochodzę z takiego domu więc wiem jak to jest..on widzi problem. Dziś rano płakał mi, że on nie chce być taki jak ojciec, ale jak wpada w złość to nie panuje nad tym co mówi, że dopiero jak ochłonie wszystko do niego dociera...ze żałuje. Prosił mnie, żebym poszła z nim na terapie. Ale czy to wszystko sens?...juz kilka razy byly obietnice i predzej czy pozniej w zlosci znow padały te raniace słowa. Stracilam do niego zaufanie i co gorsza szacunek. Teraz nawet z moich ust zaczynaja padać coraz ostrzejsze słowa...nie wiem co dalej:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chory emocjonalnie człowiek, od takich ludzi trzeba uciekać, dużo od ciebie otrzymał, niech dalej radzi sobie sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×