Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wyleczyć się po romansie???

Polecane posty

Gość gość

Pewnie za chwilę mnie zbesztacie! Wiem, sama jestem sobie winna. Mam męża, 17 lat razem, obecnie oboje jesteśmy 40 latkami. Dwa lata temu zaczęłam mieć romans, trwał on rok czasu, niestety musiał się zakończyć, ponieważ mąż zaczął podejrzewać, a w następstwie czasu nas przyłapał. Nie w łóżku, ale pojechał za nami śledząc nas, kiedy jechaliśmy na "randkę" ! Straszny kwas oczywiście. Wybaczył, ja też, ponieważ i on dawno temu miał przygodę, długo nie mogłam sobie z tym poradzić, więc doskonale wiem, co on przeżywał/przeżywa. Romans się zakończył z wielkim bólem serca, ten chłopak nigdy nie był mi obojętny, zaangażowałam się emocjonalnie i zaczęłam mieć do Niego uczucia, dla mnie nie był on odskocznią, łączy nas spora różnica wieku, byłam rozdarta, wiedziałam, że nic więcej między nami nie będzie, bałam się tej różnicy wieku. Mam też z mężem dwójkę dzieci, zobowiązania kredytowe i całą masę podobnych spraw. Nigdy nawet nie wyobrażałam sobie, że będę kiedyś żyła bez Niego i nadal sobie nie wyobrażam. Kocham go, na swój sposób, ale kocham, być może to przywiązanie, tyle lat razem, mamy rodzinę - tworzymy ją, czuję się w domu świetnie jakkolwiek głupio to brzmi. Jednak sprawa wygląda tak, iż mój romans się skończył, bo nie ma już spotkań, nie ma rozmów, nie ma smsów i całej tej magii i choć minął rok bez kontaktu, to ten chłopak cały czas żyje we mnie, nie ma dnia bym o nim nie myślała, muszę grać, udawać, że wszystko jest w porządku, że zrobiłam błąd i strasznie żałuję, jednak w rzeczywistości nie żałuję niczego! Wiem ze słuchu, że on również nadal czuje coś do mnie, że ciężko mu jest. Zwierzył się kiedyś mojej koleżance, podobno mówiąc o tym naszym końcu miał łzy w oczach. Wiem, że nic między nami nie będzie, choć czasem chciałabym rzucić to wszystko co mam i uciec gdzieś z nim choćby na parę dni ! Nie potrafię się z Niego wyleczyć i nie wiem, czy kiedykolwiek zdołam to zrobić. Często kiedy mąż jest w pracy, zalewam się łzami w domu i wspominam to wszystko. Mija rok od końca znajomości, a ja wciąż nim żyję. Wybaczcie, chyba potrzebowałam, aby zwyczajnie gdzieś o tym napisać. Rzadko tutaj jestem, czasem czytam jakieś fajne tematy, wiele jest o romansach, dziś postanowiłam i ja coś napisać. Jeśli ktoś ma ochotę, zapraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem! Ciężko Ci będzie.Wszystko zależy od Ciebie jak się to potoczy.Katorgą jest kochać kogoś, wiedząc że nic z tego nie będzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z pewnością najgorszy rodzaj miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko ktoś kto to przeżył zrozumie Cię... wydaje mi się, że ten ból zostanie do końca życia może idź porozmawiaj z psychologiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto , daj spokój, sama się nakręcasz, nie widzisz tego ? Piszesz : "wiem ze słuchu, że on również nadal czuje coś do mnie, że ciężko mu jest. Zwierzył się kiedyś mojej koleżance, podobno mówiąc o tym naszym końcu miał łzy w oczach" . Kobieto, on już pewnie zdążył o waszym romansie dawno zapomnieć, nie rozkminia tego , co było, , wybrałaś męża, nie jego, on to zaakceptował i zerwał kontakt. Zapomnij o nim i skup się na swojej rodzinie i realnym życiu a nie fantazjuj o was,bo was już nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chodzi o to, że sama się nakręcam. Zdarza mi się myśleć, co on czuje, ale to nie jest dla mnie najważniejsze. Ja sama nie radzę sobie z tym uczuciem i w tym jest największy problem. Prawdą jest, że zrozumiem tylko ten kto to przeżył. Psycholog odpada, wtedy mąż będzie wiedział w czym jest problem i dlaczego chcę pójść na wizytę. Muszę nauczyć się z tym żyć, na razie jest ciężko, ale "czas leczy rany" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mąż musi wiedzieć, że korzystasz z porad psychologa? Czas goi rany ale ich nie leczy.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sposób na skuteczne odkochanie Głupcy się śmieją z tego, a mądzi korzystają z tego sposobu. Wyobrażcie sobie, że stoicie od siebie w odległości około 1 m od siebie i jesteście z tą osobą powiązani setkami sznurów itp. Weżcie w wyobrażni ostry miecz do ręki. Jeżeli wierzycie w Anioła Stróża to poproszcie go żeby to z wami zrobił. Gdy nie jesteście wierzące, to zróbcie to sami. Tym mieczem które trzymacie w ręku przetnijcie te sznury. Gdyby za pierwszym razem zauroczenie pozostało, to powtóczie kilka razy, ale tylko raz dziennie. Najczęściej zauroczenie znika po pierwszym razem. Gdy zauroczenie wygaśnie, to można przejść do afirmacji o idealnego partnera. Podam to po przesłanie mi adresu e-maila. Zyczę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mąż musi wiedzieć, że korzystasz z porad psychologa? Czas goi rany ale ich nie leczy.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każde moje wyjście jest kontrolowane, to nie jest takie proste. W zasadzie oboje "zapomnieliśmy" o tym co zaszło, ale w rzeczywistości żyje to w obojgu nas. Nigdy nie jest już tak samo, jak było. Nie chcę, aby podejrzewał mnie, że być może nadal się z nim spotykam. Staram się dużo czasu spędzać z mężem, jest dobrym człowiekiem. Ale nie mogę powstrzymać się od myśli "o nim" . Miałam już momenty, w których chciałam wżiąć telefon i zadzwonić, zapytać co u Niego, jak się czuję itp ale wiem że niczego dobrego by to nie przyniosło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro przez rok się nie kontaktowaliście to może nie ma sensu żeby dzwonić do Niego. Musiała byś być pewna, że chcesz z Nim być, a on chce być z Tobą....w przeciwnym wypadku znów sprowadzi się to do kwestii romansu, a jeśli zależy Ci na mężu to kolejnej wpadki Ci nie wybaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracujesz? bo może jakoś w godzinach pracy udało by Ci się umówić z psychologiem?? druga kwestia jest taka, że jeśli porozmawiała byś z mężem że chcesz ratować to małżeństwo (tylko musisz tego naprawdę chcieć) to powiedz mu, że chciała byś porozmawiać z psychologiem bo siedzi to jeszcze w Tobie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, wiem. Dlatego nie zadzwonię do Niego. Wszystko musi zostać tak jak jest teraz, żyję nadzieją, że w niedalekim czasie minie to i zacznę normalne spokojne życie. Nie widziałam jego już ok. 4 miesięcy i właściwie modlę się w duchu, aby nie spotkać się gdzieś przypadkowo, bo na prawdę nie wiem, jak bym zareagowała. Minęliśmy się ok 4 miesięcy temu na szczęście tylko autami chwilę jechał za mną i skręcił w inną drogę, zastanawiałam się wtedy, co myśli i co czuje, bo mi serce aż dudniło. Chyba wystarczy tych wspomnień, żałuję teraz tego tematu, ale dziękuję, że piszecie tutaj cokolwiek. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lepiej się wygadać...to przynosi ulgę. wiem sama po sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chcę już wracać do tego tematu z mężem, on zapewne nawet nie chce słyszeć jego imienia, to na nowo rozpętało by "burzę" unikamy tematu. Rozmawialiśmy "wtedy" , że zapominamy o tym co się wydarzyło i zaczynamy żyć na nowo i tego trzeba się trzymać. Mąż by oszalał wiedząc, że nie dało mi to spokoju i nadal o Nim myślę. Tak pracuję, ale mamy własny interes i jeśli jestem w sklepie to często z męzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.22 Miałaś podobne doświadczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z facetem od ponad 3 lat i co chwilę mi "odpala", że jednak chciałabym to skończyć. Tylko do końca nie jestem do tego przekonana....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisze parę słów. Przeżyłam romans. Bedac żoną i matką , zakochałam się w koledze. I naprawdę , byłam w nim mocno zakochana. Romans trwał prawie dwa lata. Zakochaliśmy sie w sobie, nie planowaliśmy tego. Codziennie sie spotykaliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim, z nikim do tej pory nie miałam takiego zrozumienia, wsparcia, miłości z nikim nie łączyła mnie tak silna więź, tak bliska relacja. Ale romans się skończył, nagle. Mój mąż dowiedział się, ze spotykam sie z kimś, choć nie poznał nigdy całej prawdy o nas, kazał mi wybierać no i wybrałam jego , męża. Pierwsze pół roku były bardzo trudne, nie spałam, ryczałam po kątach, byłam bardzo nieszczęsliwa. Cały czas zastanawiałam się , czy dobrze zrobiłam rezygnując z prawdziwej miłości i prawe zawsze żałowałam, że wybrałam męża. Nie potrafiłam pogodzić się z tą sytuacja, ale nie potrafiłam też odejść od męża. To uczucie troszke tylko z czasem osłabło ,ale po poł roku było nadal zbyt silne, abym normalnie funkcjonowała. Właśnie pół roku później dowiedziałam się , że moja, powiedzmy dalsza koleżanka, udziela korepetycji jego córce. Zakolegowałam sie z nią bardziej tylko po to , aby wyciągać informacje o nim, dowiedzieć sie jak mu się żyje, co robi, jak wygląda, jak sie czuje, czy sie uśmiecha, czy jest smutny.... Ona nie miała oczywiście pojecia , co mnie łączyło kiedys z ojcem jej uczennicy i zawsze tak prowadziłam rozmowy, żeby się nie zorientowała. I dowiadywałam się (od niej) , ze on jest bardzo miłym i wesołym człowiekiem, że tworzy z żoną bardzo fajny związek, że jego zona to super babeczka, że w domu ogólnie jest fajna atmosfera. Nie takie rewelacje chciałam usłyszeć i przestałam się z nią widywać i wypytywać. Sprawiła mi tym chyba jeszcze większy ból. Nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego, umówiliśmy się na spotkanie, tak, żeby pogadać ... Spotkanie było ... normalne, bez emocji, niestety, rozmowa nam sie nie kleiła. Nie widziałam już w jego oczach miłości , pożądania ani tęsknoty, mówił już do mnie zupełnie innym tonem, owszem było miło , ale zrozumiałam, że on już się odkochał. On na mnie też nie zrobił jakiegoś piorunującego wrażenia, nie iskrzyło, nie drgało mi serce, jak się spodziewałam. Chyba dystans i chłód z jego strony spowodował, że kiedy się pożegnaliśmy, poczułam, ze chyba właśnie mam to za sobą i że chyba sie odkochałam .. I tak rzeczywiście się stało. Po tym spotkaniu pozostał mi jakiś taki , nie wiem, niesmak do całego tego romansu , do niego, do siebie... Chyba potrzebowałam kubła zimnej wody , który otrząsnął mnie z "letargu" , w jakim żyłam. Moze ty tez powinnaś sie z nim jeszcze raz spotkac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13.31. Dlaczego chciałabyś to skończyć, ile macie lat? 13.36. Wiesz jak przeczytałam to co napisałaś to dało mi to wiele domyślenia, jednak uważam, że w "naszym" przypadku mogłoby być troszkę inaczej. Dowiedziałam się jakiś czas temu, że się z kimś spotykał, był gdzieś widziany, mówiono, że to jego dziewczyna, okazało się że ich związek nie trwał zbyt długo, a w zasadzie skończył się po kilku