Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zamknięcie się na ludzi, swój własny świat

Polecane posty

Gość gość

Od pewnego czasu izoluję się od znajomych. Ostatni raz widziałam się z kimś miesiąc temu - to byla najbliższa przyjaciółka. Przez ostatni rok nie spotykałam się z żadną inną osobą w celach towarzyskich - tylko z nią. I nie, nie chodzi o to, że jestem samotna, nie mam nikogo, cierpię na deficyt znajomych. Mam kilkoro dobrych, z którymi piszę na FB, albo okazjonalnie rozmawiam przez telefon. Zaczynam się jednak zastanawiać, czy to normalne. Zupełnie nie czuję potrzeby spotykania się z ludźmi, wychodzenia na piwo, spacer etc. Wystarczy mi kilkuminutowa rozmowa przez telefon. Nie mam też faceta i nie szukam. Nie mam potrzeby posiadania drugiej połówki. Czy to normalne jak na 28-latkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jestes wierzaca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ateisci tak maja, zyja da siebie, sa nieempatyczni, samowystarczalni... Spoko to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oho:D Już jakaś dewotka zaraz będzie cię umoralniała:D A tak swoja drogą co ma ateizm do trybu życia:D? Niech żyje jak lubi i tyle:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez mowie, ze spoko. Niech zyje jak lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd w takim razie u ciebie ta wiedza ad ateistów:D? Moim zdaniem nie ma nic gorszego od fanatyzmu religijneo:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak zaczyna się depresja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko obserwacje zadna tam wiedza. Spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ilu znasz tych ateistów, że tak ich obserwujesz:D? Taka inwigilacja o czymś świadczy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, czy jestem nieempatyczna. Pomagam ludziom, jak mogę. Uczę dzieci za darmo, wspomagam finansowo fundacje. Nie chodzi o to, że w ogóle nie mam kontaktu z ludźmi, ale że ten kontakt ogranicza się do celów "służbowych". Jak już spotykam się z przyjaciółką, to nie mam potrzeby, aby mówić o swoim życiu. Zazwyczaj jej słucham. Jak ona mnie o coś pyta, to odpowiadam półsłówkami i wracamy do rozmowy o niej. Może jestem aspołeczna, sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A zawsze byłaś zamknięta na ludzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koloy12
Wiesz co, jestem facetem, mam 38 lat i mam podobne podejście. Nie jestem wierzący, choć dużo przemyślen miałem na ten temat, mam kilku przyjaciół, ale też nie mam potrzeby przebywania wśród ludzi - czasami zastanaiwam, czy nie jestem jakimś mizantropem :) Generalnie to siedzenie w kupie mnie na dłuższą metę męczy, choć uwielbiam kameralne rozmowy o wszystkim do późnej nocy. Mam sporo zainteresowań, lubię sobie zorganizowac dzień i czasami nawet kłamię, że mnie nie ma, żeby tylko mi ktoś głowy nie zawracał : ) Z drugiej strony nie mam jakiś przemyśleń depresyjnych i nie czuję się jakoś nieszczęśliwy, a ostrzeżenia rodziny, że na starość bedę sam słyszę już od wielu lat. Czasami myślę, czy może powinienem się ustablizować rodzinnie, tylko mam wrażenie, że unieszcześliwiłbym siebie i żonę, a dziecko tylko dopełniło czarę goryczy. Dlatego myślę, że po prostu należę do nielicznych osób życia, które lubię ten stan i wyjątkowo nie należą do osób stadnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie brakuje Ci kobiety? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zdanie rodziny wcale nie obchodzi. Niech sobie mówią, co chcą. Napatrzyłam się na związki i jakoś niespieszno mi rodzinę zakładać. Też mi się zdarza ściemniać, że nie mogę wyjść, nie mam czasu etc. W gruncie rzeczy to mam całe dnie wypełnione po brzegi - dużo pracy, zobowiązań, a jak już jest chwila wolnego, to mam poczucie, że mogłabym jakoś lepiej zorganizować ten czas. Spotkania w większym gronie strasznie mnie drażnią. Na studiach chodziłam na imprezy i częściej widywałam się z ludźmi, ale to chyba normalne. Nigdy nie miałam potrzeby, aby spotykać się ze znajomymi co drugi dzień. Wizja bycia samej mnie nie przeraża. Lubię samotność i cenię sobie własne towarzystwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koloy12
Hahaha, no w sumie zasadne pytanie, zwłaszcza że akurat obcowanie z płcią piękną ma swoje plusy :) Przez długi okres byłem z osobą, która miała podobne podejście, ona też nie była specjalnie towarzyska, ale podobnie jak ja miała sporo zainteresowań i lubiliśmy przebywać z sobą i było to nawet inspirujące, kiedy każdy był zajęty czymś i nikt nikomu głowy nie zawracał na temat ślubu, dzieci i tego całego blichtru. Ale ona wyjechała, priorytety jej się zmieniły i skończyło się, choć teraz podobno jest nieszczęśliwa w małżeństwie, dlatego myślę, że u mnie skończyłoby się tak samo. Jestem uważany za lubianą osobą i paradoksalnie pomimo mojego niezbyt towarzyskiego obycia, mam sporo okazji do spotkać i zaproszeń. Próbowałem innych relacji, niektóre kobiety próbowały mnie zmienić, ale ja z wiekiem czuję, że to nadaremny trud.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koloy12
gość dziś No to masz podobnie jak ja. Bo nie jestem osobą jakąś wycofaną społecznie, podróżowałem po świecie, nie jestem jakoś nieśmiały, po prostu irytują mnie tłumy i wszelkie spędy towarzyskie. Ale lubię sobie w wolny dzień wziąć książkę pójść do kawiarni lub bardziej plebejsko na piwo, pokontemplować, poczytać. Dużo się uczę, choć nie wszystko praktyczne - po prostu lubię tę "pracę własną" : ) Paradoksalnie dużo ludzi lubi się ze mną spotykać i podczas tych spotkań sprawiam wręcz wrażenie bardzo towarzyskie, pomimo tego co piszę tutaj. Ale faktem jest, że co jakiś czas lubię się spotkać na dłuższą nasiadówkę z lubianą osobą, na szczęście okazji do tego mi nie brakuje. A co do znajomych, to widzę, że wielu z nich jest albo po rozwodach, czasem w nieciekawych związkach - choć oczywiście w moim przypadku nie jest to argument, po prostu zdałem sobie sprawę, że takie życie mnie nie kręci. Dlatego myślę, że nie jest z Tobą nic złego - każdy osiąga satysfakcje z życie w inny sposób, choć zawsze podobało mi się powiedzenie, że orły latają same, a wrony siedzą w kupie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koloy12
No i zawsze od dziecka utożsamiałem się z samotnymi bohaterami czy to książki czy to filmu. Czułem coś przyjemnego w tej izolacji i organizowaniu czasu i przestrzeni po swojemu : ))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uff, to kamień z serca ^^ Moi znajomi właśnie weszli w etap zawierania małżeństw. Każdy mówi o ślubie i dzieciach - no, prawie każdy. Może dlatego odwidziało mi się spotykanie z ludźmi. Cieszę się ich szczęściem, ale wysłuchiwanie po raz kolejny o kiecach, salach weselnych, planowaniu potomstwa, straszliwie mnie nudzi. A kobiety mają jeszcze to do siebie, że nie wystarczy, iż raz o czymś powiedzą. Moja przyjaciółka potrafi na każdym spotkaniu gadać o tym samym powtarzać się i zapętlać. Zresztą chętnie spotkałabym się z człowiekiem, z którym mogłabym porozmawiać o czymś więcej niż problemach i radościach życiowych. Każdy przeżywa mniej więcej podobne rozterki i jest szczęśliwy z podobnych powodów, więc po co o tym pierdolić non stop?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koloy12
Przyznam Ci rację, też mam bliskie mi osoby płci przeciwnej, które powychodziły za mąż i prawdę mówiąc rozmowy z nimi stały się dość monotematyczne -ślub, a potem temat rzeka czyli dziecko.... choć zdarzają się chlubne wyjątki : ) Z facetami jest nieco lepiej, nie koncentrują się tak bardzo tematycznie na rodzinie, choć i tutaj są odstępstwa. Mój dobry kumpel po zostaniu ojcem, stał się istnym rodzinnym neofitą - i zachowywał się jak upierdliwy jehowy, który nawraca ignoranta na właściwą ścieżkę. A w ostatni weekend przeżyłem katorgę, bo byłem na rodzinnym weselu, z którego nie było sposobu się wyślizgać - przez całą imprezę słuchałem tylko plot rodzinnych i musiałem zbywać pytania, kiedy przyjdzie na mnie pora - specjalnie nie piłem, żeby jeszcze w środku nocy móc samochodem wrócić do domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miejcie wyj/ebane a będzie wam dane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×