Gość gość Napisano Wrzesień 16, 2017 Nie wiem od czego zacząć, żeby nie przynudzać, ale jestem dwudziestolatką i jestem załamana, bo chyba zepsułam relację z chłopakiem, który był idealny. Studiuję na uczelni na której jest bardzo dużo studentów z zagranicy, nie mają zbyt dobrej opinii, bogate dzieci lekarzy, które wykupują dyplomy. Nie wiem jak to możliwe, ale spodobałam się jednemu z nich, pisał do mnie ponad miesiąc, prosił o spotkanie, a ja go zbywałam. Jednak w pewnym momencie pękłam, myślę "co mi szkodzi, godzinka i wrócę". Okazało się, że godzinka zmieniła się w ponad 2 miesiące, za każdym spotkaniem on wypisywał, że jestem idealna itd. To on był motorem naszej relacji, poznałam jego rodziców, przyjaciół z dzieciństwa, proponował wspólne wakacje. Ja przez miesiąc byłam raczej niezdecydowana, a on już wtedy mówił, że chcę związku ze mną. Z seksem nie naciskał, dopiero niedawno zapytał się, czy biorę tabletki, na co wyjaśniłam, że nie mam doświadczenia z chłopakami "cudownie, mamy mnóstwo czasu". To nie jest tak, że nie chciałam, chciałam tylko on miał poprawkę egzaminu, nie widywaliśmy się codziennie i mieliśmy spędzać czas po egzaminie. W międzyczasie on zaczął się zmieniać, schudł 20 kg, ściął włosy, zaczął palić (?), nowe auto, widziałam jaki wpływ ma na niego znajomość z nowym kolegą, z jego miasta i naszej uczelni, spędzali całe dnie razem, ba! Nawet jak ja byłam u mojego "niedoszłego" spędziliśmy ten dzień w trójkę. Jak ja go poznałam to był raczej śmieszkiem, ale samotnym, a teraz w końcu stał się częścią paczki "niemcywpolsce". Naszą znajomość zakończył przez telefon z dnia na dzień, jednego dnia byłam u niego i zapoznawałam się z jego kumplami i rodzicami i byłam "najlepsza", a drugiego dostałam wiadomość, że nie jestem jego bratnią duszą. Tylko, że na prawdę przez ten czas jak się spotykaliśmy on wydawał się coraz bardziej zaangażowany. A ja codziennie ryczę, bo biję się w głowę, że może byłam za trudna, może nie tak zabawna i rozrywkowa jak nowy kumpel, może przegięłam z brakiem seksu, może gdybym od początku była zaangażowana dzisiaj siedziałabym z nim... albo co najgorsza dobra z wyglądu, a tak słaba z charakteru. Widziałam go od tego czasu dwa razy koło uczelni. Obgadywali mnie ze znajomymi, a po każdym spotkaniu widziałam, że oglądał nasze wiadomości i moje zdjęcia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach