Gość gość Napisano Wrzesień 18, 2017 Jesteśmy razem prawie 5 lat, ale mieszkamy osobno. On z rodzicami, a ja chwilowo sama, ponieważ moi rodzice są zagranicą. Mój facet jest strasznym, ale to strasznym syfiarzem. Niepościelone łóżko, rozpieprzone wszędzie ciuchy i bielizna, narastające góry brudnych naczyń, gruba warstwa kurzu na meblach, nie odkurzane chyba z pół roku. Poza tym to fantastyczny, inteligentny facet, ale ten chlew mnie załamuje. Problemem jest to, że u niego w domu wszyscy faceci byli zwolnieni z obowiązków domowych. Jak zobaczyłam kiedyś jego odkurzającego pokój ojca myślałam, że ręce mi opadną. Matka robi wszystko w domu (oprócz tego normalnie pracuje, tak jak oni). U mnie w domu było zupełnie inaczej. Wszyscy sprzątali, ojciec gotował obiad, mama w tym czasie kosiła trawnik i to było takie naturalne, że faceci wykonują obowiązki domowe i nie są bierni. Bardzo bym chciała z nim zamieszkać, ale nie wyobrażam sobie życia w barłogu (bo nie mam zamiaru po nim sprzątać, prac jego brudów, odwalać całej roboty, tylko dlatego, że w jego domu pokazano mu, że to kobieta ma latać ze szmatą i podawać obiadki nierobom. Jak zmienić jego nastawienie? Jak sprawić, żeby się otrząsnął i zrozumiał, że praca w domu też jest ciężka i wymaga sprawiedliwego podziału? Tylko proszę bez durnych komentarzy, żebym sobie znalazła innego, bo takie odrazu będę zgłaszać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach