Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ktoś miał doświadczenie bliskiej osoby i dłuższej agonii?proszę Odoswiadczenie:(

Polecane posty

Gość gość

niestety muszę to przeżyc, ale jestem z tych co wolą wiedziec i się przygotowac co i jak.. PROSZĘ napiszcie co wiecie, co mozna robić przygotowac jeszcze w kwesti medycznych, psychologiczych czy religinych.. CHODZI o zebranie konkretów i doswiaczeń: - jak długo to moze trwac jak juz jest tez charakterystyczny bezdech, rybi oddech? jak sprawdzaliscie czy jest/bedzie lepiej czy gorzej za chwile, za dzien, etc? - kiedy wolac lekarza tak zeby nie wkurzac ich? - co zrobic oprócz ostatniego namaszczenia z chorym? - czy Wasze bliskie osoby odzyskiwały świadomość? w jakich porach .. ile razy.. podobno tak jest po 14-16 godzinie.. ? TO DLA MNIE NAJWAZNIEJSZE.. - czy chorzy cos jeszcze chcieli, np. kogos spotkac cos zobaczyc, jak to komynikowali? etc - JAKIE macie PRAKTYCZNE RADY?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie znam sie ale moze ktos Ci pomoze, współczucia wyrazy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam. Moja babcia leżała 2 tyg w agonii. To trudne, ale trzeba zachować spokój i ciszę. Pozwolić tej osobie godnie odejść. Nie krzyczeć, nie panikować, nie przerywać. Najgorsze co można zrobić to właśnie "przerwać" moment śmierci, potem taka osoba jakiś czas leży w męczarniach. Namaszczenie to rzecz oczywista i powinna być już dawno zrobiona. Słuchać umierającego i spełniać w miarę możliwości jego wolę jeśli np. chce kogoś zobaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale moze majaczyc.. a sciagac np. kogos gdzies z daleka.. same wiecie.. mozna zadzwnic ale chyba nie wypada nalegac, etc.. chyba taka 2 tygodniowa agonia to najwieksza masakra, lepiej juz jak sie trafi na to, to miec spokoj i liczyc ze bedzie bez bolesnie gdy juz nic nie czuje, a nie jak np. jest swiadomy taki chory bo czasami maja takie przebylski w ciagu dnia w jakis dziwnych porach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja babcia w chwili śmierci witała się ze swoim zmarłym bratem i rodzicami. Serce mi ściskało jak widziałam jej cierpienie, po prostu płakałam i trzymałam ją za rękę. Przeżyjesz to. Najważniejsze to być przy tej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To daje nadzieje ze jak babcia widziała rodziców i brata to i my kiedyś spotkamy sie z naszymi bliskimi. U nas było tak ze dwa przed śmiercią tata jakby ozdrowiał i o wiele lepiej sie czuł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to że sie spotkamy to raczej pewne, ale nie wiem czy to w takim rozumieniu jakbyśmy chcieli, zobacz na film Solaris wg Lema www.youtube.com/watch?v=rvm7WMbXfeY KONIECZNIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wow ciekawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka dni przed śmiercią, chory leżący nagle odzyskuje siły, zaczyna chodzić, jakby na załatwienie ostatnich spraw. Myśleliśmy, że dziadek wyzdrowieje a on na drugi dzień stracił świadomość i zaczął umierać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba lepiej juz oni niż jakies diabły i potwory chyba? problem w tym co jezeli WLASNIE wtedy to tylko iluzja jak w filmie solaris, i w koncu nawet nie wiesz czy zyjesz czy umarłas czy co.. co jest grane jak na wycieczce do czeskiej Pragi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy się całe wklei, znalazłam na forum Dum Spiro, w przypadku mojej Mamy "sprawdziło" się e 100 % :( x Ostatnie godziny życia chorego. Najczęściej pierwsze objawy,które ukazują ,że chory nieuchronnie zbliża się do końca życia,możemy zaobserwować na około 48 do 72 godzin przed śmiercią. Pierwszym objawem jest osłabienie i zmęczenie. Bywało i tak ,że chory siadał ,mógł chodzić, z pomocą wychodził do ubikacji a czasem był agresywny.W pewnym momencie przestał wstawać ,wyciszył się i zasypiał. W tym czasie jest też utrudniona komunikacja z chorym.Może to być również spowodowane utratą świadomości.W tym czasie należy zwiększyć opiekę nad chorym - jest zwiększona możliwość wystąpienia odleżyn.Należy obracać chorego z boku na bok. Drugim objawem zbliżającego się końca jest brak apetytu i