spotkaniach, pewnie nawet nie byli razem. Wiem po sobie, że nie umiałabym się z nim spotkać, boję się że to by rozbudziło na nowo we mnie to wszystko, choć już teraz jest kiepsko. Nawet nie stać mnie na odwagę, aby spróbować. Mówią, że zdradzają tchórze i to chyba prawda. Wiem, że muszę jakoś o Nim zapomnieć i że na pewno nie mogę się z nim kontaktować. Najgorsze uczucie, kiedy znasz nr na pamięć, a już z niego nie korzystasz. Zaraz muszę uciekać do pracy, tam jest trochę lepiej, zawsze się z kims porozmawia i głowa tyle nie myśli. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, ja tez bałam się bardzo tego spotkania, czułam , ze źle robię, bałam się , ze będzie jeszcze gorzej, że znowu wszystkie uczucia wrócą i będę w punkcie wyjścia ale z drugiej strony miałam juz dość takiego życia i musiałam coś zrobić ... Przygotowywałam sobie w głowie scenariusze rozmowy , miałam przygotowane odpowiedzi na wszystkie jego pytania, które się spodziewałam, że może zadać podczas tego spotkania. W wyszło jak wyszło i dzisiaj gdy o tym wspominam, to bardzo się cieszę, bo obawiam sie, ze gdybym sie na to nie zdecydowała, do tej pory pewnie żyłabym jakimiś wspomnieniami i tęsknotą za niespełnioną miłościa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam 34 a on 44

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, może zdecydować się na to spotkanie, tylko co jeśli będzie dobrze, jeśli on też powie, że tęskni i w ogóle, to przecież pęknie mi serce. Nawet nie jestem wstanie sobie tego wyobrazić. Nieee, to jednak nie jest dobry pomysł. Dziękuję oczywiście za radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się , ze tchórzysz, bo nie chcesz poznać prawdy, wolisz żyć w przekonaniu, że przeżyłaś i przeżywasz prawdziwa miłość... Boisz się, ze powie, że tęskni? Dlaczego nie boisz się, ze powie, że kocha Cię nad życie i że nie może żyć bez Ciebie i zrobi wszystko, żebyście byli razem... Tęsknię to niewiele znaczy , tęsknic można za ładną pogoda, to właściwie takie uniwersalne stwierdzenie. Pomysl, że on juz Cie nie kocha, jezeli ogóle Cie kiedyś kochał, układa sobie życie i że zapomniał juz o Twoim istnieniu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja rozmowa z kochankim, po 4 miesiach od zerwania wyglądała ta, że powiedzielmsy sobie , ze tęsknimy za sobą, padlo słowo kocham i były czułe gesty . Kiedy zapytalam, co z tym zrobimy , powiedzial - nic, nie mozemy sie spotykac, bo on ma zone, ja meża , że załuje , ze tak musi byc i takie tam... Zapytalam wprost, czy bylby gotowy dla mnie zostawic zone , bo ja jestem gotowa dla iego zostawic meza, powiedzial, ze to skomplikowane i że potrzebuje to przemyślec. Nie przyjął tego z entuzjazmem, co uzmysłowilo mi , ze jego uczucie do mnie juz sie wypalilo. Moje takze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być może boję się właśnie tego, że powie iż kocha mnie nad życie, to jest bardzo skomplikowane, ja właściwie wiem o jego uczuciach, nie chciałam po prostu tutaj wszystkiego dokładnie pisać. Wiem, że jest we mnie zakochany i że nadal o mnie myśli. To nie są moje urojenia, ja to wiem z dobrych źródeł. I tego się boję, ponieważ wiem, że przecież nic już z tego nie będzie. Napisałam, że nie zostawię męża. Zresztą temat nie dotyczy spotkania z nim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boje się że pęknie mi serce, kiedy usłyszę to z jego ust.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę bardzo:) Goń się śmieciu do rozkraczochy:P Nie pękło serce Kubciu czy kawałek odpadł? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×