Dlaczego kobieta uprawiająca seks jest przegrana?

O co w tym chodzi? Kiedy mówi się o kobiecie uprawiającej seks to jest to w kontekście, że ona coś straciła, mówi się o tym pogardliwie. A facet uprawiający seks jest uważany jako wygrany. Przecież oboje mają przyjemność z seksu, każdy człowiek ma libido, osiągają orgazm, czyli każdy dostał to czego chciał. Nie rozumiem tego...

E tam, tylko zakompleksione prawiczki-koniobijcy zaglądają innym do łóżka.

Ja uważam że ktoś kto uprawia seks dla samego seksu, bez uczuć tylko dla wyzycia się jest przegrany i obrzydliwy, niezależnie od płci. To samo jeśli ktoś płaci za seks lub zarabia w ten sposób. Też nie rozumiem, dlaczego kobietę co się puszcza nazywa się szmata, a dla faceta jest wręcz przyzwolenie na bzykanie czego popadnie, a przecież taki facet to też jest szmaciarz.

Bo kobiety ktore uprawiaja seks prized slubem to puszczalskie szmaty I K***y. A kobieta po trzech menach to juz przechodzona jest.

A jak kupujecie auto panowie to szukacie takiego z małym przebiegiem czy z jak największym :p

Nie o to było pytanie. Nie chodzi mi o liczbę partnerów/partnerek seksualnych tylko o sam fakt uprawiania seksu nawet w długoletnim związku. Kobieta zawsze jest utożsamiana jako ta co straciła. Może to przez stereotyp, że kobiety nie lubią seksu?

Mnie strasznie denerwuje jak facet mówi, że kobieta ma mu się oddać. Seks powinien być obustronna przyjemnością, a nie jakieś oddawanie się. Albo jeszcze gorsze, że chce ją posiąść. Jak słyszę takie teksty, to odpowiadam, chcesz ją posiąść a może to ona chce ciebie dosiasc :D

wydaje mi się, że odwrotnie. Dziś jeśli kobieta całkowicie zamknie się na seks zostanie sama. Seks nie musi być czymś złym ale może i powinien być częścią uczuciowości i miłości. Za dużo i z każdym źle ale bez seksu też się nie da

Seks jest z******ty i trzeba korzystać póki się jest młodym.