pragnienia. W tym okresie nie ma już procesu trawienia i nie należy chorego zmuszać ani do jedzenia ani do picia.Ustaje także praca jelit.Zanika również odruch połykania. Jest to pierwszy szok dla najbliższej rodziny,chory przestał jeść i pić coś się dzieje nie tak. Bo to że spał no to spał. Należy pamiętać również o tym ,że odwodnienie nie powoduje żadnych dolegliwości. Należy wiedzieć i pamiętać o tym,ze karmienie poprzez kroplówki może spowodować obrzęk płuc i chory zaczyna się dusić. W tym okresie jest wskazane zwilżanie ust albo warg chorego i to bardzo często bo co 10 do 15 minut. Dodatkowo w tym okresie chory zaczyna oddychać tylko przez usta.Oddech jest przyśpieszony co dodatkowo powoduje wysychanie warg. Jako trzeci objaw nieuchronnie zbliżającego się końca jest zmniejszenie perfuzji krwi. W tym okresie na skutek spadku ciśnienia tętniczego następuje ochłodzenie ciała a szczególnie ochłodzenie dłoni i stóp. W tym samym czasie następuje sinienie tych części ciała. Równolegle następuje zapadanie się gałek ocznych a widocznym objawem tego procesu są otwarte czy.Jeżeli chory życzył sobie wizyty księdza z ostatnim namaszczeniem to jest to właśnie ostatnia chwila żeby to zrobić. Następnym objawem jest tzw siność siatkowa a spowodowana jest tym ,że w niektórych częściach układu krwiotwórczego jest jeszcze krew a w innych już jej nie ma. Jak postępować z chorym w tym okresie. Jako że komunikacja jest albo utrudniona albo wręcz niemożliwa musimy założyć ,że chory wszystko słyszy.Dlatego dobrze jest zrobić spotkanie najbliższej rodziny przy chorym i rozmowa np miłe wspomnienia.Należy również pamiętać żeby chorego w tym okresie nie głaskać.Może to wywoływać ból.Można i należy chorego trzymać za rękę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest ogólne, ale wez pod uwage ze wsółczenie np. na raka sa terapie i rózne eskperymetny ktore to zmieniaja, sa leki ktore powoduje jakies specyficzne rzeczy i ataki roznych czynnikow np. to moze trwac nawet tydzien a sa przypadki ze miesiace a nawet do roku, bo lek zmienia to jak rak dziala na orgaznizm ale go nie zatrzyma niestety :-( wazne zeby chory mogl byc tam gdzie chcial np. blisko domu w szpitalu lub hospicjum lub nawet w domu, jak juz przyjdzei moment ze wiadomo ale ludzie tez maja nadzieje zawsze ze jak szpital to musi byc lepiej.. lekarze wszystkiego tez nie mowia a jak to robia to mowia juz nieaktualne rzeczy tak to wyglada w praktyce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś to jest ogólne, ale wez pod uwage ze wsółczenie np. na raka sa terapie i rózne eskperymetny ktore to zmieniaja// x Właśnie moja Mama miała raka, nie leczyli Jej ze względu na wiek, miała tylko plastry z morfiną i tak jak wyzej wkleiłam, wszystko było identycznie i jeszcze dodam, że powiększyła się dużo bruzda miedzy brwiami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jaki to był rak, jeśli mozna spytać moze trzustki, to wtedy tak robia lub cos podobnego.. tekst jest logiczny wyzej, ale to nie wyrocznia i ta historia przeknała Ciebie do czegos wiecej po smierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie możesz Autorze się na to przygotować. Przeżyjesz to po swojemu. Nie mam sensu wszystkiego wiedzieć, to w niczym nie ukoi Twojej żałoby. Nie wyobrażaj sobie tego, bo będziesz to przeżywał dwa razy, po co? Wystarczy raz, to nie egzamin, bliska Ci osoba potrzebuje Twojej obecności, po prostu przy niej bądź i nie analizuj tego! Będzie jak będzie. Pożegnasz się i ta osoba odejdzie. Nie ma tu praktycznych rad. Przykro mi, że Cię to czeka, poradzisz sobie, tylko bądź przy tej osobie dopóki jest. Nie analizuj jej umierania, raczej pokaż jej jak ją kochasz. To jest najważniejsze. Ona odchodzi, a Ty się z nią żegnasz. W naszej kulturze nie ma wsparcia dla takich sytuacji, Twoim zadaniem jest być i to jest odpowiedź. Nie zastanawiaj się więcej nad tym rybim oddechem, nic nie możesz zrobić, odpuść działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem, nie jestem osobą która się poddaje nawet w beznajdziejnych sytuacjach.. zawsze jest jakieś wyjście.. to miara ludzi, nie można po prostu się pogodzic, trzeba próbować raz, drugi i jeszcze raz, np. Albert Einstein tuż przed śmiercią jeszcze obliczał równania których już nie miał szans dokończyć w czasie który mógł my pozostać.. Człowiek walczy, by przetrwać, a nie po to, by się poddać. Paulo Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od tego czytania o agonii raczej Ci się nie zrobi jaśniej... Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam kiedyś taką sytuację, że pewna znajoma którą odwiedzałam w szpitalu czekała na mnie wpatrując się w drzwi. Jak przyszłam, to usiadłam przy niej, zlapałam ją za rękę i w tym momencie zaczęła umierać. O nikogo nie prosiła. Byłam tylko ja... Natomiast jak umierała moja babcia, to w chwili śmierci podobno wypowiadała moje imię. Tak przyjemniej twierdziła sąsiadka z sali. Ale ona mnie wychowywała, więc to też zupełnie inaczej wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję. Kilka miesięcy temu obserwowałam agonię mojej prababci. Niestety nic wielkiego nie da się z tym z robić. Być przy tej osobie, żeby nie czuła się sama, muzyka relaksacyjna, jakieś środki przeciwbólowe w konsultacji z lekarzem i... tyle. Trzeba się pogodzić z tym, że to koniec. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w przypadku babci itd mozna to jeszcze jakos zrozumiec, ale w przypadku blizszych osób to bardzo trudne... moze warto chociaz próbować powalczyć żeby to nie był oddział jakiegoś szpitala tylko cos bardziej ludzkiego.. moze to jest wazne, chyba nikt by tak nie chciał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Babcia to nie bliska osoba? Głupia jesteś czy udajesz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście że bliska, nawet niektórzy mają najlepsze relacje własnie z babcią, dziadkami, kwestia wychowania itd ALE mimo wszystko to nie to samo co np. rodzeństwo, rodzice, itd W ten sposób o trzeba rozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANIJAg
Moja mama miesiac temu umarla po dlugiej ciezkiej chorobie. 3 miesiace lezala w hospicjum. Bardzo mi jej brakuje. Tez czytalam wszystko o agonii. Zwlaszcza na początku choroby. Jednak koedy nastąpila to dobrze wiedzialam ze to koniec i wszystko to co czytalam ma nic mi sie nie zdalo. Bylam bardzo zwiazana z mamą i nafal przezywam jej smierc. Mam 32 lata i male dziecko. To dla niego staram sie podniesc. Mama byla moim najwiekszym oparciem. Bardzo mi przykro autorko ze tez przez to przechodzisz.... trzymaj sie dzielnie. Ja bylam przy smierci mamy.trzymalam ja za reke i moflilam sie .nie urobnilam nawet lzy kiedy umierala. Dopiero gdy za jakis czas przyszla pielegniarka wybuchlam. Ale jestem z siebie dumna ze mama mogla umrzec spokojnie i ze nie byla sama. Zycze ci zebys i ty byla blisko w tej chcwili bo czlowiek tak sie pociesza. Chociaz tyle mozesz zrobic dla kochającej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wyrazy współczucia i to szczere, na pewno się pozbierasz wczesniej czy pozniej.. zobacz TERAZ na to tak, przy najmniej juz nie cierpi i odeszła w miarę normalnych warunkach, czasami to wazne.. zobacz ile osobó ma takie cos na jakims oddziale szpitala internistycznym lub sorze, za jakas osłoną i chcą aby opusćić wtedy salę bo takie mają procedury itd.. czasami warto chociaz powalczyć żeby móc isć chociaż do tego hospicjum itd. Ja jeszcze nie składam broni, wypytuje lekarzy, szukam co i jak mozna zrobic, stan trochę sie poprawil ale zagrozenie dalej jest. Inni ludzie tego nie rozumieja, kiedy sie pytali jak to wyglada, w momencie gdy bylo naprawde ciezko padły ode mnie słowa że nie wiem jak to moze sie zakonczyc, itd a ludzie myslą w stylu "jak moze myslec tak zle, przeciez lekarze sie zajmuja, itd" Moim zdaniem jednak do tego trzeba sie jakos przygotowac, chociaz wiedziec jak i co mowic do chorego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem co czujesz autorko. Ludzie nie wiedzą co powiedzieć. Najpierw pytali jak mama a kiedy mowilam ze zle mowili ze trzeba wierzyć ze bedzie dobrze. Jak mialam wierzyc ze bedzie dobrze gdy lekarze nie dawali żadnej szansy?! Zycze ci aby mama wyzdrowiala a jesli nie to zeby chociaz sie dlugo nie meczyla bo wtedy zyjesz w zawieszeniu ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×